Bazyli1969 Bazyli1969
1386
BLOG

O najważniejszym pytaniu miesiąca, czyli: jak bardzo W. Putin lubi mołdawskie wina?

Bazyli1969 Bazyli1969 Rosja Obserwuj temat Obserwuj notkę 48

Aby uniknąć tego, co silne, trzeba uderzać w to, co słabe.
Sun Zi

image

Wciąż nie milkną echa wizyty… Stop! Pozwolę sobie bez sztampy i szablonów. Zaczynam zatem bez zbędnych ornamentów.  Jeden z kolegów (chyba @Brun) zwrócił mi uwagę na fakt, iż w wystąpieniu prezydenta Biden pojawił się – ni z gruszki, ni z pietruszki - wątek mołdawski. Wprawdzie podczas przemowy szefa USA p. M. Sandu, tj. prezydent Republiki Mołdawii, siedziała obok polskiego prezydenta, ale innych ważnych ludzi było co niemiara. Skąd zatem szczególna atencja i wtręt zwracający uwagę na to najbiedniejsze państwo Europy?

Przyznam, że na sugestię kolegi komentatora odpowiedziałem (zresztą zgodnie z prawdą), iż mam zbyt mało informacji, aby spekulować na ten temat. Jednak wczoraj wieczorem, zmożony bezlitosnymi okolicznościami przyrody  i podniecony przyjemną wieczorną ciszą, podrapałem się w głowę i… Na pierwszy skurcz zwojów mózgowych wydawać by się mogło, że przedstawicielka państwa, które 1/5 zysków czerpie z eksportu wyrobów alkoholowych, nie ma prawie żadnych bogactw naturalnych, dostęp do morza zależy od widzimisię sąsiadów, a społeczeństwo rozdzierane jest wewnętrznymi konfliktami o których nam, Polakom, nawet się nie śniło, pojawiała się nad Wisłą dla biznesu. Czystego, szczerego, prawdziwego. Przypuszczenie to wzmacniał fakt, że wraz z przywódcą USA przyleciało do Polski całe grono magików od finansów. Aha! Dla p. Sandu, reprezentantki kraju, którego PKB wynosi ok. 13 miliardów dolarów, a prawie połowa przepływów finansowych zależy od dobrego lub złego humoru kilku oligarchów, pojawienie się w pobliżu legionu niemal wszechmocnych banksterów jest wymarzoną i rzadką okazją do uzyskania pożyczki. A więc: biznes! Tak pomyślałem w pierwszej chwili. A to błąd, bowiem każde zachowanie homo sapiens wynika z kontekstu. A ten jest tak oczywisty, że aż niezauważalny.

Jako miłośnik historii wiem, iż niejednokrotnie o losach państw i narodów decydowały… zachowania niekonwencjonalne. Szczególnie na polach bitew. Tak na przykład słynne powstanie Spartakusa mogło trwać miesiącami, gdyż pogardzani przez sanatorów i legionistów rzymskich niewolnicy w bitwie pod Wezuwiuszem zastosowali zdumiewające rozwiązania i tym samym zaskoczyli pewnych siebie przeciwników. Podobne metody stosowali uznawani powszechnie za nieodrodnych synów Marsa: Aleksander Wielki, Hannibal, G.J. Cezar, Gustaw Adolf, Napoleon, czy też nasz J.K. Chodkiewicz. Receptą na sukces było zaskoczenie. Absolutne, totalne, nietuzinkowe. Wspominam o tym, gdyż historia lubi się powtarzać i najpewniej nie raz i nie dwa będziemy (czy też nasi potomni) świadkami niespodzianek na niwie relacji pomiędzy państwami. Ale, ale… Mołdawia, Spartakus, Biden…

Rzecz jasna nie mam zdolności profetycznych. Nie posiadam szklanej kuli. Nie piłem z Putinem piwa. Wydaje się jednak, iż obecność p. M. Sandu w Warszawie nie wynikała z przyczyn biznesowych. A dokładniej: nie były to powody decydujące. A więc jakie? Sądzę (czy też przypuszczam), że prezydent Mołdawii (w porozumieniu z premierem D. Receanem) przyleciała do Polski po to, aby szukać wsparcia u Bidena i… Rzeczypospolitej. Po co? Aby to wyjaśnić  trzeba przypomnieć, iż w samej Mołdawii niezwykle silnymi są sentymenty za nieboszczykiem ZSRR. Z grubsza, niemal 30-35% ludności wciąż tęskni za systemem reglamentacji, bajaniami o sowieckiej wspólnocie narodów i wycieczkami do Moskwy. Wprawdzie odsetek ten spada rok po roku, ale wciąż siły prorosyjskie (głównie komuniści) są na tyle silne, iż potrafią wyprowadzić na ulice dziesiątki tysięcy ludzi (przy populacji mniej-więcej 2,6-3,0 milionowej). To strasznie dużo i niebezpiecznie. Co ciekawe zaangażowani w dezorganizację sytuacji w tym państwie są potentaci finansowi (na tamtejsza skalę), różnego rodzaju szemrane typki, wśród których nie brakuje poszukiwanych listami gończymi recydywistów, ale także zasiadający w parlamencie politycy. Typowy „Front Jedności Sowietów”.  Ktoś czytający te słowa mógłby wzruszyć ramionami i powiedzieć, że przecież obecne władze wybrały kurs ku Europie i mają wszelkie narzędzia do trzymania w karbach wspomnianych sowizdrzałów, ale…

image

Granice historycznej Mołdawii (kolor niebieski).

Znów chodzi o kontekst. Tym razem geopolityczny. Otóż Republika Mołdawii jest li tylko częścią historycznej krainy o tej samej nazwie. Około połowy z niej leży w granicach Rumunii, z którą łączy Mołdawię historia, język i po części tradycja. Niestety Rosjanie tak namieszali w głowach Mołdawian (od drugiej połowy połowy XIX w.), że jeszcze w latach 90. XX stulecia zdecydowana większość obywateli kraju nad Dniestrem nie chciała złączenia z Bukaresztem. Na marginesie to zakrawa na absurd, bo wielu politycznych, naukowych, gospodarczych i literackich bohaterów Mołdawii (np. Stefan III Wielki) jest równocześnie Ojcami narodu rumuńskiego. No, ale nie takie rzeczy Moskwa potrafiła wystrugać z banan. To jednak nie wszystko, bo niewielką część historycznej Mołdawii, zamieszkałą przez względną większość Rumunów (ok. 40%), tworzy tzw. Naddniestrze. Opanowane już zupełnie przez gangi mafiosów poubieranych w garnitury zamawiane w Rosji. Na jego obszarze stacjonuje kontyngent Moskali (ok. 2-2,5 tys. żołnierzy) wspierany przez kolejnych kilka tysięcy miejscowych użytecznych idiotów. Co prawda słabo wyposażony, lecz przy niekorzystnym rozwoju sytuacji gotowy do współpracy z Moskalami. Co to oznacza? Ano to, że z punktu widzenia zwolenników niepodległości Mołdawii nie da się wykluczyć scenariusza polegającego na tym, iż prorosyjscy mieszkańcy Mołdawii sprowokują niepokoje w Kiszyniowie oraz innych większych miastach, a Moskwa zaniepokojona nieszczęściami i wezwaniami rodaków zdecyduje się na wysłanie sił… pokojowych. Oczywiście w odpowiedniej ilości. A Mołdawia?

Zdaniem specjalistów z „Defence24” Mołdawia wzięła się z kopyta za reformę swoich sił zbrojnych. Brawo! Cóż jednak począć, gdy wojsko, które mogłaby wystawić w razie „W” to aż… 3 (słownie: trzy tysiące) wojaków. Doliczając służby specjalne, policję, żandarmów i pograniczników wychodzi całe… 4,5 tysiąca. To jednak nie wszystko. Pozwolę sobie zacytować autora raportu dotyczącego armii mołdawskiej. Cytuję: „Mołdawia ma też prawdopodobnie kilka czołgów T-64 i T-72, a zakonserwowanych jest prawdopodobnie także około 20 BMP-2…” Ach! Prawdziwa potęga! Tyle wozów bojowych tracą w ciągu miesiąca Ukraińcy, a Rosjanie dwa lub trzy razy tyle. Ochotnicy? Ilu? Tego nie wiemy. W każdym razie siły Naddniestrza oraz dwie lub trzy brygady Rosjan mogłyby w ciągu tygodnia urządzić Kiszyniowowi prawdziwą krwawą łaźnię i w blasku fleszy ogłosić przyłączenie kraju do Federacji Rosyjskiej. Mogliby? Jasne! Taki rozwój wydarzeń – choć pozornie z rodzaju  s-f – nie jest wykluczonym. Wszak Rosja też wie, że pojedynki wygrywa się często dzięki zaskoczeniu.

Biorąc powyższe pod uwagę sądzę, że wizyta prezydent M. Sandu nie była sfokusowana na kwestiach finansowych. Głównym celem było uzyskanie zapewnienia o wsparciu dla dążeń niepodległościowych Mołdawii oraz – konkretnie – uzyskaniu pomocy w pacyfikowaniu potencjalnej irredenty wznieconej przez popleczników Rosji. To też biznes, ale taki z rodzaju egzystencjonalnych. Uważam, że zarówno USA, jak również Polska, Rumunia i Ukraina mają wielki interes w tym, aby Mołdawia nie wpadła w ręce Moskali. Przypuszczam także, że w razie faktycznego zagrożenia kraju nad Dniestrem Bukareszt (a być może i Kijów) byłby gotów wysłać do Mołdawii kilka sprawnych jednostek zdolnych do wsparcia swych pobratymców, przez co plany Moskwy zostały by zastopowane. Nie wiem czy tak jest, ale mam na to wielką nadzieję, która nieomal graniczy z pewnością. Odmienny scenariusz świadczyłby o tym, że staliśmy się godnymi jedynie pogardy Elojami. Pozostaje zatem tylko jedno, lecz fundamentalne pytanie: ile gotów jest zapłacić władca Chanatu Moskiewskiego za nieograniczony dostęp do mołdawskich winnic?  Ktoś wie?


PS Dla osób zainteresowanych pytaniem: Mołdawia (w tym Naddniestrze)? Co to za zwierz? Polecam filmiki "Romana FanaPolszy" Prawdziwa piguła wiedzy...


---------------------------------------

Obrazy wykorzystywane wyłącznie jako prawo cytatu w myśl art. 29. Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych

Bazyli1969
O mnie Bazyli1969

Jestem stąd...

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (48)

Inne tematy w dziale Polityka