Gangster „Kanada”, czyli Krzysztof W., przyznaje otwarcie w rozmowie z „Gazetą Polską”, że składał fałszywe zeznania za namową policjantów, bo obiecali mu wyjście na wolność. – Wojtek W. dawał mi słowo honoru oficera i przysięgał na swoją rodzinę, że wyjdę z więzienia, że jest załatwione – twierdzi. Nie wyszedł, więc postanowił wsypać policjantów.
W poprzednim numerze „Gazety Polskiej” opowiedzieliśmy historię 40-letniego Krzysztofa W., złodzieja samochodów, skruszonego przestępcy. Jego zeznania miały zniszczyć zorganizowaną przestępczość w Poznaniu, bo mężczyzna znał wiele tajemnic półświatka i w zamian za łagodne potraktowanie zgodził się je zdradzić.
Minęły jednak lata, „Kanada” nadal siedzi w więziennej celi i stracił cierpliwość. Zaczął wspominać, jak wyglądało składanie przez niego zeznań oraz współpraca z funkcjonariuszami Biura Spraw Wewnętrznych, którzy na zlecenie prokuratury wykonywali różne czynności operacyjne. Opowiedział o tym nie tylko w sądzie, ale również reporterowi „Gazety Polskiej”, który Krzysztofa W. odwiedził w areszcie.
Zacytujmy fragment rozprawy z 6 sierpnia tego roku (wcześniej niepublikowany), który doskonale oddaje sedno problemu:
„Wojtek W. (z BSW – dop. red.) dawał mi słowo honoru oficera i przysięgał na swoją rodzinę, że wyjdę z więzienia, że jest załatwione”. Dopytywany przez jednego z adwokatów, co w zamian za to miał zrobić, mówił: „Miałem kontynuować swoje zeznania, żeby się wszystko w sądzie pokończyło, no i tyle, np. było jakieś zdarzenie i miałem się »wstawić« w to zdarzenie, mimo że mnie tam nie było. Miałem wyjść na wolność. Nie wszystkie zeznania były niezgodne z prawdą. Teraz nie jestem w stanie wskazać ich”.
Czyli mówił więcej, niż wiedział, bo chciał coś na tym ugrać dla siebie. A było tego tyle, że sam nie pamięta, kiedy kłamał.
Zeznań uczyłem się na pamięć
„Kanada” już co najmniej dwukrotnie potwierdził – w sądzie i naszemu reporterowi – że wiele jego zeznań było zmanipulowanych, bo najpierw zapoznawał się z materiałami operacyjnymi pokazywanymi mu przez funkcjonariuszy BSW, następnie uczył się zeznań na pamięć. Był też w zażyłych kontaktach towarzyskich z policjantami. Jednego nawet odwiedził w mieszkaniu „na kawie”, bo ten chciał się pochwalić nowym telewizorem. A przecież był więźniem. To nie przeszkadzało mu również w zakupach w markecie, wspólnych wyjazdach na grilla czy nad jezioro.
Może jednak być jeszcze ciekawiej. Krzysztof W. sugerował nie tylko w rozmowie z nami, że nie mówi wszystkiego, bo liczy na łagodną karę w procesie, który dobiegał końca. Wyrok zapadł 13 września, czyli po cytowanych zeznaniach i spotkaniu z dziennikarzem „GP”. „Kanada” musiał być srodze zawiedziony, gdy usłyszał, że spędzi za kratami dodatkowe trzy lata. A z dotychczasowej kary 11 lat na razie odsiedział siedem.
– On naprawdę liczył, że tym razem dostanie wyrok w zawieszeniu. I może być podwójnie wkurzony, bo jego kumpli tak właśnie potraktowano – tłumaczy osoba znająca kulisy sprawy.
Oczywiście to wyrok nieprawomocny, ale Krzysztof W. już ma świadomość, że nie może liczyć na taryfę ulgową. Czy teraz zdradzi wszystko, co wie? Oby tylko zgodnie z prawdą.
Ciekawostki o policjantach
Krzysztof W. był przesłuchiwany setki razy. To, że nieraz kłamał, potwierdza sam. Ale jak często i w jakich sprawach? Czy teraz, gdy pomawia dwóch policjantów z BSW (zwłaszcza Pawła G.), mówi prawdę? Też nie wiadomo, ale być może prokuratura wkrótce zajmie się i tym wątkiem.
A jest jeszcze kilka innych, budzących poważne wątpliwości. Chociażby wspomniana w poprzedniej publikacji biznesowa współpraca byłego policjanta (dzisiaj na emeryturze) z mężczyzną, którego ten funkcjonariusz „zamykał”. Kilka miesięcy po wyjściu podejrzanego z aresztu weszli w spółkę, wybudowali dwa domy i sprzedali nieruchomości. Istnieją dokumenty potwierdzające ich działalność. Chociażby faktury. Jedna z nich opiewa na kwotę blisko 200 tys. zł.
