Rafał Grupiński skrytykował Witolda Gadomskiego za jego artykuł, w którym dowiódł, że PO tak jak jej koalicjant z PSL, stosuje nepotyczne praktyki. "Nierzetelność, aż przykro patrzeć. Ale cóż zrobić?" - powiedział o nim polityk PO.
Czołowy polityk PO zapytany dzisiaj w "Sygnałach dnia" o wpływy polityków swojej partii w spółkach skarbu państwa, zaatakował Witolda Gadomskiego z "Gazety Wyborczej" za artykuł "Posadki dla żon partyjniaków z PO".
Dlaczego Grupiński skrytykował tekst Gadomskiego? Może dlatego, że dziennikarz "Gazety Wyborczej" dowiódł w nim, że partia Grupińskiego stosuje takie same nepotyczne praktyki, co ich koalicjant z PSL. "Anna Budzanowska - żona ministra skarbu - wygrała konkurs na dyrektora Biura Ministra Transportu. Piotr Borawski - działacz PO z Gdańska - został członkiem rady nadzorczej PPHU Zaplecze sp. z o.o. (spółki należącej do samorządu Warszawy) w czasie, kiedy był narzeczonym Katarzyny Kopacz, córki marszałek Sejmu Ewy Kopacz. Iga Isańska-Rosół - żona Marcina Rosoła, jednego z bohaterów afery hazardowej - pracuje w Mazowieckiej Jednostce Wdrażania Programów Unijnych" - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
Grupiński oczywiście tego wszystkiego nie dostrzega, widzi natomiast patologie w innych partiach: PiS oraz SLD. Twierdzi, że w spółkach skarbu państwa jest jeszcze wielu ludzi z poprzedniego nadania politycznego (czytaj PiS oraz SLD).
Warto zauważyć, że polityk PO wypowiedział te słowa w kontekście propozycji powołania komisji śledczej, mającej zbadać funkcjonowanie rządu w tej dziedzinie. Czyżby tak bardzo się jej obawiał?
Inne tematy w dziale Polityka