Bazyli1969 Bazyli1969
802
BLOG

Straszny sierż. Baniak i gen. Maczek, czyli kto będzie władał nowym WP?

Bazyli1969 Bazyli1969 Wojsko Obserwuj temat Obserwuj notkę 43

Morale to duchowa zdolność ludzi do znoszenia bólu  i cierpienia, a nie kampania billboardów, przemówień motywujących i koncertów zespołów.
R.A. Bard
image

Wczorajsze popołudnie i wieczór były dla mnie intrygujące. Najpierw wybrałem się z wnukiem do kina. Spędziliśmy kilka fajnych godzin. Jedyną dolegliwością był… sam film. Człowiek-mrówka, ciągła nawalanka, latające postacie ze świecącymi głowami, rzeczywistość kwantowa, wszechmocny typek, który mimo swych kosmicznych mocy nie mógł znaleźć… kulki. I takie tam. Ale cicho sza. Czego nie robi się dla przyszłych pokoleń. Po powrocie trzasnąłem sobie herbatkę i pierwszy raz od dłuższego czasu postanowiłem poszukać w TV czegoś oglądalnego. Na odtrutkę. To? Nie. A może to? Setny raz to samo. Aż wreszcie… TVP2, coś przed 21:00, „U311 Czerkasy”. Ukraiński film z roku 2019. Spróbuję. Nie będę zdradzał treści, bo każdy chętny sam może to uczynić. Podobnie nie będę rozwodził się nad pozostałymi aspektami produkcji. Wspomnę tylko, iż pod względem technicznym, scenariuszowym oraz gry aktorskiej „U311 Czerkasy” dało się obejrzeć. I to bez przymusu czy znudzenia. Jednak tym, co uznałem za najważniejsze w tym filmie, to przekaz. Pośredni, bez nachalności i łopatologii. W skrócie dopowiem, że reżyser i scenarzysta ukazali dylematy i przemiany ludzi służących na wspomnianym ukraińskim trałowcu w okresie rosyjskiej inwazji na Krym z roku 2014. Przyznam otwarcie, iż obraz chwycił mnie za serce. I wcale nie z tej przyczyny, że zobrazowano ówczesne  dramaty Ukraińców dzielnie zmagających się dziś z moskiewską nawałą. Chodzi o znacznie więcej. Otóż autorzy filmu, sekwencja po sekwencji, dowiedli widzom, że słynna fraza „chcieć to móc” nie do końca da się zastosować w praktyce, w życiu.  Czemu o tym wspominam?

Niemal cała moja znajomość zagadnień wojskowych – upraszając - ogranicza się do uczestnictwa w turniejach strzeleckich, lektury bardzo licznych książeczek z serii „Żółtego Tygrysa” z mojej  biblioteczki oraz informacji uzyskanych od członków rodziny, przyjaciół i kolegów mających przyjemność (lub nie) służenia w armii. Tej z czasów PRL i tej współczesnej. Z tego powodu nie będę drapował się w szaty znawcy tematu, a ponadto osób mniej lub bardziej rzeczowo wypowiadających się w kwestiach obronności Rzeczypospolitej mamy całkiem spore grono i to powinno w tym miejscu wystarczyć. Mimo to - znając własne ograniczenia - nie mogę powstrzymać się  przed zwróceniem uwagi na jedną, moim zdaniem, fundamentalną właściwość dotyczącą naszych sił zbrojnych. Aby w miarę przejrzyście zobrazować: w czym rzecz?, posłużę się przykładami z życia. Na dodatek prawdziwymi.

