Napisałem kiedyś, że nauka "spsiała". Tak naprawdę naukowiec nie cieszy się już w społeczeństwie żadnym prestiżem - lepiej lansować się w X, TV lub "haratać w gałę". Naukowcom nikt już nie wierzy - tak właśnie przysłużyła się nauce jej komercjalizacja, większość ludzi (zwłaszcza blogerzy, dziennikarze i politycy) wietrzy w nauce większy szwindel...
„Nie mam pojęcia, do czego to może służyć. Ale założę się,że pana rząd nałoży kiedyś na to podatek”
To przypisywane Michaelowi Faradayowi powiedzenie znakomicie nadaje się jako początek do dyskusji o rozwoju nauki i inżynierii. Obie te dziedziny aktywności ludzkiej są ze sobą bardzo powiązane, jednak różnią je zasadniczo cel oraz wynikające z tego metody działalności.
Można oczywiście dokonywać bardziej szczegółowych podziałów – np. na naukę podstawową i stosowaną, jednak warto spróbować określić możliwie dokładnie różnicę pomiędzy nimi.
Od razu chciałbym podkreślić, że nie mam zamiaru dokonywać jakiegokolwiek wartościowania. Obie dziedziny wymagają bowiem szczególnych, choć różnych predyspozycji, a przede wszystkim silnej motywacji do działania oraz zdobywania wiedzy. Prawdziwego inżyniera na pewno można nazwać uczonym, a może nawet lepiej twórcą, ponieważ celem jego działalności jest zaproponowanie ogółowi nowego bytu, który wcześniej czy później może wpłynąć na życie całych społeczeństw.
W przeciwieństwie do inżynierii nauka zajmuje się poszukiwaniem i wyjaśnianiem praw przyrody. Tak naprawdę nauka (w przeciwieństwie do inżynierii) niczego nie tworzy, jedynie stara się najlepiej jak na danym etapie rozwoju jest to możliwe opisać i wyjaśnić otaczającą nas rzeczywistość. Znakomicie ilustruje to zacytowana na wstępie wypowiedź Faradaya – nauka bowiem nie zajmuje się konstruowaniem prądnic lub silników elektrycznych lecz jedynie prawami elektrodynamiki – prawem indukcji elektromagnetycznej, które otrzymało nazwę Prawa Faradaya.
Dlaczego wybrałem Michaela Faradaya jako wzorcowy przykład naukowca (człowieka Nauki)? Powodów jest wiele:
• Pochodził z ubogiej rodziny, otrzymał najbardziej podstawowe wykształcenie szkolne,
• Zaczął pracować w księgarni w wieku 14 lat,
• Wiedzę zdobywał sam – głównie czytając w wolnej chwili różne książki,
• Uczęszczał na wykłady Royal Society i wkrótce został asystentem Davy`ego,
• Za zasługi dla nauki oferowano mu tytuł szlachecki, lecz odmówił jego przyjęcia
stwierdzając, że woli pozostać „zwykłym panem Faradayem do końca”.
• Został członkiem Royal Society lecz konsekwentnie odmawiał przyjęcia jego prezesury,
• Wybrano go do szeregu prestiżowych akademii i towarzystw naukowych (patrz ilistracja),
• Przed śmiercią odrzucił propozycję pochówku w Opactwie Westminsterskim obok Newtona, umieszczono tam jednak poświęconą mu tablicę pamiątkową.
• Staraniem Księcia Alberta (małżonka królowej Wiktorii) otrzymał nieodpłatnie, zwolniony od wszelkich opłat dom w Hampton Court, który dziś nosi nazwę Faraday House,
„Zawsze kochałem naukę bardziej niż pieniądze, a ponieważ moje zajęcie jest niemal całkowicie osobiste, nie mogę sobie pozwolić na wzbogacenie się”.
Pochowano go na zwykłym cmentarzu Highgate w skromnym nagrobku:
Nie sposób nie przywołać powiedzenia Richarda Feynmana:
„Nauczanie nikomu nic nie daje, z wyjątkiem tych, którym mogłoby coś dać.
Ale im jest ono niepotrzebne!”
Prawdziwa nauka zazwyczaj nie wiąże się z wysokimi dochodami. Niewiele się zmieniło.
Owszem, sukces naukowy wiąże się z uznaniem środowiska, poważaniem (lecz często także zazdrością) kolegów, a nawet powodzeniem u Pań, to jednak praca w czystej nauce nie przynosi większych profitów.
Uprawianie nauki oznacza zadawanie pytań, których na ogół nikt nie zadaje, odnajdywaniu zależności, których inni nie zauważają – i to wszystko bez żadnej gwarancji powodzenia. Dodatkowo wymaga poświęcenia praktycznie całego czasu. Wielu naukowców (Faraday także) przeżyło załamania, a nawet poważne (Boltzman) choroby nerwowe.
Inżynieria (nawet bardzo zaawansowana) to zupełnie inna bajka – prawdopodobieństwo sukcesu pod warunkiem bezwzględnego zarządzania, braku skrupułów oraz skutecznego lansu jest znacznie większe. KASA oczywiście jest też znacznie lepsza niż w nauce, ale o tym (między innymi o Edisonie i Tesli) będzie następna część.
Nazywam się Tomasz Barbaszewski. Na Świat przyszedłem 76 lat temu wraz z nadejściem wiosny - była to wtedy niedziela. Potem było 25 lat z fizyką (doktorat z teoretycznej), a później drugie tyle z Xeniksem, Uniksem i Linuksem. Dziś jestem emerytem oraz bardzo dużym wdowcem! Nigdy nie korzystałem z MS Windows (tylko popróbowałem) - poważnie!
Poza tym - czwórka dzieci, już szóstka! wnucząt, dwa koty (schroniskowe dachowce), mnóstwo wspaniałych wspomnień i dużo czasu na czytanie i myślenie.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Technologie