Zabiłem nie człowieka, lecz zasadę!
F. Dostojewski
Oskarżam Ursulę von der Leyen. Oskarżam Janusza Wojciechowskiego, przedstawiciela Rzeczypospolitej Polskiej, odpowiedzialnego w Komisji Europejskiej za „przeprowadzenie oceny wpływu umów handlowych na rolnictwo” (to z oficjalnej strony internetowej UE). Oskarżam ich oraz całą tę bandę brukselskich, często przekupnych lub zwyczajnie durnych urzędasów, an także ukrywających się za ich plecami "demiurgów", którzy wspólnie i w porozumieniu podjęli działania zmierzające do spowodowania uszczerbku na zdrowiu albo nawet śmierci milionów Europejczyków. Słoweńców, Katalończyków, Szwedów, Czechów, Bułgarów, Holendrów, Węgrów, Duńczyków, Włochów, Estończyków, Polaków… To bezapelacyjnie zdrajcy. Po trzykroć zdrajcy! Dlaczego?
Podpisanie przez Unię Europejską umowy handlowej z organizacją MERCOSUR to zbrodnia. Nie będę w tym miejscu wchodził w szczegóły, gdyż sens wspomnianego porozumienia jest powszechnie znany i nie trzeba analizować paragrafu po paragrafie. Wystarczy stwierdzić, iż deal ma polegać na tym, iż w zamian za europejskie (głownie niemieckie) produkty przemysłowe takie państwa jak: Argentyna, Brazylia, Paragwaj, Urugwaj, Wenezuela itd. będą dostarczały na Stary Kontynent… żywność. W tym miejscu trzeba koniecznie zaznaczyć, że nie jest prawdą, iż Latynosi na podstawie wspomnianej umowy będą mieli dostarczać nam cały i pełen wachlarz produktów spożywczych. To fałsz! Prawdą jest natomiast, że mięso (wołowe, wieprzowe i drobiowe), niektóre rodzaje zbóż, pewne gatunki ryb, owoce morza, a także półprodukty niezwykle istotne dla wielu dziedzin przemysłu (cukier, owoce i tłuszcz naturalny surowy z roślin oleistych) mają nam dostarczać… Latynosi. Tak jakby ludy Europy, prekursorzy i mistrzowie w zakresie optymalizacji chowu, hodowli oraz upraw zapomnieli o swoich, liczących tysiące lat, doświadczeniu i wiedzy.
Pominę w tym miejscu aspekty polityczne, a także ideologiczne. Wspomnę tylko o jednej, moim zdaniem, fundamentalnie istotnej kwestii. Otóż nie trzeba być tytanem intelektu, wystarczy mieć na nogach dwa takie same buty i aby z nosa nie ciekło, by zrozumieć, że wspomniana umowa jest dla narodów naszego kontynentu niezwykle niebezpieczną. Wyobraźmy sobie bowiem sytuację za lat 15 lub 20, w której dochodzi do starcia pomiędzy globalnymi potęgami. Jest więcej niż prawdopodobnym, iż Europa pozostanie w obozie euroatlantyckim. Skoro tak, to wszelkie zaburzenia międzykontynentalnych łańcuchów dostaw są dla nas diabelskim zagrożeniem. Szczególnie, iż profesja rolnika (farmera, czy jak go tam zwał) przejdzie, podobnie jak górnika, do lamusa. W takim przypadku: kto zapewni Europie i Polsce dostawy żywności? Argentyna? Brazylia? Wszak Chiny i Rosja (nie wspominając o innych członkach tzw. Osi Zła) mają już teraz nieco ponad 100 nowoczesnych okrętów podwodnych. Znaczną z nich część o napędzie atomowym. Nie trudno sobie wyobrazić, iż całe watahy wrogich śmiercionośnych maszyn będą polować na konwoje przewożące do Europy setki tysięcy i miliony ton żywności. Ile spośród tego deficytowego wówczas dobra dobije bezpiecznie (sic!) do brzegów Europy? Czy skądś tego nie znamy?
Oczywiście, że tak! Bitwa o Atlantyk. Dziesiątki i setki statków oraz okrętów zatopionych przez u-boty. Dostawy sprzętu zza Atlantyku były tak ważne, iż władze USA nie wahały się poświęcać części złóg w imię wprowadzenia Niemców w błąd. Ile tysięcy marynarzy spoczęło na zawsze na dnie? Wiemy. Czy jest na tym świecie ktoś, kto potrafi obiecać, że sytuacja się nie powtórzy? Rzecz jasna – nie! Wyobraźmy sobie całe stada chińskich, rosyjskich, północnokoreańskich czy innych podwodnych potworów zatapiających konwoje MERCOUSUR-u zmierzające do portów w Hamburgu, Rydze, Breście, Rotterdamie, Neapolu czy Gdyni. Kukurydza, pszenica, wołowina, połcie słoniny, ziarna słonecznika… Wszystko tonie wraz z jednostkami trafianymi przez marynarkę przeciwników. A ludzie w Europie? Najpierw oszczędzają, potem racjonują. Wreszcie pozbawieni wiedzy, sprzętu i materiałów głodują. Głód… Potrafi złamać prawie każdego. Czyż taki scenariusz nie jest korzystnym dla naszych przeciwników i wrogów?
Kilka dni temu odświeżyłem sobie wiadomości na temat zbrodni popełnianych przez bolszewików na narodach ZSRR. Trafiłem przy okazji na film pt. „Głód 33”. Wprawdzie widziałem w swoim życiu mnóstwo obrazów filmowych, często niezwykle sugestywnych i brutalnych, lecz ten ma taki ładunek tragicznego autentyzmu, że… trudno dotrwać do końca. Dziś każdy i każda z nas może zwyczajnie kliknąć: stop! A potem zająć się czymś przyjemnym. Niestety, ludzie o których opowiada ten film nie mieli takiego luksusu. To co przeżyli to makabra. „Zafundowana” milionom ludzi na Ukrainie, w Rosji, w Kazachstanie przez komunistycznych zbrodniarzy, dla których życie człowieka jest mniej warte niż splunięcie. Całe szczęście z tą formą aberracji jakoś sobie poradziliśmy. Kosztem milionów ofiar. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że demon komunizmu, ubrany tym razem nie w fufajkę, ale w garnitur od Armaniego, znów puka do naszych drzwi. Dlatego oskarżam durni i zbrodniarzy, a do ludzi rozsądnych apeluję, by robili wszystko to na co stać nas w obronie nie tylko człowieczeństwa, ale po prostu naszego życia. Po to mamy zasady! Odstępowanie od nich zwykle, a może nawet prawie zawsze, prowadzi do tragedii. Krwawych tragedii. Amen.
--------------------------
Obrazy wykorzystywane wyłącznie jako prawo cytatu w myśl art. 29. Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych
Inne tematy w dziale Kultura