Krytyka mądra oświeca, głupia gasi.
Aleksander Fredro
Ostatnie tygodnie przyniosły naszemu krajowi tyle wydarzeń politycznych wagi ciężkiej, że dla takiej Szwajcarii wystarczyłoby ich na jakieś dwa i pól wieku. Taki poziom i skala impulsów serwowanych polskiemu społeczeństwu same w sobie jawią się jako ewenement – przynajmniej – w skali europejskiej. Nie przesadzam, gdyż dość regularnie śledzę teatrum polityczne naszego kontynentu i wystawiane na nim dziwowiska. To jednak nie jest dla mnie najbardziej zaskakujące. Z dużo większym zdziwieniem przyjmuję postawy i opinie niektórych obserwatorów opisywanych zjawisk, udzielających się w nieograniczonej przestrzeni Internetu. W tym na S24.
Od kiedy pamiętam lokowałem swe uczucia po prawej stronie spektrum politycznego. Jako tradycjonalista, nie pozbawiony wrażliwości społecznej, z nadzieją i radością przyjąłem wyniki wyborcze z 2015 roku. A potem… Nie chcę do tego wracać, gdyż na temat rozgoryczenia rozwojem wydarzeń napisano już całe biblioteki. Dla mnie ważniejszymi są wnioski wyciągane przez – jak sądzę – bratnie dusze z zamieszania fundowanego nam przez frakcję sprawującą władzę w naszym kraju. A już szczególnie nie potrafię pojąć ocen wystawianych przez większość z nich Konfederacji, stanowiącej przecież, dla ludzi myślących i czujących podobnie, potencjalną alternatywę wobec obozu rządowego.
Przyznam otwarcie, iż nie mam wątpliwości, że zwolennicy większości partii opozycyjnych (PO, PSL, LSD) mają w nosie rozterki targające wyborcami oczekującymi na takie rozwiązania, w których Polska będzie krajem ze sprawiedliwymi sądami, uczciwymi władzami, poważnymi uniwersytetami, sprawnym parlamentem, honorowaniem logiki, szacunkiem dla dobrych obyczajów, poszanowaniem swobód obywatelskich, bez politycznej poprawności, szaleństw aktywistów LGBT, zarazy nowomowy, dzielnic zamieszkiwanych przez obcych kulturowo opryszków, terroryzmu i wszechwładnych oraz bezkarnych kast. W ich interesie leży permanentny rozgardiasz, gorączka obyczajowa, wielbienie wrogów rodzaju ludzkiego oraz kupy słonia rozmazanej na płótnie przez najaranego „artystę” i budowanie fortun na ludzkich słabościach. To jasne! Dlatego ich zdanie o ludziach Konfederacji znam i nie robię sobie złudzeń. Kropka.
Dlaczego jednak osoby rozsądne, twardo stąpające po ziemi, bez zadatków na sekciarzy i krytycznie oceniający postępowanie władz RP z bezgraniczną dezynwolturą wypowiadają się negatywnie o projekcie zwanym: Konfederacja? Wprawdzie określenia (cytuję): „mam ich w dupie”, „szury”, „gówniarzeria”, „siurki”, „ruskie onuce”, „pieniacze” itp. mają prawo obywatelstwa w naszym języku, ale winny mieć również uzasadnienie w tzw. realu. O tym, że słowem można zabić wiemy wszyscy. To jednakże ulubiona obecnie broń lewactwa. Ludzie o profilu konserwatywnym powinni… Nie, muszą (!) mieć świadomość, iż słowo i jego znaczenie wynikają z rzeczywistości. Z prawdy! Czyli właściwości sądów polegającej na ich zgodności z faktycznym stanem rzeczy. Odnoszę wrażenie, że znaczna część deklaratywnych centrowców i prawicowców zupełnie nieświadomie podąża w tym względzie drogą lewactwa, uosobionego dziś przez takie krynice „mądrości” i „prawdy” jak TVN, GW, Krytyka Polityczna czy Polityka…
Jestem człowiekiem, który rejestruje i ocenia rzeczywistość poprzez pryzmat faktów. Konsekwencją takiego podejścia jest zdrowy i umocowany w codzienności krytycyzm. Bajki i fantasmagorie przestały bawić mnie lata temu. Zatem gdy widzę, iż reprezentanci Konfederacji zgłaszają veto wobec „Piątki dla zwierząt”, ustawy 447/Just, wskazują słabe strony wprowadzenia ponownego lockdown-u, tłumaczą, że obostrzenia związane z covid-19 muszą bezwzględnie mieć umocowanie w prawie, nie godzą się na nierówne traktowanie obywateli, apelują o utemperowanie tego lub innego ambasadora, zachęcają do wzmocnienia polskich zdolności obronnych, przestrzegają przed popadnięciem w energetyczne uzależnienie od sił zewnętrznych itd., to moje ręce same składają się do oklasków. Czy jestem naiwny? A niby czemu? Okazało się przecież, że byłem naiwnym popierając przez wiele lat ugrupowania obecnie sprawujące władzę. Taki to urok polityki.
