Popierający protestujących często podkreślają, że wierzą w Boga, ale nie wierzą w Kościół katolicki. Mają do tego prawo. Należy jednak pamiętać, iż w kwestiach związanych z życiem ludzkim zbliżamy się do Boga jak nigdy. Dotyczy to aborcji, choć nie tylko, bo także kary śmierci, eutanazji etc. Stąd sądy najwyższych instancji i/lub trybunały wielu krajów mają arcytrudne zadanie. Także stąd bierze się chęć polityków do obsadzenia ich składów sędziami o określonych poglądach, co ostatnio widzieliśmy w USA.
Jak wiadomo sądy najwyższe i trybunały dokonują interpretacji (wykładni) prawa w oparciu o istniejące przepisy oraz własne sumienie i poglądy. Nie da się tego uniknąć. Czasami przybiera to formę groteski, jak choćby znana z prawa cywilnego procesowego kwestia zabezpieczenia powództwa. W 2015 roku Trybunał Konstytucyjny pod przewodnictwem prof. Andrzeja Rzeplińskiego przyjął interpretację, iż Trybunał może go stosować, choć wcześniej czterokrotnie uznawał diametralnie odmiennie. Nic nie zmieniło się w k.p.c., nic nie zmieniło się w Konstytucji RP, za to wszystko zmieniło w głowach sędziów TK, ponieważ tak sobie wymyślili. Prof. Rzepliński nazwał to wówczas "potrzebą zmiany linii orzeczniczej"! Ot, tak, po prostu. Dotychczas było tak, a od teraz będzie odwrotnie. Koniec, kropka.
Przejdźmy teraz do ostatniego wyroku TK ws. aborcji. Zwolennicy PiS podnoszą, iż podobne orzeczenie (K 26/96) wydał TK pod przewodnictwem prof. Andrzeja Zolla w dniu 28 maja 1997 r. Przeciwnicy odpowiadają na to, iż nie było ono związane z brzmieniem aktualnej Konstytucji. I mają rację. Twierdzą też, iż w Konstytucji w ogóle nie ma nic na temat ochrony życia poczętego. I znowu mają rację. Przyjrzyjmy się jednak literalnie obowiązującym wówczas i dzisiaj przepisom.
Na początek cierpka uwaga, że - jak słusznie zauważył prof. Gut w odniesieniu do "wolności obywatelskich" w dobie maseczek - w żadnym miejscu polskiej Konstytucji nie ma słowa o ruchu prawostronnym, a jednak ludzie tak jeżdżą i nie dyskutują. Dla bezpieczeństwa innych.
Przejdźmy teraz do sedna i weźmy kluczowe przepisy. W 1997 roku Trybunał Konstytucyjny orzekał w oparciu o tzw. konstytucję stalinowską z 22 dnia lipca 1952 roku, której przepisy w tej części uchowała przy życiu Ustawa Konstytucyjna z dnia 17 października 1992 roku (tzw. Mała Konstytucja):
"Małżeństwo, macierzyństwo i rodzina znajdują się pod opieką i ochroną Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej".
Przyjrzyjmy się, co w tej materii zmieniła obowiązująca do dziś Konstytucja z dnia 2 kwietnia 1997 roku:
"Małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej".
Jak widać oba zapisy konstytucyjne nie zawierają treści literalnie związanych z ochroną życia. Nie trzeba być jednak ekspertem, by zauważyć iż choć są podobne, to zawierają także różnice, nie tylko w odniesieniu do nazwy państwa polskiego. Nawet nie trzeba sięgać do tzw. preambuły, w której obecna ustawa zasadnicza odwołuje się do chrześcijańskiego dziedzictwa, a czego z oczywistych względów nie mogło być w konstytucji stalinowskiej.
Obecnie mamy przeto jednoznaczną definicję małżeństwa, czego nie było wcześniej oraz ochronę nie tylko rodziny, lecz także rodzicielstwa, które zgodnie ze Słownikiem języka polskiego oznacza "planowanie urodzenia dziecka".
Jeśli zatem w 1997 roku Trybunał Konstytucyjny wydał wyrok chroniący życie ludzkie w łonie matki, to tym bardziej musiał uczynić to dzisiaj. Oczywiście, nie ma problemu, gdy w składzie orzekającym TK zasiądzie piętnastu Adamów Bodnarów, albowiem będą oni w stanie udowodnić, że zgodnie z tym samym zapisem małżeństwo jednopłciowe jest tak samo ważne (a nawet ważniejsze). Podobnie byłoby z adopcją dzieci przez pary "nieheteronormatywne" (cokolwiek to znaczy). Na tym przykładzie widać wyraźnie, jak ważne są nie tylko przepisy, lecz także skład sędziowski takich gremiów. Podobnie nigdy nie będzie brakowało profesorów (jak choćby prof. Ryszard Piotrowski), którzy tak długo będą dzielili włos na czworo i bawili się w słówka, aż zamieszają wszystkim w głowach i udowodnią, co tylko zechcą.
Reasumując, jestem przekonany, że w dniu 22 października 2020 r. Trybunał Konstytucyjny pod przewodnictwem Julii Przyłębskiej wydał orzeczenie, które uwzględnia aktualny stan prawny oraz poglądy i sumienie wszystkich sędziów. Niektórzy podnoszą argument, iż TK mógł uczynić to kiedy indziej. Być może, choć z drugiej strony wiem, że dla niektórych środowisk czas nigdy nie jest dobry na wyroki o podobnym brzmieniu.
https://sip.lex.pl/orzeczenia-i-pisma-urzedowe/orzeczenia-sadow/k-26-96-orzeczenie-trybunalu-konstytucyjnego-520122839
https://trybunal.gov.pl/postepowanie-i-orzeczenia/wyroki/art/11300-planowanie-rodziny-ochrona-plodu-ludzkiego-i-warunki-dopuszczalnosci-przerywania-ciazy
https://sjp.pwn.pl/slowniki/rodzicielstwo.html
https://prawo.gazetaprawna.pl/artykuly/1494943,trybunal-konstytucyjny-wyrok-aborcja-prof-ryszard-piotrowski.html
1. Nie prowadzę bloga dla trolli, debili i "anonimowych" dziennikarzy oddelegowanych na odcinek. 2. Nie mam czasu na dyskusję z niekumatymi lemingami oraz z osobami, które używają dowolnych argumentów w dowolnej sprawie. 3. Proszę o powstrzymywanie się od ataków personalnych na innych blogerów oraz o merytoryczną dyskusję na główny temat notki.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka