Gdy mit zderzy się z mitem, jest to bardzo realne zderzenie.
S.J. Lec
J
Jednym z największych pożądań rodzaju ludzkiego jest dążenie do poznania prawdy. Używając słownictwa niejakiego Daria z filmu pt. „Ślepnąc od świateł” można by powiedzieć: „To fajnie. To elegancko”. I ja się z tym zgadzam. Nie ma bowiem niczego gorszego niż życie w nieświadomości. W związku z tym postanowiłem podzielić się z Koleżeństwem pewnym spostrzeżeniem. Pewną nieoczywistością. Kwestią tego rodzaju, który ma olbrzymi wpływ na nasze zachowania. Minione, teraźniejsze i – zapewne – przyszłe. Start!
Większość z nas, czyli osób aktywnie uczestniczących w sporach rozgrywających się na tym Forum, pamięta, iż według ortodoksyjnej wersji dziejów Polski przodkami naszego pierwszego historycznego władcy byli: Siemowit, Lestek i Siemomysł. Tako rzecze tzw. Gall Anonim. Któż stawałby w szranki z takim autorytetem?! Niewielu ma tyle odwagi. Jest ich kilku, ale swój sprzeciw akcentują umiarkowanie, delikatnie, ostrożnie… Czemu? Kto ich tam wie? Jako, że nie mam żadnych ograniczeń (nie mam nadziei na granty, nie muszę uwzględniać opinii kolegów ze stopniami i tytułami, lubię iść pod prąd) pozwolę sobie na kilka spostrzeżeń. „Karygodnych” i „nonszalanckich”, lecz – jak mniemam – utylitarnych. Dodam tylko, że do skreślenia poniższych zdań zmotywowała mnie wypowiedź brylującego pośród elity naszej stolicy p. Lejba Fogelmana. Człowiek ten stosunkowo niedawno raczył oświadczyć (parafraza!), iż w czasach, gdy jego przodkowie pławili się w dobrodziejstwach cywilizacji wszelkiego rodzaju, to przodkowie nasi potrafili li tylko pędzić bimber. Zatem: z czym do ludu „bracia” Słowianie?! Ok, każdy ma prawo bronić honoru własnej nacji, a dodatkowo wygadywać zwyczajne bzdury. W naszym świecie nie idzie się za to do więzienie. Przynajmniej na razie. Ale do rzeczy…
Zacząłem od Siemowita… Nie bez przyczyny, gdyż według mojej najlepszej wiedzy on sam oraz jego syn i wnuk to po prostu… bajęda. Zapisana w annałach Kroniki Galla jak swoistego rodzaju ciekawostka. Ba! Być może ciekawostka to nieadekwatne określenie, ponieważ podobnych „Siemowitów” mieli także prawie wszyscy nasi indoeuropejscy pobratymcy. Zdaniem Herodota lud Scytów wywodził swój ród od trzech braci. Tacyt wspomniał o trzech protoplastach odłamów ludów germańskich. Tzw. Nestor, a więc dziejopis zanurzony po uszy w tradycji słowiano-ruskiej, pisał bez żadnych zastrzeżeń o Ruryku, Sineusie i Truworze, jako twórcach Rusi. Wynika z powyższego, że „trójca” polska to tak naprawdę odzwierciedlenie głęboko zakorzenionej tradycji plemion o proweniencji indoeuropejskiej, a faktyczna wiedza o przodkach Mieszka, zwanego przez potomnych Pierwszym, to zabieg literacki, oparty o mity utrzymujące się wśród populacji państwa pierwszych Piastów. Tak uważam. Ba, nie mam z tym żadnego problemu. Taka karma… No dobrze, ale co to ma wspólnego z p. Lejbem? Ma, i to sporo.
Wystarczy zajrzeć do Internetu i przekonać się z jaką swadą i dumą wspomniany warszawski prawnik wypowiada się o tradycji żydowskiej i polskiej. Nawet absolutnie postronny obserwator, dajmy na to Eskimos z Grenlandii, mógłby ocenić, iż p. Fogelman uznaje lud nadwiślański za cywilizacyjnych parweniuszy. Takich europejskich aborygenów. Może tak uważać. Ma do tego prawo. Tak samo jak i ja mam prawo do tego, aby sfalsyfikować wynurzenia p. Lejba. Wolny kraj, wolni ludzie. Zdaję sobie sprawę z faktu, że to Forum nie jest miejscem, w którym dałoby się rozwinąć tę opinię na wzór pracy doktorskiej. Ech! Po co zresztą zanudzać. Dlatego ograniczę się do skondensowanego minimum minimorum.
Pan Fogelman dając wyraz swemu przekonaniu o wyższości tradycji swojego ludu nad nami wychodzi – najpewniej – z założenia, iż już od najdawniejszych czasów jego przodkowie stanowili awangardę ludzkości. Niemal pod każdym względem. Być może w jakichś aspektach tak było, ale jest to nad wyraz mało prawdopodobne, bo… Spójrzmy na sprawy, które w communis opinio są oryginalnym wytworem przodków p. Lejba. Np. taki Stary Testament. Zdaniem współczesnych badaczy, a także każdego krytycznego i jako-tako ogarniętego miłośnika Klio, znaczna, jeśli nie przeważająca część zapisów i opowieści zawartych w pierwszej części Biblii, to… zapożyczenia. Epizody o Wieży Babel, stworzeniu człowieka, Matuzalemie, potopie, Arce Noego, stworzeniu przez Najwyższego Ziemi istniały i funkcjonowały powszechnie na długo przed pojawieniem się wyznawców JHWH. W Sumerze, Akadzie, Syrii, Babilonii… Podobnie idea jednego Boga to wcale nie wytwór wyznawców JHWH, gdyż prekursorami takiego podejścia to zagadnienia byli… Egipcjanie. W samej Biblii mamy mnóstwo dowodów na uzasadnienie takiego wniosku, kiedy to twórcy tzw. Dziesięciu Przykazań (nb. zapożyczonych również z Egiptu) wspomnieli, że „Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną”. Tym samym potwierdzali fakt, iż JHWH był przez długi czas tylko… jednym z bogów panteonu bliskowschodniego. Co więcej! Zdaniem wielu badaczy, w tym Ł. Niesiołowskiego-Spano oraz M. Majewskiego, Bóg plemion hebrajskich miał nawet… żonę. Dążenie do monoteizmu tak naprawdę nabrało wiatru w żagle dopiero w czasie reform Nehemiasza i Ezdrasza, tj. po powrocie tzw. niewoli babilońskiej (VI w. p.n.e.). Dopiero w dobie hellenistycznej, przy wydatnym oraz intensywnym zapożyczeniu pojęć i idei powstałych wśród Greków i ludów perskich, ludność zamieszkująca ziemię Kanaan, sformułowała korpus wierzeń. Można by rzec patchworkowy.
Warto wspomnieć, iż według najnowszych osiągnięć naukowych (na ile ostatecznie prawdziwych – tego nie wiem) narracje o wyjściu ludu Izraela z Egiptu, zdobyciu Jerycha czy wielkiej Jerozolimie w X-IX w. p.n.e. to… mity. Podobnie jak wielkie królestwo Izraela, zarządzane przez Saula, Dawida i Salomona. Zdaniem historyków i archeologów na takie państwo na Bliskim Wschodzie nie było ówcześnie miejsca. Podobnie zresztą jak dla wspomnianych władców.
No i sprawa ostatnia, choć równie ważna. Każdy, kto choć raz miał w rękach i przed oczami Biblię wie, że współcześni Żydzi, a więc wyznawcy judaizmu, uznają się za spadkobierców Izraela. Uwaga! Trzeba pamiętać, iż Królestwo Izraela upadło za sprawą Sargona II, króla asyryjskiego, który w roku 722 p. n.e. podbił i zlikwidował to państwo. A w tym to właśnie organizmie, a nie Judei, wiara w JHWH byłą religią państwową, którą „przeszczepiono” w trakcie działań militarnych i politycznych na południe, do… Judy. Natomiast Królestwo Judy (stworzone podobno przez plemiona Judy i Beniamina) zostało potraktowane bez pardonu przez Babilończyków w roku 568 p.n.e. To ich król, czyli Nabuchodonozor II, pokonał Jerozolimę i następnie elity tego kraju (ludność pospolita pozostała w swej masie na miejscu) przesiedlił do Mezopotamii. Tam to przez kilka dziesiątków lat wspomniane elity nasiąkały kulturą i tradycją mezopotamską. Gdy władzę nad tymi terenami posiedli Persowie, potomkowie przesiedleńców (nie wszyscy) wrócili do Kanaanu i wzbogaceni doświadczeniami stworzyli podwaliny mozaizmu, który znamy dziś. Wprowadzanie nowego, monoteistycznego spojrzenia na religię trwało długo, bardzo długo, bo aż do III/II w p.n.e.. Wtedy to, pod wpływem i w kontrze do idei helleńskich, mozaizm przybrał formę religii eksluzywnej. Wyznawcą JHWH mógł być tylko ktoś wywodzący się z krwi wyznawcy JHW. Ideę tę rozbił… Joszua z Nazaretu oraz jego uczniowie. Co ciekawe sam Joszua wywodził się z Galilei, której mieszkańcy w ciągu II w. p.n.e. pod groźbą śmierci zostali siłą nawróceni na mozaizm przez Machabeuszy… Taka to historia. Dziś po mozaizmie pozostało de facto niewiele. Bo przecież współczesny judaizm jest wynikiem „rokoszu” wobec chrześcijaństwa. Nie ma świątyni, nie ma ofiar, nie ma kapłanów… Krótko mówiąc to chrześcijaństwo ma pierwszeństwo.
Wszystko co napisałem powyżej nie wyczerpuje zagadnienia. Zresztą nie roszczę sobie praw do wyjaśniania spraw tak skomplikowanych. Chcę tylko, aby osoby pokroju p. Fogelmana, a także ich akolitów, zrozumiały, że popadanie w absolutnie nieuzasadnioną pychę jawi się jako wyraz niedojrzałości i braku rozeznania w świecie faktów. Ziemie zajmowane przez plemiona proto-żydowskie były przez większość omawianej epoki – pardon, ale to nie moje słowa – zadupiem. Nie było w X czy IX w. p.n.e żadnej wielkie Jerozolimy i „Wielkiego Izraela”. Współczesny judaizm jest spadkiem, konglomeratem i zapożyczeniem z wierzeń istniejący na Bliskim Wschodzie na długo przed pojawianiem się Hebrajczyków na arenie dziejowej. Słowianie, czyli nasi przodkowie, pędzili gorzałkę zapewne wcześniej niż wojska Tytusa zburzyły II Świątynię. Tyko tyle… Dla pocieszenia bohatera tej notki dodam, że my, Polacy, też mamy swoich Siemowitów. Szanujmy to. Wszyscy. W przeciwnym przypadku, tak jak p. Lejb, popadniemy w śmieszność.
* Na obrazku jedno z najwcześniejszych przedstawień... JHWH.
----------------------------------
Obrazy wykorzystywane wyłącznie jako prawo cytatu w myśl art. 29. Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych
Inne tematy w dziale Kultura