Otóż jeden z moich bliskich krewnych został powołany do (jeszcze wtedy) Ludowego Wojska Polskiego. Chłopak zdrowy, wysportowany, twardy i nie mający żadnych problemów mentalnych z odsłużeniem wojska dla Ojczyzny. Tak się złożyło, że jednym z jego przełożonych był starszy sierżant Baniak (zwany przez podwładnych „strasznym sierżantem”). Prawdę powiedziawszy Baniak nie był ani  głupkowatym „baniakiem”, ani strasznym. Zwyczajnie i po prostu miał tzw. olewkę na wszystko. „Obywatelu sierżancie…” (zamienione pod koniec służby mego bliskiego krewnego na „Panie sierżancie”) „…melduję, że…”. I tu pojawiały się konkretne sprawy. Straszny sierżant Baniak odpowiadał nieodmiennie w ten sposób: „Pier..l to”. I tak w kółko. Brakuje sprawnego sprzętu? „Pier…l to!”. Nie ma kto sprawować dyżuru na kompanii? „Pier..l to!”. Jeden z młodych zachorował i dusi się na sali. „Pier…l to!”. Trzeba jednak przyznać, że straszny sierżant miał też poczucie humoru. Gdy jeden z „dziadków” zameldował sierżantowi, iż jego kombinezon przeciwchemiczny (czy jak go tam zwał) przypomina sitko, Baniak zauważył, że ma dwa lata do emerytury i niech mu żołnierz du.y nie zawraca pierdołami. Ten jednak nie ustępował. Na takie dictum straszny sierżant miał skinąć na żołnierza i kazać mu ruszyć za sobą. Po wejściu do jakiegoś kantorka Baniak grzebał, grzebał i grzebał, by wreszcie wręczyć żołnierzowi… młotek z rozkazem, aby ten naprawił sobie kombinezon przy pomocy tego narzędzia. Śmieszne? Niby tak, ale…

W kontekście planowanego wzmocnienia sił zbrojnych Rzeczypospolitej pojawia się fundamentalne pytanie. Takie z  rodzaju egzystencjonalnych. Sens jego można by streścić w ten sposób: czy w nowym polskim wojsku, zasilonym setkami czołgów, Himarsów, samolotów, haubic samobieżnych itd. decydujący głos należał będzie do strasznych sierżantów pokroju Baniaka, czy też może do postaci w rodzaju  gen. Stanisława Maczka, który doglądał najmniejszych szczegółów, dbał o dobrostan każdego ze zwykłych szeregowych, troszczył się o sprawność każdego czołgu oraz wozu pancernego, a także powtarzał, że: „Żołnierz polski bić się może o wolność wszystkich narodów - umiera tylko dla Polski" i przez to jeszcze w latach II Wojny Światowej stał się żywą legendą? To pytanie jawi się dla mnie jako fundamentalne. Nie tylko z tej przyczyny, iżbym nie chciał się wstydzić za moich rodaków i krewnych spełniających swój zaszczytny obowiązek służenia narodowi i państwu polskiemu w szeregach polskiej armii. Problem w tym, że plany (popieram bez dwóch zdań) wzmocnienia WP nowoczesnym sprzętem mogą okazać się niewystarczającymi dla obrony naszego kraju, ponieważ zabraknie w wojsku tego, co jest równie ważne co najnowsza technika, czyli ducha i morale.

Nigdy nie należałem do hurraoptymistów. Staram się stąpać po ziemi twardo i z wyczuciem. Obawiam się jednak, że wobec wyzwań czekających Polskę nie będziemy potrafili zebrać w Siłach Zbrojnych odpowiedniego kompletu ludzi, którzy nie wstąpili do armii dla wcześniejszej emerytury lub z tej przyczyny, iż poza wojskiem nie potrafiliby odnaleźć się w prawdziwym życiu. To – w świetle wydarzeń za naszą wschodnią granicą – zbyt poważne sprawy, aby stworzyć w WP azyl dla różnego rodzaju i wszelkiej rangi „Baniaków”. Lekceważenie tego aksjomatu prędzej czy później  musi skończyć się tym, co doskonale zobrazowali autorzy filmu „U311 Czerkasy”. A tego żaden rozsądny Polak nie chce. Dla dobra własnego i naszych potomków.


PS Niezwykle ciekawy materiał obrazujący sposób w jaki Rosjanie postrzegają reformy prowadzone w Wojsku Polskim.Zdradzę tylko, że robi to na nich wrażenie... Niekłamane.


-----------------------------------

Obrazy wykorzystywane wyłącznie jako prawo cytatu w myśl art. 29. Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych


Bazyli1969
O mnie Bazyli1969

Jestem stąd...

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (43)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo