Według najnowszego sondazu TNS Polska dla PO, 37 proc. mieszkańców stolicy chce oddać swój głos w referendum. Aż 66 proc. z nich zamierza głosować za odwołaniem Hanny Gronkiewicz-Waltz. Dwa tygodnie temu, w badaniach TNS Polska dla SLD pójście do urn zadeklarowało 39 proc.; 65 proc. chciało odwołania prezydent stolicy.
Więc są dwa, zbliżone do siebie badania, pokazują że prezydent Warszawy będzie odwołana w drodze referendum przez warszawiaków. Podobnie myśli PO zamierzająca powołać pania Gronkiewicz-Waltz na szefa warszawskiej PO. Szef klubu parlamentarnego PO pan Grupiński stwierdził, że ewentualne odwołanie pani prezydent, będzie dla PO zastrzykiem dopingującym. Te dwa fakty, pokazują że PO liczy się z porażką w referendum. To po pierwsze, po drugie, tego rodzaju stwierdzenia mobilizują przeciwników pani prezydent oraz osłabiają motywację zwolenników.
Moim zdaniem, jest to bardzo prawdopodone. Jest kilka powodów tego stanu rzeczy. PO i jej działacze, nie czują nastrojów wyborców. Działacze PO powtarzają te same stare, oklepane banały, typu : Polska w budowie, PiS straszny, bez nas będzie katastrofa. Wszystkie działania i manipulacje medualne jakie PO stosowała po to, żeby zdobyć poparcie wyborców przestały działać. Dlatego, że polskie społeczeństwo w sensie politycznym dojrzało. Polakom nie wystarczą obietnice, lepszej przyszłości, oczekują konkretnych działań, a nie obietnic. Więcej, Polacy krytycznie oceniają działania koalicji PO-PSL przez ostatnie 4 lata. To nie dziwi, jeżeli uświadomimy sobie, że po kilku latach wydawania unijnych pieniędzy, polskie bezrobocie wynosi 13%, podczas gdy w Niemczech i Wielkiej Brytanii 8%.
Niska ocena koalicji PO-PSL widoczna jest w sondażach braku zaufania do rządu i premiera, które sięgają 70%. W działaniach premiera widać szczególną desperację, gdy składa społeczeństwu kolejne obietnice bez pokrycia. Czego przykładem jest obietnica dokończenia budowy obwodnicy w Warszawie. Premier Donald Tusk przestał być atutem rządu i koalicji. Zapowiadana zmiana ministrów w rządzie nie nędzie w stanie tego zmienić. Media głównego nurtu, jak zwykle silnie wspierają działania rządowe w tym zakresie, zwłaszcza TVN i Wyborcza. Ten mechanizm medialnego wsparcia nie działa efektywnie, tak jak kiedyś, ponieważ pojawiły się, niezbyt silne jeszcze, media prawicowe.
Takie prawicowe tygodniki, jak “W sieci” i “Do Rzeczy” są w pierwszej piątce najlepiej sprzedjacych się tygodników w kraju, co jest olbrzymim sukcesem obu tych gazet. Tygodnik “Gazeta Polska” podwoiła swój nakład dzięki kapitalnym artykułom o katastrofie smoleńskiej i charyzmatycznem szefowi. Dzięki temu, powstał silny prawicowy dziennik “Gazeta Polska Codziennie”, którego oddziaływania na czytelników, trudno nie docenić. Pojawiła się w internecie i stacjach kablowych, Telewizja Republika, której rosnąca popularność, skłoniła szefów stacji do emisji akcji. Prawdziwym przełomem na rynku telewizyjnym, będzie emisja w systemie cyfrowym, od kwietnia przyszłego roku, Telewizja Trwam. To obędzie oznaczało, że silna i atrakcyjna telewizja prawicowa trafi do każdego widza w Polsce.
Jedyną odpowiedzią działaczy PO na media prawicowe, jest to, że oni z tymi mediami, nie będą rozmawiać. Dzięki temu, działacze PO trafią do historii marketingu politycznego, jako przykład, jak wobec mediów, wszystko jedno jakich, nie należy postępować. Ponieważ główna zasada marketingu politycznego, mówi, że polityk musi rozmawiać ze wszystkimi mediami, bez względu nas ich zabarwienia polityczne, ponieważ, dzięki temu trafiają ze swoimi opiniami do różnych grup wyborczych. Jak działacze PO, mają zamiar trafić do czytelników i widzów mediów prawicowych, nie pokazując sie w tych mediach? Nie wiadomo, bo w tej sprawie, dziłaczom PO zabrakło rozumu. Jest to oczywiście postawa pełna pychy i zarozumialstwa, ponjiewaz PO uważa że poparcie wyborcze mają zagwarantowane, ponieważ ludzie nie chcą głosować na PiS. Są w dłędzie, tak jak, pokazują to sondaże referendalne.
Wreszcie ostania uwaga o wyborach w Warszawie. PiS prowadzi świetnie pomyślaną i zorganizowaną akcję medialną, żeby zachęcić warszawiaków do pójścia na wybory. PO nie odpowiedziała akcją o pdobnej skali, żeby zniechęcić warszawiaków do pójścia na referendum. To świadczy o braku profesjonalizmu tej partii w tei sprawie, co jeszcze niedawno, było w ogóle nie do pomyślenia, ponieważ PO uchodziła za partię mająca bardzo dobrych specjalistów od kampanii medialnych. PO zmienia się na gorsze, a PiS na lepsze. PO nie potrafi odczytać nastrojów społecznych, co doskonale robi PiS.
Wspomniane wyżej przyczyny są powodem dla których PO, jeżeli chodzi o zniechęcenie warszawiaków do pójścia na referendum wali głowa w mur, ponieważ sondaże wskazują, że potrzebne 30% frekwencji dla odwołania pani prezydent, będzie osiągnięte, w związku z tym, działania PO są nieskuteczne.
Inne tematy w dziale Polityka