W końcu ICO odpowiedziało na moją prośbę. W liście datowanym 3 wrzesień 2012 napisano do mnie:„(...) Dziękuję za przesłanie prośby z 7 sierpnia dotyczącego nagrania audio zrobionego w miejscu pracy. Przepraszam za opóźnienie w odpowiedzi na prośbę. Nasze biuro zajmuje się bardzo dużą ilością spraw, co oznacza że nie jesteśmy w stanie poradzić z tymi sprawami, tak szybko, jakbyśmy chcieli.
Nie dostarczył nam Pan zbyt dużej ilości informacji, stąd nie jest dla nas do końca jasne, czego dotyczy Pańskie pytanie. Mimo to, jeżeli pyta Pan o to czy może Pan wysłać nagrania audio do swojego pracodawcy jako część sprawy, jaka aktualnie znajduje się w sądzie pracy, to obawiam się że ICO nie potrafi udzielić porady w tym zakresie, ponieważ ta sprawa leży poza naszymi kompetencjami. Chciałbym zasugerować konieczność uzyskania porady w tym zakresie od prawnika lub ACAS.”
Dobra wiadomość była taka, że ICO nie zabronił mi korzystania z nagrań audio w mojej sprawie. Zła wiadomość była taka, że nie podjęli decyzji w tej sprawie, spychając odpowiedzialność za jej podjęcie na inne osoby. Tego typu praktyka jest często stosowana przez rozmaite urzędy w Wielkiej Brytanii. Warto pamiętać o tym, że jeżeli zwracamy się z prośbą do urzędu i instytucji w jakiejś sprawie, to jeżeli otrzymujemy odpowiedź która nas nie satysfakcjonuje, to z reguły mamy prawo złożenia odwołania od decyzji urzędu lub instytucji. Ogólnie rzecz biorąc na wyspach jest mnóstwo organizacji obywatelskich oraz rzeczników praw obywatelskich pomagających obywatelom w ich sprawach związanych z życiem codziennym i pracą. Warto z tego typu pomocy korzystać, są bardzo użyteczni i skuteczni.
W dalszej części listu, ICO napisało do mnie:„(...) Jeżeli Pan pyta o to, czy jest dozwolone nagrywanie rozmów w pracy, to będzie pomocne, jeżeli wyjaśnię, że zgodnie z artykułem 36 Ustawy o Ochronie Danych Osobowych (ang. Date Protection Act) pozwala osobom gromadzić informacje osobowe o innych osobach, pod warunkiem, że robią to dla swoich własnych celów, rodzinnych lub domowych. W związku z tym, jeżeli nagrania były robione dla Pańskich prywatnych celów, to wspomniana ustawa nie zabrania tego.”Treść tej części listu była dla mnie korzystna, ponieważ, wynikało z niej, że nie muszę mieć zgody osób, po to żeby dokonywać nagrań dźwiękowych, o ile te nagrania nie będą upubliczniane.
Z usług prawnika nie mogłem skorzystać, ze względu na koszt porady. Musiałbym zapłacić 150 funtów. Dzwoniłem do ACAS w tej sprawie, ale odpowiedzieli, że odpowiedź na tą kwestię, czy mogę upublicznić nagrania dźwiękowe jako dowód w sprawie skargi, leży poza ich kompetencjami. Mimo to, zdecydowałem się wysłać nagrania dźwiękowe do firmy za pomocą pendrive, w moim liście datowanym 11 września 2012.
W tym liście napisałem:„(...) Nagrania zostały stworzone dla moich własnych, osobistych celów. Zgodnie z artykułem 36 Ustawy o Ochronie Danych Osobowych dozwolone jset zbieranie i przetrzymywanie danych osobowych o innych osobach, jeżeli jest to robione dla własnych celów, rodziny lub domowych. Nagrania zostały wysłane na wyraźną prośbę firmy. Nagrania zostały wysłane wyłącznie do celów postępowania w sprawie skargi. Proszę tych nagrań nie kopiować. Proszę też, o nie udostępnianie tych nagrań innym osobom.”Czyli określiłem warunki na jakich firma może używać wysłanych nagrań. Dzięki temu, jeżeli forma złamie jakichś z tych warunków, na przykład udostępni nagrania innym osobom, to ewentualna odpowiedzialność, z powodu tego typu postępowania spadnie na firmę.
11 września 2012 miałem spotkanie z psychologiem. Narzekałem na stress, zmęczenie, kłopoty ze snem. Miałem problem z koncentracja i pamięcią, ataki paniki, trudności z oddychaniem, bóle głowy i bóle brzucha. Spotkanie trwało 2,5 godziny, ponieważ pani psycholog bardzo szczegółowo wypytywała mnie o rozmaite wydarzenia. Pod koniec spotkania poinformowała, że będzie musiała mnie wysłać na zajęcia związane radzeniem i obroną przed stresem. Wyraziłem zgodę na tego typu zajęcia.
Pod koniec września 2012 otrzymałem list z Ośrodka Zdrowia Psychicznego, w którym napisano:„(...) Chcielibyśmy zaprosić Pana do uczestnictwa w zajęciach poświęconych kontroli stresu. Celem zajęć będzie przekazanie uczestnikom lepszej wiedzy w zakresie stresu oraz sposobu radzenia sobie ze stresem. Tematy zajęć są następujące:
1. Czym jest niepokój i stres?
2. Kontrola organizmu w zakresie stresu.
3. Kontrolowanie myśli prowadzących do stresu.
4. Radzenie sobie ze stresem.
5. Kontrolowanie ataków paniki.
6. Depresja, bezsenność i drażliwość.”
Zajęcia zaczęły się 30 października 2012. Odbywały się raz w tygodniu, po 1,5 godziny. Po to aby uczestniczyć w zajęciach, musiałem się zwalniać z pracy godzinę wcześniej. W zajęciach grupowych brało udział z reguły 10-15 osób, głównie kobiety. Udział w tych zajęciach oceniam pozytywnie, głównie dzięki zdobyciu wiedzy dotyczącej radzenia sobie ze stresem.
W poprzednim odcinku pisałem o tym, że wyraziłem zgodę na sporządzeni przez lekarza raportu medycznego na temat mojego zdrowia psychicznego. Lekarz powiadomił mnie, że przygotował raport w tej sprawie. Po to żeby mógł ten raport wysłać do firmy, muszę go przeczytać i wyrazić swoją zgodę na wysyłkę tego listu do firmy. W raporcie lekarskim lekarz napisał, ze wykazuję symptomy stresu i niepokoju związanego z miejscem pracy. Czyli innymi słowy, cierpię na stres spowodowany przez środowisko pracy. Wyraziłem swoją zgodę na wysłanie tego listu, co oznaczało że firma otrzymała oficjalne potwierdzenie o słabym stanie mojego zdrowia psychicznego.
Zgodnie z ustawą o zdrowiu i bezpieczeństwie (ang. Health and Safety Act), firma ma obowiązek dbania o zdrowe I bezpieczne środowisko pracy. Jeżeli firma wie o tym, że środowisko pracy (koledzy pracownika) wywołuje stres u pracownika, to ma obowiązek przeciwdziałania tego typu sytuacją. W moim przypadku firma dopuściła się zaniedbania w tym zakresie, ponieważ po otrzymaniu raportu lekarskiego, nie zrobiła nic, żeby ograniczyć stres w miejscu pracy.
Sprawy związane ze zdrowiem psychicznym pracowników w pracy są bardzo poważnie traktowane przez prawo. Dla przykładu, osoba cierpiąca na silną depresję, jest traktowana jako osoba niepełnosprawna, w sensie otrzymywania przywilejów związanych z niepełnosprawnością. Jeżeli firma wie o tym, że pracownik cierpi na silną depresję, a mimo tego, nic nie robi, żeby takiej osobie pomóc wykonywać swoje obowiązki w pracy, to dopuszcza się dyskryminacji w związku z niepełnosprawnością takiego pracownika.
Poważne traktowanie stresu w miejscu pracy przez prawo wynika z kosztów jakie pństwo i pracodawcy muszą ponosić w związku ze stresem. Koszty wynikają z obniżki wydajności pracy (zestresowany pracownik pracuje gorzej), opuszczania dni pracy (zestresowany pracownik bierze dni wolne) oraz z kosztów leczenia stresu wywołanego środowiskiem pracy. Państwo nakłada na pracodawców obowiązek walki ze stresem w firmach, dlatego że dzięki temu, obniża nakłady na leczenie stresu. Państwo wychodzi z założenia, że jeżeli firmy w środowisku pracy generują stres wśród pracowników, to nie ma żadnego powodu dla którego, firmy nie muszą sobie radzić ze stresem w środowisku pracy. Innymi słowy, jeżeli stosunki pracy organizowane przez firmę stwarzają stres wśród pracowników, to firma ma obowiązek rozwiązać problem stresu sama, a nie przerzucać ten problem na państwo.
Otrzymałem list od firmy, datowany 17 październik 2012. W liście tym, firma żądała ode mnie 1690,51 funtów za nierozliczone paliwo do generatora podłączonego do caravanu. Odpisałem, że kalkulacja firmy została wykonana w sposób dla mnie niejasny i nierzetelny, w związku z tym nie mam zamiaru zapłacić tej kwoty. Co więcej, napisałem że traktuję to żądanie jako formę zastraszania mnie przez firmę, co liczy się jako przykład prześladowania. Po moim liście, firma nigdy więcej do tematu nie powróciła, jak też nie próbowała ściągnąć tej kwoty z mojego wynagrodzenia, ponieważ świetnie wiedziała, że nie może tego zrobić bez mojej zgody. W wysłanym liście, napisałem wyraźnie, że mojej zgody na potrącenie tej kwoty z wynagrodzenia nie będzie.
Otrzymałem kolejny list od firmy, datowany 23 października 2012. W tym liście zostałem poinformowany że Will Daniels odrzucił moją drugą skargę skierowaną wobec dyrektora firmy oraz kierowniczki personalnej Powód skargi: dyskryminacja rasowa poprzez wiktimizację I/lub gorsze traktowanie. W liście napisano:“(...) Przepraszam za opóźnienie w napisaniu tego listu. Mam nadzieję, że Pan rozumie iż, skarga przeciwko obojgu wysoko postawionym kierownikom firmy jest bardzo poważna i wymagała przeprowadzenia dochodzenia z niezbędną wrażliwością. (…) W związku z tym odrzucam Pana skargę.”
Nie byłem zdziwiony odrzuceniem mojej skargi. Natomiast dyrektor popełnił poważny błąd, nie informując mnie na końcu listu o tym, że mam prawo do odwolania się od tej decyzji. Nie napisał do kogo mogę się odwołać i w jakim czasie. W ten sposób dyrektor złamał zasady ACAS oraz wewnętrzne regulacje firmy. Nie sądzę, żeby nie wiedział o tym. Zrobił to celowo, po to abym nie mógł skorzystać z przysługujących mi praw. W związku z tym, napisałem do firmy list, datowany 27 października 2012. W liście napisałem:“(...) Odrzucił Pan moją skargę. Nie jestem z tego powodu szczęśliwy. Nie zgadzam się z Pana decyzją. Mam zamiar złożyć odwołanie od tej decyzji. W związku z tym, chciałbym wiedzieć, do kogo mogę złożyć swoje odwołanie i w jakim czasie. W Pana liście nie znalazłem żadnych informacji na ten temat.”Ten list pokazywał firmie, że znam swoje prawa i nie mam zamiaru z nich zrezygnować. Ale też pokazywał moją determinacje w tej sprawie, ponieważ firma nie informując mnie o możliwości odwołania, prawdopodobnie chciała zamknąć sprawę mojej skargi, bez dalszego postępowania.
Otrzymałem kolejny list od firmy, datowany 26 październik 2012. W tym liście firma odrzuciła moją trzecią skarge związaną z brakiem bezpiecznych i zdrowych warunków pracy. Firma odrzuciła moja skargę w tym temacie. W liście napisano:“(...) w związku z tymi powodami odrzucam Pana skargę. Jeżeli nie jest Pan zadowolony z mojej decyzji, ma Pan prawo dowołać się od tej decyzji. Jeżeli chciałby Pan to zrobić, to proszę wysłać list w tej sprawie do szefa holdingu, Stevena Hall”
Wysłałem do szefa holdingu dwa odwołanie od decyzji odrzucających moje skargi. Napisałem że nie jestem zadowolony z podjętych decyzji jak też nie zgadzam sie z nimi. Napisałem powody dla których tak uważam. Szef holdingu nigdy nie odpowiedział na moje listy. Nigdy nie zorganizował spotkania odwoławczego w sprawie wysłanych do niego skarg. Przez co, szef holdingu złamał zasady ACAS oraz wewnętrzne regulacje firmy. Będzie to miało poważne konsekwencje prawne dla firmy w przyszłości. Ale póki co. w tym okresie, nic nie mogłem więcej zrobić.
31 października 2012, kierownik Ralph Warren zdecydował się udzielić mi ustnego ostrzeżenia. Powód: spóźnianie się, wolna praca, późne powroty z przerwy, brak koncentracji. Podczas spotkania dyscyplinarnego powiedziałem, że złamał procedury ACAS i wewnętrzne regulacje firmy w związku z ostrzeżeniem np. Nie wysłał do mnie wcześniej listu z informacją, że takie spotkanie w ogóle chciałby zorganizować, nie poinformował mnie o moim prawie do posiadania współtowarzysza podczas spotkania, nie przedstawił mi zeznań świadków, które mogliby potwierdzić stawiane zarzuty. Tłumaczyłem kierownikowi, że na przykład brak koncentracji wynika ze stresu na jaki cały czas cierpię. Spóźnianie się wynika z problemów ze snem, co też jest wynikiem stresu. Wolna praca to rezultat uboczny brania leków przeciwko stresowi.
Moje usprawiedliwienia nie zostały wzięte przez niego pod uwagę. Popełnił błąd, ponieważ zgodnie z regulaminem firmy, w przypadkach gdy pracownik bierze leki, co może wpłynąć na jego wydajność pracy, powinien o tym poinformować dyrektora do spraw zdrowia i bezpieczeństwa firmy. Dyrektor na tej podstawie, powinien ustalić, czy rzeczywiście zażywane leki przez pracownika mogą wpłynąć na jego wydajność. Dopiero po stwierdzeniu że leki nie wpływają na wydajność pracownika, można przystąpić do dyscyplinowania pracownika w związku z jego niską wydajnością.
Zażądałem potwierdzenia na piśmie otrzymanego ostrzeżenia ustnego. Poinformowałem kierownika, że otrzymane ostrzeżenie traktuje jako próbę zastraszenia mnie przez firmę, co liczy się jako przykład dla prześladowania. Ponadto, powiedziałem, że mam zamiar złożyć odwołanie od jego ostrzeżenia. Kilka dni później, napisałem odwołanie od tej decyzji do Marka Halla. Firma nigdy nie zorganizowała dyscyplinarnego spotkania odwoławczego w tej sprawie, przez co złamała zasady ACAS oraz własne wewnętrzne regulacje w tej sprawie.
Następnego dnia nad ranem miałem atak paniki. Sądzę, że otrzymane ostrzeżenie spowodowało zwiększone symptomy stresu I niepokoju, co pociągnęło za sobą atak paniki. Jak zwykle silne drgawki, szybkie bicie serca, trudności z oddychaniem, biegunka. Byłem tak wyczerpany i osłabiony atakiem, że tego dnia zrezygnowałem z pracy.
2 listopada 2012, Patrick Sands przyniósł do oddziału strzelbę. Widziałem tę broń w jego rękach po zakończonej pracy. Wszyscy pracownicy widzieli to, nie ukrywał tego. Byłem przerażony cała sytuacją. Był piątek, dzień w którym kończymy pracę, parę godzin wcześniej niż zwykle. Natychmiast po zakończeniu pracy pojechałem na posterunek policji w moim rejonie. Poinformowałem policję, ze jeden z pracowników przyniósł do pracy nieznanego rodzaju strzelbę. Miałem nadzieję, że jakoś zareagują. Po dłuższym przesłuchaniu, powiedzieli że firma jest terenem prywatnym, w związku z tym nie mogą interweniować. Gdyby sytuacja dotyczyła miejsca publicznego, wtedy mogliby zareagować. Jeżeli chcę, to mogą ewentualnie porozmawiać z Patrick Sands na ten temat. Ponadto odnotują ten incydent w swoich kartotekach. Natomiast żadnych formalnych działań nie mogą podjąć. Byłem mocno zdziwiony, ale nie domagałem się innych działań. W poniedziałek rano, zapytałem kierownika, jakiego rodzaju była strzelba przyniesiona na teren firmy. Zaskoczony kierownik odparł, że była to strzelba na kulę z farbą do paint-balla. Nie chciało mi się w to wierzyć, ponieważ ta strzelba była za mała do paint-balla. Powiedziałem mu, że ten incydent będę traktował jako próbę zastraszania mnie, co jest przykładem dla prześladowania.
Otrzymałem list od firmy, datowany 15 listopad 2012. W liście tym, kierownik działu personalnego holdingu, Marion Jones przedstawiła swój raport z przebiegu dochodzenia w sprawie odwołania od odrzucenia mojej skargi. Powody do skargi: dyskryminacja rasowa z powodu narodowości, poniżanie i prześladowanie oraz wiktimizacja. Jednocześnie, zostałem zaproszony na spotkanie w sprawie odwołania od odrzucenia mojej skargi.
W swoim raporcie Marion Jones napisała o sytuacji z 17 listopada 2011 następująco:“(...) Zachowanie demonstrowane przez kierownika Toma Sands's było nieakceptowalne i mieści się w granicach definicji poniżania określanej przez ACAS w następujacych słowach: obrażanie, zastraszania, złośliwe lub obraźliwe zachowanie, nadużywanie władzy poprzez środki mające upokorzyć, oczernić lub zranić odbiorcę.”
O sytuacji z 9 marca 2012 z udziałem Jack Rovers'a, który powiedział mi, żebym uważał na siebie, ponieważ on ma wielu kolegów w mojej dzielnicy:“(...) jego zachowanie było wrogie i zastraszające, ale nie odnosiło się do Pana narodowości.”
W podsumowaniu napisano:“(...) Pana nagrania wskazują, że w niektórych przypadkach, Pana wersj wydarzeń była bardziej dokładna a świadkowie się mylili. (…) Jest jasne, że na terenie oddziału używano w sposób nieakceptowalny języka, i że, czasami Tom Sands I Jack Rovers zachowywali się w stosunku do Pana w sposób nieakceptowalny.”
