W świecie klasycznych westernów prawda nie bywa wcale do końca oczywista, zaś bohaterowie są niekoniecznie tylko źli i dobrzy. Wybitni twórcy (jak John Ford) często "przemycali" w swych dziełach ważne tematy do przemyślenia...
TVP na kanale „Historia” przypomina stare westerny – wśród nich znalazł się niedawno film Johna Forda z 1962 r. „Człowiek, który zabił Liberty Valance’a”. Skrótowy opis tego filmu (o znakomitej obsadzie aktorskiej!) można znaleźć na stronie filmweb.pl, jednak moją uwagę zwróciło przesłanie tego filmu zawarte na zakończenie wywiadu prasowego dla lokalnej gazety, którego udziela senator Ransom Stoddard (Jimmy Stewart), który wraz z żoną przyjechał na pogrzeb szlachetnego rewolwerowca Toma Doniphona (John Wayne). W trakcie wywiadu senator wyznaje, że gdy doszło do jego pojedynku z terroryzującym okolicę Valancem (Lee Marvin) to nie on zastrzelił bandytę, lecz uczynił to właśnie skrycie Tom Doniphon, jednak świadkowie tego nie zauważyli i uznali że uczynił to Ransom Stoddard. Społeczność uznała go więc za „Człowieka, który zabił Liberty Valance’a”, co otworzyło przed młodym prawnikiem karierę polityczną i drogę do Senatu…
Puentą tego filmu jest jednak decyzja redaktora naczelnego lokalnej gazety, który decyduje się nie publikować tego wywiadu, lecz wyrzuca kartki z jego treścią do kosza, świadomie rezygnując z możliwości zamieszczenia w gazecie sensacyjnego artykułu. Argumentuje to w następujący sposób (cytuję z pamięci):
„Jesteśmy na Dzikim Zachodzie, na którym zachodzą ważne zmiany. Kończy się czas rewolwerowców, nadchodzą czasy porządku prawnego. Potrzebujemy legend, a więc nie wolno nam ich niszczyć! Przyszłość Zachodu będą budować tacy ludzie jak senator Ransom Stoddard, a nie powinni jej kształtować rewolwerowcy. Tom Doniphon dochował tej tajemnicy do śmierci, uszanujmy więc jego szlachetną decyzję!”
Czy wyobrażacie sobie Państwo, że współczesny dziennikarz (o „mediach społecznościowych” już nie wspomnę) rezygnuje z tak sensacyjnego materiału? Przecież „nie staje w prawdzie”, która zrujnowałaby całkowicie karierę senatora, zaś wyniosłaby na „piedestał” opinii publicznej rewolwerowca!
Dziś żądne krwi (oraz REKLAMODAWCÓW i KASY!) media będą raczej kontynuować „lustrację do dziesiątego pokolenia” nie zwracając uwagi na skutki swego postępowania.
Cóż, to tylko „western” – a w klasycznym westernie zakończenie musi być optymistyczne dla społeczności, choć niekoniecznie dla jednostek - rewolwerowiec Tom Doniphon traci miłość swej dziewczyny i umiera w samotności, należy bowiem już do przeszłości. Legenda zaś trwa - senator Ransom Stoddard wraca po pogrzebie do Waszyngtonu i jest zaś nadal podziwiany przez lokalną społeczność jako „Człowiek, który zabił Liberty Valance’a” oraz skutecznie zmienia oblicze „Dzikiego Zachodu”.
Czy nam to nie przypomina historii naszej "transformacji" i jakże odmiennych losów jej bohaterów oraz bezpardonowych walk o zachowanie lub zniszczenie (bez względu na konsekwncje) związanych z nią legend?
Nazywam się Tomasz Barbaszewski. Na Świat przyszedłem 77 lat temu wraz z nadejściem wiosny - była to wtedy niedziela. Potem było 25 lat z fizyką (doktorat z teoretycznej), a później drugie tyle z Xeniksem, Uniksem i Linuksem. Dziś jestem emerytem oraz bardzo dużym wdowcem! Nigdy nie korzystałem z MS Windows (tylko popróbowałem) - poważnie!
Poza tym - czwórka dzieci, już szóstka! wnucząt, dwa koty (schroniskowe dachowce), mnóstwo wspaniałych wspomnień i dużo czasu na czytanie i myślenie.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura