Herbata jest pyszna, ale nie sprawdza się jako spadochron
Autor nieznany
W czasach dawno minionych bawiłem się z koleżeństwem w ożywianie szkolnego radiowęzła. Należeliśmy do takiego pokolenia, któremu nie wystarczały komunikaty w stylu: „Higienistka przyjmuje chętnych do trzynastej” albo „ Apel z okazji kolejnej rocznicy Rewolucji Październikowej odbędzie się na szkolnym boisku”… Wspólnie z koleżeństwem pisaliśmy teksty, którymi podczas tzw. długiej przerwy dzieliliśmy się z rówieśnikami poprzez „kołchoźniki”. Zwykle w piątki. Czasami szefostwo placówki (a było ono owe czasy bardzo ok.) pozwalało na popełnianie dłuższych audycji. W Dzień Nauczyciela, Dzień sportu itd. Jednym z gwoździ programu, który budził niekłamaną wesołość od najmłodszych po najstarszych, był „Kącik bzdetów”. Polegało to na tym, że każdy chętny mógł wrzucić do skrzynki umieszczonej przy radiowęźle kosmicznie odjechane zdanie, sentencję, „przysłowie”. Ile talentów wzięło udział w tym projekcie nie potrafię zliczyć. Jednak liderką w tworzeniu pseudoliterackich absurdów była niezapomniana Violetta S. Jak coś napisała na kartce, to ból mięśni brzucha był zagwarantowany. Rzecz w tym, że ówcześnie zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że to facecje, żarty, figle. Tak było ponad trzy dekady temu. Dziś…
Kilka dni temu Prokurator Generalny Republiki Białoruś Andriej Szwed poinformował, że prokuratura Republiki Białoruś bada działalność „dziadka prezydenta Polski” podczas Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Dodał również:
Teraz aktywnie dokumentujemy działalność dziadka prezydenta Dudy, który wyróżniał się szczególnym okrucieństwem, przede wszystkim na terenie obwodów mińskiego i witebskiego” – powiedział Szwed. Według niego „dziadek Dudy służył w ukraińskim batalionie karnym.
Jajca, prawda? Dla nas i owszem, dla nich – niestety nie. Żeby nie było… W sukurs odklejonym od rzeczywistości funkcjonariuszom Republiki Białorusi w trymiga przybył – co by nie mówić – człowiek pozornie poważny i ustosunkowany, czyli rosyjski reżyser Nikita Michałkow, który oznajmił milionom swoich rodaków:
Obecny najbliższy przyjaciel prezydenta Zełeńskiego Andrzej Duda, prezydent Polski – czy wiesz, kim on jest? Jest wnukiem Michała Iwanowicza Dudy, ukraińskiego nacjonalisty i dobrego przyjaciela Stepana Bandery, uczestniczącego zresztą w rzezi wołyńskiej. Myślę, że nie jest zaskakujące, że tak gorliwie próbuje uściskać w ramionach swojego kolegę, prezydenta Ukrainy Zełeńskiego.
Z tej racji, iż staram się budować własne opinie w oparciu o fakty sprawdziłem. Okazało się, że obecny prezydent RP wywodzi się z typowo polskiej rodziny, której ewentualny kontakt z UPA mógł polegać jedynie na ucieczce spod topora i wideł rozszalałej i podburzonej przez niemieckich i sowieckich agentów czerni. Tak, do prezydenta Dudy mam wiele zastrzeżeń. W ostatnich wyborach nie oddałem na niego głosu. Nie zmienia to postaci rzeczy, iż bajędy folwarcznych sługusów Łukaszenki i Kremla mające na celu przyklejenie A. Dudzie łatki potomka rezuna z szeregów najbardziej fanatycznych ukraińskich szowinistów to hucpa, której nie powstydziliby się… Wiemy – kto!
Wspominam o tym, gdyż na zdrowy rozum tego rodzaju „operacje” są w naszym rozumieniu zagraniami nie z pogranicza, ale z samego serca absurdu. Dla nas. Trzeba nam jednak pamiętać, że w sowieckiej rzeczywistości, a ta jest wciąż żywa na wschód od Białegostoku, syn odpowiadał za matkę, wnuk za dziadka, sąsiad za sąsiada. Podła rzecz, lecz tak było. My wyzwoliliśmy się z okowów sowieckiej paranoi (i wciąż walczymy z absurdami płynącymi z Zachodu), ale dla wielu mieszkańców Białorusi (i Rosji) tak spreparowane informacje brane są za dobrą monetę. Prócz tego w „ruskim mirze” wszelkie kłamstwa, fantazje, figury retoryczne wywracające rzeczywistość na nice żyją i mają się dobrze. . G. Orwell byłby naprawdę zaskoczony. To wydaje się niepojęte, ale tak już jest.
Nie do końca wiem: jak na takie dictum winien zareagować prezydent RP? Czy przemilczeć, zbyć żartem, oburzyć się. Chyba jednak nie. Na miejscu prezydenta Dudy spowodowałbym pojawianie się we wszystkich znaczących mediach Polski, Europy i świata komunikatu zawierającego informację, iż praprzodek Aleksandra Łukaszenki wraz z praprzodkiem A. Szweda w wieku XVII brali udział w zuchwałej napaści na moskiewskiego wojaka – plądrującego wtedy ziemie I RP - w celu dokonania kradzieży 0,75 kg słoniny oraz 0,5 litra samogonu. Zgodnie ze standardami sowieckimi, które wciąż obaj delikwenci uznają za obowiązujące, za taki czyn „dwa lata jak dla brata”. Ufam, że polscy więźniowie z wielką przyjemnością przywitają prezydenta oraz prokuratora generalnego Republiki Białorusi i szybko ich reedukują. Bardzo szybko…
--------------------------
Obrazy wykorzystywane wyłącznie jako prawo cytatu w myśl art. 29. Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
Inne tematy w dziale Polityka