Bazyli1969 Bazyli1969
864
BLOG

Żydzi, mity i... hokus-pokus

Bazyli1969 Bazyli1969 Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 68

Kłamstwo zwizualizowane nazywamy reklamą.
A. Majewski
image

Postanowiłem dziś uciec od bieżączki i zająć się sprawami ważnymi z perspektywy dekad, a może nawet stuleci…

Jak wiadomo znów głośno o „polskich obozach śmierci”, o „polskich współpracownikach nazistów”, o „wyssanym z mlekiem matki polskim antysemityzmie”. Tego typu bzdety nabrały od nowa energii i szybują pod niebem Europy i całego świata. Akurat w czasie przejęcia władzy w Odrowiślu przez wybitnego niemieckiego polityka, sprawującego obecnie funkcję premiera RP. Problem? Dla mnie nie, bo wiem kim jestem, w jakich warunkach dojrzałem, co jest dla mnie ważne,  skąd pochodzę i jak drzewiej bywało, ale dla milionów obcokrajowców oraz samo nienawidzących się „Polaków” -  tak. Tym bardziej, że niektóre osoby wyrosłe i wykarmione na polskich chlebie podsycają wspomniane bzdury. Dobrym, a jednocześnie ohydnym przykładem na potwierdzenie mojej opinii, jest publikacja St. Krajewskiego (tak, tego Krajewskiego), który stosunkowo niedawno popełnił tekst pt. „O wyjątkowości Zagłady Żydów”. W tymże opracowaniu zawarł takie treści…

„Myślę, że powodem jest nie tyle sposób umierania, zasięg zbrodni, skutek, jakim jest zniknięcie z powierzchni ziemi setek społeczności, bo te wszystkie okoliczności da się spotkać i w innych sytuacjach, ale właśnie to, że chodzi o Żydów. Zbrodnia jest szczególna, bo Żydzi są szczególni. Ponieważ to jest zbrodnia dokonana na Żydach, można ją wpisać – choćby nieświadomie – w historię relacji ludzkości z biblijnym Bogiem. Staje się jakby najnowszym rozdziałem, który można dodać do Biblii. A to jest istotnie nobilitacja. Trudno o większą.”

A także…

„Każda z prób używania terminu „Holokaust” w odniesieniu do jakiegoś innego dramatu jest szeroko krytykowana jako niewłaściwa. Zazwyczaj wskazuje się na to, że natura tego dramatu jest inna niż Zagłada Żydów, inne są jego okoliczności, rezultaty. To z reguły jest prawda, ale dlaczego tak często widząc owe próby czuję nie tylko zniecierpliwienie, ale i oburzenie? Otóż w moim przekonaniu powód jest znów taki sam: jeśli wybranie Żydów jest wskazówką, jak traktować ich Zagładę, to inne zastosowania terminu „Holokaust” są wdzieraniem się na teren relacji z Bogiem. Tymczasem cokolwiek pod tym słowem „wybranie” rozumiemy, tylko jedna grupa ludzi została wybrana w tym sensie, o jaki chodzi w pierwszych księgach Biblii.”*

A więc nasza śmierć, to śmierć jak śmierć. Zwyczajne zdarzenie, nie warte adnotacji. Był i nie ma. Auto potrąciło psiaka. Ale odejście z tego świata osób wyróżnionych przez p. Krajewskiego, czyli osoby wychowanej w atmosferze sowieckiej, a następnie w oparach eurokomuny, a potem cudownie konwertującej na odwieczną wiarę, to już wydarzenie z rodzaju ekstraordynaryjnych. Metafizyka... Baśń... Cymes... Dziwne... Tak najczęściej wyglądają zaskakujące, a może nawet oburzające i gwałcące zdrowy rozum narracje, które wraz z upływem czasu przeistaczają się w prawdy objawione.

To zadziwiające, ale nasze głębokie przekonania, w oparciu o które krok za krokiem przemierzamy życie, w znacznej mierze są ufundowane na bazie mitów. Wszelakich! Wpływ ten widać nie tylko w sprawach drobnych i osobistych, ale również w sferze idei oraz działań na wielką skalę. Kto powątpiewa niechaj spyta znajomego lub krewniaka z jakiej przyczyny auta firmy VOLVO uznawane są za najbezpieczniejsze na świecie albo dlaczego postrzegamy Rosję jako potęgę, która zawsze dominowała nad nami skoro Rzeczpospolita - jako państwo w pełni niepodległe-  nie przegrała z nią żadnej z ponad dwudziestu wojen… Zostawmy jednak te rozważania natury ogólnej i spróbujmy przez chwilę zająć się kilkoma mitami dotyczącymi nacji, której losy przeplatają się z naszymi nieustannie, a ostatnimi czasy stały się jednym z najgorętszych i najbardziej eksploatowanych tematów.

W naszym kręgu cywilizacyjnym zagadnienie żydowskie posiada rangę niewspółmierną do liczebności, potencjału gospodarczego i kulturowego tego narodu. Zdarzało się wprawdzie, iż niewielkie społeczności zyskiwały duże znaczenie w skali danego regionu lub nawet kontynentu (np. Fenicjanie, Ormianie, Wenecjanie czy Szwajcarzy), lecz zawdzięczały to wyniesienie szczególnym umiejętnościom handlowym, politycznym, produkcyjnym lub militarnym. W tym zbiorze, ludów małych lecz znaczących, Żydzi są pewnym wyjątkiem, gdyż w znacznej mierze zdobyli i wciąż utrzymują swój status dzięki… marketingowi. A jak wiadomo: nie jest sztuką mieć towar, ale  prawdziwym wyczynem jest go sprzedać. Osobiście sądzę, że  przyczyn sukcesu Żydów w tej dyscyplinie należy upatrywać w sprawnym, a nawet mistrzowskim, tworzeniu i propagowaniu mitów. Spostrzeżenie to potwierdzają sami bohaterowie notki, gdyż to oni są autorami specyficznej formy opowieści zwanej hagadą, wykorzystywanej od wieków do konstruowania sprawnego i skutecznego narzędzia narracyjnego, propagowanego wśród społeczności nie-żydowskich. Przyjrzyjmy się kilku takim pozornie prawdziwym, a przy tym niezwykle duszoszczypatielnym hagadom.

Nie ma szans abyśmy namierzyli geniusza, który zasłużył się dla ludzkości dzięki wynalazkowi metody krzesania ognia. Ba, nie uda się również odnaleźć osób zasłużonych wynalezieniem koła, łuku, igły czy  pierwszego instrumentu muzycznego. Z tym musimy się pogodzić. Wiadomo jednak kto pierwszy dokonał, a dokładniej gdzie najwcześniej dokonały się inne genialne usprawnienia. Ot choćby   zaprzęg konny, brąz, pismo, pieniądz, tabliczka mnożenia, ustęp, żagiel itd. A potem lawina ruszyła… Tzw. śruba Archimedesa, irygacja, pompa tłokowa, mumifikacja, wino, pomiar obwodu ziemi, rzymskie trakty, produkcja jedwabiu, licznik przebytej drogi, beton, kalendarz juliański, chomąto, dmuchane szkło, quasi-komputery, bateria, pług, proch, dokonania Hippokratesa, ogień grecki i Kodeks Justyniana. Potem też nie było gorzej. Uwaga! Papier, okulary, druk, wiatraki, rachunek różniczkowy i całkowy, kompas magnetyczny, armata, zegar mechaniczny, „O zasadach natury”, żeglowanie pod wiatr, układ heliocentryczny, kliwer, Grzegorz Mendel, trójpolówka, szklane lustra, mikroskop, Paracelsus, perspektywa w malarstwie, pompa próżniowa, Erazm z Rotterdamu, skroplenie tlenu, odkrycie i opisanie okultacji, van Gogh, kamizelka kuloodporna, silnik parowy, Izaak Newton, diesel, samolot, antybiotyk, aspiryna, Stefan Banach… Wymieniłem jedynie niewielką część tryumfów myśli ludzkiej. Czym bylibyśmy dziś bez nich? Tego pytania niestety nie zadaje się zbyt często. W zamian jesteśmy epatowani statystykami. I to szczególnego rodzaju. Media (prawie!) całego świata z hukiem donoszą, że w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat ¼ laureatów Nagrody Nobla miała pochodzenie żydowskie. Temu zaprzeczyć się nie da. Pamiętać jednak bezwzględnie trzeba, iż było też „wcześniej” i nagroda ta przyznawana jest przez określone grono ludzi, którzy nie kierują się w swych wyborach utylitaryzmem czy opinią mas, ale własnymi przekonaniami wyrosłymi na bazie perswazji i… mitów. Relacje pomiędzy tym co jest a tym co było – bez deprecjonowania godnych osiągnięć! - dobrze obrazuje dylemat: czy Elfriede Jelinek naprawdę opowiada ciekawiej i zgrabniej od Rudyarda Kiplinga lub Władysława Reymonta?

