Do ostatniej mojej notki pt. „Rekonstrukcje Macieja Laska”:
http://bbudowniczy.salon24.pl/621733,rekonstrukcje-macieja-laska
odniósł się na Twitterze (zapewne w ramach sowicie opłacanego przez podatników monitoringu blogosfery) Pan Michał Setlak.
Pan Michał Setlak, który sam określa się jako lotnik z korzeniami w taternictwie, a o jego wykształceniu i fachowości wiele nie wiadomo, świadomie (lub nie) wsparł moją notkę odnośnikiem do stosownego dokumentu ICAO.
W zalinkowanym podręczniku ICAO możemy znaleźć zbiór zaleceń dotyczących badania wypadków lotniczych. Jego lektura niestety nie jest przyjemna dla zwolenników i członków Komisji Millera i MAK-u. Zanim dochodzimy do rozdziału dotyczącego rekonstrukcji wraku, możemy wyczytać o tym jak ważne jest udokumentowanie miejsca katastrofy, w jaki sposób należy zinwentaryzować miejsce katastrofy. W przypadku gdy samolot zaczął się rozpadać już w powietrzu, należy odnaleźć wszelkie istotne fragmenty samolotu także przed wrakowiskiem. Po ich znalezieniu nie wolno ich ruszać do czasu zarejestrowania lokalizacji, oznakowania oraz sporządzenia opisu i dokumentacji fotograficznej. W przypadku Smoleńska, jeszcze po pół roku zespół archeologów odnalazł przed miejscem upadku samolotu ponad 300 jego fragmentów, z których część była „mocno przepalona i nosząca liczne ślady okopcenia”, a które nie zostały zinwentaryzowane i zbadane przez żadną z szacowną komisję Millera. Mniejsze i większe fragmenty samolotu były przemieszczane jeszcze przed ich zinwentaryzowaniem, wiele zostało zebranych przez okoliczną ludność na złom lub do zaoferowania na sprzedaż turystom.
A oto co możemy wyczytać o samej rekonstrukcji. Sposób zniszczenia samolotu i poszczególnych fragmentów – jest podstawowym pytaniem, które zadaje sobie badacz przystępując do rekonstrukcji wraku. W celu znalezienia odpowiedzi, po pierwsze – poszczególne elementy wraku samolotu muszą zostać zidentyfikowane i ułożone z zachowaniem pierwotnego ułożenia względem siebie. Po drugie należy zbadać sposób uszkodzenia każdego elementu i porównać z uszkodzeniami elementów sąsiednich, co umożliwia odtworzenie procesu zniszczenia danego fragmentu samolotu.W związku z powyższym istotne jest, aby uchronić uszkodzone/poszarpane fragmenty wraku przed dalszymi uszkodzeniami już w trakcie badania katastrofy. Ten aspekt jest wielokrotnie podkreślany w różnych częściach podręcznika. W części dotyczącej fotografowania miejsca katastrofy, podkreśla się, że nie powinno się ponownie składać złamanych fragmentów, gdyż może to uszkodzić powierzchnię pęknięć i uniemożliwić późniejsze zbadanie pierwotnej przyczyny zniszczenia. W części dotyczącej rekonstrukcji zaleca się np. układać elementy wraku w pewnej odległości od siebie, tak aby nie stykały się ze sobą poszarpanymi krawędziami, co mogłoby spowodować ich dodatkowe uszkodzenia.
W Smoleńsku m.in. dzięki reportażom Anity Gargas mogliśmy obejrzeć oglądać Rosjan, tnących wrak gdzie popadnie, ciężarówkę ciągnącą fragment wraku i powodującą jego dalszą deformację, koparki szorujące łyżką fragmentami wraku po ziemi, wyginające je i niszczące, robotników wrzucających fragmenty wraku na ciężarówkę niczym złom. Spora część fragmentów wraku nigdy nie miała okazji znaleźć się w miejscu „rekonstrukcji”, o czym powyżej, a te które dotarły zostały rozłożone „na oko”, w sposób nie tylko utrudniający ocenę uszkodzeń poszczególnych fragmentów, ale powodujący dalsze niszczenie i degradację krawędzi szczątków. Przynajmniej część fragmentów wraku została ułożona w niewłaściwych miejscach, np. fragmenty prawego skrzydła w miejscu lewego.
Czy zadbano o właściwe zinwentaryzowanie wraku i zabezpieczenie wszystkich jego fragmentów mogących wnieść istotne informację do badania? Czy znalazły się one na miejscu „rekonstrukcji” ? Nie.
Czy zadbano o to, aby nie uszkodzić fragmentów wraku (w tym ich krawędzi) przed przystąpieniem do rekonstrukcji oraz w trakcie? Nie.
Czy wszystkie fragmenty wraku ułożono zgodnie z ich faktyczną lokalizacją w samolocie? Nie.
Podsumowując - to co zrobili Rosjanie w Smoleńsku, ciężko nazwać rekonstrukcją, przynajmniej wg standardów zachodnich opisywanych w podręczniku ICAO. Przywoływanie przez dr Laska tej „rekonstrukcji” jako pozytywnego punktu odniesienia do badania katastrofy malezyjskiego samolotu, zasługuje jedynie na politowanie.
Lektura całości podręcznika uwidacznia także, że nie można mówić że „Polska przeprowadziła własne, niezależne badanie wypadku, zakończone określeniem przyczyn i sformułowaniem zaleceń profilaktycznych.”*, jak twierdzi na swoje stronie Zespół Laska. Komisja Millera nie wykonała większości czynności i badań zalecanych w podręczniku ICAO, opierając się w większości na tym co przekazali (a większości nie przekazali) Rosjanie lub zdołano "oglądnąć" w Smoleńsku.
Źródła:
Zdjęcie z filmu "List z Polski"
Twitter
* Cytat z http://faktysmolensk.gov.pl/pytania-i-odpowiedzi
Podręcznik ICAO do pobrania np stąd:http://aviadocs.net/icaodocs/docs/9756_p3_cons_en.pdf
Inne tematy w dziale Polityka