Politycy partii rządzącej z dużym uporem starają się przekonać opinię publiczną że nagrane rozmowy Belka-Sienkiewicz są typowymi pogaduszkami przy kolacji. Problem partii rządzącej polega na tym że tak nie jest. Nagrana rozmowa jest dowodem na to że obydwaj rozmówcy złamali konstytucyjną zasadę niezależności NBP. Prezes NBP domagał się dymisji ministra finansów, czego mu nie wolno robić, ponieważ to jest kompetencja premiera RP, a nie prezesa NBP. Natomiast minister MSW, pewnie za aprobatą premiera RP, obiecał że tak się stanie, w zamian za obietnicę konkretnych działań ze strony prezesa NBP. Również tego typu wpływanie przez szefa MSW na decyzję szefa NBP nie powinny mieć miejsca. Obydwaj panowie, z tego powodu, powinni podać się do dymisji oraz stanąć przed Trybunałem Stanu. To znaczy, minister Sienkiewicz powinien być zdymisjonowany a prezes Belka powinien złożyć dymisję, ponieważ nie może być zdymisjonowany przez szefa rządu.
Inny powód do dymisji obydwu panów jest również bardzo prosty. Przebieg i cała rozmowa są dla rozmówców kompromitujące. Prymitywny i wulgarny język z całą pewnością nie powinien mieć miejsca pomiędzy osobą z wykształceniem wyższy (Sienkiewicz) i profesorem (Belka), zwłaszcza osób piastujących wysokie stanowiska publiczne.
Jeżeli chodzi o nagrywanie rozmów, to sprawa jest prosta. Każdy obywatel naszego kraju może dokonywać nagrań rozmów w których uczestniczy, za pomocą amatorskiego urządzenia (dyktafon, komórka) noszonego przy sobie, przy założeniu że nagrywane rozmowy są dla użytku prywatnego. To znaczy nie mogą być upubliczniane, bez zgody nagrywanych osób. Chyba że wymaga tego interes publiczny. Jeżeli nagrane rozmowy mogą być dowodem przestępstwa, to mogą być wykorzystane w sądzie jako dowód w sprawie.
Oczywiście, nielegalne zakładanie podsłuchów i nagrywanie za ich pośrednictwem rozmów jest przestępstwem. Czy taki fakt miał miejsce podczas nagranej rozmowy, tego nie wiemy. Ponieważ nie wiemy w jaki sposób rozmowa została nagrana. Moim zdaniem nie dowiemy się, kto i w jaki sposób dokonał nagrań. Więc koncentrowanie opinii publicznej na tej sprawie jest typową zasłoną dymną, mająca odwrócić naszą uwagę od istoty sprawy, jaką jest złamanie konstytucyjnej niezależności NBP przez obu rozmówców. Nie rozumiem też, oświadczenia prokuratury która czeka na opublikowanie nagrań. Prokuratura nie ma tutaj niczego do zrobienia, ponieważ prawo karne nie zostało złamane. Natomiast oświadczenie właścicieli restauracji o podjęciu kroków prawnych przeciwko autorom nagrania nadaje się do kabaretu, ponieważ właściciele doskonale zdają sobie sprawę z tego że nie są w stanie ustalić sprawców nagrania.
Przypominam, że obywatel Klich dokonał nagrania rozmowy z ministrem obrony panem Klichem w gabinecie ministra. O czym został poinformowana opinia publiczna. Wówczas nikt nie zadawał pytań o to jak to było możliwe. Jeżeli jest możliwe nagranie rozmowy z ministrem obrony przez obywatela RP w gabinecie ministra, to dlaczego nie jest możliwe nagranie rozmowy z ministrem MSW i szefem NBP w restauracji? Moim zdaniem skala technicznych możliwości nagrania takiej rozmowy w restauracji jest mniejsza niż w gabinecie ministra obrony. Z tego co pamiętam, rządzący nie krytykowali obywatela Klicha i odpowiednie służby RP za dokonanie nagrań tej rozmowy. Jeżeli teraz rządzący dziwią się w jaki sposób jest możliwe nagrywanie rozmów szefa MSW i szefa NBP, to tylko po to, żeby przykryć istotę nagranej rozmowy, którą jest złamanie konstytucyjnej niezależności NBP.
Inne tematy w dziale Polityka