Paranoja jest goła
Maanam
W 1979 r. w reżyserii Tinto Brasso i Boba Guccione powstał znakomity obraz pt. Kaligula. Początkowe sekwencje wprowadzają nas w atmosferę jaka panowała na wyspie Capri, będącej „wilczym szańcem” cesarza Tyberiusza. Tam to miały miejsce wydarzenia, które normalnych ludzi napawały obrzydzeniem i… lękiem. Nikt, kto hołdował tradycji oraz logice, nie mógł czuć się bezpiecznym, gdy została wezwanym przez imperatora na niewielką wyspę u brzegów Zatoki Neapolitańskiej. Cesarz rządził z ukrycia, w cieniu, z tylnego siedzenia. Zanim jednak podjął jakąkolwiek decyzję, inspiracje i monity przechodziły przez sito kontrolowane przez wszelkiej maści… Hm… Dziwolągów. Kogo tam nie było? Kuternogi, osobnicy ściągnięci przez chutliwego cesarza z krańców świata i nie potrafiący komunikować się w żadnym cywilizowanym języku, nienasycone prostytutki, ułaskawieni gwałciciele i mordercy, mężczyźni z niestandardowej wielkości przyrodzeniami, aktorzy, rzeźnicy, woźnice, truciciele, sztukmistrze, kapłani różnych dziwnych kultów, kaleki, połykacze ognia, treserzy, kobiety z brodami… Prawdziwy cyrk. Petenci z kontynentu zanim dotarli do pana Rzymu musieli mierzyć się z tego rodzaju menażerią. Co ważne – byli zmuszeni (in toto) traktować ją naprawdę serio. Każda wątpliwość, każdy grymas na twarzy, każdy uśmiech mogły stać się pretekstem do eliminacji nieszczęśnika. W efekcie drzwi do komnat wszechwładnego ekscentryka otwierały się tylko dzięki łapówkom, usługom seksualnym, samoponiżeniu, kłamstwom i „paleniu głupa”. Cesarzowi – i jego najbliższym współpracownikom - to bardzo odpowiadało. Stworzył bowiem system niespotykany dotąd na świecie, a którego kwintesencją było wywrócenie dotychczasowych porządków na nice. Dla Tyberiusza sytuacja była optymalną, gdyż gwarantowała mu spokojne sprawowanie władzy i milczące akceptowanie dziwactw przez populus romanus. Obrzydzenie i strach. To pierwsze odstręczało wszystkich uczciwych i zatroskanych o los państwa Rzymian, ten drugi paraliżował masy. Jak wiadomo modus operandi zafundowany przez Tyberiusza był niczym niezwykle zaraźliwa jednostka chorobowa. Po nim bowiem na tronie zasiedli: Kaligula, Klaudiusz, Neron, a potem Galba, Oton i Witeliusz. Wszyscy mikrej natury. Rozkład imperium zahamował dopiero Wespazjan (sprawował władzę w latach 69-79 n.e.), ale przez ponad pół wieku panowały nieopisany chaos i pożoga. Rzym miał szczęście, że nie znalazł się żaden na tyle silny sąsiad, który mógłby wykorzystać niemoc Latynów. Dlaczego o tym wspominam?
Przeglądam informacje dotyczące kandydatów Koalicji Obywatelskiej do parlamentu w nadchodzących wyborach. I łapię się za głowę. Jana Shostak, M. Kołodzejczak, M. Kidawa-Błońska, M. Szczerba, A. Myrcha, D. Joński, P. Poncyliusz, T. Grodzki, I. Leszczyna, M. Kierwiński, B. Wołoszański… Fiksaci, rzezimieszki, abnegaci, zdrajcy, abderyci, specjaliści inaczej, donosiciele… Matko i córko! Czy świat zwariował? Nie. To celowe działania zainicjowane przez D. Tuska, czyli mistrza nadwiślańskiej intelektualnej pornografii. Po co on tak czyni? Odpowiedź na to pytanie nie jest – wbrew pozorom – prosta. Oczywiście da się uznać, że przywódca totalnych czyni to wszystko by w przyszłości było mu łatwo sprawować rządy nad tak oryginalną pulpą. To prawda, ale nie cała. Otóż moim zdaniem intencja Tuska jest dużo bardziej perfidna. Chodzi bowiem o to, iż wprowadzenie do parlamentu w/w „osobistości” z pewnością doprowadzi do sytuacji, w której przeciętny Polak będzie z niechęcią, albo nawet ze wstrętem, reagował na wszelkie wzmianki dotyczące władzy ustawodawczej Rzeczypospolitej. Ba! Niechęć i pogarda wobec polskiego parlamentu przemienią się w krótkim czasie w obojętność wobec spraw publicznych.
Z jakiej racji statystyczny obywatel RP ma szanować Sejm i Senat, które przemieniły się w cyrk. I to podłej marki. Nie ma sensu podporządkowywać się dziwolągom i ludziom nie posiadający kwalifikacji do sprawowania rządów. Postawa odmienna byłaby sprzeczna z instynktem samozachowawczym. Cóż zatem pozostaje? Zaakceptować rządy starszych i mądrzejszych. A wtedy zapanuje powszechna szczęśliwość. Skąd ich wziąć? Aaa… Tylko gapa nie zna odpowiedzi. Taka to historia. Dlatego stwierdzenie, iż D. Tusk to „judasz, bajerant, scammer (oszust), kłamca i kłótnik”* jest jak najbardziej prawdziwe i potwierdzone faktami. Ale to nie wszystko. D. Tusk powoli, lecz świadomie i konsekwentnie dąży do demolki Rzeczpospolitej i oddania jej z czasem w łapy sił zewnętrznych. Wzorem Tyberiusza. Kto nie wierzy, niechaj spojrzy głęboko w oczy tuskowemu Getulikowi.
* Słowa M. Morawieckiego
---------------------------
Obrazy wykorzystywane wyłącznie jako prawo cytatu w myśl art. 29. Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych
Inne tematy w dziale Polityka