Czyli firma przyznała się do tego, że byłem poniżany. Odrzuciła skargę w zakresie dyskryminacji rasowej prześladowania i wiktimizacji. Wskazano na to, że świadkowie udzielali błędnych informacji na temat przebiegu zdarzeń, podczas dochodzenia. Na końcu kierowniczka stwierdziła, że będzie potrzebna mediacja, pomiędzy mną a kolegami, ponieważ stosunki pracownicze w oddziale, uległy załamaniu. Raport z przebiegu dochodzenia nie jest właściwym, końcowym raportem. Został zrobiony po to, abym mógł się przygotować do spotkania odwoławczego w sprawie odrzuconej skargi. Ten raport, nie powinien być sporządzony przez Marion Jones, ponieważ, przeciwko tej osobie, złożyłem skargę. Wprawdzie skarga została odrzucona, sam fakt złożenia skargi powoduje, że obiektywizm Marion Jones w prowadzeniu dochodzenia był łatwy do podważenia.
19 listopada 2012 wysłałem list do szefa holdingu, Stevena Hall'a. W liście wymieniłem nowe fakty o których powinien wiedzieć:
1. Otrzymałem list z fakturą od firmy, datowany 17 październik 2012. W liście tym, firma zażądała zapłaty za paliwo do generatora w kwocie 1690,51 funtów. Napisałem, że jest to przykład zastraszania mnie, zaliczany do prześladowania.
2.Otrzymałem ustne ostrzeżenie od kierownka Ralpha Warren'a w dniu 31 października 2012. To ostrzeżenie traktuję jako przykład zastraszania, zaliczany do prześladowania.
3. 2 listopada 2012 Patrick Sands przyniósł do miejsca pracy strzelbę. To działanie traktuję jako przykład zastraszania, zaliczany do prześladowania.
Na końcu listu napisałem:“(...) Szanowny Panie, proszę zatrzymać falę zastraszania i prześladowania skierowaną przeciwko mojej osobie, spowodowaną działaniami pracowników firmy. Z tego powodu mój stan zdrowia psychicznego ulega pogorszeniu.”
Szef holdingu nie odpowiedział na mój list, czego się spodziewałem. Natomiast ten list miał spowodować, to że, szef holdingu nie będzie mógł się tłumaczyć tym, że niczego o mojej sprawie nie wiedział.
20 listopada 2012 odbyło się odwoławcze spotkanie w sprawie odrzuconej przez firmę mojej skargi. W spotkaniu udział wziął krewny szefa holdingu Mark Hall, osoba notująca przebieg spotkania oraz ja. Spotkanie miał spokojny przebieg. Przedstawiłem swoją wersję wydarzeń oraz wygłaszałem komentarze dotyczące świadków. Spotkanie trwało 3 godziny. Po spotkaniu oczekiwałem na raport końcowy w sprawie skargi wraz z decyzjami podjętymi w tej sprawie przez firmę.
12 grudnia 2012, kierownik oddziału Ralph Warren, zupełnie niespodziewanie zaczął palić palety w metalowej beczce, bardzo blisko mojego miejsca pracy. Powiedziałem mu, że ma przestać to robić, ponieważ mi to szkodzi. Z powodu czarnego, gęstego dymu miałem trudności z oddychaniem i bóle głowy. Kierownik nie zaprzestał palenia ogniska.
Natomiast krótko, po tym wydarzeniu wezwał mnie do biura. W biurze powiedział, że podjął decyzję o ukaraniu mnie pisemnym ostrzeżeniem. Powód: spóźnianie sie do pracy. Wprawdzie rano, spóźniłem się, ale natychmiast mu wytłumaczyłem że miałem problem z hamulcem w rowerze. Przyjął moje tłumaczenia spokojnie, nie myślałem że będzie miał z tym problem. Podczas spotkania dyscyplinarnego powiedziałem, że złamał procedury ACAS i wewnętrzne regulacje firmy w związku z pisemnym ostrzeżeniem np. Nie wysłał do mnie wcześniej listu z informacją, że takie spotkanie w ogóle chciałby zorganizować, nie poinformował mnie o moim prawie do posiadania współtowarzysza podczas spotkania, nie przedstawił mi zeznań świadków, które mogliby potwierdzić stawiane zarzuty. Na końcu spotkania, powiedziałem, że to ostrzeżenie traktuję jako próbę zastraszania mnie, co zalicza się do prześladowania. Jakoś się tym w ogóle nie przejął. Kilka dni później, napisałem odwołanie od tej decyzji do Marka Hall'a.
Otrzymałem list od firmy, datowany 12 grudzień 2012. To był list z dostateczną decyzją firmy w sprawie złożonego odwołania od decyzji odrzucającej skargę. Ten list kończył całą procedurę, od decyzji podjętej w tym liście nie było procdeury odwoławczej. Decyzja została podjęta przez Marka Hall'a.
W podsumowaniu raportu napisano:
“(...) Zdecydowałem że decyzja odrzucająca Pana skargę w odniesieniu do zachowania Toma Sandsa wobec Pana zostaje częściowo uchylona. Tom Sands używał nieakceptowalnego języka oraz groził Panu. Sądzę, również że decyzja w stosunku do zachowania Jacka Rovers'a wobec Pana zostaje częściowo uchylona. Przyjmuję do wiadomości że, Jack Rovers groził Panu.”
Czyli firma przyznała się do poniżania i częściowo do prześladowania mnie. Moja skarga dotycząca dyskryminacji rasowej i wiktimizacji została odrzucona. Zaproponowano mediację pomiędzy mną a kolegami, ponieważ uznano, że stosunki pracownicze w oddziale załamały się.
Myślałem bardzo intensywnie co zrobić w tej sytuacji. Miałem do wyboru dwie możliwości. Pierwsza, dać sobie spokój z całą sprawą, poczekać na mediację, wycofać sprawy z sądu pracy i dalej pracować dla firmy. Drugi wybór polegał na dalszej walce o swoje prawa do bycia traktowanym godnie i z szacunkiem, bez dyskryminacji i prześladowania. Ten drugi wybór musiałby oznaczać moją rezygnację z pracy dla firmy oraz niepewną przyszłość związaną z brakiem zabezpieczenia finansowego oraz brakiem pracy.
Oceniłem że firma nie postępowała wobec mnie rzetelnie. Żaden z pracowników, który mnie poniżał i prześladował nie został za to ukarany dyscyplinarnie. Już w sierpniu 2012, po odsłuchaniu nagrań dźwiękowych, firma wiedziała, że świadkowie zdarzeń w oddziale mówią nieprawdę. Mimo to, żaden z nich nie został z tego powodu dyscyplinarnie ukarany przez firmę. Firma chciała mediacji pomiędzy mną a pracownikami, a jednocześnie pozwalała na ich działania mające charakter zastraszania i prześladowania, o czym firmę informowałem na bieżąco. Nie miałem żadnej pewności że te działania ustaną.
W moim przekonaniu procedura skargi i postępowania dyscyplinarne nie były przeprowadzone zgodnie z zasadami ACAS i wewnętrznymi regulacjami firmy. Wreszcie mój stan zdrowia psychicznego pogarszał się o czym firma doskonale wiedziała, ale nie podejmowała żadnych działań, żeby coś z tym zrobić.
Pamiętałem też sytuację z grudnia 2011, gdy firma rzuciła mnie na kolana, poprzez nielegalną eksmisję z caravanu, bez zapewnienia mi dachu nad głową. Wtedy, będąc na samym dnie, poczułem niezwykły przypływ energii, dzięki temu, poradziłem sobie sam z tą sytuacją. Ale wtedy, gdy niemal umierałem w tej dramatycznej sytuacji, obiecałem sobie, że już nigdy więcej, firma nie rzuci mnie na kolana, że nigdy więcej nie pozwolę się w ten sposób traktować. To przekonanie było ze mną, gdy, dwa dni przed świętami, podjąłem decyzję, o tym że, nie będę dla firmy więcej pracował. 21 grudnia 2012 złożyłem pisemną rezygnację z pracy dla firmy, po to, aby dalej walczyć o swoje prawa w sądzie pracy.
Inne tematy w dziale Rozmaitości