Bazyli1969 Bazyli1969
458
BLOG

Kontusz, kipa, kosowrotka, turban i qipao, czyli wojna cywilizacji

Bazyli1969 Bazyli1969 Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 57

Przy równouprawnieniu zwycięża zawsze kierunek niższego rzędu.
F. Koneczny
image

Od czego by tu zacząć? Trudna sprawa. Zaryzykuję… Gdy miałem jakieś osiemnaście czy dziewiętnaście lat trafiły w moje ręce bezdebitowe prace prof. F. Konecznego, poświęcone zagadnieniom cywilizacyjnym. Początkowo – choć pochłaniałem je pasjami – podchodziłem do zawartych w nich treści z dystansem. Wraz z upływem czasu, pozyskiwaniem doświadczenia życiowego oraz  wiedzy  przychylałem się coraz to bardziej ku tezom Profesora. Nawet mimo tego, że liczni oponenci twierdzili z miedzianymi czołami, że idee zawarte w takich pracach jak „Cywilizacja bizantyjska” lub „Cywilizacja żydowska”, to li tyko osobista projekcja Konecznego. Ba! Koślawa i wypaczona, gdyż Profesor nie znał ani średniogreckiego ani hebrajskiego. Dziś wiem, iż tego rodzaju zastrzeżenia są li tylko efektem ideologicznego zacietrzewienia i niezrozumienia sensu przekazu. Nie trzeba bowiem wkładać głowy do rozgrzanego pieca, by wiedzieć, iż można się w takiej sytuacji sparzyć. Czyż nie? Tak wskazuje logika i szacunek dla faktów. Wspominam o tym, ponieważ wydarzenia galopujące obecnie niczym rumaki Cartwrightów, skłaniają ku wnioskowi, że jesteśmy świadkami wojny… cywilizacji. A kto walczy z kim i o co?

Jeślibyśmy podeszli do kwestii cywilizacyjnych bez emocji i absolutnie na chłodno musielibyśmy przyznać, że cywilizacja łacińska (w której my funkcjonujemy) jest najbardziej przyjazną dla ludzi. Dla ich rozwoju, dobrobytu, bezpieczeństwa. Pozostałe mają przynajmniej kilka felerów. Dajmy na to cywilizacja chińska ogniskuje się wokół uwielbienia władzy. Ten, kto sprawuje władzę na tym łez padole, jest równy… Niebu. Ma więc prawo do ustanawiania zasad funkcjonowania społeczeństw według własnego widzimisię. Więcej nawet! Osoba zasiadająca na najwyższym stolcu może, a nawet musi, pacyfikować wspólnotę według osobistej miarki, gdyż w przeciwnym przypadku, czyli w razie uwolnienia potencjału społecznego, odwieczny porządek wszechświata może zostać naruszony. A wtedy… Katastrofa! Stąd zakopywanie w dołach dziesiątek wolnomyślicieli, rytualne palenie ksiąg zawierających kilogramy mądrości, zgoda na infiltrację i kontrolę wspólnoty przez czynniki panujące. Bardzo podobny wzorzec panuje w środowisku muzułmańskim i judaistycznym. W obu bowiem wypadkach odejście od nakazów bożych – nawet najmniejsze – uznawane jest za herezję, głupotę, a nawet zbrodnię. Dodatkowo – czego nie ma w takim nasyceniu w cywilizacji chińskiej – oba etalony zostały skrojone w ten sposób, że zarówno wyznawcy islamu, jak i wierni judaizmu uznają się za narody/wspólnoty wybrane. Szczególnie uwielbione przez Boga. Wszyscy inni, czyli chrześcijanie, agnostycy czy hinduiści uznawani są za nawóz historii. Mierzwę, prymitywów i głupców. Dlaczego?

Tak się składa, że tylko i wyłącznie w cywilizacji łacińskiej skuteczność nie jest uznawana za szczyt wszystkiego. Nie da się bowiem usprawiedliwić zwycięstwa zastosowaniem wszystkich dostępnych środków. Z tej przecież przyczyny metody stosowane przez bolszewików i nazistów spotkały się z (niemal) powszechnym potępieniem. Oczywiście byli i tacy, którzy przeżywali intelektualne orgazmy na wieść o stłumieniu Powstania Warszawskiego albo pacyfikacji oporu Ukraińców poprzez doprowadzenie do śmierci głodowej kilku milionów ludzi. Jednakże – wtedy jeszcze – takie postępowanie spotykało się z potępieniem większości mieszkańców naszego kontynentu. Z drugiej strony dla radykalnych wyznawców islamu nie stanowiło problemu sprowadzenie chrześcijan z Bliskiego Wschodu do kategorii podludzi. Podobnie dla mozaistycznych fanatyków wycinanie w pień ludności Palestyny wraz z ich zwierzętami i winoroślami jawiło się jako całkowicie akceptowalne. I wreszcie dla wspólnoty Han masowe mordy na Tybetańczykach i Ujgurach to tylko etap do ustanowienia „niebiańskiego porządku”. Natomiast Moskale...  Chwila! Ktoś uważny może zaznaczyć, że Europejczycy nie byli przecież wolni od tego rodzaju zachowań. Nooo tak… Jednak istotnym jest to, że podobnie barbarzyńskie zachowania zawsze (!) spotykały się w kręgu cywilizacji łacińskiej/chrześcijańskiej ze znacznym oporem. I nie jest to odkrycie z lat ostatnich. Wspomnę tylko o naszym Pawle Włodkowicu sprzeciwiającym się nawracaniu pogan siłą, czy też mędrców bizantyjskich, którzy jednoznacznie sprzeciwili się – w przeciwieństwie  do islamu - uznawaniu wszystkich poległych w walce z muzułmanami za świętych. To naprawdę fundamentalne różnice.

Obserwuję wariactwo świata. A dokładniej ludzi na nim żyjących. Wnioski wynikające z tego oglądu są niepokojące. Ukraina, Bliski Wschód, za chwilę… Jestem przekonany, że winniśmy jako Polacy i reprezentanci cywilizacji łacińskiej zachować dystans wobec wspomnianych wydarzeń. Nie z powodu strachu. Nie dlatego, że nie są to sprawy ważne. O nie! Obawiam się bowiem, że damy się wciągnąć w spory, które tak naprawdę winniśmy obserwować podobnie jak biolog spogląda na pączkowanie gąbek. Nasze (łacińskie) zaangażowanie winno ograniczać się do czujnego obserwowania i w razie potrzeby szybkiej reakcji w obronie własnej. Europejczycy przez całe stulecia wiedli prym na globie. I dziś jeszcze (wspólnie z Amerykanami, Australijczykami, Nowozelandczykami oraz kilkoma innymi nacjami) są przodującymi wspólnotami na globie. Ten stan może utrzymać się tylko wtedy, gdy świat łaciński będzie potrafił korzystać ze swych przewag i w żadnym razie nie przyjmie na swoje barki pogłębionej winy oraz angażowania się w spory zupełnie nam obce. Przecież, gdyby ludy Han, islamiści lub Żydzi zdobyliby kiedyś przewagę nad nami, to żadna z tych wspólnot nie dzieliłaby włosa na czworo, tylko w strumieniach wina, oparach opium i w pozłacanych alkowach konsumowaliby zwycięstwo nad – ich zdaniem – niedorosłej i zniewieściałej ponad wszelką miarę cywilizacji. Bądźmy zatem czujni i dobrze osądźmy: która z wojen jest tak naprawdę naszą? W przeciwnym przypadku turban, kipa, kosowrotka i qipao zastąpią na wieki, albo nawet na zawsze, swojski kontusz. Brrr…

------------------------------------

Obrazy wykorzystywane wyłącznie jako prawo cytatu w myśl art. 29. Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych

Bazyli1969
O mnie Bazyli1969

Jestem stąd...

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (57)

Inne tematy w dziale Kultura