barbie barbie
895
BLOG

Czy miłość pary może przetrwać? (dla p.EdytyK)

barbie barbie Styl życia Obserwuj temat Obserwuj notkę 44

Najpierw trzeba się zastanowić:

    Co rozumiemy przez "związek partnerski"? Czytając różne poradniki, analizy i komentarze (z blogiem p.Edyty włącznie) odnoszę wrażenie, że większość autorów myli związek kobiety i mężczyzny, którego ważnym składnikiem jest seks relacjami koleżeńskimi lub wręcz biznesowymi. Jeśli oczekujemy trwałego i udanego związku to takie podejście raczej się nie uda. Trwałego związku chyba jednak nie da się oprzeć na określonym z góry kontrakcie stron - "ja Tobie to, a Ty mnie tamto". O ile dziś i na "krótkie łokcie" może to działać, ale nie może to być plan na całe wspólne życie. Przecież warunki, które narzuca nam otoczenie zmieniają się dynamicznie wraz z upływem czasu. Koledzy (i koleżanki) lub partnerzy biznesowi zmieniają się, zaś od związku małżeńskiego (niezależnie od tego czy sakramentalnego czy nie) oczekujemy trwałości i w większości przypadków te oczekiwania dotyczą zarówno kobiet, jak i mężczyzn. Samo słowo "rodzina" sugeruje, że ważnym celem takiego związku jest przyjście na Świat dzieci. A ludzkie dzieci dojrzewają i rozwijają się bardzo długo. Do osiągnięcia przez dziecko samodzielności upływa dziś około 20 lat! Jeśli więc zawrzemy związek w wieku 21 lat, a nasza dwójka dzieci urodzi się 2 i 4 latach lub później, to osiągną one dojrzałość gdy my będziemy dobiegać 45-50 lat! Biologii się nie oszuka, a chyba wszyscy się zgodzimy, że do prawidłowego rozwoju dziecka najlepszym środowiskiem jest pełna rodzina - a więc i mama i tata.
   
     Gdy więc myślimy o trwałym związku powinniśmy być przygotowani na około 25-30 lat wspólnego życia. A tak naprawdę może to być realne, jeśli para stanie się jednością, a nie związkiem dość luźno uzależnionych od siebie osób. Musimy więc stać się prawdziwą parą, która będzie w stanie jako całość sprostać różnym wyzwaniom, które na pewno nas w życiu spotkają. Wymaga to wzajemnego zrozumienia, bo nasze role w związku też się zmieniają. Po początkowej wzajemnej fascynacji zderzymy się z tak zwaną prozą życia i pojawiającymi się problemami, które mogą być bardzo różne. W życiu spotykamy się z różnymi, często atrakcyjnymi ludźmi – mogą się więc pojawić nowe fascynacje, które potencjalnie mogą prowadzić do zdrady. Mogą się też pojawić problemy finansowe, porażki w życiu zawodowym itp. itd. Jeśli związek ma być trwały, musimy tym problemom stawić czoło wspólnie. Nie jest to zadanie proste, bo wymaga bardzo starannej obserwacji drugiej strony, a co najważniejsze odgadywania jej problemów oraz nawet nie bezpośrednio sygnalizowanych potrzeb. Tylko w takim związku będziemy w stanie uniknąć znudzenia i zniechęcenia.

    Dla wielu par bardzo krytycznym okresem jest pojawienie się dziecka. Pozwolę sobie przytoczyć fragment znalezionej w sieci wypowiedzi młodego taty:

    „Moja najnowsza obserwacja dotyczy czasu, który mamy z D. dla siebie. Kiedyś dbaliśmy o to, żeby zawsze było go choć trochę - chadzaliśmy na randki, śledziliśmy nowości kinowe i jeździliśmy w góry. Nawet jeśli grafik był wypełniony od rana do późnego wieczora, szukaliśmy tych kilkunastu minut dla siebie - na rozmowę, bliskość. Teraz ten czas został żywcem wzięty w posiadanie Królewny Basi.
    Powoli tracimy wszystkie bezpieczne grunty naszego życia na rzecz nowego hegemona - Basi. Nasza córeczka ruszyła na podbój naszych nawyków, naszego wspólnego czasu, naszych planów, a nawet naszych rozmów - niebawem zdominuje wszystkie zakamarki naszego życia. Teraz przymierza się do ostatecznej szarży na nasze małżeństwo, a kiedy już to zdobędzie, wtedy całkowicie przejmie kontrolę nad naszym światem...
    Jeśli już zdarza się, że Basia śpi, ma czystą pielkę, zakupy są zrobione, obiad ugotowany, pranie wyprasowane, to zwykle próbujemy spać. A jeśli nawet wykrzesalibyśmy z siebie siłę na to, żeby porozmawiać, to i tutaj pewnie zaraz pojawiłaby się Basia i tematy ubranek albo atestowanych płynów do kąpieli. Finalnie wychodzi to, że nie mamy już czasu i energii na pielęgnowanie naszej relacji.”

    Para (a zwłaszcza kobieta) zaczyna żyć życiem dziecka lub dzieci. Mężczyźni często się po prostu odsuwają. Aby to zauważyć wystarczy uczestniczyć w spotkaniach „dzieciatych par”, podczas których panie rozmawiają głównie o dzieciach, a panowie np. o samochodach lub innych gadżetach. Powoli oddalają się od siebie. Zanika także seks – dziecko trzeba wieczorem umyć, a potem często przez dłuższy czas usypiać. A jak już śpi, to przecież w każdej chwili może się obudzić. Nadzieje że jak dzieci trochę podrosną... są płonne – „małe dzieci – mały kłopot. Duże dzieci – Duży kłopot!”.

    Jak w takich warunkach pielęgnować związek? W rodzinach wielopokoleniowych mogą pomóc dziadkowie (a zwłaszcza babcie) albo przy młodszych dzieciach mogą pomóc starsze. Jeśli para mieszka sama pozostają opiekunki (jeśli nas stać). Żłobki, przedszkola czy szkoły wcale nie ułatwiają pielęgnacji związku – przecież w tym czasie pracujemy! Po południu i wieczorami rządy przejmują nasze „królewny i królowe” – i tak trwa właściwie aż do ukończenia przez dzieci szkoły średniej – a czasem i studiów (upowszechnia się zjawisko wydłużania okresu dzieciństwa). 
Niektórym parom udaje się utrzymać wzajemną miłość (nie przyzwyczajenie) przez długi czas. Nie musi się rezygnować z wieczornych randek, tańców lub romantycznych kolacji z własną małżonką, Dotyczy to także fascynacji seksualnej. Takim parom nie grozi rozpad ani zdrada. Jeśli jednak para utrzyma wzajemną koncentrację na sobie, pielęgnuje wzajemne uczucia, nie stawia dzieci na piedestale - to pewnie spotka się z zarzutem, że zaniedbuje dzieci, nie tworzy z nimi właściwych relacji itp. A przecież zawsze nadejdzie czas, gdy „pisklęta” wyfruną z gniazda i rozpoczną własne, niezależne życie.

barbie
O mnie barbie

Nazywam się Tomasz Barbaszewski. Na Świat przyszedłem 76 lat temu wraz z nadejściem wiosny - była to wtedy niedziela. Potem było 25 lat z fizyką (doktorat z teoretycznej), a później drugie tyle z Xeniksem,  Uniksem i Linuksem. Dziś jestem emerytem oraz bardzo dużym wdowcem! Nigdy nie korzystałem z MS Windows (tylko popróbowałem) - poważnie! Poza tym - czwórka dzieci, już szóstka! wnucząt, dwa koty (schroniskowe dachowce), mnóstwo wspaniałych wspomnień i dużo czasu na czytanie i myślenie.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (44)

Inne tematy w dziale Rozmaitości