Dum spiro, spero – Póki oddycham, nie tracę nadziei.
Europa. Kontynent, którego mieszkańcy od (częściowo) dwóch, a na pewno od tysiąca lat nadawali ton procesom globalnym. Kto nie wierzy lub poddaje w wątpliwość taką konstatację niechaj wpisze w dowolną wyszukiwarkę frazę: George Bryan „Beau” Brummell, a potem zastanowi się nad siłą oddziaływania jego „wynalazku”. Napisałem „nadawali”, gdyż jest wielce prawdopodobnym, iż epoka ta właśnie odchodzi do lamusa historii. Z przyczyn naturalnych? A skąd! Wciąż przecież obszar rozciągający się od Cabo da Roca po – tak, tak – Ural, jest dla większości populacji homo sapiens punktem odniesienia. To jednak chyba nie potrwa długo.
Śledziłem uważnie ostatnie wydarzenie w Wielkiej Brytanii, kiedy to tuziemcy (używam tego technicznego określenia dla ułatwienia narracji) w znacznej ilości zebrali się w sobie i postanowili wyrazić swój sprzeciw wobec wywracania ich świata na nice. Wielkie musiało być ich wzburzenie skoro kojarzeni z flegmatyzmem (nie do końca słusznie) oraz bombardowani ze wszystkich stron politpoprawnością mieszkańcy Bristolu, Leeds, Newcastle, Manchesteru, Birmingham, Belfastu, Glasgow czy Edynburga, potrafili stanąć twarzą w twarz z przedstawicielami władz ubranymi w policyjne mundury. Zaprawdę, musiało ono być wielkie, ale… Faktem jest, że – na dziś – efekty manifestacji są niewielkie. Żeby nie powiedzieć - żadne. Co prawda setki tysięcy ludzi wyszło na ulice i po raz pierwszy od czasów Cromwella w tak jednoznaczny i ostentacyjny sposób wyraziło swój protest wobec poczynań rządu, lecz patrząc na to chłodnym okiem trzeba powiedzieć, że do przerwy 1:0 dla polityków. Z pewnością potwierdzi to kilka setek aresztantów czekających na wyroki za „sianie nienawiści”.
Ktoś postronny może powiedzieć, że „dobrze im tak”. Wszak Brytyjczycy, Francuzi, Belgowie, Holendrzy, Włosi, Hiszpanie i jeszcze wielu innych, bez skrupułów podbijali dalekie krainy, traktując często tubylców jak podludzi. Ba! Jeszcze w 1958 r. Brukselczycy cieszyli swe oczy murzynami w… zoo. No więc niech teraz płacą za wszystkie swoje ekstrawagancje.
Bruksela 1958 r. i mała murzynka - tak, tak - w... zoo
Problem jest jednak znacznie głębszy. Otóż przez setki lat, tj. wtedy gdy biały człowiek stawiał swą stopę na odległych kontynentach i w imię wzniosłych lub zwyczajnie podłych intencji pacyfikował napotkane ludy, to zawsze (!) te ostatnie stawały naprzeciw zagrożeniu. Miejscowi „sachemowie” wysyłali uzbrojonych mężczyzn przeciwko najeźdźcom z błogosławieństwem w imię Wirakoczy, Manitou, Paczamamy, Onyankopong, Wisznu lub Allaha. Po to, aby ci bronili ziemi, kobiet, dzieci i tradycji. Zwykle przegrywali, ale zasłużyli na wieczny szacunek. A dziś?
Keir Starmer, czyli premier UK, nie odnosi się do zbrodni popełnionej przez osobę spoza uniwersum brytyjskiego, ale z zapiekłością godną bolszewika sprzed wieku postponuje i straszy miliony tuziemców. E tam! Gospodarzy Wysp Brytyjskich. Bo przecież tak nie wolno i wszelkie bezprawie i wszelka zbrodnia winna być oceniania nie w oparciu o kanony prawa, lecz w zależności od koloru skóry i wyznania. „Ruki po szwam”! Podobnie dzieje się w innych krajach Zachodu. Praktycznie bez wyjątku.
Dla jasności obrazu dodam, że również nad Wisłą sytuacja zmierza nieuchronnie ku wzorcom znanym z Kolonii, Paryża, Madrytu, Brukseli i Amsterdamu. Przesadzam?! Wcale nie. Przecież brutalne i bezczelne wpychanie migrantów do naszego kraju przez obecnie sprawujących władzę różni się tylko niewiele od praktyki stosowanej przez poprzednich włodarzy RP. Opowieści starające się przekonać Polaków o tym, iż migracja legalna jest nieporównanie bezpieczniejsza od migracji nielegalnej to… bzdet. Co prawda najważniejsza jest skala, ale dwieście tysięcy przyjezdnych z obcych nam kulturowo regionów posiadających zezwolenia na pracę jest zasadniczo tylko retorycznie mniej groźnych od dwustu tysięcy migrantów nie posiadających polskich wiz. Przecież Francja w latach 60. i 70. wpuszczała do siebie setki tysięcy legalnych (!) migrantów. Podobnie działo się w Niemczech, we Włoszech, w Szwecji, w Belgii i nieco później w Hiszpanii. Obecnie dzieci i wnukowie tychże migrantów… Sami Państwo wiecie co… Państwo wiecie, a rządzący naszym krajem nie. No… Nie jestem pewny – czy –nie, bo tak bezrozumnym nie jest nawet co drugi polityk.
Wystarczyło 50 lat, by Londyn utracił swój rdzennie brytyjski charakter.
No dobrze. Pozostawiam rozmyślania na temat przyczyn takiego postępowania osób decyzyjnych na inną okazję. A będzie o czym gawędzić. W tym miejscu pozwolę sobie tylko zastanowić się nad konsekwencjami dla kraju nad Wisłą, gdyż koszula bliższa ciału… I tak, jako Polacy, mamy przed sobą dwa scenariusze. Albo poddamy się paranoi i władzy międzynarodowego pieniądza, albo – prędzej lub później – obudzimy się. Ten drugi wariant jawi się jako mniej prawdopodobny, gdyż udział etnicznej pulpy w zaludnieniu ziem nadwiślańskich wciąż rośnie, lecz nie da się go wykluczyć w sytuacji, gdy Jagodzianie i Wilanowianie zderzą się na stacji benzynowej lub w drodze do „nocnego” po papierosy z ubogacającymi nas obcymi. Być może w takiej sytuacji młodzi wykształceni tubylcy w wielkich miastach zdecydują się przy następnych wyborach pójść po rozum do głowy. Na taki scenariusz - po cichu - liczę. Jeszcze nie jest za późno. W przeciwnym przypadku polegniemy lub czekają nas wydarzenia znane z naszej (i nie tylko) historii. Żeby nie przedłużać przypomnę tylko sygnalnie hasła: „Nieszpory sycylijskie”, „Rzeź ludzi Gainasa” i – nad wyraz swojskie - „soczewica, koło, miele, młyn.”
Płonna to nadzieja, lecz będę rad jeśli politycy – z całego naszego kontynentu – których już dziś można nazwać złodziejami Ojczyzn, pójdą po rozum do głowy. Nie jest nam bowiem potrzebna rewolucja, która osłabi potwornie i – chyba na długie dekady - nasze narody. Gdyby jednak rozsądek przegrał z ukrytymi motywacjami oraz durną ideologią, to Boże miej całą Europę i naszą Ojczyznę w opiece. Amen!
A tak żyje człowiek, który namawia do przejścia w stan "społeczeństwa otwartego". Szkoda tylko, że swoją rezydencję otoczył kilkumetrowymi murami, elektroniką i strażnikami...
-----------------------------
Obrazy wykorzystywane wyłącznie jako prawo cytatu w myśl art. 29. Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych
Inne tematy w dziale Społeczeństwo