Dawno, dawno temu wybrałem się z córka aby odwiedzić mego kolege Marka, który mieszkał w Atenach, na Zografou.
Niestety, pocałowalismy klamke.
Po krótkiej naradzie, zadzwoniliśmy do jego sąsiadki, którą poznalismi poprzez wcześniejsze perypetie.
Pani Lela (Helena) przyjeła nas bardzo serdeczne.
Miała syna w moim wieku ale zawsze marzyła jej się córeczka: a tu moja córka, blondynka, była takim slicznym dzieckiem.
No dalej, to była provizorka: my troche po angielsku , ona po francusku i grecku.
Nie było jej męża, który miał opanowane chyba z 6 jezykow (a moze i więcej).
No ale Polak potrafi.
Pani Lela akurat cos szykowała: była to spanakopita!
Właśnie wyłożyła szpinak na ciasto i po paru chwilach (no trochę to zajelo) wsadziła do piekarnika.
Obserwowalem ją bardzo uwaznie.
Za godzinke jedliśmy: niebo w gebie!
Chyba ze dwa razy prosiłem o dokładke: było mi troche wstyd, ale byliśmy tez głodni.
Chwała Pani Leli za smaczny wypiek i przyjęcie gości.
Od tego czasu często to robie w domu - to tez takie upamiętnienie Grecko-Polskiej przyjazni.
Zajęło mi pare dobrych lat zanim znalazłem wlasciwe ciasto w mrożonkach, ale gdy znalazłem, to sobie nie żalowalem.
Wczoraj na kwarantannie, żona zażądała SPANAKOPITE! A wiec zacząłem!
Najpierw gotujemy szpinak (4 paczki)
Gotujemy krótko - na polskie przyzwyczajenia, powiedziałbym bardzo krótko: około 5 min od zagotowania.
PROSZE, nie róbcie szpinaku "ala Polacca" - cos co wygląda jak krowie łajno. To jest śmieć nie do zjedzenia!
Potem odcedzamy/odciskamy w sitku starannie - mniej wody, to lepszy rezultat na koncu..
Nastepnie dodajemy ser. TYLKO ser FETA! Probowalem inne - szkoda czasu.
Czasami ludzie dodają jajka na twardo - chcecie to probujcie, ale mnie nie smakuje.
Mozna tez z samym serem: trzeba duuuzo sera - mysle, ze jest chyba nawet lepsze - ta wersja z serem nazywa sie Tiropita.
Ser kruszymy na grubsze kawałki i mieszamy ze szpinakiem.
Im więcej sera tym lepiej: na ogol daje 2 paczki, a czasem więcej.
Dzis dałem mniej: nie chcialo mi sie iśc do sklepu.
Tym co naprawdę chcą spróbować, na pierwszy raz radze wiecej: (minimum kilo!)
Będzie dobre - gwarancje daje na 20 lat!
Rozpuszczmy masło do smarowanie ciasta - około 3/4 kostki. Musimy mieć pędzelek!
UWAGA! Nie przypalcie masła: ja dodaję troche wody (łyzeczke) - to powoduje, ze najpierw sie woda zaczyna gotowac - takie ostrzezenie, nim masło sie przypaili.
Jak sie przypali to WYRZUCIC! Nie żalowac. Przypalone maslo jest niezdrowe, wrecz trujace!
Na brytfance rozkładamy folię i nakładamy ciasto, plasterek, po plasterku, smarując masłem.
Połowa na spód - połowa na górę.
W połowie nakładamy szpinak na ciasto, rownomiernie rozprowadzamy na calej powierzchni, kontynuujemy z górą.
Na koniec dziurkujemy ciasto aby ulatwic odprowadzenie wody ze srodka, ze szpinaku: pierwszego dnia ta woda nie przeszkadza, ale na drugi dzien rozmaka ciasto i ....
Mozna tez ponacinac na surowo na porcje, wtedy sie mniej kryszy po wypieku.
Przykrywamy folia, wsadzamy do piekarnika, pieczemy godzinę i dziesięć minut i gotowe.
Aby tylko nie przypalic.
No i zaczynają sie podchody: kazdy woli z brzegu, a z rogu jeszcze lepsze.
Noz do ręki - walka sie zaczyna.
Piękne, nie?
Dodajemy wino - wino po Grecku krasi: tym razem aspro krasi - biale wino!
Pozdrowienia dla wszystkich Grekow!
Specjalne pozdrowienia dla Pani Eleni za piekną prace: od Prasino Mandalakia!
I jemy!
p.s. A poniżej, moja misja - dokuczyć Wojtkowi!
Panu Wojtkowi Mannowi życzę, aby w końcu wyjaśnił jak to było z tym chłopakiem
Wojtek: Nie daruje ci tej historii! Odpowiedz jak to było!
https://www.salon24.pl/u/bateria/1004978,jak-to-latwo-zapomniec-kultura
Inne tematy w dziale Rozmaitości