Człowiek bez poczucia moralnego jest najniegodziwszym i najdzikszym stworzeniem.
Arystoteles
Gdy w grudniu Roku Pańskiego 1586 zmarł w Grodnie Stefan Batory naród polityczny Rzeczypospolitej stanął przed trudnym wyborem. Dylemat polegał na tym, iż jedna część braci szlacheckiej stawiała na Zygmunta (Szweda), a druga na Maksymiliana (Niemca). Rozterki były tak dogłębne, iż zdesperowani elektorzy za namową Mikołaja Radziwiłła „Czarnego” postanowili osadzić na tronie królewskim i wielkoksiążęcym… Żyda. Ten miał mieć taki dar przekonywania, ogładę, wiedzę i przystępność, że cała szlachta Rzeczypospolitej jednogłośnie oznajmiła, iż chce widzieć jako głowę państwa Saula Wahla. Talmudystę z Brześcia Litewskiego. Tenże, gdy tylko włożył na głowę koronę natychmiast zajął się wydawaniem nowych praw i przywilejów mających poprawić los społeczności żydowskiej w Rzeczypospolitej. Nie zdążył jednak uczynić z kraju Polaków, Litwinów i Rusinów Paradisus Iudaeorum, ponieważ nagle odżyły uprzedzenia wobec wyznawców judaizmu i w konsekwencji wybrano zaciekłego katolika zza Bałtyku. Tyle żydowska hagada…
W rzeczywistości nic takiego nie miało miejsca. A to przede wszystkim z tej przyczyny, że w owym czasie mieliśmy (jako Polacy i pozostali obywatele I RP) szacunek dla samych siebie. I nie tylko! Wiele polskich, litewskich i ruskich rodów należało do najbogatszych rodzin w całej Europie. Nie wnikam w źródła tegoż bogactwa, bo nie raz i nie dwa budowano je na nieszczęściu zwyczajnych ludzi, lecz to właśnie w tej epoce reprezentanci narodu politycznego znad Wisły, Dniepru i Niemna wywoływali szok nawet w Istambule, gdy posłowie w rodzaju Jerzego Ossolińskiego podczas wjazdu do stolicy Imperium Osmańskiego potrafili zainscenizować gubienie przez własne rumaki złotych podków. To był oczywiście marketing, ale w realnym życiu główni aktorzy życia politycznego potrafili wprost i bez ogródek oświadczyć francuskiemu kandydatowi na króla, że „jeśli nie zaprzysiężesz, nie będziesz rządził!”. To było coś!
Można i nawet trzeba mieć wiele zastrzeżeń do kierownictwa I RP. To, że zdegenerowało się ono w ciągu ostatniego wieku istnienia tego państwa jest oczywistością. Ale nie do końca. Jeszcze u schyłku XVIII stulecia, w wieku następnym, a nawet w dobie odzyskiwania niepodległości oraz w tzw. Dwudziestoleciu duch szacunku i dumy wciąż krążył nad Wisłą. Wszystko wzięło w łeb w wyniku katastrofy II Wojny Światowej. I nigdy nie odzyskaliśmy – jako naród – wzorców postępowania przekazanych nam przez antenatów. Powtórzę – mimo pozorów – nigdy!
Dziś w narodzie wciąż tlą się iskry dawnej dumy, szacunku i świadomość własnej wartości. Żyją doświadczenia wieków i nauki z dawnych czasów. Pamięć chwały i wielkości nie sczezła. Ale tylko w narodzie… Tzw. elity, już w „wolnej Polsce”, zabsorbowały jako swój modus operandi kundlizm praktyczny. Jedni wykonują z przytupem godnym stójkowego rozkazy płynące zza Odry, drudzy ze strachem obserwują marszczenie brwi przez Wuja Sama. Jeszcze inni spijają słowa z ust władcy Kremla albo dla odmiany bezrefleksyjnie przytakują kaganowi z Kijowa. Jednak każdy z nich, i to jakby na rozkaz, w trymiga realizuje zachcianki i oczekiwania przychodzące do nas z państwa położonego w Palestynie. To więcej niż poniżenie. To naplucie w twarz milionom Polaków. To demolka naszej cywilizacji. To zdeptanie zasad przyzwoitości. To wreszcie… zdrada. Z rodzaju tych najohydniejszych.
