Orban przewalutował kredyty frankowiczów i rzeczywiście nie spłacona część kredytu już od dnia przewalutowania nie zależy od kursu franka, ale banki węgierskie ani szwajcarskie nie tracą bo różnicę wynikającą ze wzrostu kursu franka od kursu z dnia przewalutowania płaci węgierski bank centralny, który przecież należy do całego narodu węgierskiego. Czyli cały naród pokryje napytane sobie przez nieudolnych spekulantów straty, wszystkie straty od dnia przewalutowania do dnia kiedy ostatni kredyt zostanie spłacony, Wiadomo że będą straty bo przecież kurs franka już wzrósł i na pewno będzie rósł dalej bo waluta państwa z silną, stabilną gospodarka wzmacnia się względem waluty państwa z gospodarką słabszą, niepewną.
Czy gdyby frank nie rósł tylko spadał to czy frankowicze podzielili by się swoimi zyskami z narodem? Na pewno nie, bywały okresy że waluty spadały, ale spekulanci płacili tylko podatek od dochodu wcale nie 100% tylko normalny zryczałtowany podatek od dochodów kapitałowych. Taka strategia nazywa się prywatyzacja zysków i socjalizacja strat.
Czy to jest sprawiedliwe? Nie bardzo.
Bacz
Inne tematy w dziale Gospodarka