Bazyli1969 Bazyli1969
1653
BLOG

„Rdzawy Kanclerz” znów chce kastrować, więc trzeba się bronić. Jak?

Bazyli1969 Bazyli1969 Polityka Obserwuj notkę 14

Terroryzm głupoty jest równie groźny jak inne formy współczesnego terroryzmu.
J. Szmyd
image

Otto von Bismarck (1815-1898) pełniąc funkcję posła pruskiego w Petersburgu, na wieść o kwietniowej manifestacji warszawiaków w roku 1861, podczas której Rosjanie zabili około 200 osób,  napisał do swojej siostry:

Bijcie w Polaków, by ich ochota do życia odeszła; osobiście współczuję ich położeniu, ale jeśli pragniemy istnieć, nie pozostaje nam nic innego jak ich wytępić.

„Żelazny Kanclerz” nigdy nie zmienił zdania na temat  Polaków, a nawet od słów przeszedł do czynów, czego wyrazem była sławetna Kulturkampf. Co ciekawe, choć miał pogardliwy stosunek do wszystkich Słowian (np. zachowały się jego niezwykle obelżywe oceny Kaszubów), to w Rosjanach widział sojuszników w procesie pacyfikacji i wymazania z etnicznej mapy świata naszych przodków. Można przyjąć, iż nauka nie poszła w las, gdyż jego późniejsza następczyni na urzędzie, tj. Angela Merkel (obdarzona przydomkiem „Żelazna Dziewczynka”), po zaprzysiężeniu na szefa RFN, wstawiła do swego gabinetu portret… carycy Katarzyny II. Znów „żelazo”… Dziś… Stop!

Być może nie wszyscy pamiętają akcję sprzed kilkunastu lat, podczas której D. Tusk wypowiedział się w kwestii karania sprawców czynów pedofilskich. A rzekł tak:

Chciałbym, żeby w Polsce wprowadzono kastrację chemiczną nie na życzenie skazanego, ale jako element wyroku - mówił premier. Jak zaznaczył wie, że jego słowa wywołają oburzenie u obrońców praw człowieka.

Jak zwykle w przypadku tego polityka za chwilę „balon pękł” i skończyło się na stworzeniu ośrodka dla dewiantów. Rzecz jednak nie w tym. Otóż w roku 2008 ówczesny premier RP zamierzał kastrować złoczyńców. Przynajmniej w sferze retorycznej i na użytek tzw. opinii publicznej. Obecnie ten sam człowiek w świetle kamer i w obecności pewnej części prawniczego światka jednoznacznie oświadczył, iż zamierza kastrować naród i państwo polskie. Oczywiście te ich części, które nie podzielają spojrzenia na rzeczywistość i przekonań  premiera i jego otoczenia lub po prostu stoją na drodze autorytarnych zapędów grupy trzymającej władzę w naszym kraju. Pojawia się pytanie: czy tym razem to było na poważnie?

Znaczna większość rasowych publicystów, analityków, a nawet polityków opozycji uważa, iż słowa wypowiedziane przez przywódcę PO to te same bajki z mchu i paproci co zwykle. Ba! Dla podkreślenia niewiary w możność realizacji groźnych zapowiedzi puszczają do publiki (i do siebie nawzajem) oko wraz z negatywną sugestią dotyczącą stanu psychicznego autora słów o „demokracji walczącej”. I wszystko załatwione. Czyżby?

Jeszcze przed wyborami reprezentanci „partii zewnętrznej” ogłaszali wszem i wobec, iż nie będą tolerować prób wybicia się Polaków na prawdziwą niepodległość, a zastane fundamenty mające służyć za podstawę tego procesu zburzą. Tak mówili i pisali. Wtedy też uznawano tego rodzaju opowieści za brednie. Cóż…

