Spośród członków rodzin smoleńskich Deresz najsugestywniej przekonuje, że pod Smoleńskiem nie doszło do zamachu, a katastrofa jest wynikiem nacisków na pilotów. Co motywuje taką postawę? Osobiste powody czy coś innego?
Paweł Deresz powiedział ostatnio, że Jarosław Kaczyński naciskał na brata, aby ten wylądował w Smoleńsku. Te słowa charakteryzują postawę Deresza w sprawie tej tragedii. Od samego początku wyklucza on zamach i twierdzi, że do katastrofy doszło w wyniku nacisków na pilotów. Być może jego działanie w tej sprawie nie jest motywowane sprawami osobistymi.
Oto co napisała w tej sprawie
"Gazeta Polska": "Według danych rejestrowych, Deresz został pozyskany do niejawnej współpracy z pionem kontrwywiadowczym Służby Bezpieczeństwa w sierpniu 1973 r. Dokładnie rejestracja pod nr 36419 nastąpiła w dniu
13 sierpnia 1973 r. Jednostką operacyjną SB, która dokonała rejestracji Deresza w sieci, to Wydział VII Departament II MSW".
Z kolei na blogu
niepoprawni.pl czytamy, że kiedy Deresz pracował w "Kurierze Polskim" chciał wejść do Wydziału Propagandy Prasy i Wydawnictw KC PZPR; a po 1989 roku pracował piśmie założonym przez WSI, "Przeglądzie Międzynarodowym".
Nie jest on jednak jedynym uczestnikiem naszego życia publicznego, który ma za sobą współpracę ze służbami PRL, a dzisiaj lansującym rosyjską interpretację
katastrofy smoleńskiej. Dobrym przykładem jest tutaj doradca prezydenta Komorowskiego, Roman Kuźniar zarejestrowany niegdyś jako kontakt operacyjny „Uniw”. Kuźniar zasłynął tym, iż nazwał polityków PiS "pożytecznymi idiotami Moskwy".
Inne tematy w dziale Polityka