W ostatnich dniach Paulo Coelho stwierdził, że konflikt na Ukrainie jest jedynie wymówką dla rusofobii. Świat kultury reaguje na słowa pisarza. Czy to już wizerunkowy koniec Coelho?
Paulo Coelho stwierdził ostatnio, że "Kryzys na Ukrainie jest wygodną wymówką dla rusofobii". Świat szybko zareagował na te słowa. Z księgarń znikają książki pisarza, osobistości kultury krytykują te słowa. Na nic zdała się próba ratowania wizerunku pisarza, który próbował potem tłumaczyć, że chodziło mu o to, żebynie winić rosyjskiego społeczeństwa za wojnę.
Internauci szybko odpowiadają pisarzowi
To wszystko jednak na nic, internauci błyskawicznie zwrócili uwagę Coelho na fakt, że ponad połowa rosyjskiego społeczeństwa popiera "specjalną operację wojskową" na Ukrainie. Wina propagandy czy nie, to nadal połowa ponad 140 milionowego kraju. Brazylijskiemu pisarzowi zostało również wypomniane zdjęcie z Władimirem Putinem.
Reakcja internetu była błyskawiczna, dzisiaj rano na Wikipedii, jeden z internautów edytował biografię pisarza, dodając informację o tym, że "Odkleił się od rzeczywistości". Zmiana ta szybko została usunięta, jednak świat kultury był jeszcze bardziej niepochlebny dla pisarza. Dla przykładu, Wojciech Chmielarz nazwał słowa Paulo Coelho „Prorosyjskim bąkiem” i przyznał, że nie lubił twórczości pisarza od czasów „Alchemika”. Remigiusz Mróz stwierdził, że „Kryzys to pan Paulo ma chyba w mózgu”. Profil rysownika Andrzeja Milewskiego „Andrzej Rysuje” z kolei stwierdził, że: „Szanuję ludzi, którzy teraz nie wyrzucają książek Paulo Coelho, ponieważ nigdy ich nie kupili”.
Czy to już koniec artysty? Prawdopodobnie nie, jednak łatka którą twórca sobie sam przyprawił, zostanie z nim na długo.
Wasza Beata Matecka
Inne tematy w dziale Polityka