Portal Niezalezna.pl i „Gazeta Polska” dotarły do raportu sporządzonego przez płk. Edmunda Klicha, polskiego akredytowanego przy komisji MAK. Dokument o numerze 1271/AK/92/2010/11 zatytułowany „Uwagi Akredytowanego Przedstawiciela Polski przy Międzypaństwowym Komitecie Lotniczym do projektu raportu końcowego z badania katastrofy lotniczej samolotu Tu-154M, która wydarzyła się w dniu 10 kwietnia 2010 r. pod Smoleńskiem” został sporządzony 30 listopada 2010 r.
– Taki raport powinien być sporządzony, ponieważ należało to do obowiązków akredytowanego. Zastanawialiśmy się, dlaczego nie ma takiego dokumentu, ale nie spodziewałem się, że może on po prostu zostać ukryty przed opinią publiczną. Jest to tym bardziej oburzające, że przez trzy lata obarczano winą pilotów, że ich rodziny żyły w niewyobrażalnej traumie. I za to moralnie odpowiada premier Donald Tusk jako zwierzchnik komisji Jerzego Millera, jak również sam Jerzy Miller – mówi nam Antoni Macierewicz.
„Moskwa nakazała lądowanie”
Wnioski zawarte w 46-stronicowym raporcie polskiego akredytowanego przy MAK nie pozostawiają żadnych wątpliwości: wina leży po stronie Rosjan, a w szczególności zwierzchników z Moskwy obsługi lotniska Smoleńsk Północny.
„Osoby odpowiedzialne w Moskwie nakazały służbom kierowania lotami lotniska Smoleńsk »Północny« sprowadzenie samolotu Tu-154M do lądowania pomimo wielokrotnych monitów w tym zakresie kierownika lotów i wiedzy, że warunki na lotniku są wielokrotnie niższe niż minimalnie dopuszczalne do lądowania tego typu samolotu i bezpieczne lądowanie jest praktycznie niemożliwe. (…) Ośrodek decyzyjny w Moskwie lekceważył wszelkie uwagi kierownika lotów mającego świadomość, jakie zagrożenie dla samolotu o statusie HEAD spowoduje jakakolwiek próba lądowania. (…) strona rosyjska, chcąc być w zgodzie z obowiązującym w Federacji Rosyjskiej przepisami, nie powinna wydać zgody na wykonanie tego lotu” – czytamy w raporcie płk. Klicha.
Z dokumentu jednoznacznie wynika, że Rosjanie wprowadzili załogę Tu-154 M w błąd odnośnie do położenia samolotu: „(…) zbyt późne podanie komendy »Horyzont« uniemożliwiło załodze bezpieczne wyprowadzenie samolotu do lotu poziomego i było jedną z przyczyn katastrofy” – podkreśla płk Klich.
„Szczególnie źle świadczy o decydentach, którzy widząc, jakie zagrożenie spowodował samolot Ił-76 (próbował lądować kilkanaście minut przed przylotem do Smoleńska Tu-154M – red.), podjęli całkowicie nieodpowiedzialnie decyzję o zezwoleniu na wykonanie próby podejścia do lądowania samolotu Tu-154M, i to w warunkach znacznie gorszych niż w czasie podejść samolotu Ił-76. Trudno sobie wyobrazić beztroskę graniczącą z głupotą, jeżeli wziąć pod uwagę, że na pokładzie samolotu Tu-154M był Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej z małżonką, najwyższe dowództwo wojskowe i najważniejsze osoby w państwie. W tym względzie największą trzeźwość umysłu wykazał kierownik lotów, który robił wszystko, aby samolot skierować na lotnisko zapasowe. Natomiast zastępcy dowódcy JW 21350 (rosyjska jednostka wojskowa – red.), dowódca – instruktor na samolocie Ił-76, który w newralgicznym momencie włączył się bezprawnie do kierowania załogą (Tu-154M – red.), wykazał się całkowitym brakiem wyobraźni i odpowiedzialności. Przy wsparciu ludzi w Moskwie podjął nadmierne ryzyko, narażając niepotrzebnie na śmiertelne niebezpieczeństwo najważniejsze osoby w państwie polskim (…)” – czytamy w raporcie.
„Nie dopuszczono nas do badań”
Płk Edmund Klich zwraca także uwagę, że strona rosyjska narzucała, jakie części tupolewa mają być badane i na dodatek nie przekazała stronie polskiej m.in. dokumentacji technicznej.
„W dniach 23–27 sierpnia br. (chodzi o 2010 r. – red.) w obecności ekspertów z Polski przeprowadzono badania wybranych przez stronę rosyjską agregatów i przyrządów pokładowych. Wnioski z tych badań, zgodnie z zapewnieniami strony rosyjskiej, miały być opracowane do 6 września 2010 r. Do dnia przekazania projektu raportu (MAK – red.) strona polska nie została nawet zapoznana z projektem sprawozdania, nie wspominając już o niewłączeniu akredytowanego do jego sporządzenia (…)” – czytamy w dokumencie.
Płk Klich podkreśla, że takie działania były niezgodne z prawem, a strona rosyjska wielokrotnie naruszyła załącznik 13 konwencji chicagowskiej, którego przepisy zastosowali Rosjanie (przy milczącej aprobacie polskiej strony) do zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej.
„Raport odrzucić w całości”
Na zakończenie płk Edmund Klich napisał, że projekt raportu opracowany przez MAK należy w całości odrzucić ze względu na liczne przekłamania i fakt, że polska strona nie dostała kluczowych dokumentów od Rosji.
Raport płk. Klicha został przekazany do komisji Jerzego Millera, która nie uwzględniła jego kluczowych tez, w tym o winie Rosjan za spowodowanie katastrofy. Co istotne, Edmund Klich w swoim raporcie potwierdził to, co mówił o odpowiedzialności Rosjan za smoleńską katastrofę 22 kwietnia 2010 r. w gabinecie ówczesnego ministra obrony narodowej Bogdana Klicha oraz ówczesnego szefa Sztabu Generalnego gen. Mieczysława Cieniucha – stenogram tej rozmowy ujawniła Anita Gargas na łamach „Gazety Polskiej”.
Nie wiadomo, dlaczego w publicznych wypowiedziach Edmund Klich zmienił zdanie na temat przyczyn katastrofy. Usiłowaliśmy się do niego dodzwonić, ale nie odbierał naszych telefonów.
Dorota Kania
JESTEŚMY LUDŹMI IV RP
Budowniczowie III RP
HOŁD RUSKI
9 maja 1794 powieszeni zostali publicznie w Warszawie przywódcy Targowicy skazani na karę śmierci przez sąd kryminalny: biskup inflancki Józef Kossakowski, hetman wielki koronny Piotr Ożarowski, marszałek Rady Nieustającej Józef Ankwicz, hetman polny litewski Józef Zabiełło.
Z cyklu: Autorytety moralne. В победе бессмертных идей коммунизма Мы видим грядущее нашей страны.
Z cyklu: Cyngle.Сквозь грозы сияло нам солнце свободы, И Ленин великий нам путь озарил
Wkrótce kolejni. Mamy duży zapas.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka