Grim Sfirkow Grim Sfirkow
83
BLOG

Historia i cenzura

Grim Sfirkow Grim Sfirkow Polityka Obserwuj notkę 2

W Rzepie mamy bardzo ciekawy i niepokojący tekst Żaryna. Zachęcam do lektury. Streszczając główne tezy profesora, zarzuca on swoim polemistom, szczególnie prof. Friszke, że ich krytyka IPN jest niemerytoryczna. Szczególnie przeciwstawia się tezie, że pod jego kierownictwem IPN jest prawicowy, że pracują w nim "popłuczyny po endecji" (słowa marszałka Komorowskieg). Istotnie, pośród wielu wydawnictw (Żaryn wymienia bardzo wiele) jedna (!) dotyczy ruchu narodowego. Zarzuca "centrystom" - jak nazywa prof. Friszkego - że pod pozorem neutralności chodzi im o wyrzucenie z dyskursu publicznego pamięci o wydarzeniach i postaciach niewygodnych w różnych powodów dla ich opcji politycznej, a także o ustawienie dyskusji wobec pewnych wydarzeń (np. kwestia żydowska, rzeź na Wołyniu) w sposób niesprawiedliwy dla Polski.

Powyższa wypowiedź przypomniało mi o wydarzeniu, jakie opisał mi mój kolega, który pozostał na uczelni. Dwa lata temu Uniwersytecie Warszawskim krążył list otwarty dystansujący się od uchwały Senatu UW na temat lustracji (senat uczelni był przeciw), jako wikłający środowisko akademickie w bieżące spory polityczne. List ten podpisało wielu profesorów, doktorów habilitowanych, a także pewna ilość doktorów "zwyczajnych". Doktorzy ci najwyraźnie wzięli na poważnie gadki o wolności debaty publicznej, o wolności wypowiedzi i inne szczytne hasła. Wg. mojego informatora niektórzy z nich nie są jeszcze "dr hab" własnie z powodu poparcia, jakie udzielili tejże inicjatywie, a także z powodu swoich poglądów. Jeden z nich, specjalista od 20 wieku miał zostać na rozprawie zapytany przez jednego z profesorów na temat, o którym nie mógł mieć pojęcia (oczywiście teoretycznie powinien mieć - więc formalnie wszystko jest OK). Jeśli to prawda, oznacza to, że diagnoza prof. Żaryna jest zbyt słaba (być może nie mógł sobie pozwolić na wyraźniejszy opis sytuacji, ja mogę ;-) ). Wygląda bowiem na to, że "centryści" nie tylko wypracowują w co bardziej tchóżliwych naukowcach uwarunkowanie wewnętrznej cenzury, ale aktywnie hamują tych, którzy tejże canzurze nie chcą się poddać. Cenzura ta nie koniecznie dotyczy samej pracy naukowej, choć oczywiście poglądy polityczne i społeczne naukowca odbijają się jakoś w przedmiocie badań i ich rezultacie, nawet dotycych np. starożytności. Dotyczy raczej lojalności środowiskowej wobec starszych profesorów, dotyczy tego co wypada lub nie wypada naukowcowi mówić, jakie poglądy wypada lub nie wypada mu głosić, jakie listy poparcai podpisywać, a jakich nie.

Wniosek bardziej ogólny: brak dekomunizacji i lustracji (tak jak dokonano tego w RFN i Republice Czeskiej) mści się po latach. Postkomunistyczna gerontokracja nie chce sobie ot tak po prostu wymrzeć. Ona hoduje sobie następców, którzy nie będą jej na starość sprawiać problemów, którzy będą pilnować jej interesów, a podstawowa ich kompetencja, to wiedza o tym, co wolno mówić, a czego nie. W sytuacji, kiedy podstawową sprawą dla rządzenia państwem jest PR i opanowanie medialnej przetrzeni publicznej, jest to naturalnie bardzo ważne.

Popieram prawo własności, JOW, niskie podatki, przejrzyste prawo, karanie przestępców. Jestem przeciw uchwalaniu prawa, którego nikt nie będzie przestrzegał (poza frajerami). Nie mam nic przeciw skandynawskiemu modelowi państwa, o ile jego wprowadzanie rozpocznie się od przywrócenia monarchii.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka