Andrzej Wojtyczko Andrzej Wojtyczko
1075
BLOG

Cz. IV. Życie i praca polskiego emigranta w Szkocji

Andrzej Wojtyczko Andrzej Wojtyczko Rozmaitości Obserwuj notkę 0

 

Wysłałem odwołanie od decyzji dyrektora, który odrzucił moją skargę do Marion Jones. Na końcu napisałem że dla poparcia swojej wersji wydarzeń, dysponuję nagraniami dźwiękowymi, których dokonywałem przy różnych okazjach, począwszy od listopada 2011 roku. Napisałem że, na nagraniach zostały zarejestrowane spotkania i rozmowy jakie prowadziłem z kierownikiem i kolegami. Dodałem, że nagrania dźwiękowe będą moim dowodem w postępowaniu odwoławczym w sprawie skargi.
 

Pod koniec października 2011, zauważyłem że kierownik i moi koledzy zaczynają mówić więcej niż zazwyczaj, zaczęli dodawać różnego rodzaju komentarze pod moim adresem. Miałem z pełnym zrozumieniem tego co mówią w dłuższych komentarzach. Na ogół nie mam problemów z rozumieniem i mówieniem po angielsku, pod warunkiem że osoba mówiąca do mnie po angielsku, mówi tym angielskim poprawnie. Osoby słabo wykształcone mówią kiepsko po angielsku, tak więc ze zrozumieniem angielskiego u tych osób mam problem.
 

Ze Szkotami jest większy problem, ponieważ mówią oni jakąś odmianą angielskiego, chociaż oczywiście nie mówią po szkocku. W ogóle nikt języka szkockiego nikt nie uczy w szkołach lub na kursach, ponieważ język szkocki nie istnieje. Istnieje rdzenny język szkocki o nazwie gaelick, ale mówią nim głównie, mieszkańcy Highland, czyli północnej, bardzo górzystej części Szkocji, ale też w bardzo niewielkim zakresie. Gaelick jest językiem w zaniku. Mimo tego BBC ambitnie poświęca cały kanał tematyczny dotyczący Szkocji, w którym mówi się wyłącznie w języku gaelick.. Nie mam kompleksów z niepełnym rozumieniem angielskiego w odmianie szkockiej, ponieważ sami Anglicy, którzy od czasu do czasu pracowali w naszym oddziale, również mieli problemy z rozumieniem tego, co mówią ich Szkoccy koledzy.
 

Jak Anglicy traktują Szkotów? Najlepsze określenie jakie mi przychodzi na myśl to neutralna rezerwa. Anglicy traktują Szkotów jako krnąbrnych upartych, bez ogłady, nieobliczalnych. Mają przekonanie, że bez nich Szkoci nie mogą normalnie funkcjonować. W moim przekonaniu Szkoci są osobami zamkniętymi w osobie, trudno jest z nimi nawiązywać kontakty. Nie są nieuprzejmi, ale są mrukliwi. Są bardzo pracowici i uparci. Uwielbiają kiedy są chwaleni i doceniani. Lubią gdy cudzoziemiec mówi dobrze o nich i o Szkocji. A gdy cudzoziemiec, orientujący się trochę w zawiłej historii Szkocji i Anglii, wspomni, że w wielowiekowych wojnach pomiędzy tymi dwoma narodami, racja najczęściej bywała po stronie Szkotów, to ma dużą szansę na to, że wzajemne lody między nim a Szkotami zostaną przełamane. Najogólniej, gdy ktoś jest w Anglii wypada mówić o Szkotach w niezbyt dobrym świetle i odwrotnie. Walia w tych pogawędkach nie liczy się, o Irlandczykach nie wspomina się, ponieważ jest zbyt dużo animozji pomiędzy nimi a Anglikami. W zasadzie najlepiej jest unikać tego typu pogawędek, zwłaszcza w przypadku gdy nie wiemy, z jakim rozmówcą mamy do czynienia po względem narodowościowym. Dla Polaków mieszkańcy wysp są Brytyjczykami, dla nas nie ma znaczenia czy jest to Szkot czy Anglik. Dla nich samych jest to ważna i duża różnica.
 

