Bazyli1969 Bazyli1969
369
BLOG

Karaluch

Bazyli1969 Bazyli1969 Kultura Obserwuj notkę 10

Gdyby dureń zrozumiał, że jest durniem, automatycznie przestałby być durniem.
S. Kisielewski
image

W trakcie dobierania się w parę samiec wędruje wokół samicy, po czym ustawia się przodem do niej. Następnie samica unosi głowę, a samiec wsuwa się pod nią tyłem, jednocześnie rozkładając skrzydła, tak że samica dotyka aparatem gębowym tergitów jego odwłoka. W tym czasie samiec wydłuża odwłok, aż do połączenia się genitaliów obu owadów. Po połączeniu samiec odwraca się tak, że para ustawiona jest głowami w przeciwnych kierunkach… Eee… To nie na ten temat! Głównym powodem, dla którego nie lubimy karaluchów jest to, iż jak potwierdzają przeprowadzone badania, karaluchy są w stanie przenosić różne choroby, bakterie dżumy, cholery oraz gruźlicy. Na insektach tych znajduje się około 80 drobnoustrojów chorobotwórczych i są one powodem zatruć pokarmowych. Robaki te również odpowiadają za przenoszenie wirusów takich jak np. wirusy grypy,  rotawirusy. Oprócz tego na karaluchach bytują pierwotniaki oraz grzyby. Generalnie to istoty wprowadzające w uporządkowany świat demolkę. Ohydną demolkę. Fuj!

Pan Jan Grabowski, pełniący oficjalnie rolę polsko-kanadyjskiego historyka, to postać nad wyraz kontrowersyjna. Znany jest ze sprzedawania światu opowieści równie poważnych co hagady o swobodnym lewitowaniu nad ziemią tego lub innego cadyka. Jakiś czas temu – w innym miejscu sieci -  podjąłem wysiłek zrecenzowania pracy pt. „Dalej jest noc”, która powstała pod redakcją prof. B. Engelking i naszego bohatera. To temat na zupełnie inną notkę, bo podobnych dewiacyjnych opracowań na całym globie pojawiło się naprawdę mało, ale dla jasności obrazu warto, a nawet trzeba, wspomnieć o pewnej kwestii…

Otóż „światowej sławy” badacz Holokaustu w swych wnioskach formułuje tezy oparte o… Cholera go wie! To jest prawdziwa i wzorcowa antynauka. Dla wyjaśnienia w czym rzecz, zaaplikuję pewien przykład oparty o wykastrowaną dokumentalną relację sprzed prawie dziewięćdziesięciu lat…

Był bardzo późny wieczór 9 listopada 1938 roku, gdy [...] zapukali do drzwi dozorcy synagogi w Gliwicach. Otworzył im pan Gniosko, stróż synagogi.

- Klucze - zażądali. Pan Gniosko bez słowa sprzeciwu wykonał polecenie.

Tak to mogło wyglądać. [...]. Nie sądzę też, by [...] silili się na jakąkolwiek uprzejmość i dłuższą rozmowę.

Pan Gniosko, nie wiem, czy był Żydem, czy nie, nie miał wyjścia. To znaczy miał, ale chciał żyć. A wiedział już, że tego dnia od rana trwał [...] pogrom Żydów i żądanie mężczyzn [...] nie mogło go ani zdziwić, ani zachęcać do oporu.

Gdy już je otrzymali, bez zbędnych tłumaczeń poszli w kierunku sąsiadującej z domem stróża świątyni. Mieli zaledwie kilka kroków.

Zaraz potem weszli do opustoszałej świątyni i ją podpalili.

I teraz proszę zgadnąć: kto jest „podmiotem lirycznym”? Gliwice? To miasto w Polsce. Pan Gniosko? Nazwisko słowiańskie. A więc? Dla czytelnika spoza naszego „uniwersum” działo się to w Polsce. A skoro tak, to złoczyńcami byli… Tak, tak! Polacy. Wystarczy pominąć kilka słów, tak jak uczyniłem to ja,  by przekaz mógł zostać zmanipulowany. Aktywiści skupieni w tzw. Nowej Polskiej Szkole Badań nad Holokaustem są w tym mistrzami. Nikt lub prawie nikt nie będzie wiedział, iż przedwojenne Gliwice leżały w granicach III Rzeszy, a osobnikami podpalającymi synagogę byli po prostu… niemieccy naziści. Zresztą… Pan Grabowski o to się postara.

Przykładów zafałszowań, uników i zwyczajnych kłamstw sprokurowanych przez J. Grabowskiego znamy mnóstwo. Nie czas i miejsce aby je tu wszystkie przypominać. Wystarczy przywołać opinię znanego i rzetelnego naukowca. Prof. B. Musiał napisał tak:

Grabowski i Engelking systematycznie, świadomie i celowo manipulują źródłami. Według mnie to jest fałszerstwo. Z takimi autorami nie jest możliwa żadna merytoryczna debata, bo oni jej nie chcą. Dążą do prowokacji, wykorzystując medialną przewagę, szczególnie na Zachodzie.

To jednak nie wszystko i w celu zniuansowania oceny „osiągnięć” J. Grabowskiego przypomnę opinię „zaoceanicznego” prof. R. Lucasa:

Historycy dzielą się na dwie grupy. Historyków II wojny światowej i historyków Holokaustu. Pierwsi są bardzo obiektywni i profesjonalni. (…) Druga grupa – historycy Holokaustu – składa się niemal wyłącznie z badaczy żydowskiego pochodzenia. (…) uważają, że Żydzi mają patent na to słowo. A próba zestawiania ich tragedii z jakąkolwiek inną to zbrodnia. Polska i Polacy są dla nich wyłącznie tłem dla Holokaustu. Zagłada jest wydarzeniem najważniejszym i centralnym. Wszystko inne nie ma żadnego znaczenia, cała historia Polski XX w. jest pisana z perspektywy cierpienia Żydów. (…) Tych żydowskich historyków z całej historii II wojny światowej interesuje wyłącznie jeden temat. Cierpienie Żydów. Nie interesuje ich nic poza tym. Wszystkie światła skierowane są na Żydów, wszystko pozostałe jest pozostającym w cieniu tłem. Skoro więc cierpienia Polaków ich nie interesują, to o tych cierpieniach nie wiedzą. A skoro o nich nie wiedzą, to wydaje się im, że nie istniały. A skoro nie istniały, to znaczy, że Polacy pod okupacją prowadzili normalne, spokojne życie. Nie byli niczym zagrożeni, Niemcy ich nie niepokoili. Jeżeli rzeczywiście ma się taki obraz niemieckiej okupacji Polski, to trudno się dziwić, że zadaje się pytanie: "Dlaczego nie zrobiliście więcej, aby ratować Żydów?.

Nawoływania p. Grabowskiego mające na celu wyłączenie spod jurysdykcji władz RP miejsc, w których dokonały się mordy na obywatelach II RP to zbrodnia, a nawet przestępstwo. Nie wiem jeszcze z jakich powodów akurat teraz „światowej sławy badacz Holokaustu” wyskoczył ze swoim pomysłem. Odpowiedzi można się domyślać. W każdym razie takie indywidua trzeba uznać za gwałcicieli zdrowego rozsądku, rozumu, nauki i … przyzwoitości. Ponadto należałoby się zastanowić nad uznaniem tego rodzaju postaci za persona non grata nad Wisłą. Czy jednak starczy odwagi? Wątpię. W każdym razie rojenia J. Grabowskiego (idącego krok w krok za rojeniami swego antenata) są nie tylko śmieszne, ale także groźne. Zawsze bowiem znajdą się abderyci gotowi uwierzyć w bzdury i poprzeć postulaty rodem z Galaktyki Arkana.

Na koniec zaznaczę, że J. Grabowski nie jest ani pierwszym, a nie jedynym człowiekiem, który na bajaniach próbuje zbić kapitał i uzyskać własną korzyść. Jednym z prekursorów takiego podejścia do zagadnień traktowanych poważnie przez znaczną część tej lub innej populacji był nie kto inny jak S. Freud, który w liście do jednego z przyjaciół tak ocenił własnych podopiecznych:

Pacjenci są tylko hołotą. Jedyną rzecz, do której pacjenci się nadają jest pomóc psychoanalitykowi utrzymać się i dostarczyć materiału do teorii. Jasne, że nie potrafimy im pomóc. To jest terapeutyczny nihilizm. Niemniej kusimy pacjentów, ukrywając te wątpliwości i wzmacniając ich nadzieję na wyzdrowienie

Współczuję ludziom wierzącym w konfabulacje Grabowskiego. Martwię się natomiast o tych, którzy lekceważą tego rodzaju bajarzy.

------------------------------

Obrazy wykorzystywane wyłącznie jako prawo cytatu w myśl art. 29. Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych

Bazyli1969
O mnie Bazyli1969

Jestem stąd...

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (10)

Inne tematy w dziale Kultura