Nie będę w tym miejscu wnikał w przyczyny i motywacje D. Tuska prowadzące do takich a nie innych oświadczeń i działań. Mam na ten temat własną opinię, ale zostawię ją na inną okazję, bowiem w obecnej sytuacji znacznie ważniejszym jest zastanowienie się: co należy uczynić na wypadek próby wdrożenia w życie „demokracji walczącej”? To nie żarty! Prawdopodobieństwo zamachu na wolności obywatelskie Polaków oraz wprowadzenie w życia planu spacyfikowania RP jako podmiotu politycznego należy uznać jako 50% do 50%. A więc – bardzo duże. Co więcej, uważam, że - jeśli już to - zaczną się one już niebawem, ponieważ akcja skierowana przeciw Stowarzyszeniu „Marsz Niepodległości” została zainscenizowana właśnie teraz, gdyż ma na celu zablokowanie corocznej manifestacji Wolnych Polaków, która… Uwaga! Mogłaby się przerodzić w potężny albo nawet gigantyczny protest wobec poczynań ekipy rządzącej.  Nie ma zatem przypadku. Najpierw, tzn. jeszcze we wrześniu lub październiku - demolka, a następnie uniemożliwienie wyrażenia sprzeciwu Polaków w dniu Święta Niepodległości. Obym się mylił, lecz tak to widzę.

I teraz… Co można zrobić, aby nie dać się zaskoczyć? Cele szefa PO zostały zdiagnozowane, a właściwie on sam je ujawnił. Czas bicia piany minął. Trzeba działać. Jak? Krótko:

1.    Zagrożone akcjami pacyfikacyjnymi środowiska republikańskie, konserwatywne, narodowe czy – ogólnie mówiąc- szanujące wolność i niepodległość winny jak najszybciej powołać (nazwijmy je roboczo) Komitety Sterujące, które będą pełniły role przywódcze w razie pozbawienia wolności ścisłych kierownictw wspomnianych wyżej partii, stowarzyszeń, ugrupowań, bractw itp. Nie powinny być to jednostki znane z pierwszych stron gazet, ale gotowe na ryzyko, pomysłowe, zaufane oraz ideowe.
2.    Czym prędzej powinny powstać fundusze zapewniające możliwość działania Komitetów Sterujących oraz współpracujących z nimi ludzi w warunkach ograniczonych swobód obywatelskich.
3.    Kierownictwa zagrożonych środowisk muszą w trybie pilnym przeprowadzić inwentaryzację zasobów, spośród których część winna zostać, hmm… Zdjęta z widoku i zachowana na wypadek konieczności ich użycia w warunkach „niestandardowych”. To m.in. środki techniczne umożliwiające zrealizowanie nowoczesnych audycji, ale także „starodawne”; w rodzaju powielaczy i papieru.
4.    Koniecznym jawi się również opracowanie planu działań na wypadek dalszej anarchizacji życia politycznego i społecznego oraz wyznaczenie „gabinetu cieni”, stworzonego przy  udziale różnorodnych środowisk patriotycznych.
5.    Odnowienie lub nawiązanie kontaktów ze środowiskami (polonijnymi i nie tylko) znajdującymi się poza granicami Rzeczypospolitej, które sprzyjają ruchom prawdziwie demokratycznym i stoją w kontrze do planów realizowanych przez dominującą na naszym kontynencie demokraturę.


Tyle na początek.

Zawsze powtarzam, żem wariat ale demokrata. I to zobowiązuje! Nie może być tak, że jeden ze współmieszkańców naszego kraju, wykorzystując bezczelnie swoje stanowisko, otwarcie zapowiada bezprawną demolkę i postponowanie przeciwników, a zagrożona widownia wysłuchuje tych ohydnych  zapowiedzi z rozbawieniem lub lekceważeniem. Choć raz bądźmy przezorni! Nie dajmy szans na to,  by za cenę wykastrowania Polski  „Rdzawy Kanclerz”* był  -  na wzór Ottona i Angeli - w przyszłych niemieckich podręcznikach do historii nazywany „Żelaznym Kanclerzem nr 3”.


*Określenie autorstwa anonimowego internauty. Zazdroszczę inwencji.

------------------------

Obrazy wykorzystywane wyłącznie jako prawo cytatu w myśl art. 29. Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych

Bazyli1969
O mnie Bazyli1969

Jestem stąd...

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (14)

Inne tematy w dziale Polityka