W związku z tym że moi koledzy zaczęli mówić do mnie dłużej i więcej niż zwykle, postanowiłem kupić dyktafon od nagrywania tego co mówią. Pomysł był taki, że po zakończonej pracy, będę mógł odsłuchać dokładnie co do mnie mówią, po to żeby lepiej ich rozumieć. Metoda polegała na tym, że włączałem co dwie godziny dyktafon, który nagrywał wszystkie głosy wokół mnie. Nikomu o tym nie mówiłem, ponieważ miałem zamiar wykorzystywać nagrania wyłącznie dla swoich prywatnych potrzeb. Zupełnie nie przypuszczałem że będę musiał wykorzystać te nagrania w czasie dochodzenia w sprawie skargi prowadzonego przez firmę. Brytyjska Ustawa o Ochronie Danych Osobowych nie zabrania tego typu działania, pod warunkiem że nagrania są przeznaczone wyłącznie do użytku prywatnego.
 

Czy w takim razie, można takie nagrania upublicznić, poprzez przekazanie ich do firmy, dla potrzeb dochodzenia w sprawie skargi? Tego nie wiedziałem. Mój pomysł był taki, że ujawnię firmie że mam te nagrania, oraz że wyślę firmie transkrypt z tych nagrań, czyli przeniosę nagrane słowa na papier i przekażę to firmie. W czasie późniejszego dochodzenia, byłem pytany o to, dlaczego tych nagrań nie ujawniłem wcześniej. Odpowiadałem, zgodnie z prawdą, że nie myślałem o tym, że w czasie dochodzenia moi koledzy będą kłamać lub nie będą pamiętać co się działo oraz co kto mówił. Ponadto, byłem przekonany że ujawnienie tych nagrań, w czasie gdy jeszcze pracował Tom Sands, doprowadziłoby do jeszcze większego konfliktu, pomiędzy nim a mną. W końcu, nie byłem w stanie zaufać dyrektorowi firmy, Gregory Starr, że te nagranie wykorzysta w rzetelny sposób, ponieważ uważałem cały czas, że stoi po stronie kierownika i nie prowadzi dochodzenia w sposób obiektywny. Wprawdzie musiałem napisać odwołanie i informacje o nagraniach do Marion Jones, co do której również miałem zastrzeżenia co do rzetelności prowadzonego dochodzenia, ale w zasadzie nie miałem wyboru. Zasady Acas nakazują ujawnienie wszystkich dowodów i okoliczności mających znaczenie dla wyników dochodzenia w sprawach dyscyplinarnych oraz w sprawach prowadzonych skarg. Tak więc, żeby nie złamać tej zasady musiałam ujawnić posiadanie nagrań dla potrzeb prowadzonego dochodzenia w sprawie skargi.
 

Po wysłaniu odwołania z ujawnieniem faktu posiadanych nagrań dźwiękowych stosunki pracownicze w oddziale znacznie się poprawiły.Prawdopodobnie koledzy otrzymali informację że robiłem nagrania z rozmów między nami, oraz że wciąż mogę to robić, ponieważ firma mi tego nie zabroniła. Firma nie mogła mi zabronić nagrywania rozmów dla własnych osobistych potrzeb, bez publicznego ujawnienia tych rozmów. Otrzymałem list od firmy datowany 8 czerwiec 2012. W liście napisano:„(...) Pańska apelacja przeciwko decyzji firmy odbędzie się 13 czerwca 2012 o godz. 11.00 w oddziale firmy. Spotkaniu apelacyjnemu będzie przewodniczyłMarkHall.”Chodziło o spotkanie apelacyjne w sprawie dyscyplinarnej.W liście zostałem poinformowany o swoim prawie do posiadania współtowarzysza podczas spotkania. Zacząłem przygotowywać się do tego spotkania, poprzez zbieranie uzasadnienia i argumentacji dla swojego stanowiska.
 

MarkHallnie powinien być osobą do której musiałem napisać odwołanie w sprawie dyscyplinarnej ponieważ był podwładnym dyrektora mojej firmy, Gregory Starr oraz, w pewnym sensie podwładnym Marion Jones, pracującej na poziomie holdingu. Zasady Acas przewidują, że odwołania powinny być kierowane do osób z wyższym stanowiskiem służbowym niż osoby których odwołanie dotyczy.Warto wiedzieć, że Mark Hall był krewnym szefa holdingu, Stevena Halla. Być może to zdecydowało, że został osobą, do której musiałem skierować odwołanie w sprawie dyscyplinarnej.
 

Otrzymałem kolejny list z firmy, datowany 11 czerwiec 2012. Firma napisała do mnie: (…)W związku z otrzymaniem Pańskiego odwołania w sprawie procedury skargi, chcielibyśmy przełożyć spotkanie w sprawie Pańskiego odwołania w sprawie dyscyplinarnej. Będziemy chcieli przeprowadzić te spotkania w sprawie skargi i sprawie dyscyplinarnej, razem w tym samym terminie.Odnotowaliśmy również że jest przygotowany do przeprowadzenia mediacji między Panem a kolegami, stąd będziemy chcieli tą mediację przeprowadzić tak szybko, jak top możliwe.”Nie było dla mnie jasne dlaczego firma odwołuje spotkanie w sprawie dyscyplinarnej w związku z tym, że wysłałem odwołanie w sprawie skargi oraz dlaczego jedno i drugie spotkanie firma chce zorganizować razem. Było to dla mnie podejrzane zachowanie o niejasnych motywach. Jeżeli chodzi o mediację, na którą wyraziłem zgodę, to nigdy do takich mediacji nie doszło, mimo zapewnień firmy, że chcą taka mediacje bardzo szybko przeprowadzić.

Otrzymałem kolejny list z firmy, datowany 22 czerwiec 2012. Marion Jones napisała do mnie:„(...) W związku z Pańskim odwołaniem w sprawie skargi ponownie musimy przeprowadzić dochodzenie. (…) Chcielibyśmy przesłuchać Pańskie nagrania, żeby przekonać się czy Pański transkrypty(przepisane nagrania na papier)są poprawne. Będę na urlopie do 13 lipca, w związku z tym, dopiero po powrocie z urlopu, będę mogła zająć się tą sprawą.”Zrozumiałem, że firma po wysłanym odwołaniu w sprawie skargi z ujawnionymi na papierzetranskryptamibyła w ciężkim szoku i potrzebowała czasu żeby dojść do siebie. Głównie czas był potrzebny prawnikowi firmy, po to żeby mógł precyzyjnie określić stanowisko firmy w tej sprawie. Firma od lutego 2012, tj. od momentu złożenia mojego pozwu przeciwko firmie w sądzie pracy, zaczęła korzystać z usług firmy prawniczej w mojej sprawie. To czego obawiałem się najbardziej, to tego, że zabronią mi wykorzystywania nagrań dźwiękowych w sprawie skargi i w sprawie odwołań dyscyplinarnych. Dla mnie była to sprawa zupełnie kluczowa, ponieważ bez możliwości ujawnienia tych nagrań, moje zeznania przeciwko zeznaniom moich kolegów, byłyby bezwartościowe.Nie byłbym w stanie udowodnić mojej wersji wydarzeń.
 

Żeby zorientować się w tej sprawie potrzebowałem opinii prawnej. Nie mogłem skorzystać z usług dowolnej firmy prawniczej ze względu na koszty. Za każdą rozpoczętą godzinę porady prawnej prawnik bierze przeciętnie 150 funtów. Dla mnie to był za duży wydatek. Postanowiłem skorzystać w tej sprawie z bezpłatnej infolinii Acas, udzielającej porad prawnych z zakresu prawa pracy. Odpowiedzieli że nie są kompetentni w tej sprawie, ponieważ odpowiedź wykracza poza stosunki pracy i prawo pracy.
 

W związku z tym poszedłem do Biura Porad Obywatelskich (ang. Citizens Advice Bureau) z zapytaniem w tej samej sprawie. Biura Porad Obywatelskich są rozmieszczone na terenie większych i średnich miast całej Wielkiej Brytanii. Udzielają każdemu mieszkańcowi wysp bezpłatnych porad prawnych w dowolnym zakresie. Jakość usługi na poziomie podstawowym jest dobra, przy bardziej złożonych sprawach jest gorzej. Moje pytanie brzmiało: czy mogę upublicznić nagrania dźwiękowe robione dla celów prywatnych, dla celów postępowania w sprawie skargi? Po długich deliberacjach, odpowiedź była następująca: tak, mogę, ale muszę być ostrożny. Oczywiście zapytałem, co to znaczy być ostrożnym? Co mam przez to rozumieć? Tutaj pracownik zrobił zdziwione oczy. No jak to, udzielił mi dokładnej informacji, a ja jeszcze dopytuję się o szczegóły. Nie powinienem. Zrozumiałem, że nic więcej od nich nie wyciągnę. Odpowiedź dla mnie była obiecująca, ale nie wystarczająca.
 

Poza tym, w sprawach prawniczych warto mieć dwie opinie, a nie jedną, ponieważ czasami opinie prawników mogą się różnić. Dopiero jak mamy dwie zgodne opinie prawników w jakiejś kwestii, możemy się domyślać że prawo w tej sprawie jest jednoznaczne. Nie raz, i nie dwa miałem odmienne opinie w swoich sprawach, otrzymywane od prawników. Co robi prawnik, gdy klient, po wydaniu 300 funtów, dysponuje dwoma odmiennymi opiniami prawniczymi w jednej sprawie? Odpowiada oczywiście, że decyzja, z której opinii skorzystasz, należy do ciebie.
 

Po to, aby mieć potwierdzenie opinii w swojej sprawie postanowiłem skorzystać że strony internetowej oferującej usługi prawnicze przez internet. Za niewielką opłatą w wysokości 20 funtów miałem prawo do odpowiedzi prawnika na dowolne pytanie. Moje pytanie brzmiało tak samo: czy mogę upublicznić nagrania dźwiękowe robione dla celów prywatnych, dla celów postępowania w sprawie skargi? Odpowiedź prawnika była jednoznaczna: tak, mogę. Byłem więc spokojny, że prawnikpracujący dlafirmy nie jest w stanie zablokować ujawnienia moich nagrań. Poza tym, bez problemu mogę pozwolić odsłuchać nagraniapracownikom firmy prowadzącym postępowanie odwoławcze w sprawie dyscyplinarnej oraz w sprawie skargi. Więc spokojnie czekałem na powrót kierowniczki z urlopu i dalszy przebieg zdarzeń.
 

17 lipca 2012 widziałem jak ktoś z biura głównego rozmawiał z Robertem Morrisem. Było to możliwe, ponieważ widziałem jak kierownik przekazał mu swój telefon komórkowy, a ten zaczął rozmawiać, a po chwili zniknął w biurze. Tak dzieje się tylko wtedy, gdy ktoś dzwoni z biura głównego do kierownika, prosząc go o przekazanie telefonu dla kogoś z kimś biuro główne chce porozmawiać. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie zachowanie Roberta po tej rozmowie. Ponieważ po skończonej rozmowie Robert zaczął rozmawiać z Patrickiem Sandsem, a następnie z Ralph Warrenem i Jackiem Roversem. W ten sposób zobaczyłem, jak pracownicy firmy przekazują sobie informacje o tym z kim i o czym rozmawiali z biurem głównym. Typowy przykład zmawiania się, po to aby zeznania wszystkich były w miarę spójne. To jest złamanie zasad obowiązujące świadków zdarzenia. Świadkowie nie powinni rozmawiać między sobą o przedmiocie dochodzenia, a firma powinna im to bardzo jasno zakomunikować. Niestety, tak się nie stało, czego byłem świadkiem.
 

Po pewnym okresie uspokojenia, w oddziale ponownie pogorszyła się atmosfera pomiędzy mną a kolegami. Miałem spięcie z Jackiem. Musiałem na jego widły wózka widłowego wciągnąć plastikowy worek. Tego dnia padało dużo deszczu, dookoła było dużo kałuż. Jack stanął wózkiem w środku jednej z kałuż. Po to, aby dojść do wózka widłowego musiałem stanąć w środku kałuży. Akurat nie miałem obuwia wodoodpornego. W związku z tym poprosiłem Jacka o przesunięcie wózka o dwa metry, po to abym nie musiał stać w kałuży wody zakładając worek na widły. Jack miał z tym problem Spytał, gdzie mam bezpieczne obuwie? Odpowiedziałem, że akurat noszę bezpieczne obuwie, ale nie wodoodporne, tak więc, byłoby pomocne, gdyby przesunął wózek o dwa metry do przodu. Zaczął na mnie wrzeszczeć, zrozumiałem, że nie ma zamiaru przesunąć wózka do przodu. Musiałem pójść zmienić obuwie na wodoodporne. Gdy wróciłem, powiedziałem mu, że jego zachowanie było złośliwe. Złośliwe zachowanie jest zaliczane do zachowania poniżającego kogoś. Znowu zaczął na mnie wrzeszczeć. W końcu,stojąc w środku sporej kałuży,włożyłem mu worek na widły.
 

Jack musiał powiedzieć, Ralph Warrenowi, kierownikowi, że nie noszę bezpiecznego obuwia, ponieważ kierownik pojawił się przy mnie żeby sprawdzić czy to jest prawda. Oczywiście miałem bezpieczne obuwie założone, zgodnie z przepisami. Natomiast, zobaczyłem że Patrick Sands, nosi zamiast obowiązkowego, ciężkiego bezpiecznego obuwia, obuwie sportowe, Adidas. Zapytałem Jacka, dlaczego nie powie Patrickowi żeby ubrał bezpieczne obuwie, zamiast sportowego. Odpowiedział że, Patrick nie pracuje z nami, tylko z robotem.
 

Pół godziny później Tom Sands przechodząc obok mnie, pokazał mi środkowy palec, co jest powszechnie uważane na wyspach za obraźliwy gest. Pewnie Jack mu powiedział, że miałem zastrzeżenia do noszonych przez niego obuwia sportowego zamiast obuwia bezpiecznego.Widziałem później że zmienił obuwie lekkie, obuwie sportowe, na cięższe, obuwie bezpieczne.Pokazując mi obraźliwy gest, odreagował moją złość na mnie.Nie zareagowałem, chociaż, normalnie w takiej sytuacji, Anglicy mocno przeklinają.
 

Po zakończeniu pracy, jak zwykle jechałem rowerem. Nagle zobaczyłem, że w przednim kole mam mało powietrza, a po chwili opona była zupełnie bez powietrza. Zatrzymałem się, żeby sprawdzić co się stało. Zauważyłem w oponie pinezkę, która była przyczyną braku powietrza w oponie. Pomyślałem sobie, że Patrick nie skoczył na obraźliwym geście wobec mnie. Zrobiłem zdjęcie pinezki oraz opony. Do mieszkania wróciłem na piechotę. Następnego dnia w pracy, powiedziałem kierownikowi że ktoś mi przebił mi oponę używając pinezki. Pokazałem mu zdjęcia. Oczywiście, zaczął zaprzeczać, mówiąc że pewnie najechałem na pinezkę przypadkowo. Powiedziałem mu, że to było niemożliwe, ponieważ jechałem czystą jezdnia, na której trudno najechać na pinezkę. Mimo mojego zgłoszenia kierownik nie przeprowadził dochodzenia w tej sprawie.
 

Zdecydowałem się wysłać kolejny list do kierowniczki, datowany 21 lipiec 2012. W liście opisałem ostatnie przypadki zastraszania i poniżania, w tym ostatnie sytuacje z Jackiem, Patrickiem i rowerem.
 

Otrzymałem list z firmy, datowany 27 lipiec 2012. W tym liście Marion Jones napisała do mnie:“(...) Otrzymaliśmy Pański list datowany 21 lipiec 2012, w którym zainicjował Pan procedurę skargi wobec Jack Roversa i Patricka Sandsa. Również poinformował nas Pan o zniszczeniu Pańskiego roweru.”Firma, pewnie za radą prawnika, zaczęła odpowiadać na każdy list, jaki wysyłałem do firmy. Trochę się zdziwiłem, że kolejne przypadki poniżania przez kolegów, firma potraktowała jako kolejne przypadki składania skargi. Sądziłem, że firma dołączy te przypadki do już prowadzonego postępowania w sprawie skargi, a nie będzie wszczynać nowych postępowań. Ponieważ było dla mnie oczywiste że dochodzenie będzie prowadzone dokładnie przez te same osoby, które prowadzą postępowanie odwoławcze w sprawie skargi. Ale, zgodnie z zasadami Acas wybór i forma postępowania w sprawie skargi pracownika należą do firmy, a ja nie mam możliwości wpływu na działania firmy w tym zakresie.
 

W pierwszej części historii, przedstawiłem sprawę okoliczności zamieszkania w caravanie, do którego był podłączony generator na prąd. Miałem umowę ustną z dyrektorem firmy,zgodnie z którą, ja będę płacił 50% kosztów paliwa a firma drugie 50% paliwa. Była to umowa ustna, która dyrektor obiecał potwierdzić na piśmie, co jednak nigdy nie nastąpiło. Firma pobierała pieniądze na paliwo, z mojego wynagrodzenia, a bardziej konkretnie z mojej premii. Było to około 30-40 funtów tygodniowo. Tolerowałem ten stan rzeczy, ponieważ sądziłem że firma postępuje zgodnie z przepisami.
 

W związku z tym, że złożyłem pozew sądowy do sądu pracy przeciwko firmie, oraz w związku z tym, że nie miałem adwokata, zacząłem dużo czytać na temat brytyjskiego prawa pracy. Przeczytałem, że firma po to aby, zająć część jego wynagrodzenia, musi mieć jego zgodę na piśmie, z jego podpisem. Są wyjątki od tej zasady, ale bardzo nieliczne. Jeżeli firma zajmuje część wynagrodzenia pracownika, bez pisemnej zgody pracownika, takie działanie jest nazywane w prawniczym słownictwie, nielegalnym zajmowaniem wynagrodzenia pracownika (ang. unlawful deduction of wages). Ta sprawa będzie miała dla mnie bardzo zaskakujący przebieg.
 

W związku z tym wystosowałem pisma do szefa holdingu, Stevena Halla z prośbą o zwrot nielegalnie pobranego wynagrodzenia w latach jesień 2009 – jesień 2011. Napisałem do szefa holdingu: „(...) Niestety, nigdy nie otrzymałem potwierdzenia zawartej ustnej umowy, na piśmie. Byłem nieświadomy, tego, że oznacza to dla firmy, nielegalne pobieranie części mojego wynagrodzenia. Mam nadzieję, że firma zwróci mi pobrane wynagrodzenie, bez mojej zgody na piśmie, tak szybko, jak to jest możliwe.”Czekałem na odpowiedź z nadzieją, że holding zwróci mi nielegalnie pobrane z mojego wynagrodzenia pieniądze. Obliczyłem, że firma powinna mi zwrócić 1000 - 1500 funtów.
 

W związku z brakiem działań ze strony firmy w sprawie złożonego odwołania w sprawach dyscyplinarnych pojawił się problem prawny.Przypomnę że pierwsze odwołanie złożyłem 8 maja, firma powinna zorganizować spotkanie odwoławcze w tej sprawie, tak szybko, jak to jest możliwe. W firmowej broszurze Zasady i Regulacje, napisano, że: „(...) Dyrektor firmy musi zorganizować spotkanie w ciągu 5 dni.” Nie był to pierwszy i ostatni przykład tego, że firma nie przestrzega własnych przepisów i regulacji, co w sądzie pracy zawsze jest odbierane negatywnie.Ostrzeżenia dyscyplinarne potraktowałem jako przykład wiktimizacji, czyli działań odwetowych firmy wobec mnie. Wiktimizacja może być traktowana jako przykład gorszego traktowania (ang. detrimental treatment) pracownika przez firmę. Tak jak wcześniej napisałem, pracownik ma trzy miesiące minus jeden dzień na złożenie pozwu do sądu pracy wobec firmy, licząc od ostatniego wydarzenia.Był koniec lipca, czas uciekał, a firma nie miała zamiaru zorganizować spotkania w sprawie dyscyplinarnej.
 

Miałem kolejny raz do wyboru złożyć nowy pozew wobec firmy, co pociągnie za sobą eskalację kolejnych wzajemnych działań firmy i moich. Co w sposób negatywny wpłynie na stosunki pracy w oddziale firmy. Mogłem też wstrzymać swoje działania w tym zakresie, czekając na efekty dochodzenia i decyzje firmy. Sytuacja wyglądała bardziej poważnie, ponieważ pierwszy pozew do sądu pracy (dyskryminacja rasowa z powodu narodowościowego) został złożony z powodu działań kierownika oddziału, a drugi pozew musiałby być złożony z powodu działań dyrektora firmy oraz kierowniczki działu personalnego holdingu. Czyli ciężar gatunkowy pozwu byłby zdecydowanie większy i bardziej, przez to poważny. Jednocześnie miałbym przeciwko sobie nie tylko kierownictwo mojej firmy, ale też kierownictwo całego holdingu, w dodatku z firmą prawniczą. Byłem też zmęczony cała sytuacją, źle sypiałem, miałem trudności z pamięcią, nie miałem energii i motywacji do pracy, przyszłość widziałem w czarnych kolorach. Czas uciekał, a ja cały czas nie mogłem podjąć decyzji. W końcu,po długich rozmyślaniach, dojrzałem do podjęcia decyzji.


 

 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości