Marzy mi się taki na przykład List otwarty Prezesa Stowarzyszenia Lekarzy-Rezydentów do nas, do Pacjentów.
Szanowni pacjenci – będziemy z wami porażająco szczerzy. Nikt wam tego nie powie. Powinien to ogłosić Minister Zdrowia, ale nie może. A my wygarniemy – ratujcie się! Nie dopuście, aby Wasze zdrowie stało się towarem. Cała służba zdrowia jest poddana rynkowi, prawom popytu, podaży, konkurencji. Jak cały rynek jest pod presją wielkich ponadnarodowych korporacji farmakologicznych i medycznych – a więc nie jest to wolny rynek, a rynek w szczękach rekinów.
Nie jesteśmy bogatym państwem. Leczymy rany po PRL-u, brniemy w długi. Lekarze wyjeżdżają, bo nie jesteśmy bogatym państwem, pielęgniarki też. Nie jesteśmy bogatym społeczeństwem, mamy wiele rodzin ubogich, bez rezerw finansowych. A tymczasem technologia medycyny i farmakologia zrobiły kosmiczny skok. Osiągnęły wspaniałe możliwości rozpoznawania chorób i leczenia ich. Tylko to wszystko zrobiło się kosmicznie drogie. Takich społeczeństw jak nasze nie stać na taką medycynę, jaka jest możliwa. Także wielu wśród nas planuje wyjechać, aby pracować w bogatszych krajach. Nie tylko po to, aby lepiej zarabiać, także po to, aby tam lepiej leczyć pacjentów.
To znaczy, że wy, kochani, będziecie gorzej leczeni. I dłużej będziecie czekać na wizytę u lekarza. Dlatego nie pozwólcie, aby wasze zdrowie stało się towarem. Tym bardziej, że dla służby zdrowia nie wasze zdrowie będzie towarem, a towarami będą wasze choroby. Dlatego nie czekajcie, że ktoś pomyśli o tym, abyście prowadzili zdrowy tryb życia, jedli zdrowe jedzenie, wypoczywali racjonalnie i wspomagali się wzajem w tych działaniach. Nie czekajcie, aż ktoś nie pozwoli się wam zapracowywać na śmierć, albo zagryzać stresem. Na profilaktyce służba zdrowia nie zarabia. Niektórzy chcą żyć, inni tylko pożyć sobie. Jeśli chcecie żyć – starajcie się żyć zdrowo. My też tak będziemy robić. Im później się spotkamy, tym dla was lepiej.
Jestem mieszkańcem bloku w wielkim mieście, nie jestem narodem. Trzeba odwagi i kompetencji, aby brać się do komentowania bieżących wydarzeń politycznych. A myślę, że trzeba do tego także odrobiny zadufania. Bo wiadomo, że nie jest nam dana pewna i pełna wiedza o toczących się wysoko rozmowach, targach i zadawanych sobie podstępnie ciosach. I wiedza o mechanizmach objawiających skutki tego wszystkiego też nie jest dostępna. Słyszymy natomiast to, co do nas mówią osoby na wysokich stanowiskach i medialni komentatorzy. Przeważnie nie jesteśmy zadowoleni z tego, co do nas mówią. Poczułem pokusę, aby zastanowić się nad tym, co właściwie powinni mi powiedzieć. CO JA CHCIAŁBYM OD NICH USŁYSZEĆ, GDYBYM BYŁ NARODEM? Idąc za szeptem sumienia porzucam inne zatrudnienia literackie i ośmielam się podpowiadać Osobom, to, co moim zdaniem powiedzieć lub napisać powinny.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości