Pare dni temu przeczytałem na Salonie24 notke o jakims dokumencie przyjętym w Poznaniu: chyba karta praw obywatela - ha, ha ha..., w którym roilo się od gender, sexsu i ich polskich, marnych tlumaczen.
Przypomniałem sobie te starą rodzinna historie.
Kiedyś podróżowałem z Synem Adasiem: jeździł na intervia do różnych szkol medycznych, i gdzieś tam w lasach New Hampshire, w samochodzie, rozmowa zeszla na gender, jak to rozumiec i co to znaczy.
Dzien wcześniej wypelnialem jakies formularze, chyba bilety lotnicze, i trzeba było wpisac raz "sex" a innym razem "geneder'.
Zaczalem wiec rozmowe z synem na temat: raz gender, raz sex - co za rożnica.
A, bo to jest rożnica!
I w krótkich, zolnierskich słowach, tak to opisal.
- sex to to, co się ma w spodniach; tzn albo się ma, albo nie ma.
- gender to jest to, co się ma glowie (czasami to się ma piórko w …)
I powiem wam, ze w ciągu jednej sekundy, po tym wyjaśnieniu, wszystko zrozumialem.
Toż to bardzo proste.
Rozmowa była oczywiście dłuższa - lasy w New Hampshire sa dość duże...
Miedzy innymi omowilismy troche spraw międzynarodowych, jak inne kraje to regulują i co próbują.
Ciekawa była historia z Brazylii - Brazylia ma tego p..stwa (postepostwa) tyle, ze poprosili jednego profesora (zaraz musi być profesor) z Harwardu aby im pomogl ująć ten problem wielopedalowosci, chciałem powiedzieć wielokulturowości, w ramy naukowego opisu.
No i coż ten profesor im poradzil?
No powiem wam, że dość ciekawie rozwiazal sprawę.
Poradzil aby mieć tylko dwie kategorie:
- mężczyzna
- NIE-mężczyzna
….no i to rzeczywiście pokrywa chyba wszystkie wersje od tego momentu.
Odpowiedz bazuje na tym co masz w portkach.
Jak masz w portkach to jesteś mężczyzna, a jak nie masz to nie jesteś - trzeba się wyrzezać!
Jednak ten Harward to ma jakies przewagi nad UJotem i profesorem Hartmankiem i jego propagowaniem kazirodztwa, chociaż i u nich tez nie najlepsza kondycja...
A teraz może troche inaczej, lekkie podsumowanie:
- kiedyś, dawno temu, kiedy zaczęto robic dowody osobiste, wpisywano tam podstawowe informacje pozwalające rozpoznać osobe,
Było nazwisko i imie, kolor oczu, wzrost, no było tez mężczyzna lub kobieta.
Jak szukali faceta, i znaleźli bardzo podobna osobe, ale jak zdjela majtki, to nikt nie miał wątpliwości czy to wlasciwa osoba czy nie.
A teraz jak pisza gender, to wlasciwie po co?
Jak będzie wypadek i znajdą zwłoki, to sprawdza papiery, a tam pisze kobieta...
Zagladaja w spodnie a tam chlop - no to na druga kupe...
Mam nadzieje, ze to jest wystarczający dowod na glupote tego całego gender.
Jak ktoś się chce obnosić tym swoim gender - bo to chyba tylko o to chodzi, ze dziś można się z tym obnosić i nie dostać w pysk - to niech się wysmaruje mazidłem i otacza w pierzu (tak jak w Huckleberry Fin).
Mamy wolność, ale niech nie utrudnia roboty policji (:-))).
Pozdrawiam
WieB
p.s.na zakończenie marketing
Polecem dwie superciekawe historie muzyczne które własnoręcznie opisałem: jedna straszna druga szmieszna.
https://www.salon24.pl/u/bateria/1004882,jak-to-latwo-zapomniec
https://www.salon24.pl/u/bateria/1005875,odpowiadam-pani-rusin
Inne tematy w dziale Społeczeństwo