Po ostatniej mojej notce:
bbudowniczy.salon24.pl/573518,jak-kaczazupa-z-jagovskim-zalatwili-newtona-i-steinera
wydawało się, że bloger Kaczazupa schowa się do mysiej dziury i zaprzestanie dalszej autokompromitacji wypowiadaniem się na tematy, o których nie ma zielonego pojęcia. Wyszło bowiem na jaw, że bloger Kaczazupa, usiłując recenzować prace prof. Bieniendy, nie jest w stanie poprawnie przeanalizować najprostszego zagadnienia ze statycznego zginania:
"2,85 > 1,78 > 0,89, więc Newton,Steiner i miliony inżynierów otrzymało wczoraj poważny cios. Wielu inżynierów zapewne z przerażeniem ponownie zaczęło przeliczać swoje dawne projekty, rwąc włosy i zastanawiając się czemu stosowali w swych projektach te "dziwne" dwuteowniki z cieńszym środkiem".
Z tym większym zaskoczeniem, ale też i niemałą satysfakcją zauważyłem, że Kaczazupa w swojej ostatniej notce kaczazupa.salon24.pl/573847,brak-hamulcow-przyczyna-katastrofy przyznał mi rację, podając następujący wynik :
"Gdyby pytanie o "mój wynik" dotyczyło oszacowania udziału ścianki i stopy dźwigara w przenoszenimu momentu gnącego, to scianka przy podanych wymiarach przenosiłaby około 27%."
Jest to już wynik bliższy prawidłowemu, wynoszącemu ok 26% (zamiast ok 36 % wg metody Kaczejzupy oraz ok 53% wg metody Jagovskiego):

Być może wynika to z tego, że któryś z Panów skonsultował się z kimś "kto się na tym zna" i uzyskał potwiedzenie, że obaj okrutnie błądzą:
"Ja oczywiście pokazałem dobry sposób oszacowania, w jakiej proporcji ścianka dźwigara i stopy przenoszą naprężenia związane z momentem gnącym tworzonym przez siłę nośną.skrzydła. Może Pan prywatnie zapytać o to kogokolwiek, kto się na tym zna." (Kaczazupa do Jagovskiego)
Niestety, jest też druga strona medalu, czyli dalsze trwanie przy podstawach tzw "astrokaczozupofizyki". Można dojść do wniosku, że Kaczazupa posłużył się moimi wzorami by uzyskać właściwy wynik, jednak nadal ich nie rozumie. W poniższych cytatach Kaczazupa podryguje wdzięcznie w rytm swojego hitu "wyginam belkę śmiało, choć wiedzy mam za mało", chociaż wcale nie powinno mu być wesoło :
"A to, że stopy są umieszczone na końcach dźwigarów, skoro jest napisane, to coś chyba znaczy, bo mowa o momencie siły- o ile, tumanie/oszuście wiesz, co to jest. (...) Teraz o pisanym do mnie - jest napisane to samo, co u Jagovskiego, bo "na ramieniu" rozumieć należy w przypadku stóp "na końcach", a ścianka dziwgara nie może być na swoich końcach, bo nie byłaby ścianką. Jagovski dla ścianki słusznie przyjął pół ramienia dla stopy, bo ścianka jest stałej grubości.
Pacanie, stopy przenoszą moment zginający nie przez to, że się zginają, tylko przez to, że przenoszą siłę, która tworzy moment względem środka wysokości profilu, a same są przez tę siłę - jak jedna rozciągana to druga ściskana.Tak to jest poza rezerwatem, panie inżynierze dusz ludu słusznie zmotywowanego."
oraz:
"Dochodzi się do tego po następujących rozważaniach. Moment gąncy powoduje odkształcenie. Odkształcenie (rozciągnięcie lub ścisniecie ) jest proporcjonalne do odległości od środka wysokości dźwigara. Lokalne odkształcenie wywołuje proporcjonalne do niego lokalne naprężenie ( z tym Newton nie ma wiele wspólnego). Takie naprężenie pomnożone przez element powierzchni oraz znowu odległość od środka to elementrny moment. Teraz trzeba to wysumować. Kiedy z rozmiarami elementów zmierzalibyśmy do zera, nazywało by się to całkowniem ( w to Steinera można by ewentualnie wmieszć, ale nie ma potrzeby ) , ale przecież wasze grono twierdzi że calka z dx nie istnieje ( to wnioskuję z potępiania mnie za okrślenie osoby uporczywie ten pogląd lansującej idiotą ), więc nie istaniała by też całka z dM w stosownych granicach. W podobny sposób można obliczyć, jaka to częśc momentu gnącego w ogóle."
Największe zażenowanie wzbudzają bowiem tłumaczenia profana, który wyzwiskami i epitetami próbuje zrównoważyć swoją niewiedzę. Powyższa pseudoinżynierska "filipka", w której Kaczazupa próbuje zamaskować swój brak wiedzy jak rozróżnić moment siły od momentu bezwładności, można przyrównać tylko do jednego. Do "przemówienia" miłośnika tanich trunków, który składając swoje zdania z zasłyszanych "mundrych słów" ("lokalne naprężenie", "element powierzchni", "całka z DM", "moment gnący") i ulubionych epitetów ("tumanie", "oszuście", "pacanie") chce sprawić wrażenie człowieka "kumatego". Różnica polega jedynie na tym, że smakosz win zwykle dąży do uzyskania dofinansowania do "dalszych badań" nad składem procentowym mamrota, a Kaczazupa pragnie jedynie odwrócić uwagę od własnej kompromitacji.
PS. Jako "bonusy" dwa cytaty:
"Metody dyskusji naukowej są znane. Między innymi, ktoś oskarżający drugiego naukowca o manipulowanie danymi czy fałszowanie wyniku bez podania własnego wyniku z miejsca uznany byłby za osobę stosującą takie zabiegi."
"różnice pomiędzy poszczególnymi symulacjami są dowodem na to, że prof. Binienda do wymiarów elementów skrzydła i geometrii zderzenia dobierał parametry wytrzymałościowe brzozy. Poza rezerwatem takie manipulacje nazywane sią oszustwem naukowym."
napisane przez Kaczązupę, który nigdy nie podał własnego "wyniku",
oraz słynny "słup" Kaczejzupy, łamany siłami aerodynamicznymi:

Inne tematy w dziale Polityka