Większość ludzi z naszego kręgu cywilizacyjnego jest przekonana, że naród żydowski był zawsze ofiarą uprzedzeń, nienawiści i fanatyzmu innych ludów. Takie przeświadczenie utwierdzają w głowach odbiorców przede wszystkim produkty przedsiębiorstw medialnych dominujących w królestwach większości muz. Nie dziwi zatem, iż przeciętny Schmitt, Kowalski czy Smith dałby się pokroić w obronie uciśnionych żydowskich współobywateli albo chociażby uronić łzę podczas projekcji kolejnego, obrzydliwie fałszującego historię, filmu w rodzaju agitki pt. „Opór”. Wystarczy wszakże odrobina samozaparcia by obraz stał się wyraźniejszy i bardziej prawdziwy. Gdy zagłębimy się w lekturę Starego Testamentu, to uderzy nas zaciekłość i bezwzględność z jaką protoplaści współczesnych Izraelitów traktowali swych przeciwników. Opisy zmagań podczas zajmowania Ziemi Obiecanej pełne są stwierdzeń, iż Hebrajczycy w zdobytych miastach „nie oszczędzili ni męża ni bydlęcia”. W kolejnych wiekach napotykamy całe legiony żydowskich fanatyków mordujących bez litości starców, kobiety i dzieci spoza swego narodu. Idumea, Galilea, Paralia i Transjordania krótko przed nasza erą spływały krwią nie-Żydów. Potem w czasach Trajana i Hadriana znaczne połacie Cesarstwa Rzymskiego zostały opanowane przez wyznawców mozaizmu, którzy w akcie zemsty w okrutny sposób pozbawiali życia setki tysięcy Greków, Rzymian, Syryjczyków, Egipcjan, Kappadoków, Arabów, Cylicyjczyków, Samarytan… Następnie siłowe nawracania plemion Arabii, bezlitosna wojna z Wizygotami, współuczestnictwo w krwawych rejzach muzułmanów na Katalonię i państwo Franków, prześladowanie innowierców w Chazarii.  Potem długo, długo nic i sprawstwo kierownicze w ekspansji tureckiej na Europę Środkową, wspieranie finansowe i medialne Mahmeda Talaata w zbrodniczym procederze eksterminacji Ormian i Asyryjczyków (1915-1920), wreszcie rewolucja bolszewicka i nazistowska… W obu ludzie pochodzenia żydowskiego odegrali pewne role. W tej pierwszej -  kierownicze i decydujące, w drugiej - drugoplanowe ale zauważalne. Niewielka część spośród nich zaangażowała się nawet całym sercem. Przykładowo Maks Neuman, przywódca Związku Żydowskich Narodowych Socjalistów w Niemczech w ten sposób odpowiedział na jedno z pytań dziennikarza „Nowin Codziennych” (1934 r.): „Hitler stał się inny niż był wtedy gdy napisał swój sławny „Mein Kampf”, dojrzał, wiele kwestyj przemyślał. Jeśli stanowisko jego wobec zagadnienia żydowskiego nie jest zupełnie jasne, to dlatego, ponieważ trudno mu wyrzec się poglądów, które kiedy tak usilnie propagował. Ale Hitler jest na najlepszej drodze, ku temu by się zmienić. Uważamy go za uczciwego i fanatycznego patriotę niemieckiego, i co do tego najważniejszego punktu zgadzamy się z nim całkowicie. Może się czasem mylić, jak każdy człowiek, ale najdonioślejsze jest to, iż walczy on o te idee, które wyznajemy i my.” Tak więc…

I kolejny z monumentalnych mitów formatujących myślenie praktyczne. Pod wpływem sprytnej narracji uważa się, iż od zarania dziejów społeczność żydowska stanowiła najlepiej wykształconą i najzamożniejsza frakcję ludności państw przez nią zamieszkałych. A to zwyczajnie nie jest prawdą. Dla przykładu rzućmy okiem na przypadek II RP. Według dogłębnych analiz badaczy zagadnienia w 1931 r. w populacji mieszkańców II RP najmniej analfabetów żyło w społeczności protestanckiej (głównie niemieckiej) - 9,9%, wyznającej mozaizm - 15,4%, rzymskokatolickiej - 17,2% a potem długo nic i... greckokatolickiej - 38,5% oraz prawosławnej - 52,5%. Co więcej, gdyby uwzględnić fakt, że na Pomorzu, w Wielkopolsce, na Kujawach  i na Śląsku (zamieszkałych głównie przez ludność chrześcijańską) poziom analfabetyzmu nie przekraczał 5%, a więc był niższy niż w przodujących pod tym względem państwach Europy (Czechy i Belgia), a wśród Żydów zamieszkującej sztetle wschodniej Rzeczpospolitej sięgał kilkudziesięciu procent, to gawęda o wielkich różnicach w tym zakresie (na korzyść Żydów) nie znajduje żadnych podstaw. Aby nie być posądzonym o stosowanie lunety do analizy wymagającej mikroskopu, przywołam kolejny przykład. Autor bardzo ciekawej pozycji pt. "Ludność Pabianic w świetle spisów powszechnych...", czarno na białym wykazał, że według spisu z 1921 r. wśród chrześcijan rytu rzymskokatolickiego było 17%, a wśród ludności wyznającej judaizm ok. 19% analfabetów. Podobne „zakrzywienie rzeczywistości” obowiązuje w zakresie oceny poziomu zamożności ludności żydowskiej w II RP. Nie da się ukryć, że istniała spora grupa finansowych potentatów pochodzenia żydowskiego. W tym kontekście przywołuje się zazwyczaj takie nazwiska jak: Kronenberg, Natanson, Fajans, Rotwand, Landau. Jednak z nieznanych przyczyn pomija się postacie, nie będące Żydami, takie jak: August Zaleski, Adam hr. Tarnowski, Wedel, Cegielski,  Zdzisław ks. Lubomirski czy Baczewski. A przecież prócz nielicznej warstwy plutokracji żydowskiej pędziły marny żywot całe masy  drobnych handlowców, rzemieślników  oraz żydowskiej biedoty,  zamieszkującej liczne sztetle na poleskich bagnach oraz  piachach Wileńszczyzny; ledwo wiążącej koniec z końcem. Nie ma zatem krzty prawdy w opowieści, iż każda żydowski obywatel II RP był właścicielem nieruchomości, sklepu lub fabryki.

Pozwoliłem sobie przywołać tych kilka mitów, gdyż nic tak nie oczyszcza i nie wyostrza obrazu jak spojrzenie przez okulary prawdy. Na ogół sądzimy, że fakty są niczym opoka i nic nie jest w stanie ruszyć ich z miejsca. Niestety, nieświadomie ulegamy opowieściom, które z rzeczywistością mają niewiele wspólnego i czynią nasz ogląd sytuacji kalekim. Więcej nawet!  Odpowiednio spreparowane i przekazywane czynią nas bezbronnymi. Wiedzieli już o tym starożytni, czego najlepszy dowód dał wielki Tacyt, pisząc, iż w każdym starciu najpierw zwyciężone zostają oczy i uszy. A wystarczy przecież krótkie zaklęcie na odczynienie uroków, by tak jak nasi przodkowie, wreszcie stanąć twardo na ziemi. Stąd też za wskazówkę, ułatwiającą nam poruszanie się we współczesnym świecie,  winniśmy uznać maksymę autorstwa S. Packa: „Narody, które przed wiekami zadbały o piękne o sobie mity, dziś jeszcze czerpią z tego ogromne profity.”  Koniecznie weźmy ją sobie do serca. Z szacunku dla rozumu i dla dobra własnego.

Link:
* https://czasopisma.uksw.edu.pl/index.php/csp/article/view/3208/2939

------------------------

Obrazy wykorzystywane wyłącznie jako prawo cytatu w myśl art. 29. Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych




Bazyli1969
O mnie Bazyli1969

Jestem stąd...

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (68)

Inne tematy w dziale Kultura