Bieg rzece wyznacza jej koryto. Niektórym ludziom koryto wyznacza bieg życia.
S. Kuligowski
Ahoj! Nie wiem czy takie pozdrowienie używane jest li tylko przez piratów, korsarzy i liczne grono pozostałych miłośników wód otwartych, czy także przez „wilki rzeczne”. No nie wiem… W każdym razie ściskam wszystkich, którym na sercu leżą losy naszej Ojczyzny oraz tych, którzy nie są w stanie zaakceptować staczania się gatunku ludzkiego w bezdenną otchłań głupoty. Zatem: ahoj!
Najstarsza znana nam wzmianka o władcy Polan dotyczy zmagań naszych przodków z sąsiadami w okolicach dolnego biegu Odry. To wtedy (ok. 963 r.) mnich Widukind poinformował współczesnych i – pośrednio - potomnych o niejakim Mieszku (Miseco), pchającym się na rympał ku ujściu jednej z największych europejskich rzek. Podobno nasz pierwszy historyczny książę dostał wtedy baty, a przy okazji stracił w walce brata. Tak bywa. Po co jednak syn Siemomysła wychynął z puszcz nadwarciańskich i mimo ryzyka postanowił zamieszać nad Odrą? Wariat? Głupek? Pyszałek? Nie. Otóż tenże człowiek (nb. bez formalnego wykształcenia na jakimkolwiek poziomie) wiedział doskonale, że tam gdzie Odra kończy swój bieg zaczyna się inny świat. Kolorowy, zaskakujący, odmienny i… bogaty. To tam odbywają się transakcje barterowe i pieniężne. To tam Grek umawia się z Pomorzaninem, a Skandynaw z Niemcem na wymianę. To tam przepływa rzeka tkanin, wyrobów rzemieślniczych, owoców morza, wykwintnej broni, surowców i… srebra. Kto kontroluje ujście Odry ten pobiera cła, myta i podatki. To wiedział już Mieszko. Mieszko Pierwszy.
Podobnie rezolutnie postępowała większość jego potomków. A dwóch szczególnie. Pierwszy, czyli Chrobry, tak bardzo odważnie i skutecznie poczynał sobie w okolicach dzisiejszego Szczecina, że mieszkańcy całej nadbałtyckiej ekumeny tworzyli o nim pieśni i budowali legendy. Burysław… Podobnie jego daleki potomek, mimo wielu wad, czynił wiele, aby profity generowane w Wolinie, Szczecinie czy Kamieniu zasilały po części skarbiec Piastów. Ostatnim zdającym sobie sprawę z wagi zagadnienia był Kazimierz Władysławowic. Niestety, ale był już za późno. Wtedy bowiem w walkę o żyłę złota włączyli się już na poważnie Duńczycy, Brandenburczycy, Szwedzi, Prusacy… Poszło!
Po hekatombie II Wojny Światowej państwo polskie ponownie postawiło stopę u ujścia Odry. Uwarunkowanie geopolityczne nie pozwoliły na poważne wykorzystanie tego atutu, jednak… coś się działo. Obecnie, podobno w wolnej Polsce, decydenci w kontrze do propozycji ludzi rozsądnych, polegających na prezentowaniu planów wykorzystania walorów rzeki toczącej swe wody od Czech po Bałtyk, potrafią wysmażyć takie cuda:
„To były miraże z piasku. Transport rzeczny jest dzisiaj kompletnie nieopłacalny. Są wykorzystywane inne środki transportu. To były kompletne miraże z piasku, to się nie spinało finansowo i doprowadziło do katastrofy, to jest technika z lat 70.” Dodała następnie: „Myślę, że to jest [transport rzeczny] odchodzące w przeszłość…. Wiem, bo znam koszty takiej żeglugi. On jest nieopłacalny i dodatkowo zabija nasze rzeki. Największy problem z Odrą jest taki, że tam brakuje rybom wody do życia. Nie mówiąc o obciążonych statkach, to jest aberracja”.
Tak podsumowała sprawę wice-minister (rzekomo) polskiego rządu. Płakać? Śmiać się? Sam nie wiem. Jednakże pozwolę sobie na kilka – jak sądzę ważnych uwag. Pro publico bono.
Każdy, kto choć przez moment uważał na lekcjach matematyki albo – później – zainteresował się kwestiami logistyki, ten wie, że 1 litr zużytego paliwa w transporcie wodnym pozwala przemieścić na odległość 1 km aż 127 ton ładunku, podczas gdy koIeją 97 ton, samochodem jedynie 50 ton. Liczymy… Puk, puk, puk… Stuk, stuk, stuk... Wynik. Sprawa jasna. Ponadto ten rodzaj transportu jawi się (i jest to potwierdzone naukowo) jako powodujący niską emisyjność zanieczyszczeń. Idźmy dalej!
Nie jest tajemnicą, iż Koalicja 13 Grudnia wzoruje się w wielu kwestiach na „krynicy mądrości” bijącej gdzieś w okolicach Berlina, Bonn albo Monachium. Ok. Skoro tak, to pragnę przypomnieć, że u naszych zachodnich sąsiadów wartość wagowa towarów przewiezionych rzekami wyniosła w roku 2022 ok. 250 milionów ton! W tym prawie 195 milionów ton samym Renem! No, ale Niemcy jak to Niemcy, czasami zaszaleją i potem żałują. Czyżby?! Aby poddać w wątpliwość takie uzasadnienie zwróćmy nasz wzrok na południowy wschód. A tam… Według oficjalnych danych po Dunaju pływa też sporo towarów. Sporo? To mało powiedziane. W roku ubiegłym z rumuńskiej Konstancy do portu niemieckich dopływało 3 tys. TEU. Czyli 3 tys. (słownie: trzy tysiące) kontenerów – uwaga! – miesięcznie!!! A były to m.in.: pasza, żywność, rudy i złom metalowy, stal, metale kolorowe, materiały kamienne, gruz, nawozy, drewno, węgiel… To miliardy złotych, euro, dolarów. Jak w tym zestawieniu wyglądają nasze osiągnięcia? Jeszcze w latach 70. Drogami wodnymi przewoziliśmy 12-13 milionów ton ładunku. Natomiast w roku 2012, a więc w apogeum rządów stręczycieli „uśmiechniętej Polski” już tylko 0,7 miliona ton. Ech…
Dorzecze Odry w kolorze zielonym.
Szukając odpowiedzi na wyjaśnienie postawy osób sprawujący obecnie rządy w Rzeczypospolitej nie znalazłem żadnej (!), która uzasadniała by takie a nie inne decyzje troską o los naszego państwa i narodu. Jedyne co mi przychodzi do głowy i nie kłóci się z logiką, to to, że zdaniem Koalicji 13 Grudnia nie jest nam potrzebna żeglowana Odra i nie jest nam potrzebny żaden poważny port śródlądowy (np. we Wrocławiu czy Kostrzyniu), bo przecież mamy taki port w… Duisburgu. Ktoś mógłby pomyśleć, że przesadzam. Bo przecież okonie, kosaciec żółty, rybitwa rzeczna… To bzdety. O środowisko należy, a nawet trzeba dbać. To nasza spuścizna i spadek dla potomnych. Nie możemy jednak godzić się na to, że za zasłoną pozorowanej troski o przyrodę prowadzona jest dywersja. Ba! W świetle kamer, przy poparciu sił zewnętrznych i oklaskach nadwiślańskich abderytów pozbawia się 1/3 Polski (dorzecze Odry to w naszych granicach ponad 100 tys. km2) szans na rozwój i podniesienie poziomu dobrobytu. Utworzenie na jednej z naszych największych rzek strefy martwoty można, a nawet należy, porównać do jawnej dywersji. Prowadzonej przez grono pieczeniarzy, zdrajców i wariatów. A komu na tym zależy? No komu?!
Odro, płyń. Przyjdzie czas, że znów staniesz się dla nas niezwykłą i dobrą żywicielką. Ale nie tylko dla nas, ale również dla Czechów, Słowaków, Węgrów, Austriaków… Ahoj!
--------------------------
Obrazy wykorzystywane wyłącznie jako prawo cytatu w myśl art. 29. Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych
Inne tematy w dziale Gospodarka