Miej nawet mały rozum, ale swój
J.W. von Goethe
Doświadczenie życiowe poucza, iż - wbrew pozorom - ludzie bez właściwości są niezwykle groźni. To co najczęściej czyni ich niebezpiecznymi dla otoczenia jest nadzwyczajna zdolność do mimikry. Gdy praktykują ją na użytek towarzyski lub z przyczyn „modowych”, można od biedy przymknąć oko i zwyczajnie poruszać się innymi ścieżkami. Sytuacja staje się jednak groźna, gdy oportuniści uzyskują realny wpływ na los współobywateli. Wtedy – grzmijcie niebiosa! Cała historia usiana jest gęsto przykładami zbrodni i bezeceństw dokonywanych przez specjalistów od węszenia za konfiturami. Tak w świecie, jak i u nas. Co ciekawe i zarazem smutne, ostatnimi czasy trwa prawdziwy wyrój „osobistości” hołdujących zasadzie sformułowanej przez Dostojewskiego: „niech świat się zawali, bylem ja mógł zawsze pić herbatę.” Uświadomiłem to sobie dziś, w trakcie telewizyjnej perory posła Pawła Olszewskiego z Koalicji Obywatelskiej.
Otóż parlamentarzysta Olszewski, podążając śladem swego rodziciela, uznał prawdopodobnie, iż „robienie w polityce” od najmłodszych lat to fajna sprawa. Bywa się tu i tam, prezentuje filmowy uśmiech do zdjęcia z grupą zwolenników, podzieli opinią z dziennikarską bracią, podniesie rękę za lub przeciw… Za tzw. ciężki koniec łapać nie trzeba i dzięki temu jedyne co można sobie ubrudzić to własne sumienie. No, ale kto by się nim przejmował? Żeby jednak nie było tak słodko, to trzeba podkreślić, że przed każdym działaczem politycznym o bardzo elastycznym podejściu do rzeczywistości, od czasu do czasu pojawia się gargantuiczny dylemat o brzmieniu: pod kogo warto się podczepić? Na podstawie organoleptycznej oceny śmiem twierdzić, że poseł P. Olszewski wspomniany dylemat rozwiązał już dawno, a obecnie daje temu niepodważalne świadectwo.
Bohatera notki słuchałem dość uważnie i z całą stanowczością potwierdzam, iż nie ma chyba w Polsce drugiej takiej osoby, która potrafiłaby w określonej jednostce czasu przywoływać sformułowanie „wartości europejskie” w tak olbrzymiej ilości. Przyznam – jestem pełen podziwu. Jak sądzę, czarowi temu uległ również interlokutor p. Olszewskiego, bo nie zdobył się na żadną celną ripostę, czy choćby próbę zgłębienia tematu. Bombardowany „wartościami europejskimi” przyjął postawę defensywną i coś tam pisnął raz czy dwa. Być może nie powinienem dziwić się temu, gdyż ciężar gatunkowy słów rozmówcy należał do kategorii mamuciej, a z drugiej strony dawanie kontry wobec „wartości europejskich” z miejsca ustawiłoby go na pozycji „ciemnogrodzianina”. Ale nie… Wydaje się, że to błędne podejście. Dlaczego? Mogę bowiem iść o zakład, że P. Olszewski o wartościach europejskich ma blade pojęcie.
„Wartości europejskie” zostały dość mętnie określone w Traktacie Lizbońskim: „Unia opiera się na wartościach poszanowania godności osoby ludzkiej, wolności, demokracji, równości, państwa prawnego, jak również poszanowania praw człowieka, w tym praw osób należących do mniejszości. Wartości te są wspólne Państwom Członkowskim w społeczeństwie opartym na pluralizmie, niedyskryminacji, tolerancji, sprawiedliwości, solidarności oraz na równości kobiet i mężczyzn.”* Biorąc pod uwagę powyższy zapis nie ma mowy, aby nawet tak nieostro sformułowane imponderabilia, były naruszane, albo jak raczył oświadczyć reprezentant Koalicji Obywatelskiej - „gwałcone”, przez obecną władzę w Polsce. Nie jestem bezkrytycznym fanem Zjednoczonej Prawicy, ale zarzuty posła Olszewskiego uważam po prostu za kabaretowe. Jeśli dodatkowo uwzględnimy, że wartości europejskie (bez cudzysłowu!), czyli kanon pojęć, zasad i obyczajów wyrosły w środowisku odległej od dwuznaczności cywilizacji łacińskiej, to rzec można, iż rząd w Polsce jawi się jako najzagorzalszy tych wartości obrońca! Oczywiście uwzględniając współczesny i szeroki kontekst. Skąd zatem taka zaciekłość i buńczuczność posła Olszewskiego w postponowaniu działań – jakby nie było - również jego państwa?
Gdyby postawa posła Koalicji Obywatelskiej była wynikiem li tylko nieznajomości materii, miernego talentu do kojarzenia faktów lub zwyczajnego braku wiedzy o istocie europejskości, to można by machnąć na to ręką. Niestety, to błędne wyjaśnienie. Dużo trafniejszym wydaje się przyjęcie wniosku, iż parlamentarzysta Olszewski celowo włącza się do chóru złożonego z ludzi źle życzących naszemu krajowi. Rzecz jasna nie pełni w nim roli dyrygenta. To stanowisko zarezerwowane dla świadomych celu postaci z cienia, piszących dla naszego kraju krwiste i odjechane scenariusze. Jemu, na razie, wyznaczono miejsce w tylnym rzędzie, by basował na podaną nutę. Jeśli będzie mocno się starał, to z czasem przesuną go do przodu, czyli bliżej smakołyków, a on sam ustąpi z tyłu miejsca kolejnemu wygłodniałemu „rycerzowi wolności”. Wszak w demokracji niezwykle istotną jest liczebność chórzystów…
Tak sobie myślę, że wielu nieszczęść wywoływanych przez demony rodzące się w głowach fanatyków i dewiantów dałoby się uniknąć, gdyby nie wsparcie okazywane przez egoistycznych geszefciarzy. Czy istnieje jakaś metoda zabezpieczająca przed masowym napływem ludzi bez właściwości pod sztandary naprawiaczy świata i polityczno-biznesowych macherów? Wątpię. Co ja mówię! Takiego wynalazku nikt nie dokonał i raczej nie dokona. Z tej przyczyny nie powinno być dla nikogo zaskoczeniem, kiedy pewnego dnia ujrzy posła P. Olszewskiego zapalczywie gardłującego… przeciw „wartościom europejskim”.
*Dz.U.2004.90.864/30 - Traktat o Unii Europejskiej - tekst skonsolidowany uwzględniający zmiany wprowadzone Traktatem z Lizbony
Link:
https://www.colorslive.com/details/2109601
Inne tematy w dziale Polityka