Pani Kublik w swoim felietonie napisała, że: “Zdjęcie Donalda Tuska i Władimira Putina ma być dowodem na zamach w Smoleńsku. Jedynym, bo przecież sam Macierewicz musiał w końcu przyznać, że żadne inne dowody po prostu nie istnieją.” Trudno o większą demagogię w tej sprawie, niż ta zaprezentowana przez panią Kublik. Nikt nigdzie nie powiedział że zdjęcia mają być dowodem w zamachu. Są bez wątpienia dowodem na to, że premier Tusk w miejscu katastrofy samolotu, zachował się, w sposób, mówiąc delikatnie, bardzo niestosownie. Nie powinien w ten sposób zachowywać się. Pani Kublik, zamiast wyjaśnić skandaliczne zachowanie się premiera na miejscu katastrofy, zajmuje się udowadnianiem, że zdjęcia mają być dowodem na zamach w Smoleński.
Otóż, pani redaktor zdjęcia nie są dowodem na zamach w Smoleńsku. Polska nie posiada dowodów na zamach w Smoleńsku, ponieważ potencjalne dowody na zamach są w rękach Rosjan. To co, udało się do tej pory zrobić, to udało się wysadzić w powietrze rządową wersję katastrofy. Rządowa wersja katastrofy opiera się na uderzeniu samolotu w brzozę. Prof. Binienda udowodnił swoją symulacją, że to nie było możliwe, ale jeżeli jakimś cudem doszło do uderzenia skrzydła samolotu w brzozę, to na pewno, w wyniku tego uderzenia, skrzydło nie mogło być złamane. Wersja prof. Biniendy została potwierdzona przez prof. Cieszewskiego, który udowodnił, że samolot nie mógł uderzyć w brzozę, ponieważ brzoza została złamana kilka dni wcześniej. Rządowi eksperci nie przeprowadzili symulacji uderzenia samolotu w brzozę, czyli nie są w stanie zaprzeczyć wersji prof. Biniendy. Rządowi eksperci, również nie pokazali specjalistycznych analiz zdjęć satelitarnych, mogących podważyć wersję prof. Cieszewskiego o złamanej brzozie kilka dni przed wypadkiem.
Pani Kublik napisała: „Dla mnie to przesłanka, że już pogodzili się z faktem, że zamachu udowodnić się nie da, bo go prostu nie było.” Jest to oczywista nieprawda, o czym pani redaktor świetnie wie. Fakty przedstawione przez profesorów Biniendę Cieszewskiego powodują że rządowa wersja katastrofy została wysadzona w powietrze. Stąd pojawiają się próby wyjaśnienia, dlaczego tak naprawdę, samolot spadł na ziemię. W tym, miejscu pojawia się wersja, że zostało to spowodowane wybuchami wewnątrz samolotu. Dla wielu osób, fakt że samolot nie uderzył w brzozę, jest przesłanką, prowadzącą do wniosku, że przyczyną upadku samolotu były wybuchy. A jeżeli tak, to jedyną racjonalną przyczyną wybuchów jest zamach. Żeby mieć na to dowód, wrak i czarne skrzynki samolotu muszą wrócić do Polski. Problem, dla tych osób polega na tym, że nie mogą tego udowodnić, ponieważ dowody na zamach są przetrzymywane przez Rosjan. Zwolennicy tej wersji katastrofy uważają, że póki to nie nastąpi, to zamachu udowodnić się nie da. Jest to bardzo logiczne i racjonalne stanowisko, które również prezentuje Maciarewicz.
Pani Kublik napisała dalej: „Nie wiem, czy to zdjęcie jest prawdziwe, nie wiem, o czym wtedy Tusk i Putin rozmawiali, nie wiem, jak interpretować ich miny.” Chciałbym panią redaktor poinformować, że zdjęcia, bez żadnych wątpliwości, są prawdziwe. Gdyby było inaczej, obydwie gazety, które opublikowały zdjęcia, miałyby już pisma sądowe od rządu w swoich redakcjach. Chciałbym panią redaktor, również poinformować że rząd świetnie wie, kto jest autorem tych zdjęć. Teren lotniska jest otoczony ogrodzeniem i pilnowany. Ochrona została zwiększona, w związku z wizytą Putina i Tuska w miejscu katastrofy. Jest rzeczą oczywistą, że fotograf który zrobił zdjęcia, musiał być wszystkim świetnie znany, ponieważ w innym przypadki, nie byłby w stanie dostać się w pobliże Putina i Tuska. W tym czasie i w tym miejscu nie mógł się znaleźć w sposób przypadkowy jakikolwiek fotograf. Więc może pani Kublik, zapyta rządzących, kto im te fotografie zrobił, zamiast udawać swoją wątpliwość w kwestii prawdziwości zdjęć.
Pani Kublik napisała na końcu felietonu: „Ale wiem, że dla prawicy ta fotka staje się teraz dowodem winy Tuska i dowodem, że to nie była zwykła katastrofa lotnicza.” Zdjęcia nie są dowodem winy Tuska i nie są dowodem na to że nie była to zwykła katastrofa. Osoby, które w ten sposób uważają uprawiają demagogię. Nie są mi znane żadne osoby na prawicy, które według pani Kublik tak uważają. Pani Kublik wymyśliła sobie takie osoby, po to żeby uprawiać swoją demagogię bez żadnych hamulców. Na pewno Tusk, jakąś winę za katastrofę samolotu ponosi. Ponieważ, jeżeli Kaczyński jest odpowiedzialny za samobójstwo pani Blidy, za co ma odpowiadać przed Trybunałem Stanu, to na zasadzie analogii, nie widzę żadnych powodów dla których Tusk nie miałby odpowiadać za katastrofę samolotu, w której zginęło 96 osób, z prezydentem Polski na czele.
Inne tematy w dziale Polityka