"Każdy prowokator czy szaleniec, który odważy się podnieść rękę przeciw władzy ludowej, niech będzie pewien, że mu tę rękę władza obetnie".
Po 67 latach słowa premiera Józefa Cyrankiewicza z 29 czerwca 1956 roku aktualizują się na naszych oczach. Dodajmy do tego kolejne ważne zdanie wysłowione przez Cyrankiewicza w czasie tego samego wystąpienia:
"Nie chcemy tu niczego obiecywać, bo obiecanki nie mają sensu i z obiecanek nie byłoby poprawy stopy życiowej".
Józef Cyrankiewicz został nazwany "wiecznym premierem", albowiem pełnił w PRL swoją funkcję przez 21 lat. Odpowiadał za stalinowski terror i krwawe represje w roku 1956 i 1970, lecz, umarł w spokoju 20 stycznia 1989 roku w wieku 78 lat. Nie doczekał się jednak tzw. transformacji ustrojowej, czyli przejścia komunistycznej władzy, w tym sądów i prokuratur, suchą stopą z ustroju totalitarnego do tzw. demokracji - w umownej dacie 4 czerwca 1989 roku. Wielu jego komunistycznych towarzyszy miało więcej szczęścia, bo nie tylko nadal rządzili Polską przez wiele lat - już jako "demokraci", lecz nawet dzisiaj zasiadają w Parlamencie Europejskim dzięki łaskawości Platformy Obywatelskiej, a ściślej dzięki "solidarnościowemu" przywódcy PO Grzegorzowi Schetynie.
Słowa Cyrankiewicza przypomniały mi się w świetle tego, co dzieje się aktualnie w Polsce. Mało kto wie, że powołujący do życia Trybunał Stanu art. 198 Konstytucji RP został wprowadzony po to, by politycy najwyższych szczebli, w tym posłowie i senatorowie, wskazani enumeratywnie w ust. 1 tegoż, w razie popełnienia tzw. przestępstw urzędniczych nie byli sądzeni przez zwykłe sądy, ale właśnie przez Trybunał Stanu, czyli przez organ polityczny.
Jak wiadomo, niedawno zapadł prawomocny wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie wobec M. Kamińskiego i M. Wąsika. Pomijając nie kończące się dyskusje o legalności tego wyroku w świetle zastosowanego wobec nich prawa łaski, warto zauważyć, że politycy antyPiS nazywają ich "zwykłymi przestępcami", skrzętnie pomijając fakt, że obaj zostali oskarżeni właśnie o popełnienie przestępstw urzędniczych, polegających na przekroczeniu uprawnień, ale nie w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej, lecz w celu walki z korupcją. Być może mylili się w ocenie sytuacji i przesadzili, być może wprowadzili w błąd sąd zezwalający na zastosowanie środków operacyjnych, tego nie wiem, bo oczywiście nie znam akt sprawy. I być może w konsekwencji zasłużyli na taki wyrok, a być może akt łaski uchroni ich przed więzieniem. Tego też nie wiem, choć mam swoje zdanie w tej materii, które wysłowiłem i uargumentowałem w niedawnej notce.
Wróćmy jednak do tytułowego pytania. Otóż, minister Sienkiewicz i legalizujący jego działania minister Bodnar rażąco naruszyli w mojej ocenie obowiązujący porządek prawny, w tym Konstytucję RP. Dlaczego wymieniam ministra Bodnara, skoro wszyscy zajmują się jedynie ministrem Sienkiewiczem? Ano, już bowiem wiadomo, że prokuratura regionalna wszczęła postępowanie w sprawie nielegalnych działań związanych ze spółkami medialnymi, a nawet złożyła w sądzie stosowne wnioski o zabezpieczenia. Tymczasem wiadomo również, że minister Bodnar postanowił skorzystać z przysługujących mu uprawnień prokuratora generalnego i przejął całkowitą kontrolę nad tymi postępowaniami. No cóż, krytykowany - także przeze mnie - minister Ziobro mógłby się długo uczyć u ministra Bodnara, jak łamać prawo, a jest to dopiero początek jego urzędowania.
Jeśli jakikolwiek uprawniony organ państwa w przyszłości uzna, że ministrowie łamali prawo w celu osiągnięciu celu politycznego premiera Tuska, to obaj zasługują na wielokrotnie wyższy wymiar kary, aniżeli Kamiński z Wójcikiem. Tak się jednak nigdy nie stanie, bo obaj podlegają jedynie jurysdykcji całkowicie politycznego Trybunału Stanu i niezwykle łatwo przewidzieć finał takiego postępowania. Taki ustrój stworzył nam Wałęsa z Kwaśniewskim oraz śp. Mazowiecki z Cimoszewiczem.
Zaś Donald Tusk doskonale o tym wszystkim wie i niczym Józef Cyrankiewicz każe odrąbywać kolejne ręce. Któż bowiem śmie teraz podnieść rękę na jakiekolwiek przekręty władzy? Kto zaryzykuje wejście w buty Kamińskiego i Wójcika, skoro może skończyć w więzieniu, albowiem usłużne sądy mogą wydać dowolny wyrok w dowolnej sprawie? Wyjątek stanowią m.in. ministrowie, nad którymi Tusk ma jednak pełną kontrolę i którym de facto i de iure nic nie grozi, bo mają przed sobą jedynie Trybunał Stanu. Ba! Być może, na wszelki wypadek, żeby nie doszło do jakichkolwiek omyłek w przyszłości, Donald Tusk zlikwiduje CBA albo co najmniej wytnie tej instytucji cojones. Aby różne Sławomiry Nowaki i Włodzimierze Karpińskie nie musiały się martwić niczym więcej poza doktryną Neumanna i sycylijską omertą.
Proszę się przeto nie dziwić, że dostrzegam coraz więcej podobieństw między Tuskiem a Cyrankiewiczem, nie tylko w sensie czasu sprawowania urzędu. Że nie ma rozlewu krwi? A jesteście tego pewni, że odzieranie wyborców PiS z godności oraz masowa dehumanizacja ludzi związanych z PiS nie zakończą się tragicznie i to całkiem niedługo?
https://historia.interia.pl/kartka-z-kalendarza/news-29-czerwca-1956-r-cyrankiewicz-kazdemu-kto-podniesie-reke-na,nId,1447552
1. Nie prowadzę bloga dla trolli, debili i "anonimowych" dziennikarzy oddelegowanych na odcinek. 2. Nie mam czasu na dyskusję z niekumatymi lemingami oraz z osobami, które używają dowolnych argumentów w dowolnej sprawie. 3. Proszę o powstrzymywanie się od ataków personalnych na innych blogerów oraz o merytoryczną dyskusję na główny temat notki.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka