awersja awersja
103
BLOG

Dziennik Budowy (nr 7)

awersja awersja Kultura Obserwuj notkę 1

 

 

No i siedzieliśmy w barakowozie… Wczorajsze sondaże SGM KRC oraz Pentora wyraźnie mówiły, że dzisiaj będzie lało jak z Cerbera. Betonu w szalunki w deszcz wylewać nie będziemy, zatem majster dał prawie całej brygadzie wolne. Na placu zostałem ja, Bronek i Mietek-Zbrojarz – mieliśmy za zadanie wykonać prace gospodarcze, czyli sprzątanie. Z początku planowaliśmy posprzątać barakowóz, ale że prognoza pogody z wczorajszych sondaży zmieściła się w błędzie statystycznym i deszczu nie było, postanowiliśmy posprzątać zaplecze w otwartym terenie. Podzieliliśmy słuszną sugestię majstra, aby nie sprzątać tam, gdzie za kilka dni będzie znowu brudno, i pozamiataliśmy stertę starych desek szalunkowych. Z pewnością w ciągu kilku dni nie zabrudzą się, bo jutro wywiezie je z budowy wywrotka i wywróci gdzieś na wysypisku. Zajęło nam to jakieś dwa kwadranse (wliczając przerwę) i wróciliśmy do barakowozu.

Jakoś tak nie wiadomo skąd wpadł nam pomysł, aby dofinansować budżet państwa akcyzą. Chwilkę zastanawialiśmy się nad zakupem paliwa, ale w końcu postanowiliśmy kupić wódkę – jest zdecydowanie poręczniejsza.

No to zrzucamy się sprawiedliwie, a później sprawiedliwie podzielimy zakup – powiedział Bronek tak, jakby już była kampania wyborcza.

Mało tego, że sprawiedliwie, to jeszcze podzielmy po równo – dodał Mietek po chwili głębokich przemyśleń.

Jako że akcyzę najczęściej państwo przyjmuje w „półlitrach”, to i my zdecydowaliśmy się na jedno półlitra. Nasze zdecydowane półitra zakosztuje nas równo 12 złotych. Zgodnie z powziętą wcześniej ideą podziału sprawiedliwego i równego każdy zrzuci się kwotą złotych czterech. Jako postanowiliśmy, tako i zrobiliśmy. Po kwadransie stała przed nami butelka zawierająca pół litra wódki, w którym to półlitrze zawierała się tak wyczekiwana przez nas akcyza.

- Divide at impera – rzucił mądrze Bronek. Kiedyś zapytaliśmy się go co to oznacza, ale Bronek tylko uśmiechnął się i powiedział, że zawsze tak mówi do żony, gdy przynosi dla niej swoją wypłatę. Może właśnie dlatego Bronek jakoś groszem nie śmierdzi, choć z drugiej strony jak ma śmierdzieć groszem, skoro pieniądze nie śmierdzą…

- Ba… - równie mądrze rzekł Mietek – ale jak równo podzielić pół litra na trzech…?

I nastąpiła konsternacja. Rozpisałem dzielenie pół litra na trzech na kartce papieru śniadaniowego, ale zanim skończyłem zapisywanie wyniku zdążył skończyć się papier. Doszedłem do 1,66666666666… Bronek usłużnie wyjął swoje kanapki, rozpakował je i podał mi kolejną płachtę papieru. Dzieliłem dalej. Bronkowa kartka zapełniła się szóstkami od początku do końca. Oj, coś mi się zdaje, że o wiele łatwiej rządzić, niż dzielić. Po kwadransie i trzech płachtach papieru śniadaniowego stwierdziliśmy, że nie da się podzielić po równo. Tym samym nie da się podzielić sprawiedliwie.

Na nasze szczęście do barakowozu przyszedł Inżynier. Popatrzył na nas, na papier śniadaniowy, na pół litra.

- Inżynierze – zagaił Bronek – czy byłby pan tak uprzejmy i podzielił między nas sprawiedliwie zaprezentowane na stole pół litra? Sprawiedliwie, czyli po 1/3.

Inżynier wyjął swój kalendarz, popatrzył w zapiski, coś wymazał gumką i odrzekł:

- Owszem, posiadam chwilę wolnego czasu i mogę się tym zająć. Ale…

Nie cierpieliśmy słowa „ale” w ustach Inżyniera. Ilekroć je wymawiał zawsze szykowaliśmy się na nadgodziny.

- …ale w zamian za sprawiedliwą zapłatę – dokończył.

- A sprawiedliwie to ile?

- Sprawiedliwie to solidarnie po 1/3 od każdego.

Nie mając innego wyjścia zgodziliśmy się na taki układ. Inżynier podszedł do okna, zabrał słoik po konserwowych ogórkach, wlał do niego nasze pół litra, wyjął metrową miarkę, odmierzył wysokość wódki w słoiku. Wyszło 15 centymetrów. Z teczki wyjął kalkulator, coś tam policzył i odrzekł:

- Dla każdego z was jest po pięć centymetrów wódki.

Uf… Jednak co inteligent, to inteligent. Wlaliśmy sobie do szklanek po 5 centymetrów wódki. Wyglądało to nawet obiecująco, ale Inżynier znowu wyjął metrową miarkę, odmierzył wysokość wódki w szklankach. Wyszło 9 centymetrów. Z teczki ponownie wyjął kalkulator, coś tam policzył i odrzekł:

- Dla mnie od każdego jest po trzy centymetry wódki.

Solidarnie i sprawiedliwie odlaliśmy po trzy centymetry do szklanki Inżyniera. Przed nami stały szklanki z sześcioma centymetrami wódki, a przed Inżynierem z dziewięcioma.

- No i co, panowie…? – z uśmiechem zapytał Inżynier – da się podzielić sprawiedliwie…?

- Owszem – odpowiedział Bronek – ale ta sprawiedliwość cholernie drogo nas kosztuje…

 

 


 

awersja
O mnie awersja

Licznik odwiedzin: Poza autorem nikt tutaj nie zagląda...

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Kultura