Bazyli1969 Bazyli1969
1671
BLOG

Zdrada bez kary, czyli polski grzech niepierwotny

Bazyli1969 Bazyli1969 Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 80

Kara jest także rodzajem lekarstwa.
Arystoteles
image

Całkiem niedawno minęła siódma rocznica katowickiego happeningu, podczas którego działacze ze środowiska narodowego dokonali symbolicznej „egzekucji” kilkorga europosłów. Wydarzenie to było reakcją na postępowanie - wybranych w Polsce! -  polityków; wspierających czynem brukselską opresję względem Rzeczypospolitej. Oburzenie niektórych środowisk (sekundujących  ówczesnej opozycji) wybuchło niczym wulkan i przeszło przez kraj nasz kraj niemal jak tornado tysiąclecia. Przez kilka lat krytycy widowiska nie uzyskali satysfakcji i dopiero w tym roku krakowski sąd uznał winę inspiratorów „wieszania” oraz wymierzył im karę. Zdawać by się mogło, iż to sprawa błaha. Jedna z tysięcy czy nawet milionów przemykających obecnie przez stronice i ekrany mediów wszelakich, a następnie… A następnie topionych w oceanie niepamięci. Moim zdaniem historia ta ma  poważniejsze znaczenie niż to na pierwszy rzut oka się zdaje. Ba! Jest swoistym emblematem, a może nawet znakiem, który winien zostać zauważony i prawidłowo odczytany przez nadwiślański lud. W jakim sensie?

Od początku istnienia Polski mechanizm zdobywania władzy nie różnił się od tych występujących poza Odrowiślem. No, jeśli już, to na plus, ponieważ masowe rzezie całych rodzin, klas, grup społecznych i stronnictw raczej u nas nie występowały. Podobnie w aspekcie dotyczącym sprawowania rządów książęta, królowie i związane z nimi środowiska nie tolerowały spisków zawiązywanych przez miejscowych z obcymi. Wielu znanych nam z kart kronik wichrzycieli mogło liczyć na przebaczenie i powrót na łono wspólnoty. O ile swoje niecne zamiary planowali i realizowali „wspólnie i w porozumieniu” ze swojakami. Natomiast każdy, kto zwoływał wilcze stada spoza granic Polski, prawie nigdy nie mógł liczyć na łaskę. Żeby nie być gołosłownym przypomnę tylko kilka przypadków…

Jak przekazał nam dziejopis Thietmar, dwaj możni z kraju Polan, czyli Przybywoj i Odylen, wnet po śmierci Mieszka I. przeorientowali się na kierunek zachodni i poczęli wspierać stronnictwo Niemki Ody, wdowy po naszym pierwszym historycznym władcy. Wiemy, iż nie spodobało się to Bolesławowi (zwanemu przez potomnych „Chrobrym”), który bardzo szybko rozprawił się z oboma mężami. Należy założyć, że czyn ten stał się kamieniem węgielnym pod budowę potęgi państwa pierwszych Piastów.  Kilka dekad później kolejny Bolesław (tym razem z przydomkiem „Śmiały” lub „Szczodry”) w nie do końca jasnych okolicznościach skazał na śmierć biskupa krakowskiego Stanisława (zm. 1079 r.). Powodem skazania i egzekucji duchownego miała być… zdrada. Podejrzenie o spiskowaniu (min. z siłami zewnętrznymi) potwierdza tzw. Gall Anonim, który expressis verbis oznajmia: „My zaś ani nie usprawiedliwiamy [uwaga!] biskupa-zdrajcy…”. I znów następny Bolesław, tym razem III, w odwecie za ściąganie na Polskę wrogich Pomorzan, Prusów i Czechów, karze oślepieniem przyrodniego brata Zbigniewa, dając jasny sygnał wszystkim tym, którzy zamyślali o wejściu w szranki z polskim księciem w oparciu o pomoc zewnętrzną. Podobnych historii z pewnością było więcej. Niestety z braku odpowiednich źródeł nic o nich nie wiemy lub możemy li tylko snuć przypuszczenia. Dodam tylko, iż nasi przodkowie potrafili wymierzać srogie kary za zdradę nie tylko pod osłoną mroku wczesnego średniowiecza. Wszak Kazimierz Wielki za konszachty z Brandenburczykami zamorzył śmiercią głodową Maćka Borkowica, a Stefan Batory (słusznie określany jako „król niemalowany”) potrafił we współpracy ze stronnictwem rozsądku i porządku rozprawić się z watażką pierwszej wody, czyli szukającym protekcji u Habsburgów Samuelem Zborowskim. Dobrze, starczy. Nawet ta krótka wyliczanka dowodzi, że zdrada stanu spotykała się ze zrozumiałym i praktykowanym w całej Europie odporem. Ale…

