W tej niezwykłej i przejmującej historii, pełnej napięcia i zaskakujących zwrotów wydarzeń, każdy czytelnik znajdzie coś dla siebie. Osoby o wrażliwych charakterach i otwartych sercach, znajdą okazję do wzruszeń i łez. Osoby z twardymi charakterami i walecznymi sercami, znajdą potwierdzenie, znanej zasady, że walczyć należy do samego końca, dopóki nadzieja nie umarła, razem z nami. Osoby mieszkające w kraju otrzymają realny obraz stosunków pracy i życia w warunkach brytyjskich. Osoby pracujące na wyspach, otrzymają sporo wiadomości o prawie pracy i sądach pracy w Wielkiej Brytanii. Wszystkie wydarzenia są oparte na autentycznych faktach.
Od 2006 roku mieszkałem i pracowałem w Wielkiej Brytanii. Pracowałem dla angielskiej firmy o nazwie Building Materials(wym. bildin materials), z oddziałem w Szkocji. Byłem operatorem hoppera(wym. hopper), rodzaj maszyny przemysłowej, służącej do porcjowania sypkich materiałów budowlanych, wysyłanych następnie do hurtowni. Pracowaliśmy od godziny 6.00 do godziny 17.00. W połowie 2009 roku, miałem problem ze znalezieniem kolejnego mieszkania. Poprosiłem firmę o możliwość zamieszkania w firmowym caravanie na terenie oddziału. Firma zgodziła się. Jednocześnie zmienił się kierownik oddziału. Miejsce Anglika, który otrzymał pracę w centrali firmy, Zajął Szkot, Tom Sands. Był kierownikiem bardziej apodyktycznym niż Anglik, to znaczy rządził bardzo twardo, wydawał polecenia, nie wchodził w rozmowy z pracownikami. W Wielkiej Brytanii, to czy jesteś Szkotem, Anglikiem czy Walijczykiem ma swoje znaczenie, niestety.
Sytuacja zmieniła się na gorsze, po zatrudnieniu syna kierownika, Patricka Sandsa w oddziale firmy na stanowisku operatora wózka widłowego. Działało to w ten sposób, że kierownik, zaczął pokazywać synowi, że jest jedyną osobą, która rządzi w oddziale firmy. Kierownik nabierał przeświadczenia że z nikim i niczym nie musi się liczyć. Rozpoczęły się kłótnie, agresywne wypowiedzi, atmosfera zaczęła wśród pracowników zaczęła się pogarszać.W oddziale firmy, oprócz kierownika i jego syna, pracowały inne osoby: Jack Rovers, operator wózka widłowego; Ralph Waren, operator ładowarki; Robert Morris – operator robota.
Jak wspomniałem wcześniej, firma pozwoliła mi mieszkać w caravanie na stałe. Caravan to rodzaj większego domku kempingowego, podłączonego do gazu, prądu i wody. Caravany są nieodłącznym elementem brytyjskiego krajobrazu, ponieważ jakaś część osób mieszka w nich na stałe. Z tym że krótko, po tej decyzji, miałem spotkanie z dyrektorem spółki, Gregory Starr oraz Paul Hawkinsem, poprzednim kierownikiem oddziału. Podczas rozmowy, dyrektor poinformował mnie, że mogę mieszkać w caravanie, ze względu na konieczność zapewnienia bezpieczeństwa sprzętu i materiałów firmy (brak ochrony). Ale warunkiem jest podział kosztów paliwa do generatora, dostarczającego prąd do caravanu(wym. karawan). Dyrektor powiedział, że firma będzie płaciła 50% kosztów paliwa, a ja będę musiał płacić kolejne 50%. Dyrektor stwierdził, że umowa będzie spisana na piśmie. Wobec tego zgodziłem się.Po to żeby ograniczyć zużycie energii pochodzącej od generatora oraz jednocześnie koszty paliwa, kupiłem laptopa, trzy baterie do laptopa, lampę kempingową na baterie. W ciągu dnia ładowałem prądem te urządzenia w pomieszczeniu dla pracowników, które było używane podczas przerw.. Dzięki czemu mogłem używać te urządzenia wieczorami, oraz częściowo przez weekendy bez używania firmowego generatora. To pomieszczenie dla pracowników było częścią całego obiektu z biurem, kuchnią i toaletą. Obiekt ten był nazywany kanteen. (wym. kantin).
