Strona wykorzystuje pliki cookies.
Informujemy, że stosujemy pliki cookies - w celach statycznych, reklamowych oraz przystosowania serwisu do indywidualnych potrzeb użytkowników. Są one zapisywane w Państwa urządzeniu końcowym. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki internetowej. Więcej informacji na ten temat.
Nie za daleko na próbę oceny?
Niczego w notce nie oceniam. Porównałem jedynie działanie służb i uczestników bezpośrednio po dwóch bardzo tragicznych wypadkach. Przepisy wyraźnie zabraniają uczestnikowi wypadku oddalania się z miejsca wypadku z ofiarami w ludziach. Wyjątkiem jest jedynie konieczność wezwania pomocy i zawiadomienia służb (policji), jeżeli okoliczności tego wymagają. Nie rozumiem więc, dlaczego kierujący BMW po prostu odmówił wizyty w szpitalu, gdzie zapewne oprócz fachowego zbadania stanu zdrowia pobrano by mu krew do badań, tak jak stało się to w moim przypadku.
Podkreślam również, że bezpośrednio po opisywanym przeze mnie wypadku zostałem niezwłocznie przesłuchany i policjanci ani prokurator nie znaleźli podstaw do postawienia mi na tym etapie jakichkolwiek zarzutów. Mój rozbity prawie całkowicie samochód przetransportowano na parking policyjny w celu przeprowadzenia szczegółowych badań, odebrałem go i oddałem na złom dopiero po kilku miesiącach.
Fakt.
Przyznaję, skomentowałem nie czytając notki, zasugerowany tym, co pan napisał o służbach w poprzedniej.
Tego wypadku i zachowania się jego uczestników również nie chcę oceniać. Nie robi tego także autor rekonstrukcji, ponieważ brak jest istotnych danych.
Nie ma jednak wątpliwości, że według podlinkowanego przez @wronski111 przyczyną wypadku motocyklisty była jego duża prędkość i brak związany z nią kontroli nad sytuacją drogową. Prowadząc pojazd z dużą prędkością należy analizować sytuację tym większym wyprzedzeniem im większą mamy prędkość. Z próby rekonstrukcji wynika, że samochód poruszał się początkowo z normalną (przepisową) prędkością na drodze szybkiego ruchu lewym pasem i w naturalny sposób powracał na prawy pas. Nie przeanalizowano powodów takich manewrów..
Co do zachowania się kierującego samochodem po przewróceniu się motocyklisty sytuacja nie jest prosta i wymaga bardzo poważnej analizy, nie wiadomo bowiem, czy samochód uczestniczył w wypadku, czy tylko jego kierowca i pasażerowie byli świadkami mogącymi obserwować tragiczne skutki upadku motocyklisty. Oczywiście, że powinni udzielić nu pomocy, ale niestety wypadki dzieją się bardzo szybko. Kto przeżył choćby jeden wypadek przy dużej prędkości dobrze zdaje sobie sprawę, że właściwie nie ma czasu na reakcję - z wyjątkiem działań instynktownych.
Znamienne jest, że wrak motoru jeszcze miał tak dużą prędkość, że wyprzedził jadący samochód, co przyznał domniemany "sprawca", ale "nie skojarzył" że był wypadek, zwolnił, nie zatrzymując się, pojechał dalej.
Jestem daleki od oskarżania kierowcy samochodu, droga była prawie pusta, ale jego zachowanie budzi poważne wątpliwości i podejrzenia, że nie był trzeźwy. Dodam, że nie widzieli nikogo w okolicy, kierowca który ich nagrał, dopiero się włączał do ruchu z bocznej drogi, więc go nie widzieli.
Jakby nie ten film, nikt by nie wiedział co się stało, a domniemanymi sprawcami byli ludzie z samego świecznika, emerytowani sędziowie TK.
Jeśli o czymś nie będziemy pisać, to wcale nie znaczy, że to zniknie! Bardzo chciałbym poznać zdanie P.Edyty w tej materii...
Za to od strony fizycznej wszystko jest banalnie proste: "Energia kinetyczna rośnie do kwadratu prędkości". Ale tego się nie czuje. Samochód zachowuje się na prostej przy 200+km/h tak samo jak przy 100 km/h. Można prowadzić dwoma palcami. Dopiero hamowanie czy ruch kierownicą uzmysławia z jakimi energiami mamy do czynienia. Raczej nie mam wrażenia, że na autostradzie poruszam się szybciej niż rzeczywista prędkość. Wręcz odwrotnie. Na zjeździe człowiek ma wrażenie jakby się czołgał. Również ocena prędkości w tym przedziale jest zaburzona, ale nie przez brak punktów odniesienia, lecz przez to, że nie jest to przedział w którym się normalnie poruszamy.
Za to w nocy poważnie może być zaburzona ocena odległości. W przypadku zbliżania się do poprzedzającego pojazdu rozwarcie kątowe widocznych świateł przez dłuższy czas zmienia się bardzo powoli, by w końcu lawinowo przyśpieszyć. Dotyczy to obu kierowców!!!
Zaś fascynacji prędkością ulegamy już od dziecięcego rowerka, tak, że to nic nowego.
Ja rozumiem, że celowo działali w ten sposób. Po prostu.
Jedno co twierdzę i się nie podoba wielu, po co produkuje się samochody do ruchu publicznego, posiadającego możliwości jazdy z takimi prędkościami, komu to potrzebne i czemu to służy, bo z pewnością nie ludziom.
Jakby zebrać dane ilości ofiar nadmiernej prędkości, to włos by dęba stanął, człowiek nie ma predyspozycji do takiej jazdy, poza wyjątkami, większość nawet w dozwolonych prędkościach nie daje rady.
Pochwalę się, że jeżdżąc już sporo czasu przeżyłem jedną kolizję i to z kobietą, która sobie przypomniała, że musi skręcić w lewo, nie upewniwszy się, że ją wyprzedzam. Co ciekawe ja miałem uszkodzony prawy błotnik i lampę, a jej auto dachowało, co dowodzi, że manewr był wykonany raptownie z nadmierną prędkością, że wystarczyło niewielkie "puknięcie" w okolicy lewego tylnego koła, że zamiast ją zarzucić, to auto wypadło z toru jazdy, dachując. A jeszcze szczegół, ja mogłem odjechać, po jej auto przyjechała laweta, poszło do kasacji, zdeformowana geometria całego nadwozia. Jeszcze szczegół, pani kierowca (kierowczynia, kierowniczka ..?), wyciągałem ją z jej auta, po wszystkim przepraszała mnie za wszystko.
"Uczestnictwo w wypadku nie oznacza jego spowodowanie!"
Niech zatem "mądra głowa" raczy zauważyć, że napisałem o ucieczce kierowcy z miejsca wypadku, a nie sprawcy.
"Dopiero dowody filmowe pokazały sprawstwo kierowcy BMW !"
Nie bawiąc się w eufemizmy: wierutna bzdura. Dzięki filmom opinia publiczna, która nie była na
miejscu wypadku, dowiedziała się, że policja pisze nieprawdę o wypadku. Natomiast dla służb_będących_ na miejscu wypadku udział BMW w wypadku musiał być oczywisty, nie ma innejopcji i służby ratownicze właśnie informowały o tym. Zresztą dawniej nie było filmów i przebieg
wypadków rozpoznawano z dowodów na miejscu, i nadal oczywiście też tak się robi.
"policja na początku nie wiedziała o tym kierowcy"
Ratownicy informują policję o kolizji obu aut to nie mogli nie wiedzieć, że BMW z rozbitym przodem też musiało mieć kierowcę.
250 m dalej. Twierdzisz, że policja przyjęła, że ten drugi samochód nie miał kierowcy, tylko ktoś go przywiózł na lawecie?!
Co ciekawe, Wielka Brytania też nie ma umowy, a kiedy trzeba było sprowdzić stamtąd Brytyjczyka-oszusta, poproszono Hiszpanię (która ma z Dominikaną umowę). Czyli jest sposób w razie czego:
https://www.theguardian.com/uk/2012/jun/25/lib-dem-donor-jailed-fleeing
od kilku dni wiadomo, że to nieprawda, ale z bogatej rodziny.
Musiales chorowac? Bo wiek 75 lat nie upowaznia do powyzszych wnioskow.
Aby policja reprezentowala wysiki poziom to musza byc odpowiedie przeslanki.
1. Najwazniejsza to oddzielenie polityki od zadan policji.
Czytam:
Znamienne, że jedną z pierwszych ustaw rządu PiS, na początku 2016 roku, była zmiana ustawy o służbie cywilnej, ułatwiająca zwalnianie fachowców i zatrudnianie partyjnych hochsztaplerów. Polska służba zagraniczna chce również zrezygnować z wymogu znajomości dwóch języków obcych przez dyplomatów, który był zbyt wysoki dla faworyzowanych kandydatów.* Rząd zwolnił szefów polskich firm państwowych. Wcześniej ludzie na tych stanowiskach mieli przynajmniej jakieś doświadczenie rządowe lub biznesowe. Teraz te stanowiska są w dużej mierze obsadzane przez członków PiS, a także ich przyjaciół i krewnych. Przykładem jest Janina Goss, stara znajoma Kaczyńskiego, od której były premier pożyczył kiedyś dużą sumę pieniędzy, podobno na leczenie swojej matki. Goss, zapalona producentka dżemów i konfitur, zasiada obecnie w zarządzie Polskiej Grupy Energetycznej, największej firmy energetycznej w Polsce, zatrudniającej 40 tys. osób.
Zapraszam:
Dwadzieścia Żydówek, od piętnastu do dwudziestu lat
https://www.salon24.pl/u/eternity/1331937,dwadziescia-zydowek-od-pietnastu-do-dwudziestu-lat
Żydłaczysz jak co dzień,ogarnij się!
Nie 260, tylko 315. Do 254 wyhamował do momentu zderzenia z KIA.