Co istotne gen zdrady zainfekował wszystkie (albo prawie wszystkie) formacje mające aspiracje zarządzać naszym krajem. Od lewa do prawa. Nie wolnym od niego jest również głowa państwa polskiego. Jedni, drudzy i trzeci różnią się podobno w swym podejściu do przyszłości Rzeczypospolitej, lecz w sytuacjach krytycznych wszyscy razem chylą głowy przez złotym cielcem. Czczą w nadwiślańskiej „świątyni demokracji” obce i wrogie nam rytuały, wysyłają dzieci do szkół prowadzonych przez rasistów, przymykają oczy na poniewieranie dobrym imieniem narodu polskiego, nie widzą nic złego w prześladowaniu polskiego ambasadora, tolerują działalność V Kolumny głoszącej wszem i wobec o rzekomych krwawych winach Polaków, sponsorują inicjatywy postponujące dorobek i postawy Polaków, udają, że śmierć polskiego obywatela zamordowanego przez rasistowski rząd z Tel Awiwu nie znaczy nic, a wreszcie dają kryszę człowiekowi ściganemu przez światowe trybunały za zbrodnie ludobójstwa. To nie mieści się w głowie!
Chciałbym żyć w innym świecie. Poukładanym, przyzwoitym, sprawiedliwym… Wiem, to być może naiwność. Jednak minimum przyzwoitości należy się nam, Polakom, jak psu micha. Niestety występuje w Polsce - na najwyższym poziomie zarządzania - niewidoczna na pierwszy rzut oka frakcja, która w jednej sprawie jest zgodna w 100%. Uznaje ona przede wszystkim, że my, mieszkańcy Odrowiśla i gospodarze tych ziem od prawie półtora tysiąca lat, jesteśmy li tylko materiałem niezbędnym dla realizacji interesów miejscowej „elity” oraz jej sponsorów. Ja się na to nie zgadzam. I to coraz to bardziej skłania mnie ku twierdzeniu, że każda władza sprawująca rządy nad Wisłą jest tylko i wyłącznie ekspozyturą sił zewnętrznych. Każda! Wprawdzie łudziłem się (przyznaję), że pewien jej odłam faktycznie ma zamiar walczyć o interesy zwykłych Polaków, ale biorąc pod uwagę zachowanie (który to już raz!) prezydenta i ledwo słyszalne popiskiwanie reprezentantów głównej formacji opozycyjnej w kwestii rozpostarcia parasola ochronnego nad zbrodniczym Bożydarem znad Jordanu, nie mam złudzeń. Jest pewnym, że moi rodacy rozparci w fotelach sejmowych, senackich i rządowych są bardziej wyczuleni na rozterki członków sekty Chabad Lubawicz, J. Grabowskiego i premiera Bożydara niż na egzystencjonalne problemy pani Ewy z Grudziądza i pana Przemka z Tarnowa. To amoralne, wstrętne i tragiczne. Szczególnie wtedy, gdy bezwzględni i wyniośli wobec rodaków urzędnicy i funkcjonariusze Państwa Polskiego kłaniają się w pas obcym.
I niech mi nikt nie mówi, że takie zachowania są podyktowane tajemną wiedzą niezbędną dla prowadzenia polityki. I że trzeba umiejętnie nawigować pomiędzy rafami. Bzdura. W ten sposób narażacie naród na poniżenie i zamieniacie go nie w podmiot, lecz w paliwo historii. Dodatkowo jasno wskazujecie - kto tak naprawdę rządzi nasza Ojczyzną. Może wierzycie hagadom? Ech… Krótko mówiąc: hańba wam!
-----------------------------
Obrazy wykorzystywane wyłącznie jako prawo cytatu w myśl art. 29. Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych
Inne tematy w dziale Polityka