babcia weatherwax babcia weatherwax
119
BLOG

Moja droga do oszołomstwa czyli o potędze mediów

babcia weatherwax babcia weatherwax Polityka Obserwuj notkę 32

Zapewne jutro pożałuję, że to napisałam, ale trudno. Czasem oszołom wychodzi z człowieka i przejmuje nad nim kontrolę. Może przynajmniej uda mi się wyjaśnić, co w moim wypadku spowodowało pojawienie się  Ms. Hyde.

Nasi dziennikarze lubią nazywać się „czwartą władzą”. Szermując tym określeniem wywalczyli dla siebie uprzywilejowaną pozycję w naszym społeczeństwie. Uważają, że pewne normy ich nie dotyczą. Doniesienia o podsłuchiwaniu dziennikarzy czy wyroki na przedstawicieli tej profesji były do niedawna jednoznacznie i bez wyjątku traktowane jako zamach na wolność słowa. Spotykały się z reakcją w postaci listów protestacyjnych i zalewu potępiających relacji w większości mediów bez względu na to, czy domniemane represje były uzasadnione czy nie i czy dany dziennikarz rzeczywiście zasługiwał na taką obronę. Ostatnio nieco się to zmieniło, bowiem z braci dziennikarskiej wyodrębniono pewną kategorię „dziennikarzy pisowskich”, którzy nie zasługują na ochronę, a wręcz przeciwnie – należy ich napiętnować i doprowadzić do pokajania bądź zmiany zawodu. Reszta jednak wciąż cieszy się przywilejami „czwartej władzy” – jedynej, która nie musi przed nikim odpowiadać, a wybierana jest nie przez naród, lecz przez ludzi rządzących mediami. Naród dziennikarzy nie wybiera, lecz winien przyjąć ich światłe przewodnictwo i poddać się ich władzy. Obywatel, który tego nie zrobi, traci miano obywatela i zyskuje miano oszołoma (ewentualnie wariata, fanatyka, członka motłochu, tłuszczy… dziennikarze jako ludzie pióra znają wiele pięknych określeń).

Dziennikarze tak świetnie orientują się w rzeczywistości, że nie muszą rzeczywiście gdzieś być, żeby wiedzieć, co się tam stało, ani pytać człowieka o zdanie, żeby wiedzieć, co myśli. Zbieranie faktów to czynność nudna, żmudna i w gruncie rzeczy zbędna. Niech sobie pospieszalskie łażą godzinami po ulicy i gadają z gawiedzią. Prawdziwy dziennikarz powołany jest do celów wyższych. On ma komentować. Ludzie są zbyt głupi, by zrozumieć rzeczywistość. Trzeba im ją objaśniać. Nawet informacji o nadejściu wiosny nie wolno pozostawić bez błyskotliwego komentarza, celnie trafiającego w bolączki i punktującego zaniedbania władz samorządowych, urzędników, bądź PiS-u (brawo, tak trzeba, na odlew!). Rządzących (jeśli nie są z PiS-u) raczej oszczędzamy, bo to fajne chłopaki i chodzą do tych samych knajp. Jeśli już musimy ich skrytykować, to z zachowaniem obiektywizmu – nie zawsze sobie radzą, ale PiS był gorszy (to oczywista oczywistość, każdy kulturalny człowiek to wie i przyzna). Trzeba z bólem przyznać, że nawet wśród dziennikarzy zdarzają się czarne owce, które starają się samodzielnie gromadzić fakty, ale wraz z rychłym przejęciem mediów publicznych przez Oświeconych, problem stanie się marginalny.

Spytacie, skąd we mnie ten jad? Gromadzi się od dawna, a podczas ostatnich miesięcy proces ten nabrał dodatkowego rozpędu. Dziś rzecz w sumie nie najważniejsza, ale mnie osobiście dotycząca, przelała czarę. Otóż kilka godzin poprzedniej nocy spędziłam pod Pałacem Prezydenckim, co opisuję w poprzedniej notce. Jako jedna z „obrońców obrońców krzyża”. Stałam wraz z wieloma mi podobnymi i może to moje złudzenia, ale wydaje mi się, że było nas całkiem wielu. Oczywiście policja odgrodziła krzyż wiele godzin wcześniej, więc staliśmy za barierkami, podobnie jak ludzie domagający się usunięcia krzyża. Przyszliśmy tam, bo chcieliśmy zademonstrować nasz sprzeciw wobec chamstwa, a przede wszystkim poparcie dla obrońców krzyża oraz idei uczczenia ofiar katastrofy smoleńskiej i wyjaśnienia jej przyczyn. Przyszliśmy tam jako obywatele, którzy chcą, by ich głos został zauważony, ale w tym celu nie muszą wspinać się na latarnie ani używać wulgaryzmów. Nie znaczy to, że staliśmy cicho i nie można nas było zauważyć. Modliliśmy się, śpiewaliśmy pieśni kościelne i patriotyczne. Okazuje się jednak, że to mało medialne i niezbyt trendy, więc dziś przez cały dzień słyszę ze wszystkich mediów (nawet TVP), że na demonstracji była grupka obrońców krzyża i oddzielone od nich barierkami kilka tysięcy przeciwników. Okazuje się, że swoją obecnością ja i wielu mi podobnych wzmocniliśmy przekaz medialny tych, przeciw którym stawaliśmy. Podobno lud wyraził swoją opinię – precz z krzyżem. Uczynił to przy tym w sposób kulturalny i bez zadymy. Okazuje się, że nasze nie odpowiadanie na zaczepki też zwróciło się przeciwko nam. Gdybyśmy ruszyli na otwartą konfrontację, tak jak pragnęli nasi przeciwnicy, dziś byłoby wiadomo, kogo było więcej – wystarczyłoby policzyć rannych w szpitalach.

Dziennikarze potrafili cały dzień analizować i komentować sytuację, ale mało który raczył rzeczywiście zjawić się na miejscu i zrobić coś poza nakręceniem krótkiej, efektownej migawki z tymi, którzy wrzeszczą najgłośniej. Przejść się dookoła i spytać ludzi, po co tam stoją, zorientować się w sytuacji – to dobre dla pospieszalskich, ale prawdziwy dziennikarz woli ciepłe studio i eksperta z UW, który wprawdzie też sytuacji nie zna z autopsji, ale wie jak było i co jest smutnym obciachem, agresją, wariatkowem i grupką moherów, a co wesołym happeningiem młodzieży. W tym wypadku nawet ci, którzy zwykle mnie nie zawodzą wykazali się dziwnym lenistwem. Szczególnie przykro mi czytać takie zdania dziennikarza, do którego mam szacunek: „Obejrzałem na blogu Przemka Piętaka relacje z nocy na Krakowskim Przedmieściu (nie musiałem dzięki temu oglądać telewizji) i zrobiło mi się naprawdę smutno.” Następnie mamy cały tekst poważnego dziennikarza, który nie tylko nie był na miejscu, ale nawet nie chciało mu się zajścia oglądać w telewizji. Czy naprawdę można na takich podstawach opierać głębokie analizy polityczne? I nie wnikam, czy jest to analiza słuszna. Chodzi mi o to, że moim zdaniem standardy nawet najlepszych dziennikarzy obniżają się. Nie chcę obrażać pana Igora Janke, któremu zawdzięczam tę możliwość swobodnego wypowiedzenia własnych myśli. Uważam go za jednego z najbardziej rzetelnych przedstawicieli własnego zawodu. Dlaczego więc nawet on nie widzi potrzeby dogłębnego przyjrzenia się faktom w najgłośniejszej obecnie sprawie?

Rozpisałam się, a chodziło mi o rzecz prostą – wolność słowa i prawo do rzetelnej informacji nie są dane nam na zawsze. Wręcz przeciwnie – ostatnio wydają mi się coraz bardziej zagrożone. Dodajmy do tego szykanowanie opozycji, karanie przeciwnika politycznego za głoszone poglądy konfiskatą majątku (przypadek Jacka Kurskiego) przy jednoczesnej zupełnej bezkarności posła partii rządzącej lżącego żywych i umarłych, karanie policjanta za łapanie niewłaściwych z politycznego punktu widzenia złodziei (przypadek Mariusza Kamińskiego) oraz z niezdolność państwa polskiego do poradzenia sobie z najważniejszymi wyzwaniami, które przed nim stoją (smutna farsa, jaką jest śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej, kolejne powodzie) w sposób inny niż propagandowe gierki.Nie wspominam nawet o niezrozumiałej uległości w stosunkach z Rosją. Wiem, że za większość tych spraw nie odpowiadają dziennikarze. Smutno mi tylko, że wielu z tych, którzy sami się mianowali moimi przedstawicielami przechodzą nad tym wszystkim do porządku dziennego. Z dnia na dzień jest coraz mniej tych, których zdają się te sprawy uwierać. Jeśli jesteście „czwartą władzą” przyjmijcie odpowiedzialność władzy i pogódźcie się z tym, że od was też wolno wymagać i wolno was krytykować za niewypełnianie swojej społecznej roli. Przyjmijcie do wiadomości, że oszołomy nie biorą się znikąd. Jeśli przyjrzycie się nam dokładnie, bez poczucia wyższości, może dostrzeżecie obywateli, którzy stracili zaufanie do własnego państwa. Podziały w naszym społeczeństwie, karmionym pogardą wobec myślących inaczej, pogłębiają się i obawiam się, że niedługo komunikacja przestanie być możliwa. Efekty mogą być smutne.

Na przykład efekt działania tego wszystkiego na mój biedny, osłabiony szokiem po katastrofie smoleńskiej umysł był fatalny – ja, która jeszcze kilka lat temu czytałam GW, od dzisiaj rano śpiewam „Boże coś Polskę…” z wersem „Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie.”

 

Witam po ciemnej stronie mocy – w krainie oszołomstwa.

LAS SMOLEŃSKI "...nasi przeciwnicy życzą nam bolesnych dla społeczeństwa reform, które zmniejszą poparcie dla PO i rządu. Rząd w tę pułapkę nie wpada..." Sławomir Nitras, europoseł PO "Władza siedzi w bagnie po szyję i własnym butem w łeb się wali, żeby prędzej utonąć" Jacek Kuroń, 1981 "Jest wielką niegodziwością ze strony Kaczyńskiego, że zawłaszczył sobie uniwersalne wartości takie jak patriotyzm, uczciwość czy poszanowanie prawa. Chyba nie ma w Polsce innego polityka, który miałby czelność wpisać w sztandary swojej partii ideały wspólne dla ogółu obywateli i uzurpować sobie prawo do bycia ich rzecznikiem." bloger MGM "Kto by pomyślał, że pod niewinnie wyglądającymi, z pozoru nawet dobrotliwymi buziami, kryją się najwięksi hamulcowi postępu i jątrzyciele, którzy nie mogą się pogodzić z faktem, że większość Narodu nie podziela ich fobii i paranoi." bloger Tabul o "obciachowcach"

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (32)

Inne tematy w dziale Polityka