Wszystko zaczęło się 28 października 2011 roku. Jak zwykle rano o godz. 6.00 podłączyłem urządzenia do ładowania, a następnie poszedłem do pracy. Tego dnia, rano o godz 6.40, Tom Sands, kierownik, powiedział mi że że nie mogę ładować laptopa i moich baterii do laptopa w kanteen z powodu bezpiecznika, ponieważ bezpiecznik wystrzelił, przez co biurowy komputer stracił zasilanie. Powiedział mi, że musiał, z tego powodu odłączyć moje urządzenia. Byłem zdumiony, poszedłem do kanteen, zobaczyć co się stało. Zobaczyłem że wszystkie moje urządzenia były odłączone. Widziałem, że dwa grzejniki elektryczne w pomieszczeniu, były podłączone do prądu i pracowały. Zapytałem go, dlaczego nie odłączył grzejników? Byłem przekonany, że to włączone grzejniki były przyczyną kłopotów z bezpiecznikiem, grzejniki zużywają mnóstwo prądu. Odpowiedział, że to jest niemożliwe, ponieważ w tym miejscu potrzebne jest ciepło dla pracowników. Zauważyłem że miejsce w którym pracowały grzejniki było puste, bez pracowników. My, pracownicy, używamy to miejsca, podczas pierwszej przerwy między 9.45 – 10.00, i później pomiędzy 13.30 – 14.00. Miałem inne pytanie, dlaczego nie mogę ładować części moich urządzeń. Odpowiedział, że jest to niemożliwe, z powodu bezpiecznika. Powiedziałem mu, że to jest dyskryminacja, ponieważ wiedziałem że moi koledzy mogą ładować swoje urządzenia bez problemu np. telefony komórkowe. Powiedziałem mu, że zadzwonię w tej sprawie do bezpośredniego kierownika, który był szefem oddziału wcześniej, Paula Hawkinsa.
Tom Sands zaprzeczył, że mnie dyskryminuje. Ale dla mnie było to oczywiste. Byłem jedynym pracownikiem, który nie mógł ładować swoich urządzeń, nawet, na przykład telefonu komórkowego. Była jeszcze jedna sprawa której nie rozumiałem. Ładowałem swoje urządzenia elektryczne, przez bardzo długi czas, bez żadnych problemów. Przez okres, co najmniej jednego roku. Teraz miałem uwierzyć w to, że ładowanie tych urządzeń było przyczyną wystrzelenia bezpiecznika oraz utarty zasilania przez komputer firmowy. Nie brzmiało to logicznie, tym bardziej, że zasilanie prądem całego obiektu nie zostało przerwane. Ten obiekt posiadał sześć bezpieczników, a miał wystrzelić tylko jeden, i właśnie przez ten bezpiecznik firmowy komputer stracił zasilanie.
Zupełnie nie rozumiałem tej sytuacji, wersja przedstawiona przez Toma Sandsa, brzmiała niewiarygodnie. A to że zareagował negatywnie, na moje próby osiągnięcia kompromisu w tej sprawie, wyłączenie, przynajmniej jednego grzejnika elektrycznego w pomieszczeniu gdzie nie było pracowników oraz ograniczenie ładowania urządzeń do 2 lub 3 zupełnie pogrążały go w moich oczach. Decyzja kierownika była dla mnie przejawem dyskryminacji, ale też oznaczała dla mnie konieczność częstszego korzystania z generatora, co wiązało się z wyższymi opłatami za paliwo do tego urządzenia.
W czasie następnego weekendu przeczytałem firmową broszurę Zasady Równego Traktowania. Znalazłem słowa dyskryminacja, prześladowanie i poniżanie. Byłem pewien, że firmowe zasady równego i godnego traktowania pracowników zostały przez kierownika złamane, ale nie byłem pewien w jaki sposób. Wtedy jeszcze nie miałem dostatecznej wiedzy w tej sprawie.
W poniedziałek, 31 października 2011, rano, Tom Sands zapytał mnie czy rozmawiałem z jego synem Patrickiem Sandsem o mojej sytuacji. Odpowiedziałem, że nie. Następne pytanie: czy rozmawiałem z kimkolwiek. Powiedziałem że rozmawiałem jedynie z Robertem Morrisem. Zapytałem go o wymowę słowa poniżanie (bullying), ponieważ nie znałem tego słowa. Tom Sands , spytał mnie, czy ja ciebie poniżam? Nic nie odpowiedziałem. Tom Sands spytał: dlaczego okłamuję go? Odpowiedziałem: nie okłamuję cię. Ostatnie zdanie Tom Sandsa: Jesteś złym człowiekiem.
Po południu, zdecydowałem się zadzwonić do Paula Hawkinsa. Powiedziałem mu, że mam problem, ponieważ Tom Sands nie pozwolił mi ładować laptopa i baterii w canteen. Paul Hawkinsa odpowiedział że będzie rozmawiał ze nim w tej sprawie. W informatorach często można spotkać sugestię, aby osoba która jest poniżana w miejscu pracy, powiedziała o tym osobie która to robi, żeby tego nie robiła. Ja starałem się to zrobić w sposób pośredni, ale skutek był kiepski, niestety..
Następnego dnia, we wtorek, 1 listopada 2011, zadzwoniłem do Paula Hawkinsa ponownie, żeby zapytać, co się dzieje w mojej sprawie. Paul powiedział że elektryk firmy, przyjedzie do oddziału, żeby wyjaśnić sytuację z bezpiecznikiem. Zamiast elektryka do oddziału przyjechali pracownicy działu zdrowia i bezpieczeństwa firmy. Odwiedzili caravan. Nie powiedzieli dlaczego, nie było żadnych wyjaśnień. Warto powiedzieć, że osoby te weszły do caravanu, bez mojej zgody i wiedzy. Co będzie miało swoje późniejsze konsekwencje dla sprawy.
11 listopada 2011, zadzwoniłem do Paula Hawkinsa jeszcze raz. Powiedziałem mu, że mam ten sam problem. Nie mogę ładować urządzeń, jestem jedynym pracownikiem, który tego nie może robić. Poprosiłem go o rozwiązanie tego problemu. Odpowiedział że, Gregory Starr, dyrektor firmy, przyjrzy się temu problemowi. Odpowiedziałem, że w takim razie poczekam na Gregory Starra. Bylem jednak mocno zaskoczony, ponieważ w ten sposób mój problem, zamiast zostać rozwiązany, na szczeblu kierowników, został przeniesiony na wyższy szczebel, dyrektorski. Oznaczało to, że ten problem, zaczął pogłębiać się. Z reguły kierownicy, w warunkach brytyjskich, nie przekazują wyżej problemów z którymi mają do czynienia, na wyższy szczebel. Wynika to z przekonania, że dobry kierownik, sam rozwiązuje problemy z którymi ma do czynienia, a nie zawraca nimi głowę dyrektorom. Nie oznacza to wcale, oczywiście, że dyrektorzy, w sposób nieformalny nie są informowani o problemach, z jakimi mają do czynienia kierownicy. Ale dopóki ten problem, oficjalnie nie został zgłoszony dyrektorowi, nie musi się nim zajmować. Zacząłem zastanawiać się, się, dlaczego Paul Hawkins poszedł z tym problemem do dyrektora, ale nie byłem w stanie dojść do jakichś wniosków. Czekałem na rozwój wydarzeń. W tym samym czasie, straciłem swój bonus, z powodu kosztów paliwa do generatora. Mój bonus pokrywał koszty paliwa. Traciłem na tej sytuacji 30 – 40 funtów tygodniowo.
17 Listopada 2011, Gregory Starr, dyrektor przyjechał do naszego oddziału. Już sam ten fakt był niezwykły, ponieważ dyrektor odwiedzał nasz oddział, maksimum raz do roku. Wynikało to z tego, że dyrektor, takich oddziałów, jak nasz, ma około 10, a ponadto, nasz oddział był jedynym, zlokalizowanym w Szkocji (200 km od głównej siedziby w Anglii). Dyrektor zwołał spotkanie ze mną i kierownikiem, Tomem Sandsem. Powiedział mi, że muszę wyprowadzić się z caravanu do świąt, ponieważ caravan nie był wygodny i bezpieczny dla mnie. Byłem zaskoczony, ale przyjąłem decyzję do wiadomości, a następnie opuściłem spotkanie.
Zdziwiłem się, że dyrektor nie wspomniał nic o moim problemie z ładowaniem urządzeń. Postanowiłem wrócić na spotkanie, aby o tym porozmawiać. Powiedziałem dyrektorowi, że mam problem z ładowaniem urządzeń. Nie mogę tego zrobić, z powodu decyzji kierownika, który mi tego zabronił. Dyrektor potrzebował trochę wyjaśnień, dlatego że nie wiedział o tym fakcie. Po wyjaśnieniach, podjął decyzję, że mogę ładować jedno urządzenie w tym samym czasie. Dla mnie było to za mało. Powiedziałem że, potrzebuje ładować dwa urządzenia w tym samym czasie. Odpowiedział, że to jest niemożliwe, tylko jedno urządzenie do ładowania, w tym samym czasie. Nie byłem szczęśliwy, ale to był koniec dyskusji.
Natomiast, wyraźnie widziałem, że kierownik nie jest zadowolony z decyzji dyrektora o tym, że mogę ładować urządzenia ponownie. Było to dla mnie zrozumiałe, dlatego, że jego wcześniejsza decyzja, o tym że nie mogę tego robić, została zmieniona. Z reguły w brytyjskich firmach, dyrektorzy, bronią decyzji swoich kierowników, a jeżeli, muszą ją zmienić, to robią, w taki sposób, żeby nie nadszarpnąć autorytetu kierownika w oczach pracownika. W moim przypadku, dyrektor zmienił decyzję kierownika, w mojej obecności, co tylko mogło pogłębić niechęć Toma Sandsa do mnie, o czym miałem się przekonać jeszcze tego samego dnia, po południu.
Tego samego popołudnia, przyniosłem z caravanu do biura, laptop i baterie do canteen, żeby te urządzenia podładować. Kiedy podłączałem baterie do gniazdka elektrycznego, Tom Sands, powiedział mi że mogę podłączyć urządzenia tylko trzy razy w ciągu dnia, rano o godz. 6.00, podczas pierwszej przerwy pół po 9.00, oraz podczas drugiej przerwy pół godziny po 13.00. Powód: nie mogę chodzić do caravanu zbyt często po urządzenia do ładowania. Odpowiedziałem, że w ogóle nie muszę chodzić do caravanu, ponieważ wszystkie moje urządzenia przyniosłem w podręcznej torbie. Ale muszę, podłączać i odłączać urządzenia w ciągu dnia w biurze. W ciągu dnia jest sporo wolnego czasu, kiedy czasami czekamy na zamówienia lub ciężarówki do załadunku. Powiedział, że jest to niemożliwe. Mogę podłączać i odłączać urządzenia tylko trzy razy dziennie, przed rozpoczęciem pracy,w czasie pierwszej przerwy oraz w czasie drugiej przerwy. Powiedziałem kierownikowi ponownie, że to jest kolejny rodzaj dyskryminacji, ponieważ moi koledzy mogą podłączać i odłączać swoje telefony komórkowe w każdym czasie. Dla mnie był to bardzo ważne, ponieważ decyzja dyrektora oznaczała dla mnie, że będę mógł ładować 5–6 urządzeń w ciągu dnia, natomiast decyzja kierownika oznaczała, że będę mógł ładować 3 urządzenia w ciągu dnia. Poza tym, było dla mnie jasne, że kierownik zmienił w sposób złośliwy zmienił decyzję dyrektora, po to żeby mnie bardziej poniżyć.
Po południu, tego samego dnia, powiedziałem kierownikowi, że widziałem jego syna, używającego telefonu komórkowego do rozmowy, podczas gdy znajdował się w kabinie wózka widłowego. Jest to zachowanie, niezgodne z zasadami ustalonymi przez firmę, według których używanie prywatnych telefonów komórkowych podczas pracy jest zabronione. Tom Sands odpowiedział, że wie o tym. Kiedy byłem w swoim miejscu pracy, pod hopperem, przyszedł kierownik, powiedział swojemu synowi oraz Ralph Warrenowi, żadnych telefonów komórkowych. Po tym, podszedł do mnie bardzo blisko i zaczął krzyczeć na mnie, wrzeszczał prosto w moją twarz.. To było bardzo agresywne zachowanie. Mówił do mnie bardzo szybko i nerwowo. Wiele nie zrozumiałem, Ale niektóre słowa pamiętam. Powiedział, że jestem pie … złą osobą, mój problem polega na tym, że mnie nikt nie lubi, zapytał mnie jak dużo mam świadków, zapytał Ralpha Warrena i swojego syna o ich opinie na mój temat,że stracę pie … pracę, zasady są tylko dla mnie, a nie dla niego, dostanę lekcje życia od niego, wszyscy tutaj nienawidzą mnie, jestem pie .. złą osobą. Cały czas byłem bardzo spokojny. Było dla mnie niewątpliwe, że kierownik nie powinien mnie w ten sposób traktować jak również nie powinien, w ogóle, w ten sposób zachowywać się. Cała sytuacja trwała około 20 minut.
Następnego dnia rano 18 listopada, o godz. 6.00, Tom Sands powiedział mi, że jego syn widział mnie jak używałem telefon komórkowy. Zaprzeczyłem, to była godzina 6.00 rano, kto telefonuje o tej porze? Kierownik poinformował mnie, że z mojego powodu, nikt nie będzie mógł używać telefonów komórkowych podczas dnia, z wyjątkiem słuchania muzyki, żadnego internetu, żadnych sms-ów. Powiedziałem kierownikowi, że on jest osobą która ustala zasady w oddziale firmy, nie ja. Byłem przygnębiony, ponieważ wiedziałem że moi koledzy będą na mnie bardzo źli, z tego powodu.
Przez weekend, zebrałem trochę informacji o dyskryminacji, prześladowaniu i poniżaniu. Dyskryminacja to traktowanie z uprzedzeniem osoby na podstawie jej członkostwa w pewnych grupach czy kategoriach. Włącza się w to zachowania w kierunku grupy, takie jak wykluczenie lub ograniczenie dla jednej grupy z możliwości, które są dostępne dla innej grupy.
Prześladowanie jest związane z szerokim zakresem zachowań o obraźliwym charakterze. Jest szeroko rozumiane jako zachowanie którego intencją jest wzbudzenie zaniepokojenia i wzburzenia, cechą charakterystyczną jest powtarzanie tego zachowania. W prawniczym sensie, jest to intencjonalne zachowanie cechujące się groźbami i wzbudzaniem zaniepokojenia.
Poniżanie jest to “uporczywa słowna i nie-słowna agresja w pracy, włączając w to osobiste ataki, społeczny ostracyzm, i wiele inny bolesnych wiadomości i wrogich interakcji”. Poniżanie może być scharakteryzowane jako obrażanie, zastraszanie, złośliwe czy stosowanie wyzwisk, nadużywanie lub nadużycie władzy poprzez środki zmierzające do podkopywania, ośmieszania, oczerniania czy zranienia odbiorcy. Większość zdarzeń związanych z poniżaniem, odbywa się za zamkniętymi drzwiami. Poniżanie w miejscu pracy często odbywa się poza ustalonymi zasadami i regułami organizacji czy społeczeństwa.
Według mnie było wiele przykładów na stosowanie poniżania i prześladowania wobec mnie:
- zachęcanie osób do nastawienia się przeciwko osobie która jest poniżana – Tom Sands zapytał Ralpha Warrena i swojego syna o opinie o mnie.
- wskazywanie i izolowanie jednej osoby wśród współpracowników, zarówno społecznie jak i
fizycznie – Tom Sands jego syn, nie mówią mi, co planują zrobić w czasie pracy
- wrzaski, krzyki przed oczyma wszystkich, żeby ośmieszyć taką osobę – to było 17 listopada
- nadmierne monitorowanie pracy – moja praca jest obserwowana przez Ralpha Warrena, Patricka Sandsa oraz Jacka Roversa cały czas, a każdy mój najmniejszy błąd jest raportowany kierownikowi.
- usuwanie czy zastępowanie obszarów odpowiedzialności, bardziej drobnymi sprawami – byłem odpowiedzialny za serwis generatora podłączonego do caravan. Kierownik to zmienił, od tego czasu, mogę tylko sprawdzać poziom wody czy oleju.
- słowne obelgi – to było 17 listopada
W związku z tymi wszystkim zdarzeniami zdecydowałem się uruchomić procedurę grievance (wym. grievance, procedura składania skargi) przeciwko kierownikowi. Powód: poniżanie i zastraszanie (ang. bullying, wym. byllin). Prawo do składania tego typu skarg, ma każdy pracownik w Wielkiej Brytanii. Skarga może być skierowana przeciwko dowolnej osobie w firmie, począwszy od zwykłego pracownika, poprzez kierownika czy dyrektora, skończywszy na prezesie czy właścicielu firmy. Skarga jest kierowana do działu personalnego firmy lub bezpośredniego kierownika, sprawującego nadzór nad osobą przeciwko której skarga jest skierowana. Jeżeli skarga dotyczy osoby właściciela, skarga musi być rozpatrzona przez firmę zewnętrzną, np. firmę prawniczą lub formę doradztwa personalnego. To samo dotyczy firm, które nie posiadają działów personalnych. Chodzi o to że skarga musi być rozpatrzona rzetelnie i obiektywnie. Osoba która złożyła skargę i świadkowie, którzy składają zeznania w sprawie skargi są chronieni przed działaniami odwetowymi firmy. Na przykład ich zwolnienie, będzie automatycznie uznane przez sąd pracy za nieważne, zostaną przywrócone przez sąd do pracy wraz z odszkodowaniem. Jeżeli mimo wszystko, pracownik który złożył skargę i świadkowie, są przez firmę represjonowani poprzez na przykład kary dyscyplinarne, mają prawo do złożenia w sądzie pracy pozwu o viktimizację tj. prześladowanie w związku z dochodzeniem swoich praw pracowniczych. Nie jest powiedziane, że po złożeniu pozwu przeciwko firmie w sądzie pracy, pracownik musi się z firmy zwolnić, może nadal dla firmy pracować.
21 listopada 2011, wysłałem wiadomość w tej sprawie do Paula Hawkinsa. Napisałem do niego: "Pragnę poinformować, że moja osoba jest poniżana w pracy przez kierownika, Toma Sandsa. To jest niezgodne z polityką równych szans i godności firmy. To jest formalna skarga. Spodziewam się, zapoczątkowania procedury składania skarg. Pozdrowienia. Awojt.”
Pracownik brytyjski może złożyć skargę do bezpośredniego przełożonego winowajcy lub do działu personalnego. W przypadku, gdy nie ma działu personalnego, skargę należy kierować do właściciela firmy. Jeżeli, właściciel firmy jest przedmiotem skargi, musi skargę przyjąć, a następnie, powinien, skierować skargę do rozpatrzenia przez firmę zewnętrzną, np. prawnika lub organizację Acas. Nie ma możliwości, żeby firma nie przyjęła skargi i nie przystąpiła do dochodzenia w tej sprawie.
Miałem świadomość, że wysłanie skargi może zaostrzyć konflikt, pomiędzy mną a kierownikiem, ale, w sposób oczywisty, musiałem przystąpić do własnej obrony, nie mogłem pozwolić na dalsze poniżanie mnie. Ponadto, sądziłem że firma będzie mnie broniła, ponieważ w firmowej broszurze „Zasady i regulacje” znalazłem, takie zdanie: “Zabronione są próby ukarania lub odwetu wobec pracownika który złożył skargę z powodu dyskryminacji lub prześladowania lub dostarczył dowody o takiej dyskryminacji lub prześladowaniu.” Było dla mnie jasne, że Tom Sands złamał firmowe zasady polityki równości, ponownie. Powiadomiłem o tym firmę, więc myślałem, że firma zgodnie ze swoją polityką, uniemożliwi jakiś rodzaj odwetu kierownika na mojej osobie. Tutaj, niestety bardzo się pomyliłem.
Zasadniczo w każdej firmie brytyjskiej, powinna istnieć broszura o nazwie „Regulacje i zasady”. Jest to zbiór zasad obowiązujących w firmie, dotyczących m.in. nadgodzin, chorobowego, urlopu macierzyńskiego, urlopu, bezpieczeństwa pracy itd. W broszurze firma powinna napisać, jakie rodzaje zasad prowadzi, po to, aby unormować relacje między pracownikami. Do najbardziej popularnych należy zasada zapobiegania dyskryminacji, poniżaniu i prześladowaniu. W broszurze pracownik znajdzie, objaśnienia tych terminów oraz sposób działania, gdy stanie się przedmiotem dyskryminacji lub poniżania. Najczęściej pracownik, ma do czynienia z broszurą, podczas przyjmowania do pracy. Powinien swoim podpisem potwierdzić, że czytał i akceptuje obowiązujące zasady i regulacje w firmie.
24 listopada, o godzinie 6 rano, zupełnie niespodziewanie, odbyło się spotkanie ze wszystkimi. Tom Sands, jego syn, Patrick, Ralph Warren i Robert Morris ja. Nigdy wcześniej kierownik nie robił tego typu spotkań. Kierownik powiedział mi że wszyscy na mnie narzekają. Ja powiedziałem, że złożyłem formalną skargę przeciwko niemu. Odpowiedział, że wie o tym. Dalej, Tom Sands mówił bardzo długo o mnie. Zapytał mnie: czy mam zamiar być uczestnikiem tej dyskusji. Odpowiedziałem: nie. Kierownik powiedział: wracaj do domu, do caravanu. Zapytałem: o co ci chodzi? Odpowiedział, ale to nie było dla mnie jasne. Rozmowa toczyła się dalej. W pewnym momencie powiedział, że może mnie zawiesić. Spytałem go: czy masz zamiar zawiesić mnie? W odpowiedzi zapytał mnie: Czy lubię być zawieszony? Odpowiedziałem: dlaczego miałbym to lubić? Zmienił przedmiot rozmowy. Na końcu rozmowy, Tom Sands, pokazał mi broszurę z zasadami i procedurami naszej firmy. Zapytał mnie: czy znasz tą broszurę? Odpowiedziałem: znam jedynie zasady polityki równości znajdujące się w tej broszurze. Nie znam, na przykład, procedur dyscyplinarnych w tej broszurze. Po spotkaniu, wróciłem do pracy. Ale, byłem zdumiony. Kierownik wiedział, że złożyłem formalną skargę przeciwko niemu, a mimo wszystko, wciąż, byłem przedmiotem ataku z jego strony. Groził mi, co jest dowodem na prześladowanie. Prześladowanie pracownika, w firmach brytyjskich, jest traktowane jako poważne wykroczenie. Winowajcy grożą sankcje dyscyplinarne, aż do zwolnienia z pracy włącznie.
Tego samego dnia, 24 listopada, po południu, otrzymałem list od kierowniczki działu personalnego holdingu Marion Rose. Kierowniczka, napisała do mnie: “Zostałam poinformowana dzisiaj przez Paula Hawkinsa o tym że wysłałeś do niego wiadomość, o tym że jesteś poniżany. My traktujemy tego typu oskarżenia bardzo poważnie, ale zgodnie z procedurą składania skargi, wymagamy żeby taka skarga została sformułowana na piśmie. Czy mógłbyś przesłać na piśmie, uzasadnienie dla swojej skargi? Po tym, mogę zorganizować spotkanie, żeby spróbować rozwiązać problem, który został przez ciebie podniesiony.”
Było dla mnie jasne, że moje zawiadomienie tekstowe, Paul Hawkins przesłał do kierowniczki działu personalnego. Było to dla mnie zaskoczenie, ponieważ, sądziłem że Paul Hawkins, będzie chciał rozwiązać ten problem samodzielnie, bez wikłania innych osób z firmy. Przesłanie mojego zawiadomienia do kierowniczki spowodowało przeniesienie problemu, który dotąd był problemem wewnętrznym firmy, na poziom całego holdingu.
Moja firma, posiada strukturę holdingową, składającą się z wielu firm-spółek., ja pracowałem w jednej z nich. Kierowniczka działu personalnego, nie pracuje dla jednej z firm holdingu, pracuje na poziomie całego holdingu. W związku z tym, moim problemem, będzie zajmowało się teraz kierownictwo holdingu, co oznaczało, że mój problem zaczął się powiększać. Na pewno, osobą która nie była zadowolona, z takiego biegu wydarzeń, był dyrektor mojej firmy, Gregory Starr. Już wkrótce, miałem okazję, przekonać się o tym, w bardzo bolesny, dla siebie, sposób.