Krytyka Konfederacji bazuje głównie na pozorach. Bo coś powiedział Korwin, Braun, Wilk… Przyznam, iż niektóre wypowiedzi liderów Konfederacji jeżą mi włosy na karku. Więcej nawet! Program tej partii to na dziś – podobnie jak i wszystkich innych – zbiór dobrych chęci, bez recepty na ich realizację. Nie oznacza to jednak, iż powinienem przyjmować za swoją narrację wrogów tego ugrupowania. Przecież w sferze deklaratywnej tejże partii najbliżej do kultury i tradycji łacińskiej/polskiej (ukłony dla blogerów poruszający te zagadnienia). Czy to naprawdę jakiś feler? Oczywiście można to zgodnie z duchem czasów przeinaczyć i z twierdzenia, że małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny uczynić horrendum. Gdy wszystkie mainstream-owe partie, działające na terytorium RP, mają w swoim portfolio stanowiska i zachowania znacznie bardziej godne potępienia od wyskoków takiego J. K-M. Reprezentanci PO donoszą na Polskę w Brukseli oraz radośnie i bez skrępowania wspierają opcję niemiecką, LSD powstała przy wsparciu Moskwy i ma w swych szeregach potomków „gierojów” przywiezionych na ruskich tankach, PSL to krew z krwi prosowieckich „biedniaków” nieustannie chylących karki przed omnipotencją naszych przeciwników, a PiS… To fakty i nie warto z tym polemizować. Rzecz jasna można wpisać na sztandary hasła o brzmieniu: konfederaci nie noszą maseczek, spierają się z marszałkiem sejmu, przeszkadzają rządowi w negocjacjach, a „Braun jezd gupi”… Ale o co chodzi? Na tym przecież polega dynamika społeczeństwa obywatelskiego. Gdybyśmy z oczekiwaną przez krytyków pokorą i akceptacją przyjmowali zachowanie władz, to do dziś tkwilibyśmy w okowach komunizmu.
I jeszcze jedno. Bardzo ważne – „jedno”. W jednej z notek zamieszczonych na S24, pewien bloger (lubię go :)) wyśmiewał kandydaturę K. Bosaka w wyborach prezydenckich. Bo „małolat”, „gówniarz”, „gołowąs”… Ja tam nie należę do wyznawców p. Krzysztofa, choć uważam, że pod względem intelektu i zimnej krwi (cechy niezbędnej u ludzi polityki) większość polskich tzw. polityków wyprzedza on o dwie długości konia. A wiek? Któż pamięta, że Aleksander Macedoński nie dożył tylu wiosen co K. Bosak, a Napoleon Bonaparte był od niego nieco młodszy gdy zostawał cesarzem Francuzów. Za wysokie progi? A to proszę! Premierzy Austrii, Finlandii i Macedonii w chwili objęcia urzędów byli młodsi od kandydata Konfederacji na urząd prezydencki. Tak, że tego…
Bolesna polaryzacja stanowisk dopiero przed nami. Co się wydarzy w ciągu kolejnych miesięcy i lat trudno przewidzieć. W każdym razie apeluję do koleżeństwa, aby przed wrzuceniem w „eter” niczym nie uzasadnionych opinii postarało się przeanalizować na poważnie sytuację. Już nasi greccy nauczyciele z antycznej Hellady przestrzegali, że każda krytyka powinna być poprzedzona wnikliwą analizą. Bez zachowania tej procedury wszyscy wniebowzięci krytycy ryzykują, że potomni będą o nich pamiętać nie jako o mędrcach, ale jako krytykantach. I to krytykantach przez małe „k”. Pisanie, że (z całym szacunkiem dla autora wpisu) „mam ich w dupie” śmieszy. Good luck!
Link:
https://konfederacja.net/wp-content/uploads/2019/09/KONFEDERACJA-Program-Wyborczy-Polska-dla-Ciebie.pdf
------------------------------------------------
Obrazy wykorzystywane wyłącznie jako prawo cytatu w myśl art. 29. Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
Inne tematy w dziale Polityka