O dziwnej zażyłości rodzinno-towarzyskiej świadczy też przypadek innego policjanta, którego syn zaprzyjaźnił się z córką podejrzanego. Dzisiaj panowie mają wspólnego wnuka. Oczywiście, nic w tym nielegalnego, ale…
Kolejna wątpliwość. Gdy przed laty „Kanada” zaczął zeznawać, mówił również o skorumpowanych policjantach z Poznania. Dla uniknięcia podejrzeń o brak bezstronności sprawę przekazano do Prokuratury Okręgowej w Gorzowie Wlkp. To dlaczego zajmowali się nią funkcjonariusze BSW pracujący dotychczas w Poznaniu? Tego nie udało nam się wyjaśnić, ale wygląda to na jaskrawy brak konsekwencji wymiaru sprawiedliwości.
To nie pierwszy raz
Podczas rozmów przed poprzednią publikacją prokurator Dariusz Domarecki (rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gorzowie Wlkp., ale też nadzorujący niektóre postępowania z udziałem „Kanady”) powtarzał, że obecne rewelacje Krzysztofa W. o „podrasowywaniu” zeznań na życzenie policjantów są zaskoczeniem. Pomimo to uważa świadka za wiarygodnego.
Tymczasem już od wielu miesięcy w sądzie „Kanada” albo sam zmieniał swoje słowa, albo liczne nieścisłości w zeznaniach wyłapywali obrońcy oskarżonych. A podczas rozprawy z listopada 2011 r. przyznał, że prokurator (nie pada nazwisko) dociekał, dlaczego zmienił treść jednego z zeznań.
Warto również przypomnieć, że jeden proces dotyczący trzech rzekomo skorumpowanych policjantów, których oskarżono głównie na podstawie zeznań „Kanady”, zakończył się wyrokiem uniewinniającym.
Dość ciekawy jest wątek dziennikarski, bo „Kanada” – będąc bohaterem licznych publikacji, także wielkich reportaży – stał się niemalże więziennym celebrytą. Oczywiście, najwięcej pisano o nim w poznańskim dodatku „Gazety Wyborczej” i „Głosie Wielkopolskim”. Teraz nawet w ich tekstach uległo zmianie traktowanie opowieści „Kanady” – widać narastający sceptycyzm. A w połowie września „GW” ogłosiła: „Jednak wiarygodność »Kanady« słabnie”. Krzysztof W. słał też listy do dziennikarzy.
– Kiedyś napisałem do redaktora z „Gazety Wyborczej”, że Paweł G. to wzorowy policjant. Źle się dzisiaj z tym czuję – powiedział podczas spotkania z nami w areszcie.
Więcej pytań
Mec. Andrzej Reichelt to prawnik z ogromnym doświadczeniem, dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Poznaniu. Ponieważ jest obrońcą oskarżonego, przeciwko któremu „Kanada” zeznaje (i teraz twierdzi, że w tej sprawie było najwięcej przeinaczeń), poprosiliśmy adwokata o komentarz.
– Dawno temu zwracaliśmy uwagę, że główny świadek prokuratury jest niekonsekwentny. Teraz można odnieść wrażenie, że mówi coraz więcej, systematycznie odkrywa swoją rolę. Niestety, ze względu na tajemnicę adwokacką nie mogę mówić więcej – tłumaczy mec. Reichelt. Ale nie ma on żadnych wątpliwości, że zeznania dotychczas złożone przez Krzysztofa W. powinny zostać dokładnie zweryfikowane.
Tydzień temu informowaliśmy, że treść zeznań „Kanady” o działaniach policjantów, które złożył na rozprawie 6 sierpnia, skłoniła sędzię Marię Kostecką do powiadomienia prokuratury o konieczności sprawdzenia, czy są podstawy „do podjęcia czynności procesowych”. Pismo jest sprzed niemal miesiąca. Próbowaliśmy więc ustalić, jakie są jego losy. Na pewno trafiło do Prokuratury Okręgowej w Poznaniu, ta jednak przekazała sprawę do Gorzowa Wlkp. Czy tam podjęto jakąś decyzję – nie wiadomo. Prokurator Domarecki był w ubiegłym tygodniu za granicą, a naczelnik Wydziału V Śledczego nie chciał rozmawiać z reporterem „Gazety Polskiej”. – Bo nie zna pana – przekazała sekretarka.
Próbowaliśmy porozmawiać z Pawłem G., jednak rozłączył się natychmiast po usłyszeniu nazwy redakcji.
Grzegorz Broński
JESTEŚMY LUDŹMI IV RP
Budowniczowie III RP
HOŁD RUSKI
9 maja 1794 powieszeni zostali publicznie w Warszawie przywódcy Targowicy skazani na karę śmierci przez sąd kryminalny: biskup inflancki Józef Kossakowski, hetman wielki koronny Piotr Ożarowski, marszałek Rady Nieustającej Józef Ankwicz, hetman polny litewski Józef Zabiełło.
Z cyklu: Autorytety moralne. В победе бессмертных идей коммунизма Мы видим грядущее нашей страны.
Z cyklu: Cyngle.Сквозь грозы сияло нам солнце свободы, И Ленин великий нам путь озарил
Wkrótce kolejni. Mamy duży zapas.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka