Szacunek należy się tym, którzy na niego zasługują, a nie tym, którzy się go domagają.
Anonim
Obejrzałem właśnie występ J. Livne u R. Mazurka. Wbrew temu co podpowiadają znajomi, przyjaciele, eksperci i niemal wszyscy zainteresowani, nie było to doznanie przyjemne. Że niby redaktor przycisnął, nagiął, zmiażdżył i zaorał? Khmm… Jeśli nawet dla normalnego człowieka zamieszkałego w Odrowiślu oceniającego wspomniane widowisko Mazurek zwyciężył przez nokaut, to… co to zmienia w realnym życiu? Wprawdzie дурак dowiódł, że inaczej nazywać go nie można, ale w sferze tzw. faktów medialnych tak naprawdę zwyciężył. Więcej nawet! Wysłał jasny i jednoznaczny przekaz tabunom „czepialskim”, iż Izrael nie żartuje i dodatkowo ma ich wszystkich w nosie. Że się mylę? A skąd! Дурак Livne zwyczajnie i po prostu oznajmił pokrętnym językiem, że śmierć siedmiu ludzi to żadna cena w porównaniu ze strategicznym interesem Izraela. Ba! A że przy okazji – najpewniej – zamordowano jakiegoś Polaka? Dajcie spokój… Gdyby Rzeczpospolita w osobach swych przedstawicieli potrafiła zachowywać się poważnie i odważnie. Gdyby tzw. elity polskiej polityki umiały dokonać bilansu zysków i potencjalnych strat w relacjach z państwem ze stolicą w Tel Awiwie. Gdyby wreszcie nie moczyły się na samą myśl o konfrontacji z reprezentantami kraju położonego w Palestynie… Jednakowoż tak nie jest. Te wszystkie lwy i tygrysy, lamentujące wniebogłosy o „bezprzykładnym i barbarzyńskim” wygaszeniu świec chanukowych albo wybiciu szyby w synagodze przez zwykłego hultaja, na wieść o zamordowaniu, tak - zamordowaniu! - naszego rodaka zapomniały języka w gębie lub – w najlepszym razie – cicho popiskiwały. Wstyd!
Skąd bierze się ta porażająca uległość i uniżoność? Powodów jest przynajmniej kilka. O większości z nich nie będę w tym miejscu wspominał. Jednak istnieje jeden, o którym można, a nawet trzeba powiedzieć. Otóż, jest to wynikiem opanowania szczytów naszych struktur państwowych przez osobników i osobniczki miałkie, małe, zakompleksione. Takie mianowicie co to na rynku krajowym stroją groźne miny, wypowiadają mrożące krew w żyłach sentencje i z wyraźnym lekceważeniem traktują swych współobywateli. Gdy jednak tylko wyjadą poza granice Rzeczypospolitej, to w trymiga przeistaczają się w kamerdynerów i potakiwaczy wobec - w ich mniemaniu - tych lepszych, mądrzejszych, lepiej pachnących. Stąd też biorą się obrazki ilustrujące zakładanie marynarki pijakowi, podpisywanie umów na stojąco, opuszczanie głowy w trakcie oskarżania Polaków o najohydniejsze zbrodnie, czy utratę zmysłów w obliczu spotkania z Pierwszą Frau. Czy można temu zaradzić? Nie wiem. A przynajmniej nie jestem pewien: czy za mego życia. Dodam, że sprawiające niezrozumiałą dla mnie radość obserwatorów wypowiedzi z prawa i z lewa, kontrujące opowieści дуракa, to jedynie substytut, ersatz, ekwiwalent. Krótko mówiąc: niewiele znacząca popisów. Ktoś powie: dobre i to! W porządku, na bezrybiu i rak ryba. Rzecz jednak w tym, że my, Polacy, naród który nie wypadł sroce spod ogona powinniśmy brać przykład z naszych wielkich antenatów. Jaki i których? Dobrze, zakończę tę dramatyczną i smutną notkę czymś, co niezmiennie łaskocze moją polską duszę realisty…
29. października 1611 r. car Wasyl Szujski w obecności tłumów (w tym reprezentantów sejmu i senatu) złożył królowi Polski przysięgę wierności. Wydarzenie to z miejsca zostało nazwane – na wzór poczynań władców Państwa Krzyżackiego – Hołdem Ruskim. Zygmunt III Waza tryumfował, a wraz z nim tryumfowała Rzeczpospolita. Po śmierci cara (oraz jego brata) nasi przodkowie postanowili wybudować kaplicę, w której pochowano pokonanych Moskali. Kaplicę tę nazwano Moskiewską. Nad wejściem do przybytku władca Polski i Wlk. Księstwa Litewskiego (w tym czasie był formalnie także carem moskiewski) nakazał umieścić tablicę z następującym zapisem:
Jezusowi Chrystusowi Synowi Bożemu, Królowi Królów, Bogu zastępów, Chwała. Zygmunt Trzeci Król Polski i Szwecji zwyciężywszy wojska moskiewskie pod Kłuszynem, przyjął kapitulację stołecznej Moskwy, przywracając Smoleńsk Rzeczypospolitej. Wasyl Szujski, Wielki Książę Moskiewski, i jego brat Dymitr, dowódca, ujęci prawem wojennym i przyjęci. Mieszkając pod strażą w Zamku Gostynińskim, tamże dokonali żywota, pomny na los ludzki, składa tu ich szczątki. I choć ci wrogowie bezprawnie władali i bezprawnie berła dzierżyli, nie zostali pozbawieni pogrzebu. Na tym wzniesionym pomniku dla powszechnej pamięci potomnych rozkazuje umieścić swoje imię. Roku [Pańskiego] od narodzenia z Dziewicy 1620. Królowania Naszego w Polsce 33. W Szwecji 26.
Pognębienie potęgi Moskwy nie dawało spokoju kolejnym moskiewskim despotom. I tak w roku 1647 car Aleksy zażądał od Rzeczypospolitej… zburzenia Kaplicy Moskiewskiej i rozbicia w drzazgi wspomnianej tablicy. On i elita Rosji nie mogła bowiem pogodzić się z takim dyshonorem. Adresatem żądania został syn Zygmunta, czyli Władysław (IV). Jak wieść niesie, po tym jak zapoznał się z supliką posłów carskich, nakazał przekazać Moskalom (za pośrednictwem któregoś z dworzan), że jeśli istnieje jakieś starożytne prawo mówiące o tym, iż król Polski ma wykonywać polecenia cara, to oczekuje dowiedzenia tego. Wtedy chętnie dostosuje się do prośby. Ale jeśli takie prawo nie istnieje, to Moskale mają wyp…ć.
Tak należy grać z naszymi rywalami. A z tymi jak z żurnala, lecz nad wyraz bezczelnymi - w szczególności.
-----------------------------------
Obrazy wykorzystywane wyłącznie jako prawo cytatu w myśl art. 29. Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych
Inne tematy w dziale Polityka