Polska nie wyda Dominikanie księdza, ponieważ oba kraje nie mają podpisanej umowy o ekstradycji. To oznacza, że śledztwo będzie prowadzone w Polsce, w związku z tym, dowody zbieranie przez prokuraturę dominikańską nie mają żadnego znaczenia prawnego dla strony polskiej. Media podały że prokurator dominikański oświadczył, że: “mamy mocne dowody przeciwko ks. Gilowi.” Problem polega na tym, że wymienione mocne dowody dla polskiej prokuratury i polskiego sądu są bezwartościowe w sensie procesowym, o czym media głównego nurtu doskonale wiedzą, ale nie informują o tym swoich odbiorców.
Podobne taktykę media głównego nurtu zastosowały gdy opisywały zakłócenia podczas konferencji parlamentarnego zespołu smoleńskiego. Dla mnie był to typowy przykład cyberstalkingu, który na terenie Polski jest przestępstwem. Media głównego nurtu zamiast nazwać ataki na uczestników konferencji cyberstalkingiem oraz piętnować tego typu zachowania, skupiły się na śmiesznym argumencie, że uczestnicy konferencji nie potrafią obsługiwać Skype'a.
Prokurator z Dominikany wymienił kilka niby mocnych dowodów przeciwko ks. Gilowi.
Pierwszy z nich polega na tym że, dominikańscy śledczy dysponują zeznaniami dwóch mieszkańców Juancalito, którzy twierdzą, że na zabezpieczonych zdjęciach z pornografią dziecięcą rozpoznają polskiego księdza po rękach i piersi, ponieważ twarz księdza nie jest widoczna. Po to aby, prokuratura mogła uwzględnić zeznania świadków musi ich przesłuchać. Świadkowie podczas procesu, muszą pojawić się w sądzie polskim. W związku z tym jest pytanie do dziennikarzy: czy ci świadkowie pojawią się w Polsce? Po to aby polska prokuratura mogła uwzględnić zeznania świadków przeprowadzone przez obcą prokuraturę, Polska musi mieć podpisaną z tym krajem umowę o pomocy prawnej. Z tego co mi wiadomo, polska nie ma podpisanej umowy o pomocy prawnej z Dominikaną. Wniosek: prokuratura polska nie może uwzględnić w swoim postępowaniu zeznań świadków przeprowadzonych przez prokuraturę dominikańską.
Prokurator dominikański stwierdził, że: “Mamy dowody w postaci ekspertyz lekarskich, rozmów ofiar z psychologami, zeznania dzieci. Te wszystkie dowody potwierdzają, że doszło do molestowania.” Polska prokuratura i polski sąd uwzględniają w swoim postępowaniu ekspertyzy lekarskie i opinie psychologów, pod jednym warunkiem - wymienieni specjaliści muszą być wpisani na listę biegłych sądowych. Z całą pewnością lekarze i psycholodzy dominikańscy na takiej polskiej liście biegłych sądowych nie figurują. Dlatego dla polskiej prokuratury i sądu ich opinie są bezwartościowe w sensie procesowym. Ponadto Polska i Dominikana nie mają podpisanej umowy o wzajemnym uznawaniu dyplomów, w tym dyplomów lekarskich i psychologów. W związku z tym ich kompetencje są dla strony polskiej bezwartościowe, po prostu Polska nie uznaje kompetencji lekarzy i psychologów. Musi powołać w tej sprawie polskich biegłych lekarz i psychologów, którzy muszą mieć możliwość rozmowy z osobami pokrzywdzonymi.
Inna opinia prokuratora z Dominikany: “Zabezpieczyliśmy też dowody rzeczowe w postaci fotografii i filmów wideo zawierających pornografię dziecięcą. Cały ten proces, który prowadzimy jest zgodny z dominikańskim prawem karnym.” Chodzi o komputer z którego korzystał ks. Gil. Duży problem polega na tym, że ten komputer był dostępny dla wielu osób, nie tylko dla ks. Gila. Więc skąd wiadomo że materiały filmowe i zdjęcia o treści pedofilskiej zostały tam umieszczone przez księdza Gila?
Dominikana zapowiedziała, że prześle zdjęcia i filmy do Polski. To jest śmieszne, ponieważ jeżeli polska prokuratura chce wykorzystać zdjęcia i filmy o treści pedofilskiej, to musi mieć cały komputer do dyspozycji. Jest to niezbędne po to, aby ustalić, kiedy komputer pracował, kto miał do niego dostęp, jak tam trafiły materiały o treści pedofilskiej i kiedy? Samo wysłanie zdjęć i filmów z komputera, zamiast całego komputera, spowoduje że prokuratura nie bedzie w stanie na wymienione pytania odpowiedzieć.
W drugim zdaniu wspomniano o tym że “Cały ten proces, który prowadzimy jest zgodny z dominikańskim prawem karnym.” Może jest, tylko pytanie podstawowe brzmi następująco: czy jest zgodny z polskim prawem i polskimi procedurami. Odpowiedź jest oczywista: nie jest. Już sam fakt okoliczności i sposobu przeszukania pomieszczeń zajmowanych przez ks. Gila budzi wątpliwości, ponieważ odbyło to się bez obecności księdza.
Jest jescze jedna kwestia, która mnie bardzo interesuje. Według mediów głównego nurtu, inną osobą zamieszaną a sprawę pedofilii na Dominikanie był polski biskup, który obecnie przebywa w Watykanie. Panowie dziennikarze głównego nurtu, prosze o pokazanie dowodów biskupa w aferze pedofilskiej. Ponieważ jak na razie, nawet prokuratura dominikańska nie wspomina o jakichkolwiek dowodach przeciwko biskupowi, nawet nie prowadzi śledztwa przeciwko niemu. Jeżeli tak jest, to dziennikarze i media głównego nurtu uczestniczyły w bezprzykładnej nagonce na polskiego biskupa bez żadnych podstaw i argumentów.
Inne tematy w dziale Polityka