Miałem kolejny raz do wyboru złożyć nowy pozew wobec firmy, co pociągnie za sobą eskalację kolejnych wzajemnych działań firmy i moich. Czas uciekał, a ja cały czas nie mogłem podjąć decyzji. W końcu, po długich rozmyślaniach, dojrzałem do podjęcia decyzji. Podjąłem decyzję o tym, że wyślę drugi pozew przeciwko firmie do sądu pracy. Powód: gorsze traktowanie (ang. detrimental treatment) z powodu ujawnienia szkodliwych praktyk stosowanych przez pracowników i/lub złamanie ustawy po Zdrowiu i Bezpieczeństwie. (ang. Health ans Safety). Osoba ujawniają tego typu działania nazywa whilst blower, dosłowne tłumaczenie polskie, to osoba która używa gwizdka. W związku z tym, że w polskim słownictwie nie ma dobrego odpowiednika określenia whilst blower, będę używał określenia angielskiego. Whilst blower ma zapewnioną ochronę prawną przed gorszym traktowaniem, stosowaniem środków odwetowych przez firmę lub nieuczciwym zwolnieniem z pracy. Osoby które dopuszczają się tego typu działań wobec whilst blowera mogą ponieść odpowiedzialność karną.
W części III historii opisałem, w jaki sposób ujawniłem informacje o niewłaściwym działaniu pracowników firmy. Stało się to 21 lutego 2012, po spotkaniu w sprawie skargi. Przypomnę że,poinformowałem dyrektora firmy i kierowniczkę personalną, że kierownik i moi koledzy, palą w metalowej beczce połamane palety, plastikowe worki oraz śmieci. To dzieje się tuż, za moim stanowiskiem pracy. W rezultacie spalania, pojawiał się czarny, gęsty dym wokół mnie. Z tego powodu miałem trudności z oddychaniem i zawroty głowy. Widziałem też, że jeden z kolegów miał przez ten dym problemy z sercem. Poprosiłem dyrektora, żeby to spalanie zostało przeniesione w inne, bardziej odległe miejsce, niż dotychczas. Dyrektor odpowiedział, że będzie rozmawiał o tym problemie z kierownikiem. Niestety, przez następne dni sytuacja nie uległa zmianie. Dyrektor zlekceważył sobie moją prośbę. Dyrektor, którego o tym poinformowałem, powinien natychmiast zakazać mu tego typu działania. Nie zrobił tego, w rezultacie firma będzie ponosiła odpowiedzialność prawną za działania pracowników w tym zakresie.
Jakiego rodzaju informacje mogą być ujawniane przez whilst blowera, po ujawnieniu których pracownik ma zapewnioną ochronę prawną. Sprawy związane z tym zagadnieniem są regulowane przez Ustawę o Ujawnianiu Informacji w Interesie Publicznym ( ang. Public Interest Disclosure Act 1998 – PIDA 1998). Whilstblower musi być przekonany, że fakty, o których informuje zdarzyły się lub będą mogły się zdarzyć w najbliższej przyszłości. Ta wiara nie musi być w 100% wiarygodna, ale musi być oparta, na rzetelnym przekonaniu whilst blowera o że takie fakty mogły mieć miejsce. Czyli innymi słowy, wystarczy domniemanie whilst blowera że firma łamie prawo, ale to domniemanie, musi być oparte na jego rzetelnym przekonaniu o tym domniemaniu. Ujawnienie informacji nie może być uczynione z powodów złośliwych lub w sytuacji gdy whilstblower złamał prawo, ujawniając informacje. W takich przypadkach whilst blowerowi nie przysługuje ochrona prawna.
PIDA 1998 dokładnie określa jakie informacje mogą być ujawnione, po ujawnieniu których, whilst blower jest prawnie chroniony. Są to:
- popełnienie lub prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa kryminalnego
- pomyłki sądowe
- zagrożenie zdrowia i bezpieczeństwa
- zniszczenia dla środowiska
- złamanie przepisów prawa
- celowe utajnianie informacji, w każdym z przypadków ujawnionych powyżej
W wysłanym pozwie sądowym w sprawie gorszego traktowania wymieniłem następujace informacje, dzięki którym, miałem zapewnioną ochronę prawną przed działaniami firmy przeciwko mojej osobie:
- zagrożenie zdrowia i bezpieczeństwa
- zniszczenia dla środowiska
- złamanie przepisów prawa
- celowe utajnianie informacji, w każdym z przypadków ujawnionych powyżej
Ponadto, pracownik, po to żeby mógł być chroniony prawnie musi ujawnić informacje dla właściwej osobie (ang. prescribed persons). To na pewno, nie może być kolega z firmy. Najbardziej właściwe jest ujawnienie tego typu informacji: dyrektorowi firmy, kierownikowi działu personalnego, kierownikowi działu zdrowia i bezpieczeństwa, właścicielowi firmy. Jeżeli whilst blower, jest przekonany, o tym, że ujawnienie informacji wewnątrz firmy, zaszkodzi mu, to może tego typu informacji ujawnić wobec właściwej instytucji np. Urzędowi Skarbowemu, gdy zachodzi podejrzenie, że firma w sposób nielegalny, unika płacenia podatków.
W końcu jest ostatni warunek, dzięki któremu whilst blower, jest chroniony prawnie. Otóż, whilst blower musi ujawnić informacje ważne dla interesu publicznego. Nie mogą to być informacje dotyczące wyłącznie whilst blowera. Na przykład, jeżeli lekarz ujawnia informacje o złych procedurach medycznych w szpitalu, to nie robi tego, w interesie własnym, ale publicznym. Chodzi o to, żeby ujawnienie informacji przez whilst blowera było korzystne dla innych, a nie tylko dla whilst blowera. W moim przypadku, wskazywałem, że mam trudności z oddychaniem oraz bóle głowy z powodu dymu z ogniska. Ponadto, wskazałem że jeden z kolegów, Jack Rovers, miał problemy z sercem, ponieważ, często masował sobie okolice serca, podczas palenia ognia.
W pozwie do sądu wymieniłem też wszystkie przypadki gorszego traktowania mnie przez pracowników firmy. Wliczyłem w to m.in. nielegalną eksmisję z caravanu, wszystkie przypadki dyskryminacji, poniżania, prześladowania i zastraszania, nieprzestrzeganie przez firmę zasad ACAS, nieprzestrzeganie przez firmę własnych zasad i regulacji, wszystkie przypadki wiktimizacji, w tym ostrzeżenia dyscyplinarne, jakie otrzymałem w maju 2012, brak właściwych działań firmy chroniących mnie przed poniżaniem i zastraszaniem, brak właściwych działań firmy chroniących mnie przed stresem wywołanym warunkami pracy. W przypadku dwóch ostatnich sytuacji, warto wiedzieć, że firma ma obowiązek, przeciwdziałać poniżaniu i prześladowaniu w miejscu pracy oraz ma obowiązek przeciwdziałać stresowi wywołanemu w miejscu pracy. Ponieważ firma ma ogólny obowiązek dostarczania pracownikowi zdrowego i bezpiecznego środowiska pracy, nie tylko w sensie fizycznym, ale też psychologicznym. Z tym, że firma, musi być wcześniej poinformowana przez pracownika o tym że jest prześladowany i poniżany, lub też że pracownik jest zestresowany warunkami pracy. Jeżeli pracownik zgłosił te wszystkie fakty, a firma nic nie zrobiła żeby to zmienić, to firma będzie ponosiła odpowiedzialność prawną za działania swoich pracowników. Odpowiedzialność prawna, polega głównie, na wypłaceniu odszkodowania finansowego dla pracownika z tytułu braku działań firmy, o ile oczywiście, w sądzie pracy, wina firmy będzie udowodniona.
Jeżeli chodzi o wymiar finansowy mojego pozwu, to zażądałem odszkodowania finansowego w następującej wysokości:
- za długotrwałe gorsze traktowanie 10. 000 funtów
- za straty moralne – 5.000 funtów
- za zniszczenie zdrowia psychicznego (stress) – 5.000 funtów
Razem: 20.000 funtów
Sądy pracy wymagają, żeby osoba składająca pozew do sądu przeciwko firmie, uruchomiła procedurę składania skargi w firmie. W związku z tym, zdecydowałem się złożyć skargę przeciwko dyrektorowi Gregory Starr oraz kierownikowi działu personalnego, Marion Jones. Powód skargi: dyskryminacja rasowa poprzez wiktimizację i/lub gorsze traktowanie. W skardze wskazałem że, ostrzeżenia dyscyplinarne, jakie otrzymałem od tych osób są wiktimizacją mojej osoby, w związku ze złożeniem pozwu wobec firmy w lutym 2012 oraz w związku z ujawnieniem nieprawidłowości dziejących się w firmie (palenie otwartego ognia). List wysłałem do bezpośredniego przełożonego kierowniczki personalne oraz dyrektora, szefa holdingu Stevena Halla. Tą skargę w dalszej części historii będę określał jako skargę numer dwa.
Firma napisała do mnie kolejny list, datowany 1 sierpień 2012. W tym liście zostałem poproszony o przesłanie nagrań dźwiękowych na adres firmy dla celów postępowania w sprawie skargi numer jeden. Wiedziałem, że mogę pozwolić firmie odsłuchać te nagrania w mojej obecności. Natomiast nie miałem opinii prawnej, która pozwoliłaby mi przesłać te nagrania, robione dla celów prywatnych, dla firmy. Innymi słowy nie wiedziałem, czy mogę te nagrania upublicznić bez zgody osób, których głosy słychać na tych nagraniach. Wprawdzie firma tego się domagała, ale podejrzewałem że mogą dal mnie szykować pułapkę prawną w tej sprawie. W związku z tym, postanowiłem napisać pytanie z prośbą o odpowiedź do instytucji brytyjskiej zajmującej się przestrzeganiem ustawy o Ochronie Danych Osobowych. Nazwa tej instytucji to Biuro Informacyjne Komisarza ( ang. Information Commissioner's Office, ICO).Pytanie brzmiało:czy mogę upublicznić nagrania głosowe, robione dla celów prywatnych bez zgody osób zainteresowanych, dla celów postępowania w sprawie skargi prowadzonego przez firmę?O tym działaniu poinformowałem firmę i spokojnie czekałem na odpowiedź w tej sprawie ze strony ICO.
Szef holdingu, Steven Hall napisał do mnie list, datowany 3 sierpień 2012. Sprawa dotyczyła nielegalnego pobrania pieniędzy z mojego wynagrodzenia przez firmę, na pokrycie kosztów paliwa do generatora podłączonego do caravanu w którym mieszkałem. Firma zrobiła to nielegalnie, ponieważ nie miała mojej zgody na piśmie w tej sprawie. W związku z tym, poprosiłem firmę o zwrot niesłusznie pobranego części mojego wynagrodzenia. Pisałem na ten temat w części IV historii. Steven Hall napisał do mnie w tej sprawie:„(...) Przyjrzałem się tej sprawie i ustaliłem że zostały pobrane z Pańskiego wynagrodzenia, pieniądze w trzech przypadkach na ogólną kwotę 89.87 funtów. (…) Przyjmuję do wiadomości, że umowa ustna w tej sprawie pomiędzy Panem a dyrektorem Gregory Starr powinna być potwierdzona na piśmie. W związku z tym, załączam w liście czek dla Pana na kwotę 89.87 funtów.”Dobra wiadomość była taka, że firma przyznała się do błędu w tej sprawie, zła polegała na tym, że kwota o która mi chodziło, była wielokrotnie większa, od tej jaką firma mi zwróciła.
W związku z tym wysłałem list do szefa holdingu, datowany 6 sierpień 2012. W liście, poinformowałem, że oczekiwana przez mnie kwota do zwrotu jest wielokrotnie wyższa niż ta jaką otrzymałem od firmy. Wyraziłem nadzieję, że brakującą kwotę otrzymam, tak szybko, jak to jest możliwe.
W związku z drugą skargą otrzymałem list od szefa holdingu, Stevena Halla, datowany 3 sierpień 2012. Szef holdingu napisał że spotkanie w sprawie drugiej skargi odbędzie się 15 sierpnia 2012, w jednym z hoteli na terenie miasta. Ponadto w liście przeczytałem:„(...)W odniesieniu do Pańskiej skargi z tytułu dyskryminacji rasowej poprzez wiktimizacji i/lub gorsze traktowanie, chciałbym napisać, że znam Panią Marion Jones i Gregory Starr wiele lat, w związku z tym, jestem zdziwiony, że Pan zdecydował się na tego typu skargę wobec tych osób.”Szef holdingu, nie powinien pisać tych zdań, ponieważ wskazują one na to, że, szef holdingu w sprawie kolejnej skargi nie będzie obiektywny. W liście wskazano dyrektora finansowego holdingu, Willy Danielsa, który będzie prowadził postępowanie w sprawie skargi. Szef holdingu, popełnił błąd, ponieważ w wysłanym liście, zapraszającym mnie na spotkanie w prawie skargi, nie poinformował mnie, o przysługującym mi prawie do posiadania współtowarzysza w czasie spotkanie. W związku z tym, szef holdingu złamał zasady Acas w tej sprawie, jak też wewnętrzne zasady i regulacje.
Wskazanie dyrektora finansowego jako osoby do prowadzenia postępowania w sprawie skargi, oznaczał że całe kierownictwo holdingu zostało zaangażowane w moją sprawę. Jest to częsty przypadek, gdy w sprawie złożonej skargi, kierownictwo firmy reaguje z opóźnieniem lub nie reaguje wcale. W takich przypadkach sprawa eskaluje, czyli wciąga w swój obręb inne osoby oraz generuje kolejne konflikty i napięcia, co skutkuje kolejnymi skargami pracownika. Złożenie skargi m.in. wobec Marion Jones, powinno skutkować tym, że ta osoba będzie wyłączona, z postępowania w sprawie pierwsze skargi złożonej przeciwko byłemu kierownikowi Toma Sands'a oraz kolegom. To że, kierownik przestał pracować w firmie nie oznacza, że firma przestaje prowadzić postępowanie skargi w tej sprawie. Wbrew moim oczekiwaniom, Marion Jones nie została wyłączona z postępowania w sprawie pierwszej skargi, co oznaczało że osoba ta, nie będzie prowadziła tego postępowania w sposób obiektywny i rzetelny, ponieważ mogła być do mnie uprzedzona.
W dniu 8 sierpnia 2012, kierowniczka personalna, w sposób dla mnie zaskakujący uczestniczyła w spotkaniu ze wszystkimi pracownikami firmy, z wyłączeniem mojej osoby. Jak się później dowiedziałem, pracownicy firmy byli pytani przez kierowniczkę o różne wydarzenia opisywane w moich skargach. Pracownicy udzielali odpowiedzi na pytania kierowniczki. W mojej opinii była to niewłaściwa forma przesłuchiwania świadków, ponieważ grupowa forma przesłuchania świadków, umożliwiła im zorientowanie się, w treści odpowiedzi innych świadków. To w sposób oczywisty jest złamanie zasad Acas w tej sprawie.
Otrzymałem list od firmy, datowany 10 sierpień 2012. Sprawa dotyczyła nielegalnie pobranego przez firmę części mojego wynagrodzenia w celu pokrycia kosztów paliwa do generatora. Tym razem czekało mnie spore zaskoczenie. W liście, Marion Jones napisała, że to ja muszę zwrócić pieniądze firmie za paliwo, a nie firma. Przeczytałem w tym liście, że według kalkulacji firmy, muszę zwrócić firmie 1014.02 funtów, czyli ponad tysiąc funtów. Firma uznała, że z niewiadomych powodów nie ściągnęła z mojego wynagrodzenia całości kwoty niezbędnej do pokrycia kosztów paliwa. Byłem tym zupełnie oszołomiony. Ponieważ, jeżeli przyznamy ze firm miała rację, to dlaczego dopiero teraz zdecydowała się mnie poinformować o tym fakcie. Ostatni raz gdy firma pobrała część pieniędzy z mojego wynagrodzenia na koszt paliwa to był listopad 2011 roku. Od tego czasu, firma miała wystarczająco dużo czasu, żeby mnie o tym poinformować. Nie zrobiła tego, ponieważ nie miała ku temu powodów. Firma zareagowała dopiero wtedy, gdy zacząłem domagać się zwrotu pieniędzy. Ponadto firma poinformowała mnie, że według ich kalkulacji, całość kwoty jaką firma pobrała z mojego wynagrodzenia na koszty paliwa wynosi 484,61 funtów, minus tą część kwoty, jaką od firmy otrzymałem. Według mojej opinii było to zbyt mało, ale nie miałem dowodów w ręku, mogących podważyć kalkulacje firmy. Tak czy inaczej firma, nie tylko nie miała zamiaru zwracać nielegalnie pobranych pieniędzy z mojego wynagrodzenia, ale zażądała zwrotu część opłat za paliwo.
W dniu 14 sierpnia 2012, w siedzibie jednego z banków współpracującego z firmą, odbyło się spotkanie odwoławcze z moim udziałem, Marion Jones i Mark Halla oraz osoby towarzyszącej, która notowała przebieg spotkania. Spotkanie miało zaskakujący przebieg dla mnie. Podczas spotkania miałem zamiar ujawnić nagrania głosowe, będące dowodem w sprawie skargi. W związku z tym, że miałem opinię prawną, pozwalającą mi na ujawnienie tych nagrań, tylko dla potrzeb procedury skarg, zapytałem się na początku spotkania, czy jest to spotkanie w sprawie pierwszej złożonej skargi? Otrzymałem odpowiedź, że tak. W związku z tym, zacząłem odtwarzać z laptopa posiadane nagrania dźwiękowe. Trwało to ponad godzinę.
Po skończonym odtwarzaniu, ze zdziwieniem, zauważyłem że Marion Jones chciała opuścić spotkanie. Powiedziałem jej, ze mam sporo pytań do niej w związku z moją skargą, a zwłaszcza chciałbym skomentować zeznania świadków, które firma w końcu mi ujawniła na moją prośbę. Moje oświadczenie nie zatrzymało kierowniczki, która opuściła spotkanie, mówiąc mi na koniec, że będzie w kontakcie ze mną. To było dla mnie niepojęte, Marion Jones zakończyła spotkanie odwoławcze w sprawie skargi, nie przejmując się zupełnie tym, ze powinna odpowiedzieć na moje pytania. To jeszcze nie koniec niespodzianek dla mnie w tym dniu ze strony firmy.
Mark Hall oświadczył, że po zakończeniu odwoławczego spotkania w sprawie skargi, że przystępuje do rozpoczęcia spotkania odwoławczego w sprawie dyscyplinarnej. Powiedziałem, że jestem gotowy. Mark Hall zaczął czytać moje listy wysłane do niego w tej sprawie. Powiedziałem, że treść listów jest mi znana, chciałbym jedynie wiedzieć, jaką decyzję podjął w mojej sprawie. Ten poprosił mnie, o to, żeby mógł dokończyć czytanie listów. Zgodziłem się, ponieważ wyraźnie widziałem, że wcześniej tych listów nie czytał. Nagle ktoś zastukał do drzwi, była to Marion Jones. Poprosiła Mark Halla o chwilę rozmowy na korytarzu. Po chwili Mark Hall wrócił i zapytał mnie, czy ja nagrywam to spotkanie? Odparłem, że nie mogę mu tego powiedzieć. Zapytał jeszcze raz, czy nagrywam to spotkanie? Odpowiedziałem jeszcze raz, że nie mogę mu tego powiedzieć. Mark Hall w związku z tym oświadczył, że spotkanie odwoławcze w sprawie dyscyplinarnej jest zakończone. Całkiem oszołomiony, zapytałem go, jaką decyzje podjął. Odpowiedział, że mam czekać na jego list w tej sprawie. Spotkanie był nagrywane, ale nie widziałem potrzeby żeby to ujawniać, ponieważ ten fakt nie powinien mieć wpływu na przebieg spotkania. W trakcie postępowania w sprawie skarg nigdy później, nikt nie pytał mnie, czy nagrywam spotkania. Podczas tego spotkania, osoby prowadzące spotkanie, Marion Jones i Mark Hall nie powinni przerywać tych spotkań bez mojej akceptacji. Moim zdaniem, zrobili to, będąc pod wrażeniem odsłuchanych nagrań. Firma potrzebowała więcej czasu, po to, aby ustalić swój stosunek do odsłuchanych nagrań.
Następnego dnia, 15 sierpnia 2012, miałem spotkanie w sprawie drugiej skargi złożonej przeciwko Marion Jones i Gregory Starr (dyskryminacja rasowa przez wiktimizację i/lub gorsze traktowanie). Spotkanie odbyło się w sali konferencyjnej, jednego z hoteli. W spotkaniu wzięli udział dyrektor finansowy holdingu Will Daniels, osoba towarzysząca, która notowała przebieg spotkania oraz ja. Spotkanie miało spokojny przebieg. W trakcie spotkania udzielałem odpowiedzi na zadawane pytania oraz przedstawiałem moją wersję wydarzeń. Will Daniels nie wypowiadał opinii oceniających, jak też nie przekonywał mnie, że nie mam racji, tak jak to było podczas spotkań z udziałem Marion Jones i Gregory Starra. Był jeden moment, który mnie całkowicie zaskoczył. Otóż podczas spotkania, wręczyłem dyrektorowi, rozszerzona wersję mojej skargi wobec Marion Jones i Gregory Starr. Ku mojemu zaskoczeniu dyrektor powiedział, że rozszerzoną wersję skargi, będzie traktował jako trzecią skargę z powodu zagrożenia zdrowia i bezpieczeństwa. W tej skardze, rzeczywiście dużo pisałem o tym, że moje zdrowie psychiczne cierpi z powodu konfliktu w miejscu pracy, ponieważ cały czas pracuję w dużym stresie, oraz wspominałem o tym, że firma nie przestrzega zasad bezpieczeństwa pracy. Decyzje dyrektora przyjąłem do wiadomości, ponieważ nie mam wpływu na to, jakie listy firma będzie traktować jako powód do złożenia skargi, a jakie nie.
Otrzymałem list od firmy, datowany 17 sierpień 2012. W liście tym, Will Daniels zaprosił mnie na spotkanie w sprawie trzeciej skargi. Spotkanie miało odbyć się w tym samym miejscy. W liście przeczytałem też, że:„(...) Poinformowałem Marion Jones żeby poprosiła o Pańska zgodę na sporządzenie raportu medycznego o stanie Pańskiego zdrowia przez Pana lekarza, co jest również częścią Pańskiej skargi.”Wystąpienie przez firmę do lekarza o sporządzenie raportu lekarskiego na temat stanu zdrowia pracownika jest normalną czynnością, w przypadku gdy pracownik formalnie narzeka na swój stan zdrowia spowodowany warunkami pracy. Żeby to zrobić, firma musi mieć na piśmie zgodę pracownika na sporządzenie raportu. Taką zgodę wraz z prośbą sprawie sporządzenia raportu lekarskiego firma wysyła do lekarza. Sporządzenie raportu jest odpłatne, płaci ta strona, która wystąpiła o sporządzenie raportu lekarskiego. Nie miałem nic przeciwko temu, żeby firma dowiedziała się o moim stanie zdrowia, o którym cały czas firmę informowałem.
W związku z tym, że mój stan zdrowia psychicznego, niestety pogarszał się, postanowiłem zmusić firmę do działania. Wysłałem list do Willy Danielsa, datowany 18 sierpień 2012. W liście tym, poprosiłem firmę o zawieszenie dwóch pracowników oddziału, którzy prześladowali i poniżali mnie. Chodziło o Jack Rovers i Patrick Sands'a. Ogólnie rzecz biorąc, zasady Acas przewidują, że pracownik powinien być oddzielony od osób poniżających i prześladujących go, o ile firma została o takim fakcie poinformowana. Chodzi głównie o zapewnienie fizycznego i psychicznego bezpieczeństwa dla tej osoby. Wbrew pozorom, zawieszenie pracownika nie jest dla tych osób specjalnie uciążliwe, ponieważ w trakcie zawieszenia pracownik nie pracuje, ale wciąż otrzymuje wynagrodzenie.
W liście napisałem:„(...) nieprzewidywalne zachowania tych osób stwarzają dla mnie niebezpieczeństwo w środowisku pracy. Ich zachowanie wobec mnie pozwala przewidzieć ryzyko narażenia mnie na uszczerbek na zdrowiu fizycznym i psychicznym. (…) Jest dla mnie jasne, że z tych powodów, nie mogę dłużej pracować z tymi osobami. Ich niechciane przeze mnie zachowanie powoduje pogorszenie mojego stanu zdrowia. (…) W przypadku niespełnienia mojej prośby, firma będzie prawnie odpowiedzialna za pogorszenie mojego stany zdrowia z powodu zachowania wymienionych osób w stosunki do mnie.”Miałem nadzieje że mój list zachęci firmę do podjęcia jakichś działań w mojej sprawie.
W związku ze stanem zdrowia, postanowiłem odwiedzić lekarza. Lekarz ocenił że cierpię na stress i niepokój. W związku z tym napisał list referencyjny w mojej sprawie do Centrum Pomocy Psychologicznej. Poprosił ich o zajęcie się moja sprawą. Dzięki temu Centrum Pomocy Psychologicznej zaproponowało mi spotkanie z psychologiem w dniu 11 wrzesień 2012.
