awersja awersja
38
BLOG

Jak daleko od Wounded Knee...?

awersja awersja Polityka Obserwuj notkę 1

"Hamas bierze baty" - z radością pisze pan Eli Barbur. Dla mnie trudnym jest dopatrzenie się w tym dzisiejszym konflikcie jakiejkolwiek radości, ale daleki byłbym od potępienia za taki tytuł nadany notce. Cóż... ostatecznie ocena śmierci człowieka jest dla każdego oceną subiektywną... Nie w tym rzecz...

Gdy popatrzymy na dzisiejszy świat znajdziemy tam pewną organizację - jest to Organizacja Narodów Zjednoczonych (właśnie za trzy dni będzimy obchodzić kolejną rocznice podpisania Dekaracji waszyngtońskiej).  Podstawowym celem jej działalności jest zapewnienie trwałego pokoju i bezpieczeństwa na świecie. Przypomnijmy sobie kto może zostać członkiem ONZ (art.4 Karty Narodów Zjednoczonych) - "każde państwo miłujące pokój [...]". Za takie państwo został również uznany Izrael w dniu 11 maja 1949 roku. Od tego czasu wielokrotnie dawał nam przykłady tego miłowania, ale niesprawiedliwością byłoby napisanie, że tylko Izrael. W zasadzie jestem w stanie udowodnić tak rację po stronie Izraela, jak i rację po stronie Arabów - w zależności od tego, kto więcej zapłaci. Nie potrafię tylko jednego - w tym wieloletnim konflikcie wskazać choć drobną konstrusktywną rolę ONZ...

W tytule notki jest Wounded Knee - nie przez przypadek. Właśnie w zapomnieniu mija 118 rocznica od masakry nad tym potokiem. Dlaczego o tym wspominam...? Ano dlatego, że chciałbym zadać Salonowcom dwa proste pytania:

...jak daleko odeszliśmy od potoku przez te ponad sto lat...?

...czy ONZ w jakikolwiek sposób może zapobiec kolejnym Wounded Knee - tym razem pokazywanym live via sat ku radości pana Eli Barbura...?

Oczywiście powyższe jak zwykle są pytaniami retorycznymi...

awersja
O mnie awersja

Licznik odwiedzin: Poza autorem nikt tutaj nie zagląda...

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka