Andrzej Celiński podpisuje się pod diagnozą prezesa PiS, dotyczącą oceny rządów Tuska
Celiński podobnie jak Kaczyński uważa, że obecnie w Polsce prawo z całą jego surowością oraz bezwzględnością jest stosowane, wobec zwykłego obywatela - często słabego i bezbronnego. Jednocześnie ten sam standard nie jest stosowany wobec ludzi silnych, elit, osób wysoko umocowanych w drabinie społecznej. "To państwo działa tam, gdzie ludzie są słabi, a nie tam, gdzie działa oprawca. Słabi ekonomicznie i społecznie muszą ustępować, a państwo szczerzy na nich kły - swoimi kontrolami, instytucjami. Z kolei tam, gdzie ktoś napina mięśnie, wywiesza krzyże celtyckie albo opowiada tak groźne i nienawistne bzdury, to państwo się zastanawia, państwo się przygląda, bada..." - powiedział wczoraj Celiński w Radiu TOK FM. Były KOR-owiec stwierdził ponadto, że jak widzi Seremeta, to mu się chce wymiotować.
Według Celińskiego tę słabość państwa widać na przykładzie katastrofy smoleńskiej. Sam fakt, iż po dwóch latach polscy śledczy pobierają dopiero próbki z samolotu Tu-154, świadczy o tym, że polskie państwo abdykowało w tej sprawie. "Trzeba było od razu wziąć szczątki samolotu do Polski. A nie po dwóch latach przypomnieć sobie, że tam, gdzie ginie prezydent Polski, państwo wraz ze swoimi służbami powinno być. Gdzie, do cholery, to państwo wtedy było?" - grzmiał Celiński.
Według lewicowego polityka diagnoza państwa Tuska postawiona przez Jarosława Kaczyńskiego jest w dużej części trafna. Celiński powiedział, że gdyby prezes PiS nie opowiadał tylu głupot, już dawno wróciłby do władzy.
Inne tematy w dziale Polityka