Bazyli1969 Bazyli1969
2470
BLOG

Upadek, czyli od sądów wszystko się rozpoczyna

Bazyli1969 Bazyli1969 Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 105

Wyciągnijmy więc morał w tej balladzie ukryty,
gdy nie grozi nam żadne riffifi,
że czasami najtrudniej rozpoznać bandytę,
gdy dokoła są sami szeryfi

W. Młynarski
image

Urodził się A.D. 1595 w Czehryniu, na dzisiejszej Ukrainie. Już od najmłodszych lat wykazywał się polotem i zdolnościami przywódczymi. Pobierał nauki w lwowskim Kolegium Jezuitów, w którym zapoznał się z retoryką, gramatyką, poetyką i „naukami wyzwolonymi”. Według wiarygodnych przekazów posiadał również znaczne zdolności językowe, bo prócz rodzimego języka ruskiego, posługiwał się biegle polskim, tatarskim i łaciną – a być może – także włoskim. Warto wspomnieć, iż nie należał do ludzi strachliwych, gdyż już od najmłodszych lat wielokrotnie stawał w szeregach wojsk walczących w interesie Rzeczypospolitej, a pod Cecorą (1620 r.), gdy w trakcie walk z Turkami zginął jego ojciec,  dostał się do niewoli.  Z drugiej strony miał sporo wad. Potrafił bowiem – w okresie swej świetności – osobiście i na oczach towarzystwa porąbać szablą krytycznego wobec jego decyzji kozackiego płk. Jeśka, skazać  na śmierć własną żonę, aprobować taplanie się czerni we krwi Lachów, a następnie pogrążać się przez całe dnie w pijackim amoku.  O nim to wypowiedział się wojownik nad wojowniki, czyli Stanisław Koniecpolski, że „wielkie rzeczy przez tego człowieka stać się muszą, albo dobre, albo złe, bardzo się trza obawiać”. Bohdan  Zenobi Chmielnicki, herbu Abdank…

Miał rację jeden z największych wodzów wszech-czasów, kiedy zwracał uwagę  otoczeniu na potencjał Bohdana. Problem w tym, że zdolności tego człowieka mogły zostać wykorzystane z korzyścią dla ogółu mieszkańców Rzeczypospolitej lub przeciw niemu. Tak się – niestety – złożyło, iż został zrealizowany ten drugi scenariusz. Gdy Chmielnicki, wzorem dziesiątek podobnych mu lokalnych przywódców, zagospodarował i rozwinął majątek zwany Subotowem (na pograniczu ukraińskiego lasostepu i stepu) pojawił się człowiek, który uznał, iż sukces pułkownika kozackiego jest nieakceptowalny. Zaznaczę od razu, iż obraz Daniela Czaplińskiego przedstawiony przez J. Hoffmana w słabym „Ogniem i mieczem” jest karykaturą. Tak naprawdę wspomniany Czapliński by osobowością twardą, stanowczą i patriotyczną. To on jako jeden z pierwszych stanął naprzeciw zbuntowanym kozakom i czerni, a także potrafił wydostać się w misji z oblężonego przez rozszalałe tłumy Zbaraża. Jak było, tak było. W każdym razie Pan Daniel – wspierany przez ludzi wpływowych – zagiął parol na pułkownika kozackiego i ze wszystkich sił starał się wysłać go do Krainy Mroku. Sam Chmielnicki w jednym z listów do króla Polski tak wspominał o działaniach ludzi pozostających na żołdzie podstarościego czehryńskiego:

Jechałem w kupie obok pułkownika swojego. Zajechawszy mnie z tyłu, między wsią, w polu jeden żołnierz, p. Daszewski, ciął mnie umyślnie szablą po szyjej, a że była u mnie misiurka, rozciął mi oną misiurkę na dłoń wszerz, tylko dwa kółka pośrodku szablę zatrzymały, że głowa nie zleciała. Wymówił się: «Jam — powiada — rozumiał, że to Tatarzyn». A obok w wojsku z panami jechałem.