Wysłałem list z odpowiedzią do kierowniczki, 5 grudnia 2011. Pierwsze zdanie z tego listu brzmiało: “To jest raport o dyskryminacji, prześladowaniu i poniżaniu w oddziale firmy.” W tym liście podałem przykłady dyskryminacji, prześladowania i poniżania wraz z datami oraz nazwiskami świadków. W tym liście, poinformowałem firmę o wpływie tych wydarzeń na moje zdrowie, napisałem: „Muszę pracować pod emocjonalną presją. Taka sytuacja oznacza dla mnie ogromny stres. Stres ma wiele form. W moim przypadku, prowadzi do zaburzeń lękowych, to ma znaczący wpływ na moje zdrowie fizyczne, jak: choroba serca, bóle głowy, zaburzenia żołądkowo - jelitowe. Potrzebuję pomocy mojego lekarza, mam stałą receptę na lek przeciwko stresowi.” Miałem nadzieję że firma, zmniejszy na mnie swoją presję, poprzez właściwe oddziaływanie na kierownika. Niestety, firma niczego nie zrobiła w tej sprawie.
16 grudnia 2011, zadzwoniłem do kierowniczki działu personalnego, z pytaniem: czy dostała mój list ze skargą? Tak, dostała. Spytałem ją, kiedy ma zamiar zorganizować spotkanie? Odpowiedziała, że zorganizuje spotkanie, tak szybko jak to jest możliwe. Sądziłem, że firma będzie chciała rozwiązać ten problem do świąt. W tej kwestii myliłem się bardzo, ponieważ firma, jak się później okazało, w ogóle nie chciała zająć się dochodzeniem w tej sprawie. Zgodnie z zasadami postępowania w sprawie skargi, ustalonymi przez Acas, firma po otrzymaniu skargi, powinna zorganizować spotkanie, z osobą która złożyła skargę, w rozsądnym, dogodnym dla wszystkich stron terminie. Więc nadal czekałem na spotkanie.
Od grudnia 2011, Tom Sands zwiększył presję na mnie z powodu caravanu. Bardzo często pytał mnie: czy znalazłem jakieś mieszkanie? Nie mogłem niczego znaleźć. Poinformowałem kierownika, że jego presja na mnie w tej sprawie, zwiększa mój poziom stresu, przez co mój organizm funkcjonuje gorzej. Odpowiedział, że wszyscy cierpimy z powodu stresu. Tydzień przed świętami, poprosiłem o więcej czasu na poszukiwania mieszkania. Pomiędzy świętami a Nowym Rokiem cała firma ma dwutygodniowy urlop. Odpowiedź: nie otrzymam więcej czasu. Muszę opuścić caravan przed świętami, ponieważ w tym samym czasie, caravan ulegnie rozbiórce. Usłyszałem że mogę sobie wynająć pokój na noc lub hotel dla siebie. Zapomniał tylko, dodać, że pokój na noc kosztuje 30 funtów, a hotel 50 funtów, czyli powyżej moich możliwości finansowych. Miałem złe przeczucia, co do przyszłości. Byłem zmęczony i pełen obaw o jutro. Organizm zaczął się buntować. Pewnej nocy, obudziłem się z szybko bijącym sercem, drganiami rąk i nóg, z trudem łapałem oddech, miałem biegunkę, myślałem że umieram. Z trudem dotrwałem do rana. Nie mogłem pracować, byłem bardzo osłabiony, poszedłem do lekarza. Lekarka bardzo szybko zdiagnozowała u mnie objawy paniki lękowej, wywołanej stresem w miejscu pracy. Byłem pełen obaw, na moje pytanie, lekarka stwierdziła że od tego się nie umiera. Byłem bardzo przejęty tą sytuacją. Lekarka dała mi tabletki na receptę, która szybko zrealizowałem.
21 grudnia 2011, po mojej kolejnej odpowiedzi, że nie znalazłem niczego do zamieszkania, kierownik wydał mi polecenie, żebym przeniósł wszystkie swoje rzeczy do kanteen, a następnie odebrał mi klucze od caravanu. Spytałem kierownika, na czyje polecenie działa? Odpowiedział, że wszystko uzgodnił z dyrektorem firmy w Anglii. W ten sposób straciłem swoje miejsce do zamieszkania. Firma dla której pracowałem 6 lat, pozbawiła mnie, z dnia na dzień, dachu nad głowa. Byłem u kresu sił i wytrzymałości, miałem wszystkiego dosyć. Zestresowany, z początkami depresji, załamany i opuszczony przez wszystkich, z objawami paniki lękowej, otoczony przez nieprzyjazne środowisko, tego dnia, w tym miejscu, miejscu mojej pracy i mojego domu, najważniejszym miejscu na świecie, na mojej ziemi obiecanej, dwa dni przed świętami, umarłem.
Inne tematy w dziale Rozmaitości