W miarę upływu czasu zapał naszych przodków do pacyfikowania zachowań niegodnych i niebezpiecznych dla państwa i narodu gasł. Napotykamy bowiem cały pitawal poważnych a nie ukaranych zbrodni stanu. Tzw. Potop Szwedzki, czasy saskie, Targowica… Od długości listy zaprzańców i osobników przedkładających dobro własne nad interes Rzeczypospolitej może zakręcić się w głowie. A potem kolejny cios! Formacja spiskująca z jednym z naszych największych i najbardziej zawziętych wrogów, tj. KPP, obejmuje stery państwa polskiego. Oczywiście przy jawnej kolaboracji z Moskwą. Co najgorsze, po tzw. upadku komunizmu, miejscowi namiestnicy ZSRR nie ponoszą de facto żadnych (!) realnych konsekwencji. Ba! Otrzymują nawet nagrody!  Jak bowiem nazwać inaczej wybieranie przez Polaków czołowych funkcjonariuszy nieboszczki PZPR (i jej przybudówek) do polskiego i europejskiego parlamentu, a nawet powierzanie im rządów? Nie inaczej sprawy mają się odnośnie wyciągania konsekwencji wobec środowisk obecnie sprawujących władzę. Czyż ktokolwiek i kiedykolwiek wymierzył im sprawiedliwość za wyczyny z  lat 2008-2015? Osobiście nie mam wielkich nadziei, iż po zmianie układu politycznego cokolwiek zmieni się w tej materii. To napawa mnie nie tylko smutkiem, ale również niepokojem. Gdzieś, kiedyś utraciliśmy jako naród znaczną porcję naszego instynktu samozachowawczego, bo przecież umiejętność reagowania na wielkie zdrady jest jego immanentną częścią.

Przeglądam stronice kronik pod wspomnianym kątem i zauważam jedną, bardzo istotną, prawidłowość. Otóż wtedy, gdy nad Wisłą potrafiono stosować sankcje i wyciągać konsekwencje wobec wszelkiej maści zdrajców stanu, nasza Ojczyzna odgrywała poważną rolę na arenie międzynarodowej. A to dzięki temu, że Polacy, jako zjednoczona wspólnota, stanowili zbyt trudny do zgryzienia kąsek. Dla każdego! Co prawda jakiś ułamek tejże wspólnoty szedł pod polskim sztandarem niezbyt chętnie, ale widmo kary skutecznie utrudniało albo nawet uniemożliwiało działania przeciw Ojczyźnie. Konsekwencje takiego stanu rzeczy nie kończyły się na pozytywach obserwowanych na polach bitew. Przecież krok w krok szły inne, bardzo liczne korzyści. Rozwój gospodarczy, społeczny, naukowy itd. itp. Mieliśmy czas na budowanie zasobności, a polskie sprawy znajdowały się w polskich rękach. Jednak od momentu, gdy frazy „zdrada” i „zdrajca” zostały wymazane ze słownika wyrazów obelżywych, poczęliśmy osuwać się w otchłań. Dziś znów perspektywa upadku na samo dno jawi się jako prawdopodobna. A to przede wszystkim przez nieukarane zdrady!

------------------------------

Obrazy wykorzystywane wyłącznie jako prawo cytatu w myśl art. 29. Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych

Bazyli1969
O mnie Bazyli1969

Jestem stąd...

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (80)

Inne tematy w dziale Kultura