Skoro skryte zamachy na Chmielnickiego nie przyniosły efektu, to Czapliński przestał się „obcyndalać” i pewnego dnia otwarcie zajechał majątek swego adwersarza. W efekcie zginęło kilku ludzi, syn Chmiela zebrał srogie baty (podobno opowieść o jego śmierci w wyniku obrażeń to plotka), a ukochana pułkownika, tj. sławna „Kresowa Helena”, została zniewolona i… Przyjęła to z ulgą. Tak było. Jednak… Chmielnicki postanowił walczyć o swoje i odwoływał się do lokalnych sądów. Ba! Istnieją relacje mówiące o tym, że na skutek niemożności uzyskania sprawiedliwego wyroku, dotarł do samego Władysława IV-go z nadzieją, że król stanie po stronie prawa. Cóż… Jedyne co Waza był w stanie zaaplikować to namowa do dochodzenia sprawiedliwości za pomocą… szabli. Słabe to cholernie. Jak potoczyły się dalej losy pułkownika Chmielnickiego i całej Rzeczypospolitej wiemy.

Wyobraźmy sobie teraz, iż sądy I Rzeczypospolitej są wiarygodne, sprawiedliwe i potrafią egzekwować swoje wyroki. Krótko mówiąc: „Dura lex, sed lex”! W oparciu o dokumenty stają po stronie prawa i sprawiedliwości, a ewentualne „brykanie” strony uznanej za winną potrafią w majestacie prawa spacyfikować. Nie ma wyniesienia Chmiela. Nie ma wyniesienia Czaplińskiego. Jest pokój. Rzeczpospolita pozostaje europejską lądową potęgą. Cesarz, car, chan i każdy drobny kurfirst drżą na myśl o tym, że kolejny król Polski i dowolny hetman obrócą swój wzrok ku ich dziedzinie. Ech…

Morał z przytoczonej wyżej opowieści jest prosty i jednocześnie niezwykle bolesny. Okazuje się bowiem, iż nie tylko Chmiel, ale również wszelkiego rodzaju Janusze Radziwiłłowie, Krzysztofowie Opalińscy czy Hieronimowie Radziejowscy byliby w naszej historii sławni jedynie ze swego majątku lub mecenatu, ale nie ze zdrady gdyby… Gdyby nasze państwo zwyczajnie się szanowało i honorowało zasadę, iż Temida winna być ślepa. Niestety… To co zainfekowało Rzeczpospolitą na przełomie XVI i XVII w. i w konsekwencji doprowadziło do biedy, słabości i załamania nazwać trzeba ustrojowym rakiem. Jeszcze Stefan Batory potrafił wyegzekwować przepisy i – mimo oporu ówczesnej nadzwyczajnej kasty – rozprawić się z S. Zborowskim, czyli pierwszej wody wichrzycielem i spiskowcem, którego wielu współczesnych zwało „debilowatym zabijaką”. A później…

Spoglądam na dzieje naszego kontynentu z lotu ptaka. Widzę potęgę Rzymu. To właśnie wtedy zwykli retorzy potrafili wypalić przed „władcami świata” : „Cezarze, moje jest prawo!”. I cezarowie w osobach Trajana, Wespazjana i Marka Aureliusza kładli uszy po sobie. Gdy jednak ich zabrakło i za sprawą ludzi nikczemnych przewagę zdobyły obyczaje rodem ze Wschodu, Rzym począł więdnąć, kurczyć się, znikać. Po czasie większość Rzymian wolała rządy barbarzyńców od władzy cesarskiego sędziego lub  urzędnika, którzy bezprawnie, bez litości i bez skrupułów realizowali  przepisy… tak jak oni je rozumieli. To nie ekstraordynaryjny przypadek. Z podobnych powodów zanikały potęgi wielu innych państw naszego kontynentu. Bowiem w praktyce sądowniczej powoli lecz nieustannie prymat zyskiwały rozwiązania rodem z ekspansywnych cywilizacji Wschodu. Obecnie jesteśmy nad Wisłą świadkami podobnych wydarzeń. Pewien człowiek i skupione wokół niego środowisko z nikczemnych przyczyn doprowadza do demolki zasad, które umożliwiły ludom europejskim wspiąć się na najwyższy stopień cywilizacyjny. Jakie są konkretne przyczyny takiego postępowania? Można o to się spierać. Tak czy inaczej „biada tym, którzy zło nazywają dobrem, a dobro złem, którzy zamieniają ciemność w światłość, a światłość w ciemność, zamieniają gorycz w słodycz, a słodycz w gorycz.” Dlatego Rzeczpospolita przetrwa i znów rozkwitnie. Mimo zabiegów Jego i jego sług. I tego się trzymam!


------------------------

Obrazy wykorzystywane wyłącznie jako prawo cytatu w myśl art. 29. Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych

Bazyli1969
O mnie Bazyli1969

Jestem stąd...

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (105)

Inne tematy w dziale Kultura