Otrzymałem od firmy kolejny list, datowany 24 sierpień 2012. W liście tym Marion Jones, napisała:„(...)Firma rozważyła Pańską sugestię o zawieszeniu Jack Rovers'a i Patrick Sands'a. W tym momencie firma, nie jest w stanie spełnić Pana prośby w tej sprawie z powodu trwającego postępowania odwoławczego. Jednak, mając na uwadze to, że Pańska pozycja nie jest komfortowa w tym momencie, proponujemy Panu tymczasowe przeniesienie do innego oddziału firmy na jeden miesiąc. Są do wyboru dwie miejscowości Overby i Liverpool. Proszę, poinformować nas o Pańskim wyborze w tej sprawie.”Firma zrobiła, to o co mi chodziło, zaczęła podejmować decyzje w mojej sprawie. Z dwóch proponowanych miejscowości wybrałem Liverpool.
Wysłałem list do firmy, datowany 28 sierpień 2012. W liście przedstawiłem swoje stanowisko w sprawie żądania prze firmę spłaty kwoty przeszło tysiąca funtów. Napisałem, że wysuwane żądania przez firmę w tej sprawie nie mają podstaw prawnych. Ponadto w tej sprawie, będę czekał na wyrok sądu pracy. W tej kwestii trochę przesadziłem, ponieważ nie mogłem tej sprawy oddać do sądu pracy, ze względu na przekroczony maksymalny okres trzech miesięcy. Ostatni raz firma pobrała nielegalnie część mojego wynagrodzenia w listopadzie 2011. Od tego czasu miałem trzy miesiące na zgłoszenie sprawy do sądu pracy, po tym okresie sprawa ulega przedawnieniu. Nie zgłosiłem tej sprawy do sądu pracy w ciągu trzech miesięcy, ponieważ nie wiedziałem, że firma postępuje niezgodnie z obowiązującym prawem. Jeżeli chciałbym odzyskać swoje pieniądze w tej sprawie, musiałbym wysłać pozew do sądu cywilnego. Na zgłoszenie sprawy do sądy cywilnego każda osoba w Szkocji ma maksimum 6 lat, poza Szkocją wymagany maksymalny termin wynosi 5 lat.
Otrzymałem list od firmy datowany 6 wrzesień 2012. W tym liście firma sformułowała odpowiedź dotyczącą przeniesienia mnie do Liverpoolu na jeden miesiąc. W liście przeczytałem:„(...) Zanotowaliśmy że, wybrał Pan Liverpool dla siebie jako najlepszą opcje. Firma bierze tę wybraną przez Pana opcję pod uwagę, ale w tym momencie, nie jesteśmy zdolni podjąć końcowej decyzji, ponieważ zostaliśmy powiadomieni przez Pana o spotkaniu z psychologiem w dniu 11 wrzesień 2012. Firma jest przekonana, że powinien Pan uczestniczyć w tym spotkaniu. Dopiero po tym spotkaniu, firma będzie w stanie podjąć decyzję o Pańskim tymczasowym przeniesieniu do innego oddziału.”Zupełnie nie rozumiałem, co ma moje spotkanie wspólnego z moim przeniesieniem do Liverpoolu.Sam fakt zachęcania mnie do spotkania był trochę niepoważny, ponieważ osobiście chciałem tego spotkania, nie potrzebowałem zachęty firmy do tego. Nabrałem podejrzeń, że tak naprawdę firma nie miała zamiaru wysyłać mnie gdziekolwiek, a cała sytuacja z przenosinami była zasłoną dymną, mającą ukryć prawdziwe intencje firmy. W tej sprawie miałem rację, ponieważ po otrzymaniu tego listu firma nigdy więcej nie wróciła do tego tematu.
W kilku ostatnich listach do mnie firma stanowczo domagała się, wysłania do niej, nagrań dźwiękowych, będących dowodem w sprawie skargi numer jeden. Tak jak pisałem wcześniej, wysłałem pismo w tej sprawie do Infomration Commissioner's Office z prośbą o ich opinię w tej kwestii. Czas upływał, ICO nie odpowiadało, a firma pisała że ja jestem winny tego, że firma nie może zakończyć postępowania w sprawie skargi, ponieważ nie chcę do nich wysłać głównego dowodu w tej sprawie czyli nagrań dźwiękowych.. Miałem wątpliwość, czy upublicznienie nagrań dźwiękowych, bez zgody osób zainteresowanych będzie legalne. Jednak czas mijał, a ICO nie nadsyłała odpowiedzi. Miałem świadomość tego, że nie mogę dłużej czekać, a jednocześnie byłem w sytuacji, gdzie każde wyjście jest złe.
Inne tematy w dziale Rozmaitości