Twój wstyd jest dziełem twych własnych uczynków.
W. Smith

Założę się bez wahania, że nie raz i nie dwa zaskakiwały nas zachowania, a dokładniej decyzje oraz idące za nimi działania ludzi polityki. Rzecz jasna zawsze znajdywali się uczynni interpretatorzy próbujący tłumaczyć zawiłości procesów dokonujących się w umysłach premierów, senatorów, ministrów, ambasadorów, prezydentów… Wszak pozbawionemu wiedzy, informacji i doświadczenia ludowi należy, a nawet trzeba, łopatologicznie wykładać sprawy zbyt dla niego skomplikowane. Byłbym nieuczciwym, gdybym nie zauważył, że niekiedy ma to jakiś sens. Tak, ma, i przyznaję to bez bicia. Zwykle jednak to zwyczajna ściema, bo prawdziwe przyczyny powodujące naciśnięcie tego lub innego guzika przez gospodarza tego lub innego ministerialnego gabinetu, nie są wynikiem troski o dobrostan narodu, demokrację, zasady, wartości ale stoją za nimi ponure żądze, wielkie pieniądze i… No właśnie, to, o czym za moment wspomnę, jawi się jako równie istotne.
Do zasobu wiedzy powszechnej należy świadomość tego, iż do polityki w wielkiej liczbie garną się ludzie specyficzni. Oczywiście są wśród nich także osobnicy porządni, napędzani pozytywnymi ideami oraz zwyczajnie dobrzy. Którzy przeważają? Nie poważę się rozstrzygać. Nie zmienia to postaci rzeczy, że w szeregach tzw. klasy politycznej roi się od wszelkiej maści cwaniaków, hochsztaplerów, ambicjonerów, leniuchów, sybarytów, zboczeńców, kunktatorów, łapowników, besserwisserów… Niektórym z nich udaje się tak rozpychać łokciami, iż po latach stają się właścicielami wymarzonych stołków. Droga ta nie jest jednak łatwą. W dotarciu do mety konkretny osobnik często posiłkuje się niezbyt przystojnymi metodami i szuka wsparcia u szemranych popleczników. Ba! Zdarza się również, iż w drodze na szczyt – trwającej z reguły kilkanaście lub kilkadziesiąt lat - zdarza mu się popełniać poważne i godne wzgardy błędy. A wtedy…
Jednym z podstawowych zadań tajnych służb państw poważnych jest dokumentowanie tego co u rywala, przeciwnika czy wroga zakryte, wstydliwe, niegodne. Także u aspirującego do funkcji i stanowisk politycznych. Gdy uda się tego rodzaju „artefakty” zdobyć, to traktuje się je niczym Koh-I-Noor. Zawsze – gdy trzeba będzie – można z nich skorzystać, by wymóc na niepozbawionych ułomności decydentach pożądane zachowania.
Doskonałymi przykładami na to, że słabości obyczajowe, fascynacje durnymi ideologiami lub chciwość czołowych polityków Europy (a zapewne też świata) były wykorzystywane dla realizowania interesu obcych są przypadki znane z historii Finlandii. Urho Kekkonen, przez 26 lat prezydent tego państwa, Paavo Lipponen, pełniący przez osiem lat funkcję premiera czy Risto Tammi (po przejściu na islam – Abdullah Tammi), przywódca Fińskiej Partii Islamskiej, współpracowali z ZSRR, a potem z Rosją. Korzystając z dobrej prasy, maskującego marketingu i udatnie kryjąc się z prawdziwymi zamiarami, skutecznie blokowali starania swoich rodaków o zmianę kursu w polityce międzynarodowej. O ich prawdziwych zadaniach, wyznaczonych przez Moskwę, obywatele dowiedzieli się całkiem niedawno.
Czy przypadek Finlandii trzeba traktować jako ekstraordynaryjny? A skąd! Oczywiście niepodważalnych dowodów brak, ale w mojej opinii wiele decyzji podejmowanych na naszych oczach przez liderów politycznych wielu państw świata, nie ma swych źródeł w uwarunkowaniach gospodarczych, społecznych lub militarnych. To tylko poręczne preteksty. Rzeczywiste przyczyny są znane li tylko decydentom (pamiętającym o brzydkich epizodach ze swego życia) oraz ich zagranicznym oficerom prowadzącym. Jako wsparcie takiej konstatacji niechaj posłużą słowa badacza zagadnienia:
Trzeba także – bez pełnej bazy dokumentarnej – zwrócić uwagę na zastosowanie „systemu matrioszek” przy ochronie geopolitycznych interesów Federacji Rosyjskiej po rozpadzie Związku Sowieckiego. To, że większość posowieckich republik prowadziła (i nadal prowadzi) politykę zgodną z interesami postkolonialnego centrum w Moskwie, bez względu na proweniencję polityczną liderów, może świadczyć o tym, że rosyjska agentura mogła być rozmieszczana równomiernie na całości sceny politycznej danego państwa, aby zabezpieczyć interesy Kremla bez ryzyka zmiany kursu wahadła politycznego.
Podobne zjawisko można zaobserwować także w Europie Środkowo-Wschodniej, w której rosyjski wywiad chętnie sięga zarówno do ugrupowań lewackich, względnie nostalgicznie nastawionych do komunistycznej przeszłości, i jednocześnie fryzuje się na obrońcę wartości tradycyjno-chrześcijańskich, prawicowo-nacjonalistycznych, czasem wręcz o zabarwieniu faszystowskim. Z punktu widzenia logiki ideologicznej zasilanie pieniędzmi ugrupowań skrajnych po obu stronach sceny politycznej wydaje się absurdalne. Jednak przy zaakceptowaniu założeń „systemu matrioszek” płynącego z postimperialnej Realpolitik staje się skutecznym sposobem realizacji interesów FR, odpornym na wahania politycznej koniunktury.
Czy opieszałość w udzielaniu pomocy gwałconej Ukrainie i stosunkowo łagodne traktowanie Chanatu Moskiewskiego przez znaczną część establishmentu Europy Zachodniej nie jest czasem efektem skutecznej pracy rosyjskich tajnych służb? Tak tylko się zastanawiam…
Link:
https://www.abw.gov.pl/download/1/2553/PBW19-SwierczekI-polskawersja.pdf
-------------------------
Obrazy wykorzystywane wyłącznie jako prawo cytatu w myśl art. 29. Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
Inne tematy w dziale Polityka