Wraz z nieuchronnym w okresie jesienno-zimowym, skracaniem się dnia i pogarszaniem warunków pogodowych, coraz większą część bloków reklamowych przejmują firmy farmaceutyczne. Przekonują, że występujący pod różnymi nazwami handlowymi paracetamol i ibuprofen ocalą nas przed nieuniknionymi o tej porze roku problemami zdrowotnymi.
By skuteczniej nieść nam pomoc, preparaty mogą być wzmacniane witaminą C i rutyną. Za tą wzmożoną aktywność propagandową odpowiedzialne są służby marketingowe firm farmaceutycznych, dla których jesienny i zimowy okres to czas rozpoczęcia żniw.
Jak głosi wieść gminna: „Marketing to sztuka sprzedaży”. Dlatego też, biznesmeni dla realizacji swoich celów biznesowych poszukują „specjalistów do marketingu i sprzedaży”. Tymczasem marketing to nie jest sztuka sprzedaży. Od sprzedaży są handlowcy i kupcy. Dobry handlowiec to największy skarb firmy. Dobry marketingowiec to specjalista, który dostarczy sprzedawcy najwyższej jakości produkt, którego klient potrzebuje. Jeżeli jeszcze nie potrzebuje to specjalista od marketingu zadba żeby stworzyć potrzebę.
I oto wchodzimy w obszar etyki biznesu, na którym łatwo się poślizgnąć i nabić sobie i swojemu pracodawcy guza. Na skali uczciwości z jednej strony mamy dilerów narkotyków, rozdających dzieciom, za darmo, pierwsze działki narkotyków czy innych dopalaczy. Zaraz obok nich znajdują się firmy zabierające starsze osoby na wycieczki, gdzie wykorzystując strach przed porzuceniem w obcym miejscu, stręczą im koce z wełny lamy lub inne garnki.
Z drugiej strony, po tak zwanej jasnej strony mocy powinny znajdować się firmy medyczne i farmaceutyczne. Farmacja i medycyna to dziedziny ściśle powiązane z nauką. Proces badań i rozwoju w tym obszarze, wymaga dużych nakładów pracy i jest bardzo kosztowny. By uznać preparat lub procedurę medyczną za skuteczną należy restrykcyjnie stosować określoną metodykę badawczą, gdzie podwójnie ślepa próba jest jednym z najbardziej wiarygodnych narzędzi.
Czy można pójść na skróty? Przykład preparatów homeopatycznych i ich skandalicznej drogi do uznania w Polsce za leki pokazuje, że tak. W Ameryce poszli po rozum do głowy. Federalna Komisja Handlu zadecydowała, że na opakowaniach owych „leków” ma się pojawić informacja, że nie ma żadnych dowodów na to że to działa. (listopad 2016).
Wróćmy jeszcze na chwilę do marketingu. Jednym z jego zadań jest zapewnienie skutecznej komunikacji. Dość dobrym narzędziem do osiągnięcia tego celu jest telewizja. Telewizja służy do młotkowania. Komunikat, jaki się w niej pojawi, musi być ze względów ekonomicznych krótki i treściwy. W celu uzyskania jakiegokolwiek skutku, niezbędne jest jego wielokrotne powtarzanie. Odbiorca w większości przypadków zignoruje przekaz. Po jakimś jednak czasie dobijania się do czaszki, w jego głowie powstanie otwór na tyle duży, że uda się tam coś wrzucić.
Tak działają zwykłe reklamy. Czasami jednak, reklamy są dowcipne. Można, na przykład stworzyć śmieszną postać, która ma promować produkt. Zdarza się jednak, że forma przerośnie treść. Kto pamięta czyją i jaką usługę promował Turbodymomen?
Jest również inna technika – straszenie. Lęk przed chorobami i starością sprzedał już wiele produktów. Stawiam tezę, że więcej barachła, niż skutecznych i sprawdzonych preparatów i usług. Rynek pseudomedycyny wykreował wiele dolegliwości, które bohatersko leczył. Posiadanie ciała, oprócz ewidentnych korzyści sprawia pewne problemy.
By to zobrazować, proponuje pewien eksperyment. Proszę się zastanowić, czy w tej właśnie chwili, coś szanownemu czytelnikowi dolega. Jakiś ból, jakiś dyskomfort, jakaś niedoskonałość, wynikła z nieuchronnie upływającego czasu? Zapewne większość z nas, odnajdzie w sobie jeden lub kilka powyższych objawów. Nie uznajemy się jednak z tego powodu za chorych. Do czasu, aż jakiś autorytet, zacznie nam sugerować, że jest inaczej. Ostatnio z reklamy telewizyjnej dowiedziałem się, że przemęczenie, nadwaga, niedoskonałości skóry, to nie tylko naturalny stan, jaki może się każdemu zdarzyć, a problem zdrowotny, który powinniśmy leczyć.
Poważny producent preparatów medycznych, stawia kontrowersyjną tezę, że te objawy, to wynik zakwaszenia organizmu.
Gdybym usłyszał o tym od jakiejś znachorki, na targach medycyny naturalnej, to bym mnie to nie zaskoczyło. Niepokojące jest, że przed tym zagrożeniem, ostrzega firma farmaceutyczna.
Wiele lat narażałem się rozmówcom, broniąc firm farmaceutycznych i medycyny przed nieuzasadnionymi zarzutami o nieuczciwość – jakieś spiski i inne nieetyczne praktyki. I kiedy już prawie do końca wyłysiałem, a moja broda pokryła się nieusuwalną siwizną – jedna z firm, jednym produktem i jedną kampanią, zrujnowała mi światopogląd. Firma ta, za pomocą telewizji, młotkowała mnie boleśnie, kampanią swojego produktu. Eliminacid.
Sprawdźmy, zatem, co też podczas erupcji kreatywności wymyślili geniusze marketingu firmy z Pabianic. Co prawda, przy okazji, pod zwałami lawy pogrzebali prestiż spółki, ale kto by się przejmował takimi drobiazgami, gdy trzeba zrealizować plany sprzedażowe.
W środowisku pseudomedycyny jednym z zagrożeń, jakie się bohatersko (i kosztownie) leczy jest zakwaszenie organizmu. Jak to bywa zazwyczaj, wzięło się to zapewne z tego, że ktoś usłyszał coś o kwasicy ketonowej, metabolicznej i/lub zakwasach. Usłyszał, ale nie dosłyszał lub nie zrozumiał. Do niedawna powyższy „problem” traktowałem, jako zwykłe bajdurzenie. Do czasu aż zwróciłem uwagę na kampanię firmy Aflofarm i jej produkt Eliminacid. Zaniepokoiłem się nieco, czyżbym o czymś nie wiedział? Niezwłocznie odwiedziłem stronę produktu i jak to się mówi, nie wiedziałem śmiać się czy płakać.
Kwas to nie jest substancja, z która chcielibyśmy mieć do czynienia, zwłaszcza, jeżeli chodzi o kontakt ze skórą. Kwas znamy ze szkoły, jako straszna substancja prezentowana, na jeszcze straszniejszych lekcjach chemii. Przyrzekam, że mówię prawdę – moja nauczycielka chemii z podstawówki miała cerę, która świadczyła o kontakcie z jakąś nieobojętną substancją. Teraz wyobraźmy sobie, że taki kwas krąży w naszych żyłach. Jeżeli nie mamy takiej wyobraźni wystarczy obejrzeć pierwszą część „Obcego”. Uświadomimy sobie, do czego może doprowadzić zakwaszenie organizmu. Te podwójne szczęki i wszechobecny śluz. Co prawda do tego nie posunęli się twórcy Eliminacidu, zatrudniając w reklamie bardzo ładną rudą dziewczynę. Jak zatem straszą? Zacytuje ich stronę:
„Istnieje dużo oznak, które mogą świadczyć o zakwaszeniu organizmu. Mogą one dotyczyć bardzo wielu układów i narządów naszego ciała. Zakwaszenie organizmu może mieć wpływ na stan włosów, skóry i paznokci, na nasze samopoczucie oraz masę ciała.”
No i co grubasy? To nie wciąganie nadmiaru kalorii powoduje, że puchniecie, tylko zakwaszenie organizmu. Proszę zwrócić uwagę na wieloobjawowość i ich nieswoistość. Z takimi przypadłościami uczciwy lekarz miałby problemy z postawieniem jednoznacznej diagnozy. By nie popełnić błędu, należałoby wykonać wiele kosztownych badań – niekoniecznie refundowanych przez NFZ. Taka taktyka stosowana jest przez twórców preparatów paramedycznych by zwiększyć maksymalnie grupę docelową. Jest to swego rodzaju niegroźny przekręt, jeżeli dotyczy niegroźnego preparatu. Dla przykładu proszę zwrócić uwagę na opis „leku” , który sprzedawany jest na cyklicznym zlocie wróżek i znachorów. „Łuska gryczana i susz owocowy ‘cieszy się ogromnym uznaniem ze strony osób dotkniętych schorzeniami takimi jak: cukrzyca, otyłość, zła przemiana materii, podwyższony poziom cholesterolu, schorzenia przewodu pokarmowego, pękające naczynia krwionośne, schorzenia układu moczowego, problemy dermatologiczne, nadciśnienie, obrzęk nóg i rąk, osób przeciążonych (…) i uczących się (…) z mikrokrążeniem i miażdżycą”. To mniej więcej taki sam trick jak zastosowany w opisie objawów „zakwaszenia organizmu”.
Czym zatem jest to zakwaszenie organizmu, jakim straszy nas producent eliminacidu? Zacytuje dosłownie za stroną zakwaszenie.pl:
„Równowaga kwasowo-zasadowa jest istotnym czynnikiem prawidłowego przebiegu procesów metabolicznych w organizmie. Kiedy do organizmu dostaje się zbyt wiele składników o działaniu kwasotwórczym (na przykład wraz z dietą), w wyniku trawienia oraz przemian tych pokarmów pojawiają się we krwi substancje kwaśne (zwane kwaśnymi produktami przemiany materii). Wówczas organizm nie radzi sobie z ich neutralizowaniem, czego konsekwencją jest zakwaszenie organizmu.”
Nie radzi sobie?! Czyżby? Prawdą jest, że w wyniku procesów przemiany materii powstają substancje o pH kwaśnym. Największy jednak wpływ na pH krwi ma wymiana gazowa. Związane to jest z obecnością dwutlenku węgla i jego strukturą chemiczną. By nie wchodzić w szczegóły, które każdy powinien znać z lekcji biologii i chemii, przerabianych w wyższych klasach szkoły podstawowej, na pH krwi największy wpływ ma stężenie CO2, a nie to co zjemy.
Jednak zdrowy organizm, nawet ten niekoniecznie zupełnie zdrowy, ale zachowujący potencjał na kontynuacje życia, radzi z tymi wahaniami. Mam wrażenie, że pracownicy marketingu firmy Aflofarm zapomnieli, że podstawą funkcjonowania naszego organizmu jest homeostaza.
By uświadomić sobie, jak kluczowa jest homeostaza dla organizmów żywych, proponuje wybrać się do Centrum Nauki Kopernik. Tam znajduje się eksponat ilustrujący jak wielki i niezbędny wysiłek musi ponieść nasze ciało, by utrzymać stałe warunki we wnętrzu organizmu.
Jest to konieczne do przebiegu reakcji chemicznych, których zbiorczym efektem jest to, co nazywamy życiem. Nie trzeba jednak jechać do Warszawy, by przekonać się jak istotna dla naszego organizmu jest homeostaza. Mocno przekonującym i łatwo dostępnym eksperymentem jest wystawienie gardła na strumień zimnego powietrza z klimatyzacji. By nie wychłodzić organizmu, system zareaguje zwężeniem naczyń krwionośnych. Skutkiem ubocznym będzie mniejszy przepływ krwi, a co za tym idzie, mniejsza obecność komórek odpornościowych. Nasze działania umożliwią rozwój bakterii wywołujących anginę. Jak będziemy mieli szczęście to infekcja zaowocuje temperaturą dochodzącą do czterdziestu stopni Celsjusza. No i jak teraz się czujemy? Nie za dobrze? No to teraz jasne staje się, dlaczego nasze organizmy starają się utrzymać optymalną ciepłotę ciała.
W osoczu krwi znajduje się dużo substancji – produktów przemiany materii, które są transportowane do nerek. Mimo to udaje się utrzymać pH pomiędzy wartością 7,36 a 7,45. Na tę liczbę nie ma wpływu ilość kawy lub soków, jaką wypijemy. Podejrzewam również, że alkohol w ilościach rozsądnych, nie zaburzy nam równowagi kwasowo zasadowej. W omawianym przypadku nie ma miejsca na negocjacje. Obniżenie pH krwi poniżej 6,9 i przekroczenie 7,8 prowadzi do śmierci. Nie zdążymy przy tym przejąć się stanem naszych włosów, ani nie zauważymy zmian w kondycji paznokci.
Stawiam tezę, że problem zakwaszenia organizmu nas nie dotyczy. Zdrowa osoba, nie ma problemu z zachowaniem homeostazy. Jeżeli ktoś ma problem z pH krwi to wynika to z ciężkiej choroby, wymagającej pilnej interwencji lekarskiej. Nie sądzę by w przypadku niewydolności nerek lub problemów z wymianą gazową, spożywanie Eliminacidu mogło tu w jakikolwiek sposób pomóc. Ten produkt to zwykłą multiwitamina z dodatkiem wyciągów roślinnych. Istnieje pewne niebezpieczeństwo, że niektóre osoby odkrywające u siebie objawy mogące sugerować poważne schorzenie, zamiast stosować skuteczne terapie, sięgną po suplement diety, ucharakteryzowany na lek.
No dobrze, zauważy uważny czytelnik – autor rozwodzi się nad pH krwi, a w przekazie reklamowym przestrzega się przed zakwaszeniem organizmu. Sugerowane zakwaszenie organizmu, to rozległe i trudne do zdefiniowania pojęcie. Nie wiemy, jakich tkanek lub organów może dotyczyć. Jednak proszę zwrócić uwagę na to, że to krew jest zarówno dostarczycielem płynu do organów jak i systemem kanalizacyjnym odprowadzającym produkty przemiany materii.
Jeżeli w wyniku intensywnej pracy mięśni, w dodatku w warunkach niedoboru tlenu, pojawi się związek chemiczny zwany kwasem mlekowym, to do zadań układu krwionośnego, należy odprowadzenie wytworzonej substancji do wątroby, gdzie zostanie przerobiona na glukozę. Jeżeli miałbym gdzieś szukać źródła mitu o zakwaszeniu organizmu, to zapewne jest nim bolesny stan zwany zakwasami, przypisywany nadmiarowi kwasu mlekowego w mięśniach. Chociaż należy zauważyć, że obecnie uważa się, że objawy bólowe powodowane są mikrouszkodzeniami samych mięśni.
Bez względu na przyczynę dolegliwości, kwas mlekowy jest sprawnie usuwany z tkanki i nie ma szans na długotrwałe zaleganie, by istotnie wpłynąć na pH tkanki.
Skoro to nie mięśnie i ich kwas mlekowy są nośnikiem zakwaszenia organizmu to nie bardzo mam pomysł, gdzie ów kwas mógłby się znajdować. Pewnym tropem może być przypisywanie zakwaszenia diecie.
Proces trawienia rozpoczyna się w ustach, ale najbardziej spektakularne efekty można zaobserwować w wielkim worku mięśniowym, który jest naturalnym generatorem kwasu solnego i do tego bardzo mocnego o pH zbliżonym do 1,5. Kwaśne, że aż gębę wykrzywia, a czasem i przełyk pali. I tu moglibyśmy się martwić, gdyby nie sok trzustkowy o odczynie zasadowym, który skutecznie neutralizuje to zagrożenie. Dzięki zmianie w dwunastnicy odczynu środowiska, na spożyty pokarm, mogą działać inne substancje trawienne. Proszę, zatem w tym miejscu o chwilę refleksji nad genialnym mechanizmem naszego organizmu, który radzi sobie nawet ze stężonym kwasem solnym. Dziękuje.
Jest jeszcze jeden trop, który sugeruje, że producentowi nie chodzi o zakwaszenie organizmu w całości lub tylko prawej ręki i lewego oka. W celu uwiarygodnienia rzekomego problemu odpowiednim badaniem, firma przywołuje gazometrię, za pomocą, której określa się między innymi pH krwi. Dodatkowo, na stronie produktu, wspomniane jest testowanie moczu za pomocą papierka wskaźnikowego. I to by było na tyle.
Gdybym poważnie podchodził do ewentualnego zakwaszenia, sugerowałbym jakąś punkcję. Badanie gazometryczne, jest w ratownictwie medycznym, wykonywane w celu określenia kondycji pacjenta po poważnej traumie. Jest również niezbędne, w przypadku przeprowadzania inwazyjnych operacji, czyli tam gdzie następuje istotna ingerencja, która może zachwiać mechanizmami zapewniającymi homeostazę. Gazometria, jest również wykorzystywana w sporcie wyczynowym i diagnostyce poważnych schorzeń układu oddechowego.
Nie wyobrażam sobie jednak lekarza internisty, który pacjentowi skarżącemu na łamliwość włosów lub wypadanie paznokci, zaleciłby wykonanie gazometrii. A już na pewno nie byłoby to badanie refundowane przez NFZ.
Nie mam wątpliwości, że ta kampania skierowana jest do tak zwanego szerokiego odbiorcy, któremu można wmówić wyimaginowany problem zdrowotny. Jak zatem zbadać czy ma się problem z zakwaszeniem organizmu wg producenta preparatu Eliminacid? Nie trzeba odwiedzać lekarza, chociaż osobiście, gdybym podejrzewał, że mam problemy z pH krwi to natychmiast skierowałbym się do najbliższego szpitala. Producent preparatu sugeruje wypełnienie ankiety. Wystarczy odpowiedzieć na kilka pytań z testu, który pojawia się po kliknięciu buttona o nazwie „Zakwaszenie organizmu? Zrób test.”.
Ankieta składa się z 10 pytań, na które znaczna ilość współczesnych ludzi odpowie twierdząco. Większość z nas spożywa produkty wysokobiałkowe, pija kawę lub ma wahania wagi w ciągu roku. Bardzo rzadko można spotkać osobę, która zawsze będzie pełna energii lub kobietę, zadowoloną z kondycji własnych włosów i paznokci.
W każdym razie, w większości kombinacji pojawi się ostrzeżenie
„UWAGA, Twój organizm może być zakwaszony. Przeanalizuj swoją dietę. Najlepiej wzbogać ją o warzywa i owoce. Staraj się unikać sytuacji stresowych, gdyż nie sprzyjają zachowaniu równowagi kwasowo-zasadowej. Zrezygnuj z używek, albo przynajmniej spróbuj ograniczyć je do minimum. Zwróć szczególną uwagę na częste picie wody w ciągu dnia. Postaraj się pić przynajmniej 2 litry dziennie. Stosuj również Eliminacid. Składniki produktu pomagają utrzymać równowagę kwasowo-zasadową.”
Jak widać nie jest to nachalne stręczenie preparatu, lecz delikatna sugestia. Walka z zakwaszeniem organizmu również jest również zakamuflowana, jako problem dietetyczny
„Zdecydowanie najważniejszą rolę w procesie odkwaszania organizmu przypisuje się odpowiednio dobranej do naszych potrzeb i zróżnicowanej diecie/…/. Najkorzystniejsza sytuacja to taka, w której nasza codzienna dieta zawiera około 80% związków o właściwościach alkalizujących i tylko 20% tych, które zakwaszają. Istotne jest także spożywanie dużej ilości płynów (zwłaszcza wody), gdyż ich odczyn jest albo lekko zasadowy, albo wręcz obojętny dla ustroju. /../.”
Już wspomniałem o wielkim generatorze kwasu, do którego wpada to, co zjemy, by chwilę później, zmienić pH, w następnym odcinku układu trawiennego. Efektem procesu jest coś, co zupełnie nie przypomina tego, co zjadamy. By to unaocznić, nasuwa się, niesmaczna propozycja zapoznania się z łatwo dostępnym efektem końcowym tego procesu i porównania z substancjami wchodzącymi. Powyższy tekst zacytowałem, ponieważ znajduje się w nim parę trików stosowanych przez adeptów paramedycyny. Porównajmy mistrza Michała Tombaka, cytując z jego opus magnum „Jak żyć długo i zdrowo”
„Naukowo stwierdzone, że 15% zdrowia człowiek dziedziczy od rodziców, 15% mogą zwrócić lekarze.…”.
Proszę zapamiętać – statystyki zawsze dobrze wyglądają i są przekonujące.
Porównajmy:
„Najkorzystniejsza sytuacja to taka, w której nasza codzienna dieta zawiera około 80% związków o właściwościach alkalizujących i tylko 20% tych, które zakwaszają.”
Niezwykła substancja, jaką jest woda zawsze fascynowała ludzi. Ale w tej fascynacji nic nie prześcignie chemika Tombaka, który stwierdza, że w naturze występuje 135 rodzajów wody. Niestety nie wymienia ich wszystkich koncentrując się jedynie na wodzie występującej w komórkach, „którą nazywamy ustrukturowaną”.
My znaczy, kto?
Porównajmy:
”Zdecydowanie najważniejszą rolę w procesie odkwaszania organizmu przypisuje się odpowiednio dobranej do naszych potrzeb i zróżnicowanej diecie.”
Kto przypisuje? Pewnie jacyś naukowcy.
Bardzo istotne dla sprawy jest pytanie: Czy marketing firmy Aflofarm, rzeczywiście wierzy w to, że zdrowi ludzie mogą mieć problemy z zakwaszeniem organizmu. Producent leków na swojej stronie pisze:
„Wychodząc naprzeciw potrzebom terapeutycznym, w trosce o zdrowie i jakość życia pacjentów, wprowadzamy nowe produkty w oparciu o najnowszą wiedzę i innowacyjne rozwiązania technologiczne. Proces projektowania nowych produktów opieramy w większości na pracach własnych. Dział badawczo-rozwojowy zatrudnia wysoko wykwalifikowaną kadrę, stanowiącą kreatywny zespół, zmotywowany do osiągania zakładanych celów.”
Dla mnie to jest jednoznaczny sygnał, że nie mogą wierzyć w mityczne zakwaszenie organizmu, bo każdy, kto określa siebie, jako wykwalifikowany pracownik, powinien posiadać wiedzę o fizjologii przekraczającą poziom gimnazjum.
Niestety nasuwa się wniosek, że ta kampania reklamowa i ten produkt zostały stworzone z premedytacją, by wykorzystać niewiedzę i wiarę w zabobony medyczne przeciętnego konsumenta, który nie ma czasu na rozstrzyganie czy jakieś zagrożenie prezentowane w telewizji ma sens, czy jest tylko powieleniem mitów.
Tekst napisałem w lutym 2015 roku. Ponieważ producent powyższego preparatu dostarcza bardzo poważnego budżetu reklamowego dla wszystkich polskich mediów, nie sposób go gdziekolwiek opublikować.
Urodziłem się w Warszawie w peerelu. W roku swoich osiemnastych urodzin dorosłem na tyle, by głosować w pierwszych, prawie wolnych, wyborach. Karierę zawodową rozpocząłem od zarządzania projektami Fundacji Zabezpieczenia Społecznego, wtedy to wyleczyłem się z bajek o sprawiedliwości społecznej. Pisanie zacząłem od promowania pojawiających się na polskim rynku usług transmisji danych. Moim sukcesem było stworzenie marki Neostrada. Po odejściu, w 2013 z Orange Polska, napisałem powieść "Kukiełki i Dusze". W roku dwutysięcznym osiemnastym napisałem opowiadania: INWAZJA OBCYCH, HIP, HIP, HURA! oraz Algorytm Belzera, które zostały nagrodzone w konkursach Fantazmatów i Bibliotekarium. W 2020 roku nakładem wydawnictwa Bibliotekarium ukazała się powieść "Era Zwodnika".
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości